Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Ciężki poród

Polecane posty

Gość gość
ja miałam bardzo ciężki 20 godzin w skurczach co 2 minuty płakałam z bólu i błagałam o cesarke bałam się o dziecko, rozwarcie bardzo wolno szło pomimo oxy i tego okropnego masażu szyjki (ból niesamowity), parłam 1,5 godz ponieważ opadałam już z sił i traciłam świadomość, lekarz pomagał wypychac dziecko łokciem, porozrywało mnie strasznie, na szczęscie z mała wszytsko ok, szycie trwało godzinę i też bolało łzy leciały mi ciurkiem, a potem nie siadałam na tyłku 2 mies nigdy więcej naturalnie nie urodzę

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
mój był przeciwnością... pierwsze dziecko, 4 dni po terminie, bez wywoływania - bez oxy, bez masażu szyjki. od regularnych skurczy do przyjścia dziecka na świat poród trwał 2 godziny i 20 min. nie sądziłam, że to tak szybko przyjdzie, więc do szpitala pojechałam na luzie. okazało się, że mam już 6 cm rozwarcia, na porodówce spędziłam 45 min, z czego ok. 10 min to było parcie. po 4 parciu dziecko przyszło na świat. skurcze bolały niesamowiecie, ale krótko, więc jak trafiłam do szpitala to i tak było za późno na znieczulenie. znieczulenie dostałam przed szyciem - nie byłam nacinana, ale niestety pękłam mocno. bobasek mnie ręką rozdarł. ogólnie poród wspominam bardzo dobrze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
parłam 1,5 godz ponieważ opadałam już z sił i traciłam świadomość, x x x nie wierzę. prziecież po 30 min, góra 45 min, wykonuje się zabieg - kleszcze, vacuum, albo cc. myślę, że ściemniasz, żeby z chorej przyczyny straszyć ciężarne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kasia66
Pozwolę się nie zgodzić z gościem że po 30min wykonują zabieg żeby szybko wyciągnąć dziecko,przynajmmiej nie w Rzeszowie. Parłam przez ponad dwie godziny,mała się nie chciała przesuwać jeszcze na początku źle się wstawiała.Skurcze bolały okropnie,prosiłam żeby coś zrobili,cesarkę ale to i tak bardziej ze względu na zdrowie dziecka.Byłam jedyną rodzącą a 5 położnych i dwie lekarki siedziały tylko obrażone i patrzyły się na mnie, bo kawke sobie chciały zrobić a tu się rodzi tak długo.Koniec końców do szpitala przyjechałam jak miałam 8cm rozwarcia a spędziłam w nim jeszcze 8 godzin zanim ujrzałam moją córeczke,która urodziła się niedotleniona troszkę przez to jak długo nam zeszło.Następnym razem jeśli będę jeszcze kiedyś miała zostać po raz drugi mamą to tylko cesarka.I to nie ze względu na mnie tylko na zdrowie mojego dziecka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś parłam 1,5 godz ponieważ opadałam już z sił i traciłam świadomość, x x x nie wierzę. prziecież po 30 min, góra 45 min, wykonuje się zabieg - kleszcze, vacuum, albo cc. myślę, że ściemniasz, żeby z chorej przyczyny straszyć ciężarne. xxxx Nie ściemnia. Jak nie masz sił, to dziecka nie wypchniesz. Ja rodziłam 30 godzin, tak samo oxy, dwa tygodnie po terminie, masaż szyjki. Po tylu godzinach bólu, bez jedzenia, glukozy, nie masz szans, żeby mieć siłę do parcia. Przy badaniu po dodaniu oxy, poszły wody, a urodziłam dopiero na drugi dzień, Mnie też lekarz dziecko wypchnął. Jeszcze położne po uszach dostały, że jestem za słaba, bo miały mnie wzmocnić glukozą. Do tego okazało się że dziecko 4 i pół kg. Mnie nie porozrywało, ponieważ mnie nacięto, ale co przeszłam to moje. Gdyby nie robiono mi prowokacji w ten dzień, tylko zostawiono w spokoju, to pewnie urodziłabym na drugi dzień, ale bez takiego bólu, jaki mi zadano poprzez masaże, a dziecko miałaby wody 10 godzin dłużej. Co do cc to jak szpital jest oporny w tej materii, to ci nie zrobią. Z reguły opór ten wynika z ilości przyznanych cc przez NFZ. Ale to pół biedy, gorzej, że połowa z tych cc jest sprzedanych na życzenie, dlatego jest tak dużo powikłań, bo te co powinny mieć są męczone do samego końca. Drugie dziecko 3 faza, czyli faza parcia trwała u mnie godzinę. Urodzone naturalnie. Siostra parła 3 godziny zanim zrobiono jej cc. Właśnie dlatego, a może urodzi, czyli to co pisałam wcześniej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nade mną zlitowali się po 2godz parcia...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość trudne położenie
Witam, Pierwszy poród trwał u mnie 2 godziny. Był wywoływany oksytocyną, podobnie zresztą jak drugi. Podobno, gdy przyjechałam do szpitala na wywołanie, skurcze miałam już co 6 minut. Nic jednak nie czułam, więc nie wiem czy to się liczy usmiech.gif Córkę zaczęłam przeć w drodze do toalety. Gina stwierdziła, że na pewno chce mi się siusiu, bo taka kula mi z przodu urosła, a to była główka. Przybiegłam z tą oksą zawieszoną na tym śmiesznym podnośniku do kroplówek i urodziłam w dwie minuty. Popękałam i tyłek mnie bolał przez następny tydzień. Przez dwa dni wogóle nie wstawałam z łóżka z szpitalu a zmiana strony leżenia to... szkoda słów tak bolało. TO BYŁ BÓL!, nie to co sam poród ten to pikuś. Nie oddawałam stolca przez 2 tygodnie, tak mnie tyłeczek bolał. Córka ważyła 2,8 kg i miała 53cm. Słodka żabka :) Drugi poród synka też wywoływany oksą, tym razem z marszu bez moich skurczów od momentu podania 2,5 godziny. Też bezpólowo, troszkę się pomęczyłam przez ostatnie 40 minut po rozwarciu 7 cm. Skurcze parte też dwa i synek wychodził skurcz-najpierw główka-czekanie na skurcz-reszta ciałka. Fajnie po włoskach go pogłaskałam usmiech.gif Tym razem krocze zostało nacięte o czym lekarz mnie poinformował. Rewelacja jeszcze tego samego dnia chodziłam po korytarzu, nie to co po pęknięciu! Synek ważył 3,6 kg i miał 56 cm. Taka mała kuleczka :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość trudne położenie
Z oksytocyną rodziła też moja siostra.Ma córeczkę. Urodziła się 3,4 kg. Siostra rodziła córkę po terminie przez 2 dni z rzędu jej wywoływali i za każdym razem rodziła od 9:00 rano do 10:00 wieczorem. Zaznaczam, że wszystko odbywało się na czczo. Skurcze co 3 minuty prawie cały czas i 0! rozwarcia. Jeden dzień przerwy i odeszły jej wody o północy. Córeczkę urodziła o 13:00. Miała rozwarcie 7 cm i wyjmowali dziecko na siłę. Podobno miała jakąś"leniwą macicę" czy coś podobnego. Urodziła córeczkę od razu z łożyskiem. Pielęgniarka rozrywała je siłą, by wyjąć maleństwo. Siostra mimo takiej akcji porodowej, twierdzi, że miło wspomina poród. Hmmm... Różne kobiety, różne porody.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość trudne położenie
gość: Ach, tak siostrze robili też ten masaż szyjki. Osławiony, delikatną nazwą, jak na sposób wykonywania owego "masażu". Robią to co jakiś czas, gdy nie robi się samo rozwarcie. No jej 7 razy go wykonywali.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość trudne położenie
Skoro się już nakręciłam na trudne porody. Mogę opisać poród znajomej. Ona tu raczej się z Wami nim nie podzieli. Wody odeszły jej o 19:00 na imprezie rodzinnej. Pojechała do domu się odświeżyć, zabrać walizki. Ogólnie na porodówkę dotarła o 21:00. Nie było tam jej lekarza, a była już 1 tydz. po terminie. Zaczęły się skurcze. Zdecydowała się na poród rodzinny z mężem. Po 4 godzinach pielęgniarka uznała, że nie będzie czekać z tym na decyzję lekarza, bo ten chyba smacznie sobie spał i dała jej zastrzyk przeciwbólowy. Za godzinę zjawił się lekarz i zalecił zastrzyk przeciwbólowy i poszedł dalej drzemać. Cóż położna nie miała wyjścia dała jej drugi zastrzyk. Rodziła do 9:00 rano. Zaczęły się skurcze parte. Przyszedł jej lekarz. Zdziwił się, że jeszcze rodzi. Zdecydował zrobić USG. Wyszło, że dziecko ma 3,8 kg. Ponownie się zdziwił i dalej akcja porodowa. Gdy zobaczył główkę dziecka, która raz po raz wychodziła i cofała się do kanału rodnego, stwierdził, że dziecko ma większy obwód ciałka od obwodu główki trzeba zrobić cc. Dostało znieczulenie zewnątrzoponowe, taka chyba jest nazwa. I co anastezjolog nie trafił, bo przyszedł skurcz party. Lekarze ją tną, a ona wszystko czuła. zaczęła krzyczeć, więc się zorientowali, że nie trafili ze znieczuleniem i dali jej narkozę. Po cc położna przyszła do niej po wybudzeniu i powiedziała, że ma wyjątkowo mocne serce, że wytrzymała tyle znieczuleń. To jest chyba jeden z najtrudniejszych porodów o jakim słyszałam. Zaznaczam, że gdyby nie przyszedł lekarz prowadzący jej ciąże pewnie parła by małego jeszcze przez dłuższy czas.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość trudne położenie
A nie dodałam, że koleżanka urodziła synka 4,2 kg.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
10:13 - nie zgodzę się. Ja miałam ciężki poród. Trwał 19 godzin wg wpisu lekarza, ale bóle (lędźwiowe i brzuszne) zaczęły się 2 dni wcześniej. Na parcie dostałam 2 godziny. Nic nie dało rady, więc po tym czasie użyto kleszczy. Byłam nacięta i pękłam (II stopień), do tego puls skoczył mi do 160.. Wcześniej wymioty, osłabienie organizmu, gorączka. Morfina nie działała, dostałam zzo. Szyta byłam długo i chwilę po trzeba było poprawiać. Na szczęście dziecko zdrowe. Na chwilę obecną nie wyobrażam sobie naturalnego porodu.. Nie rodziłam w Polsce, jeśli to ważne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość trudne położenie
gość: Kuzynka rodziła w Niemczech. Tam pracowała a jej mąż ma podwójne obywatelstwo. Chcieli obywatelstwa dla dziecka. Urodziła tam dziecko podobno tragicznie ją traktowali a lekarze nic jej nie wspomnieli o pozostawieniu łożyska. dziewczyna bardzo drobnej budowy. Po tygodniu była w Polsce, w złym stanie. W szpitalu nie mogli uwierzyć, że ją tak zostawili. Usunęli to co pozostało. Dziewczynka ma teraz 9 lat.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
piszcie jeszcze ja bardzo lubie czytać o trudnych porodach

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Witam mój poród też do lekkich nie należał. Do szpitala trafiłam o godzinie 17 odeszły mi w domu wody, skurcze i bóle to masakra o 24 zaczęła się akcja porodowa trwała do godziny 3.40 , dziecko się zaparlo główka w kanale i nie chciało przejść. Zdecydowali się na cc ponieważ dziecku zanikalo tętno (było już zmeczone) lekarz tydzień przed porodem powiedział że syn waży max. 3100kg więc mnie nie porozrywa, a co do czego ważył 4100kg i miał 60cm, miał wklesla główkę i skórę na czole przebarwiona Ale po za tym to wszystko ok 9pkt na 10

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja urodziłam szybko co nie znaczy, że był to "lajtowy" poród. Zresztą po porodzie również różowo nie było.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gosciu 14;29 opisz swój poród i jak potem było

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
oj co do ciężkiego porodu to mogłabym litanię napisać, ale czy jest sens straszyć, każdy poród jest inny

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
hmmm pierwszy poród zapowiadał się super, bardzo dobre wyniki, pod koniec ciąży okazało się że mam nie leczoną cukrzycę ( chodziłam do ginekologa systematycznie, nie zauważył :( ), dziecko z usg wychodziło 4 kg, generalnie zalecono mi cesarkę 3 dni przed terminem,niestety w specjalistycznym szpitalu powiedzieli że zabieg może być wykonany gdziekolwiek. Poszłam więc do najbliższego szpitala, nie zrobili mi cesarki, wywołali poród 3 dni po terminie. Mimo męczenia się 20 h, spadającego tętna dziecka i mojego prawie że ,,zejścia,, wycisnęli ze mnie dziecko ( lekarz rzucił mi się na brzuch ) co efektem było rozerwanie 2 stopnia ( 3cie rozerwanie to popękane jelita i pampersy do końca życia). Więc po tym całym zajściu mąż 2 lata nie mógł się do mnie doktnąć , na samą myśl seksu i kolejnej ciąży nogi same mi się zaciskały ;P , trauma minęła po tych 2-3 latach. Potem zaszłam w 2gą ciążę, oczywiście inny ginekolog który stwierdził cukrzycę i powiedział ( jak Pani chce rodzić naturalnie czy cesarka ? , oczywiście chciałam naturalnie bo czemu nie). Pojechałam do specjalistycznego szpitala na kontrolę jakoś 1 miesiąc przed planowaną datą porodu a tam na mnie z ,,mordą - dosłownie ,,czemu nie jestem zapisana na cesarkę !!!! Bo inaczej rodzić nie mogę. Powiedzieli że u nich miesiąc przed cesarką możliwe są zabiegi i mam szukać szpitala gdzie mnie ,,zechcą,, pociąć wcześniej. Poryczałam się i siedziałam jak kołek przed babką, ta z litości przejrzała listę zabiegów i znalazła wolny termin akurat wtedy co powinnam mieć robiony zabieg. Więc po tyg znalazłam się na stole. ( dziecko po godzinie zabrane ode mnie bo miało problemy z oddychaniem - nie widziałam go 24 h - nic nie mogłam dowiedzieć się od pielęgniarek :( ) Paradoks sytuacji jest taki że mimo iż 1 wsze dziecko wyciśnięte, po terminie zdrowo chowało się tak po niby ,,zbawiennej cesarce,, syn chorował mi przez rok, 2 razy zapalenie płuc ( obniżona odporność) i miał opóźnienie neurologiczne kilku miesięczne ( usiadł np w 13 miesiącu) itd. Generalnie ma teraz 18 miesięcy , uczy się chodzić ale oczywiście dzięki rehabilitacji na które wydałam kupę kasy bo państwowo dostać się to katorga ( ok pół roku czekania -bynajmniej u nas). To tak w skrócie, ile dni i nocy przepłakałam to tylko ja wiem. Mimo że jestem odporna na ból po cesarce wiłam się strasznie z bólu, kłopoty z brzuchem miałam przez rok ( przepukliny itp) .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
dodam że po pierwszym porodzie jak mnie zszywali musieli mi nogi przywiązać do stołu bo lekarz powiedział że tak mnie porozrywało że cudem mnie zszył :( i bał się , że go kopnę przy szyciu .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×