on nie odzywa się do mnie

Jesteśmy narzeczonymi mieszkającymi razem już kilka lat. Była mała sprzeczka między nami, nic aż takiego poważnego i on od tygodnia się do mnie w ogóle nie odzywa:( Żyjemy w jednym domu a on ani słowem się nie odzywa, przychodzi z pracy zamyka się w drugim pokoju i już :( Mam tego dość, to mnie wykańcza psychicznie.. Nie chcę się pierwsza odzywać, bo nie chce mu dać satysfakcji, że on jest górą :/ A teraz siedzę i płaczę.. co mam robić..

jak tak dłużej będzie chyba wpadnę w depresję..:((

kilka lat i co? ślubu nie będzie? za darmową sprzątaczkę i materac robisz?

zaręczyny były niedawno, poza tym nie uważam ślubu za czynnik zmieniający wiele.

Trafiła zołza na twardziela ;)

ejj tylko nie zołza:P

a co zmieniają zaręczyny? nakłamał ci, że niby chce się ożenić i na tym stanęło a idiotka już przeszczęśliwa i dawaj wypinać tyłek i sprzątać gniazdko ach, jak te głupie polskie dziewczyny lubią żyć złudzeniami!

nie ślub (który nic nie zmienia)ani jego brak jest tematem dyskusji więc nawet nie będę się do tego odnosić

A co zmienia slub? Ech, jak te glupie mohery lubia zyc zludzeniami

A co zmienia slub? Ech, jak te glupie mohery lubia zyc zludzeniami - dobree;)

Chcesz mieć męża który zachowuje się jak dzieciak? Moglibyście porozmawiać, wyjaśnić a zamiast tego cisza. Pomyśl ile fajnych chwil straciliście przez ten tydzień tylko dlatego, że strzelił focha. Lepiej nie będzie. Pomyśl, on spędza tydzień zamkniętny w swoim pokoju, oddając sie rozrywkom a ty cierpisz? Co to za związek??

jeżeli bronisz konkubinatu to po co były te zaręczyny? bo on nie chce się żenić, więc nie masz innego wyjścia, co?

no ch****wy :( ale ja chce mu pokazac ze nie dam soba manipulować...nie odpuszczę mu...najwyzej juz sie nigdy nie odezwie;)

powiedzialam juz ze nie bede dyskutowac nt slubu zareczyn i konkubinatu

prawda boli, co? zakłamana hipokrytka