Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość20

Na śmierć, zapominać chcę...

Polecane posty

Gość gość20

Ehh... Wszystko się piep*rzy. Jestem z facetem ponad 4 lata. Zaczęliśmy się spotykać gdy ja miałam 16 lat a on 18. Wtedy byłam zupełnie inna, nie wiem czy zmieniłam się przez niego, czy o tak, po prostu. Byłam pewna siebie, kontaktowa, rozmowna, często się śmiałam, wszędzie mnie było pełno. On był raczej cichy i spokojny. Podobał mi się (nadal mi się podoba). Jest bardzo przystojny, ma ładne, umięśnione ciało, trenuje na siłowni. Ja też, muszę przyznać, że jestem niczego sobie. Faceci się za mną oglądają. Nie znałam go przedtem, chociaż mieszkamy w jednym mieście i to jakieś 200m od siebie! A ja go nigdy przedtem nie widziałam, może nie zauważałam. Już na początku naszego związku, były małe spięcia. Pisali do mnie czasem koledzy, bądź ktoś nieznajomy. Jemu się to nie podobało, a że nie szukałam nikogo innego, zwyczajnie im nie odpisywałam. Było nam razem dobrze, mieliśmy o czym rozmawiać, mieliśmy kilkoro wspólnych znajomych. Gdzieś po ok roku, on zaczynał mnie zamykać w swojej "klatce". Sprawdzał tel, bilingi, fb, pocztę... Wszystko co możliwe, trwało to jakiś czas, mimo moich próśb nie zaprzestał tego. Wiadomo, że z takiej klatki chce się uciec, tym bardziej, że przestaliśmy wychodzić, siedzieliśmy cały czas w mieszkaniu moich rodziców, w moim pokoju. Nie miałam już koleżanek, a ni większości kolegów. Któregoś dnia napisał do mnie ex, ja to skończyłam, a po tym byliśmy na stopie koleżeńskiej, fajny kolega, mieliśmy o czym rozmawiać, to było akurat wtedy, gdy mój partner pojechał do pracy na chyba 2 tygodnie. Gdy wrócił, dowiedział się o naszej rozmowie, potraktował to jako zdradę! (Zwykłą, koleżeńską rozmowę przez sms!) On był tym faktem zdołowany! Czas sobie płynął, my siedzieliśmy w 4 ścianach, ja odcięta od wszystkiego. W sumie to nigdy nie mogłam nigdzie wyjść sama, bo zawsze były pretensje. Odważyłam się na takie "szaleństwo" może ze 3 razy, za każdym razem musiałam wysłuchiwać, że NAPEWNO go wtedy zdradziłam. ehh :/ Powoli zaczęłam zamykać się w sobie, nie uśmiechałam się już tak często, nie miałam na nic ochoty, nie kontaktowałam się z ludźmi w obawie przed kłótnią. Coraz więcej płakałam i byłam smutna. Patrząc teraz na to, nie wiem czemu już wcześniej nie odeszłam. Potem oboje pracowaliśmy w jednym miejscu przez pół roku, odeszliśmy stamtąd, on czasem miał dorywczą pracę co jakiś czas, a ja po 2 miesiącach znalazłam pracę, w której pracuję do dziś. Miałam znajomą z dzieciństwa, kiedyś często wychodziłyśmy, odkąd byłam z Nim, to wiadomo, ona spadła na drugi plan. Któregoś dnia, coś we mnie pękło, byłam przytłoczona Nim i tym wszystkim, on zawsze obiecywał, różne rzeczy, które będziemy robić, a wychodziło jak zawsze, czyli albo szedł spać, albo gapił się w sufit lub w film. Zanim skończył pracę, wyszłam z tą koleżanką. Początkowo, miałam wrócić do domu, jak on wróci z pracy, lecz on zaczął tak fiksować, że uciekłam. Krzyczał, kazał wracać do domu. A ja poszłam, z nią. Poszłyśmy na miasto, ( z nim nigdy nie wychodziłam, bo on nie chciał) spotkałyśmy tam 2 znajomych, pogadaliśmy, pojechaliśmy kawałek za miasto, jak to ze znajomymi. NIe odbierałam od Niego tel. On dzwonił, pisał dziesiątki sms, groził mi, że sobie coś zrobi... Wtedy nawet tych sms nie odczytałam. Wróciłam do domu ok 3. On był pod moim domem, byłam po 2 piwach. Położyliśmy się spać, myślałam ze on się do mnie dobiera, zaczął dotykać mojej ci*pki, chociaż nigdy tego w sumie nie robił. Dopiero potem powiedział mi, ze on mnie tam dotknął by sprawdzić(!) czy czegoś nie było i wmawiał mi, że czuje, uwaga.. LATEX!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość20
Heh, nie, niczego nie miałam na sumieniu, nie zdradziłabym go, a on to bardzo przeżył, płakał, nie wiedział czy to dalej ciągnąć, bo mi nie chciał wierzyć. Przeprosiłam go za to, porozmawialiśmy, niby dotarło, ale nie do końca. Od tego momentu, czułam się jak jakiś śmieć, cały czas, gadanie, wracanie do tego, wmawianie mi zdrad, po prostu niszczył mnie psychicznie. Częściej płakałam, niż się śmiałam. Ale nie umiałam tego zakończyć! Bałam się samotności. To nękanie mnie przez niego trwało chyba rok... coś takiego... Chcieliśmy zacząć od nowa, między nami było źle, potrzebowaliśmy czegoś świeżego, jakiegoś miejsca, gdzie on mógłby się wykazać i ja.. W grudniu 2013 wynajęliśmy mieszkanie. super ładne mieszkanie, nowe, dość nie drogo w centrum miasta. Mieliśmy oboje pracować, ja pracuje fizycznie po 8 godzin, na 2 zmiany. On stracił w pracę już w styczniu. Nie pracował chyba 5 czy prawie 6 mies. Przez ten czas było nam ciężko, nie dość, że finansowo, bo jak tu się utrzymać za niecałe 1200zł, on był sfrustrowany brakiem pracy, ja brakiem czułości, bliskości... Zawsze go wspierałam, nie naciskałam, wiem przecież, jak ciężko znaleźć pracę... Na szczęście nie wpadliśmy w żadne długi, żyliśmy skromnie ale mieliśmy co jeść dzięki pomocy mojej matki, czasem jego. Ale dalej kochaliśmy się sporadycznie, ja byłam przez to sfrustrowana, myślałam, że mu się nie podobam, chociaż się starałam, dbałam o siebie, on mnie nie całował, nie dotykał, nie chciał, bądź nie lubi sprawiać mi przyjemności w fizyczny sposób, często płakałam, bardzo często, on to wiedział, mówiłam mu co czuję, czego chcę od niego, jakie mam potrzeby, no nie wiem, jak grochem o ścianę. To nie zmieniło się do tej pory, a pracę ma juz od kilku miesięcy. Teraz wymówka, że nie ma siły po pracy, a na siłownie co drugi dzień, jakoś o dziwo ma! Ja nie oczekuję od niego nie wiadomo czego, mówi mi, że mnie kocha, że nie umiałby beze mnie żyć, że jestem piękna i seksowna. Ale co z tego?! Ja chcę to czuć! A nie tylko czytać... Teraz moja frustracja tym, zmieniła się w agresję. Czasem nawet zdarzyło mi się go mocniej odepchnąć, bądź uderzyć (w rękę, plecy, czy coś), gdy on nie chce... Nie wiem czy dać sobie spokój, czy nie. Kocham go mocno naprawdę, wiele razem przeszliśmy. Szkoda mi tego wszystkiego, szkoda mieszkania, kota, nas... Bałabym się zacząć znów od zera, wrócić do matki, tym bardziej, że do tej pory mieliśmy tylko siebie, nie mam koleżanek, tylko czasem wpadnie kilkoro znajomych na jakąś imprezę... Musiałam się wygadać, od razu mi lżej...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ullensæker
Jestem w podobnej sytuacji, tez kocham ale nie jestesmy w zwiazku, ja natomiast jestem w innym zwiazku. Smutne to troche ale wiem przez co przechodzisz. Trzymaj sie. zycze szczescia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość20
dodam jeszcze, że on, zaczął powoli stawiać kroki na przód np rano, gdy idzie do pracy, to gdy spię, pocałuje, dotyka pupę itd. Chociaż nigdy tego nie robił, nawet wciągu dnia. Ale mimo to, dalej czuję się źle. Nie czuję się ładna, pożądana, a wręcz myślę, że on się mnie brzydzi bo mnie nie dotyka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość20
ullensæker: Byłaś w podobnym w związku? Rozstaliście się? Dlaczego?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ksjhh
Czyli Twoim problemem jest to, że facet nie chce z Tobą uprawiać sexu? Rozumiem, że myślisz, że wasze poprzednie lata, rzutują na to jak to wygląda teraz. Wiem sama jakie to może być frustrujące. Też straciłam przez to pewność siebie, mimo, że jestem atrakcyjną kobietą. Jeśli to już długo trwa, to może daj sobie spokój z nim?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość prosba do informatykow
k****a niech ktos zrobi akapity tego nie da sie czytac

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Sex jest, powiedzmy raz na tydzień - półtora. Dla mnie to za mało! Ja również potrzebuję pieszczot, potrzebuję dotyku, pocałunków, takiego męskiego dotyku! Np. on mojej ci/pki wcale nie dotyka, a jeśli już, to jak mu każę, ale to tylko chwila. Tak jak by się... brzydził, chociaż twierdzi, że nie. Ja go uwielbiam pieścić, całować. Dla mnie to normalne, tego się wręcz pragnie jak się kogoś kocha... Ale on chyba nie ma takich odczuć. Ja często np robiłam mu lodzika, on to uwielbia, ja też, ale on nigdy mi się nie odwdzięczył.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość20
Gdy patrzę w lustro, to widzę seksowną kobietę, mam talię, w sumie małe piersi, ale je lubię, jestem szczupła, mam długie nogi, ładną pupę... Co jest ze mną nie tak!? Nie chcę od niego odejść, boję się że z innym na początku by było wszystko ładnie pięknie, a potem to samo...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość20
Jestem jego pierwszą dziewczyną, był zupełnie świeży w sprawach sexu. Powoli się rozkręcał, robiliśmy to w wielu różnych pozycjach. Ale ja mam taki temperament, mam większe potrzeby. Lubię sex, lubię się przy tym bawić, a on jest nie śmiały, myslicie, że to wszystko przychodzi z wiekiem? Otwartość na nowe doznania, chęć sprawiania przyjemności, używanie zabawek...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×