Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Wchodzę w rodzinę wariatów

Polecane posty

Gość gość

Były zaręczyny, data ślubu ustalona, na czerwiec 2015, mieszkanie narzeczony miał od dziadka, oszczędności na wesele odłożone i pieniądze na różne inne cele też. Żyć nie umierać. Rok przed ślubem stwierdzamy, że w zasadzie nie musimy się zabezpieczać. Będzie dziecko to będzie, nie będzie to postaramy się bardziej :) Udało nam się już w pierwszym cyklu. Radość niezwykła :) Decyzja- remontujemy mieszkanie od dziadka i wynosimy się z znienawidzonego najmu. Zdecydowałam, że ja wyłożę na remont, skoro narzeczony wnosi mieszkanie- remont naprawdę generalny- wymiana rur kanalizacyjnych i wodociągowych, totalne przeprojektowanie przestrzeni, wymiana elektryki, skuwanie, przenoszenie ścian, budowa kominka, no dosłownie wszystko. Remont ma się ku końcowi, szczęśliwi chcemy wprowadzać się na swoje, a tu tekst dziadka: -tyłek Wam ratuję tym mieszkaniem (ciekawe, bo mieszkanie było przepisane na narzeczonego ,jak ten był jeszcze smarkaczem), zniszczyłaś życie mojemu wnukowi, wrobiłaś go w dziecko, próbujesz się wżenić dla tego mieszkania, twoje dziecko jest bękartem, a wy jesteście na mojej łasce. Dodał, że to zdanie całej wesołej rodzinki mojego narzeczonego. (Dziadek mieszka w tym samym budynku dwa pietra niżej...) Szlag mnie trafił. Normalnie bym się stamtąd wyniosła, ale włożyłam w to naprawdę kupę forsy. Te pieniądze mogłyby posłużyć jako wkład własny do dobrego kredytu mieszkaniowego... Nie wyobrażam sobie spędzić najbliższych lat w tak bliskim sąsiedztwie z tym dwulicowym starym zrzędą. Narzeczony się tym nie przejmuje. Mówi, że to przecież nasza wspólna własność, a już tym bardziej po ślubie i nic jego rodzinie do tego. A ja jakoś nie mogę tego przetrawić. Co zrobić?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Coś mi się wydaje, że ten dziadek to pewnie ojciec jego ojca? mam rację?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To nie będzie nigdy Twoja własność, chyba, że rozszerzycie wspolność majątkową po ślubie. Zaryzykowałas. Staruszkiem bym się nie przejmowała, bo po co.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Maggdaaaaa
Przekichane... najgorzej jest zamieszkac z tak bliska rodzina, jak rodzice czy dziadkowie - w koncu mieszka 2 pietra nizej. A juz w ogole dramat, jak dostanie sie cos naprawde wartosciowego od rodziny, a pozniej slyszy sie wypominanie. Szkoda ze wpakowalas tyle swojej fory w odremontowanie domu wielorodzinnego. Te pieniadze moglas przeznaczyc na nowe mieszkanko z dala od rodziny, ich "łaski" itd.... Z rodzina tylko do zdjecia - pamietaj.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
I oczywiscie po takim tekscie juz by mnie nie bylo w tym wariatkowie... pomysl ze to poczatek - pozniej bedzie inne czepialstwo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dziadek to ojciec jego matki. Ze względu na mój wkład, planujemy rozszerzyć wspólność majątkową. Może to chamskie co sobie teraz myślę, ale dziadek wiecznie żyć nie będzie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mogę się tylko cieszyć, że nie zdecydowałam się na podnoszenie dachu... a tak gorąco mnie namawiali. Teraz widzę dlaczego. Powiedziałam, że o tym pomyśli się po ślubie i to jest wydatek, którym trzeba obciążyć wszystkich właścicieli.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
dziwisz się, że tak sobie ktoś pomyślał? zobacz jak tygląda z boku, zaczęliście wszystko od dupy strony, najpierw dziecko, potem remont, na koniec ślub. Wygląda to tak jakbyście podejmowali takie decyzję ze względu na ciążę. Szczerze? Ja też bym pomyslała, że go wrobiłaś w dziecko. Oczywiście nic nie usprawiedliwia takich chamskich tekstów. Swoją drogą po co ładujesz tyle kasy w nie swoje? Póki co to nie jest twoje mieszkanie a ty już tyle pieniędzy w to wywaliłas. Podziwiam za odwagę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No to dupa. Myśmy kasy nie brali od rodziny, choć oferowali. Właśnie czegoś takiego chciałam uniknąć. Teraz mogę chodzić z czołem podniesionym i nikt mi na głowę nie wejdzie. Grunt to być na swoim, trzeba mieć dumę. A że się połasiliście na darmowe, to macie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×