Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

depresja ukochanego

Polecane posty

Gość gość

Witajcie, może ktoś z Was przechodził to, co ja i będzie mi w stanie coś doradzić. Otóż mój ukochany ma depresję... trafił do szpitala z epizodem depresji psychotycznej, trzy miesiące wcześniej zachorował na jelita, nic nie wykryto, a potem niestety się nie poprawiało, nie regenerował się, za to spędził tydzień w łóżku i od tamtej pory zaczęły się lęki, których nie byliśmy w stanie przewalczyć metodami relaksacyjnymi, masażami, rozmowami i moim wsparciem. Byłam wtedy w 6 miesiącu ciąży. Dwa miesiące później zrobiło się tak źle, że mój ukochany powiedział, że już nie może. Przypadkiem odkryłam, że ma myśli samobójcze i sprawdza metody, jak się otruć. Mój kolega psychiatra przyjął go na oddział, gdzie spędził 3 tygodnie. Owszem, na początku mojej ciąży kłóciliśmy się, było nawet kilka awantur, u mnie szalały hormony, a on zachowywał się jak dzieciak. No i się zaczęło... od pobytu w szpitalu jestem winna całego zła tego świata, jestem winna jego depresji, "zamknęłam go w psychiatryku", przeze mnie jest wszystko, co złe i przeze mnie nie miał czasu nawet popracować w ogrodzie. Do tego chóru dołącza się toksyczna teściowa, a mój ukochany pochodzi z jakiejś patologii - mamuśka z tatuśkiem po pijaku nożami się chlastali, a tatusiek się w końcu powiesił. Traumy z dzieciństwa i przynajmniej 10 lat nieleczonej depry wcześniej. Ale nie, wszystkiemu winna jestem ja. Dodam tylko, że nasze dziecko jest wyczekane, ukochane i bardzo chciane, jest owocem naszej wielkiej miłości, od kiedy się poznaliśmy, bardzo się pokochaliśmy i jesteśmy ciągle razem, byliśmy do momentu zachorowania bardzo szczęśliwi. Na dzień dzisiejszy jestem kilka dni przed porodem, mój ukochany mnie o wszystko obwinia, mówi mi, że żałuje, że mnie poznał, że się nie dobraliśmy, że nie nadaję się na matkę, że popsuło się między nami i jest między nami źle, że gdyby nie ja, nie byłoby depresji, że się mnie boi i boi się dziecka. Kocham go i spędziłam ostatnie 4 miesiące głaszcząc, masując, wspierając, martwiąc się i zajmując nim, zapominając o swoich ciążowych potrzebach emocjonalnych i każdych. Jest dramat, chodzę na terapię, ale nie wiem, jak z nim rozmawiać, co robić, czytam o depresji, wiem, że jest chory i dlatego tak mówi, ale na litość, dlaczego na mnie się wszyztsko skupia?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×