Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

tosia84

poród rodzinny

Polecane posty

Mam ogromny dylemat. Jestem w ciąży i muszę podjąć decyzję czy mąż będzie ze mną przy porodzie. Ostateczna decyzja będzie nasza wspólna. Przeczytałam mnóstwo porad, opinii. Wysłuchałam znajomych, lekarzy i położnych z mojego otoczenia. Żadna opinia nie przekonuje mnie. Z jednej strony chciałabym, żeby był przy mnie, z drugiej czuje, że wolałabym sama. Mój mąż nie należy do stachliwych, widział mnie już w takich sytuacjach, że fizjologia nie robi na nim wrażenia. On sam też, nie jest zdecydowany czy powinnien być czy lepiej żeby poczekał gdzieś z boku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
dorośli chyba jesteście to sie zdecydujcie, obcykana w temacie podobno jestes a nikt tu za was decyzji nie podejmie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No jasne - niech będzie przy Tobie. Ja przynajmniej chciałam. Przydał się - podał butelkę z wodą, potrzymał za rękę, przykrył szlafrokiem jak miałam dreszcze, rozmawialiśmy. Raźniej tak jest we dwójkę. I przecież będzie stał przy Twojej głowie a nie na wprost p/i/p/k/i i porodu, wiec jakiejś traumy nie przeżyje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A co przemawia za tym, żeby nie był?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
kobieto poród to masakra ,ty bedziesz wyć z bólu kilkanaście godzin, a potem przy parciu będzie rzeźnia pełno krwi i jeszcze przy okazji kupe możesz zrobić, mąż będzie miał potem traume

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A ja Ci odpowiem tak: jeśli masz wysoki próg bólowy i wiesz że ból Cię nie pokona i dasz radę - idź sama, natomiast jeśli z bólem nie czujesz się za dobrze, potrzebujesz wsparcia, rozmowy, masażu, przytrzymania, poprawieniu poduszki - bierz męża. Ja rodziłam i z i bez męża - różnica kolosalna ( gdy był ze mną ). Po pierwsze czułam się pewniej i bezpieczniej, jak jest partner pielęgniarki bardziej się starają i są "milsze" a po drugie czas leci zdecydowanie szybciej :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja rodzilam z mezem, mial pewne opory, ale jak zobaczyl mnie w szpitalnej pizamie, sama na sali (pojedynczy pokoj) wsrod obcych ludzi (co prawda wyksztalconych, ale obcych) to sam stwierdzil ze serce by mu peklo jakby mial mnie zostawic. Bolalo bardzo przez 3 godziny, podawal mi picie, trzymal za reke, podawal ustnik od gazu, bardzo sie przydal, bo polozna siadla sobie przy stoliku i bardziej ja dokumentacja interesowala. Przy fazie parcia mialam duzo personelu w sali ( 4 lekarzy , 5 poloznych) takze maz stal za moja glowa, nic nie widzial bo nie lezalam jak parlam. Synka za to od razu po wyjeciu zobaczyl i plakali oboje :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość qannnamari
Przede wszystkich musicie OBOJE chcieć. My chcieliśmy, nie wyobrażam sobie żeby go wtedy nie było przy mnie. Niesamowite emocjonalne doświadczenie. Mąż byłz e mną od początku porodu (wywoływany), po porodzie spał z nami w szpitalu, mieliśmy sale komercyjną, to mąż poszedł na badanie z małym, ja już odpoczywałam, super czas, jeśli będziemy jeszcze mieli dziecko, to mąż znów będzie ze mną. A cóż krew (kupę często robi się wcześniej) czy mocz są nieuniknione i normalne, to czysta fizjologia. Mąż jeszcze na oddziale klepał mnie po tyłku i pytał "kiedy będziemy mogli" ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jak nie weźmiesz męża, to bierz kogoś innego, mamę np., oczywiście, że tak jest bezpieczniej, owładnięta bólem kobieta nie zawsze może zadbać o swoje interesy, nawet jak na co dzień nie da sobie w kasze dmuchać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja rodzilam z mezem i powiem Ci ze nie wyobrazam sobie zeby go ze mna nie bylo, podawal mi wode, pomagal zmieniac pozycje, trzymal mi glowe przy bolach partych. Pozatym tak jak kolezanki wspomnialy czas plynie szybciej, polozna nie jest w sali saly czas, dopoki nie mialam pelnego rozwarcia to tylko zagladala do pokoju od czasu do czasu a rodzilam caly dzien.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To nie jest tak do końca, że mąż NIC nie widzi, bo to nie jest jak w filmie, że się leży z nogami płasko, nogi są w górze :D łóżko porodowe to prawie fotel ginekologiczny. Facet widzi nas rozkraczone, widzi krew, widzi jak dziecko się wysuwa (nawet stojąc z boku), ale to mega przeżycie :D ja np. nie potrzebował rozmowy czy masażu, bo bardzo bolałam i nic oprócz prysznica nie przynosiło mi ukojenia, ale mąż przydał się kiedy się ubierałam po prysznicu w sali czy już na porodówce, gdzie tak bolało, że chwilami chodziłam goła i mokra po prysznicu, wiadomo, że mąż delikatniej i cierpliwiej poda ci np. koszulę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
* sory za literówki ,mam dziecko na kolanie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja Wam proponuję pojechac razem ( zreszta i tak pewnie będzie Cię zawoził). Pierwsza faza porodu potrafi się ciagnac w nieskonczoność ( u mnie 21h), sama zwariowałabym tam z samotności. Przy samym parciu jak bedziesz wolała byc sama, to zawsze moze wyjśc na korytarz. Po prostu lepiej i bezpieczniej jest jak ktoś trzeci i w pełni świadomy patrzy połoznym i lekarzowi na ręce. Poza tym wcale niekoniecznie musi być rzeźnia, ja tam żadnego wycia nie odstawialam, marudziłam ostro, bo bolało jak szlag, ale bez przesady;) kazdy ból znosi inaczej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×