sytuacja w szkole dzieci

Byłam wczoraj w szkole załatwiać sobie praktyki. Akurat siedziałam w sekretariacie jak przyszła woźna i poskarżyła się dyrektorowi, że dopiero zawiesiła rolki papieru toaletowego a już wszystkie całe powpychane są w kible i musi tam grzebać. Oczywiście winnych brak bo monitoringu w kiblach nie ma. Żal mi było tej kobieciny. Tak gówniarze szanują jej prace. Już mi się odechciało tych praktyk. Ciągle o niej myślę jaką ma parszywą pracę.

Przykre bardzo, bo kobieta uczciwie pracuje, a tu taka niewdzięczność. Dzieci zawsze lubiły 'dokazywać' ale w szkołach była solidna dyscyplina i rodzicom nie przyszło do głowy żeby się skarżyć. A teraz to ani dyscypliny w domu ani w szkole, jak ma być dobrze?