Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

co zrobić z chłopakiem?

Polecane posty

Gość gość

Cześć, jestem z K od ponad półtora roku, to mój pierwszy chłopak więc nie mam żadnego doświadczenia w związkach. Mam dopiero 19 lat, a on 21. Wydaje mi się że go kocham ale nie wiem czy rozstanie nie byłoby najsensowniejsze w tej sytuacji. Otóż to świetny chłopak, wspiera mnie, był ze mną w najtrudniejszych chwilach, w których nie jeden by uciekł, jest wierny, opiekuńczy, troskliwy i kochany, dobrze mi się z nim spędza czas, jest zabawny, można z nim o wielu sprawach podyskutować. Oczywiście zdaje sb z tego sprawę że każdy ma też wady, więc nie wiem czy to może moje urojenia i nie powinnam narzekać tylko wziąść się za siebie czy może faktycznie jest coś nie tak. K ma też swoje złe cechy charakteru, jest strasznie zazdrosny, potrafi się obrazić o to że moim lektorem na ang jest facet!!! no niby mogę wybierać ale no co za różnica, bez przesady, ciągle widzi kogoś kto by mógł mi się spodobać. Nie ma raczej powodów do tego by mi nie ufać, nigdy go nie zdradziłam, mam jakiś kolegów ale no nie mam z nimi żadnych lepszych relacji. Zazdrosny jest nawet o geja, nie pozwala mi się z nim spotykać, a jak proponuje mu zebyśmy spotkali się razem z nim to mówi że aż na tyle go nie lubi żeby poświęcać tyle czasu na niego. To mój najlepszy przyjaciel i bardzo zależy mi na kontakcie z nim a K go uniemożliwia, jest ciągle zazdrosny. Do tego potrafi się obrażać kilkarazy dziennie po pół godziny dosłownie o jakąś pierdołę, po prostu się obrazi, siedzi smutny, pytam o co chodzi a on że nic, i nie ogarnie się do póki aż nie minie pół godziny, a w końcu wychodzi na to że nie chce tego oglądać że mi go żal i przepraszam go choć nie mam za co i wtedy jakoś daje się przeprosić i jest ok. Jest strasznie wrażliwy, nie ma dystansu do siebie, jego troszkę chamskie żarty nie biorę przecież od razu do siebie, przecież on się tylko droczy, a nie daj boże jak ja coś takiego powiem to on się obraża na amen. Czuje się że się duszę, czasem chciałabym gdzieś wyjść bez niego a on ciągnie się za mną ciągle, nie puszcza mnie na krok. Dla niego czymś zlym jest to ze chce aby kolezanka u mnie zanocowala, jemu to przeszkadza bo mysli ze nie bedziemy nie wiadomo ile pić i bóg wie co się będzie działo. Ostatnio miał pretensje że wypiłam z koleżanką 3 piwa, no troszkę plątał mi się język, to normalne, ale czy nie mogę w centrum miasta, w środku dnia iść z koleżanką na piwo? przecież nie schlałam się niewiadomo jak, nie byłam naćpana, więc o co chodzi? i już od razu awantura? setki razy o tym gadaliśmy a on że wolałby gdybym bez jego obecności tyle nie piła, przecież to znaczy że już nigdy bez niego nie wyjde na impreze? że to że on może tylko do 20 bo mama mu każe być o 22 to znaczy że ja też mam sie zwijać na początku imprezy? przecież nie musze pić, ale też chce czasem spędzić czas ze znajomymi, a on ciągle robi problemy. Jeśli chodzi o wyjazdy, to bez niego nie moge wyjechać, to znaczy on mi tego nie zabrania ale jest wielce smutny i zawiedziony i zawsze się lituję i rezygnuje z wyjazdów. Uwielbiam kajaki i zanim go poznałam to uwielbiałam jezdzic na spływy, teraz już nie jeżdze, bo on się nie będzie kąpał w zimnej wodzie w rzece i jadł warzyw bo na spływie nie zawsze są wyszukane potrawy. A jak zobaczy że mnie to cholernie irytuje to mówi że nie ma pieniędzy. Nie potrafi o nie poprosić rodziców ani zarobić, bo mówiłam mu że jeśli nie ma kasy to niech idzie do pracy, ja też chodze w weekendy a on że nie jest na tyle zdesperowany żeby zapieprzać na magazynie. Nie jestem materialistką, ale fajnie jak chłopak czasem postawi kawe, albo chociaż ma na nią jeśli chce po prostu pójść do kawiarni, bo ostanio ciągle siedzimy w domu bo on oszczedza hajs. Rozmawiałam już z nim o wszystkim sto razy, zawsze kończy się tak że odbija piłeczke i nie widzi w ogóle swojej winy, a ja nie jestem z osób które boją się przyznać do błędów. To nie jest przyjemne ale potrafie, a on ciagle obija argumenty i dla świętego spokoju biorę winę na siebie, a przy każdej próbie rozstania on zaczyna płakać a mi go szkoda i postanawiam spróbowac jeszcze i jeszcze raz, ale nie wiem czy to ma już sens. Dużo dla niego poświęciłam, mogłam teraz studiować medycyne w katowicach a nie śmieciowy kierunek w wawie, dla niego zrezygnowałam z wielu rzeczy ale nie zrezygnuje z tego że chcialabym troszkę wolności. Nie wiem, może przesadzam, może ja robię coś nie tak. Przecież sama popełniam błędy mimo że staram się je naprawić, strasznie się spózniam, jestem niesłowna, zmieniam zdanie, ale staram się z tym walczyć no i chyba robię postępy, a nie wiem co mam z nim zrobić, niby go kocham ale nie wiem czy to dalej ma sens. Pomóżcie, proszę!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mati00
Z tego co napisałaś dochodzę do wniosku że nie warto dalej tkwić w tym związku. Jakie masz jazdy juz teraz a co będzie po (ślubie) ewentualnym.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×