Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Tomek8998

Małżeństwo się sypie......;(((

Polecane posty

Gość Tomek8998

Witam Was wszystkich Chcialbym gdzies sie wygadac i postanowilem tutaj,posluchac Waszych opini o mojej sytuacji. Jestem facetem co ma 29lat ,moja żona rowniez.Od 20roku zycia jestesmy ze sobą, to nasze 1 milosc i jedyna. Przejde do konkretow. niecale 2lata temu wzielismy slub,nie mamy dzieci. Zona otrzymała 1,5temu prace pierwsza,takto studiowała, dziecko jesli juz by mialo byc to pod studiach,zostal mi wyznaczony termin. Od momentu zamieszkania na swoim,niedaleko tesciow,nie ma dnia i niedzieli by zona nie chodzila tam,nic przeciwko temu nie mam,lecz gdy tlumaczylem ze nie chce tak kazdej ndz spedzac to ona sie obrazala i tak szla do matki,a w naszym domu w ndz od wielkiego dzwona obiad ,bo jak twierdzi"pracuje" i nie ma czasu.Cale zycie bylem ulegly,zgadzalem sie na wiekszosc rzeczy,teraz gdy 1 raz mowie dosc jest dramat, do tego doszly wyzwyiska,obrazanie,mowienie roznych przykrych spraw,nigdy zona nie potrafila przyznac sie do bledu i powiedziec "zawalilam tez i ja,naprawmy to" tylko zazwyczaj oczekiwala zebym to ja potulnie przyszedl i tak powiedzial albo przeszedl do dnia codziennego.Zona to odpowiednik mami synka, nie odcieta pepowina:(, zawsze mi mowila ze matka jest dla niej najwazniejsza nie ja,ja to potem.Teraz gdy zaczalem sie stawiac szykuje sie rozwod:(.A gdy ostatnio powiedzialem abysmy pojechali do moich rodzicow bo dawno nie bylismy slysze "a po co?" Czuje sie jak mąż ktory z racji ogolno przyjetych norm ma byc i wywiazywac sie z powierzonych zadan a ona bedzie robic jak chce. Dodam ze nie jestem lewusem i ugotowac co nie co umiem,pranie,sprzatanie nie ma problemu,dbam o siebie itp. mam swoje hobby itd, natomiast zona nie ma hobby, jej hobby to mamusia, zabraklo mi sil na to wszystko, oczywiscie wszystko to moja wina a ona nie widzi swoich bledow:(, a jak jest zle to siedzi u matki, chyba ludzie sa na dobre i na zle prawda?:(; a gdy jest niewygodnie to uparcie dazy do zlamania mnie i podporzadkowania sie. Powiedzcie cos mi:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
widziały gały co brały, mogłeś poszukać wartościowej kobiety, a że wziąłeś sobie debilkę to teraz się męcz 🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Powiem Ci tyle. Jesteś fajnym człowiekiem i z pewnością spotkasz jeszcze kogoś na swojej drodze, kto doceni Cię takim jakim jesteś i nie będzie patrzył wyłącznie na siebie. Tylko nie zmaluj jej teraz dziecka. Jesteście razem ale nie pasujecie do siebie niestety. To się nie uda, bo ona się nie zmieni jak tak się zachowuje. Pewnie czytałeś niejedno tutaj, kiedy facet jest be i rady dla dziewczyn to w większości odejście, ponieważ "on" się może zmienić jedynie na gorsze. Tak i w Twoim przypadku. Panna na lepsze się nie zmieni. I najlepiej rozejrzeć się za rozwodem i inną kobietą. Pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość klara0007
I tak martwisz się tym rozwodem? serio? Problem sam się rozwiązuje, a ty rozpaczasz;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
KaZda potwora itd.......Jeśli jest tak jak piszesz to nie masz na co czekać. Ta kobieta się nie zmieni.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jak będzie dziecko, to będzie gorzej, uwierz mi. Wtedy będziesz numerem 3. nie rozumiem po co brałeś slub 'zakładasz rodzinę, odcinaj pepowine'

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Szkoda że nie zwróciłeś uwagi na to wcześniej! Znam tą sytuację, - tak było u mojej siostry.Siostrzeniec ożenił się, jedfnak jej mamusia była najważniejsza.Do nich wynosiła z domu, dawała rodzicom kasę i to nazywała że mamusia im pomaga. Matka jej zawsze mówiła." Mężów możesz mieć całą stodołę, matkę masz tylko jedną" Widać tego się trzymała.Facet nie wyrobil nerwowo i odszedł. Po roku wyszła ponownie za mąż, tak niefortunnie że zginęła w wypadku samochodowym po pijaku! Tobie też nie będzie lekko, wiej dokąd nie macie dzieci.Nie będziesz miał życia z takim babskiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mam swoje lata
Nie wiedziałeś że jest związana z matką? Trudno będzie odciąć pempowinę.Szybko odejdz,póki nie ma dzieci. Na pewno poznasz kobietę swojego życia i wszystko Ci sie ułoży.Składaj pozew o rozwód i to szybko!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja to nie jestem w goracej wodzie kapana .Nie od razu bym skreslila malzenstwo .Bo co my tu mamy ? Ano coreczka mamusi .Tez bylam .Anochce dziecko , jak skonczy studia .No i madrze .Na to przyjdzie czas , bo chocby zegar biologiczny sie odezwie .Ano nie chce pojechac do twoich rodzicow.No nie fajnie, ale jadac sam mozesz nacieszyc sie rodzicami do woli , bez skrepowania jej osoba . Poza tym, az takich razacych bledow nie widze .Normalna kobieta . Moze sprobuj zyc skupiony bardziej na sobie .Wychodz z domu , kup sobie np motor ,nabedziesz kolegow , wychodz sam do kina , na wystawe .Niech zobaczy , ze nie jestes" ciapek do nogi", ze masz swoje zycie , ze swiat nie kreci sie kolo jej spodnicy .Zobaczysz co bedzie .Zbawi cie ten rok np?Niech poczuje zagrozenie .Nic nikomu nie dane jest na wiecznosc.Jak cie kocha moze przejrzy ciut na oczy i zobaczy, ze bezpieczny grunt pod nogami zacznie sie trzasc . Spokojnie .Pospiech wskazany jest tylko przy lapaniu pchel.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
posłuchaj gościa z 19.33 jak bedzie dziecko to nawet numerem 3 nie bedziesz. Będziesz zbednym gratem w domu, no może nie tak całkiem zbędnym, będziesz tylko bankomatem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mój mąż miał taka żonę, tylko że oni mieszkali u jej rodziców (wielki dom, więc i po co "na swoje" skro tam piętro było ich?) Ciągle przesiadywała u rodziców na dole, , on w tym czasie albo z nimi, albo sam - nie było mowy żeby razem, jak małżeństwo spędzili wolny dzień. Kilka razy namawiał ją na wyprowadzkę, szukał domu, mieszkania - zbywała, niby się zgadzała, ale jak przychodziło do konkretów, to się wycofywała. Trwali tak i trwali, czasem się kłócili, czasem nie - aż na świat przyszło dziecko. On był już tylko od wynoszenia pieluch (nawet nie od zmieniania), musiał opuścić sypialnię i przejść na kanapę, bo dziecko nie chciało spać samo w łóżeczku, więc musiało z mamą, a on jako facet nie miał tak czujnego snu jak mama, więc...wersalka w salonie. Wtedy jeszcze próbował, chodzili na mediacje, do psychologa i na terapię, ale nic to nie dawało. Postawił na swoim i wyprowadził się . Prosił, żeby poszła z nim (dziecko miało już rok), ale nie poszła. Pół roku siedział sam, nie odwiedziła go ani razu. jak chciał zobaczyć dziecko - to do teściowej, która z daleka pokazywała, bo mężczyzna nie umie na rękach dziecka nosić. Rozwiedli się. Dziecko miało 2 latka. Nie pasowali do siebie i wszyscy im to mówili, ale on nie słuchał, ona zresztą też...oboje byli już dobrze po 30 tce - ślub był bo ona chciała, dziecko bo ona chciała, a on potulnie wszystko robił. Jak się postawił - został sam. Dziś nadal jest między nimi zadra, ona robi się na cierpiętnicę i pasuje jej rola tej porzuconej samotnej matki. A on jej nie porzucił - chciał wymusić swoją wyprowadzką, żeby żona w końcu poszła za mężem. Postawił wszystko na jedną kartę i przegrał małżeństwo - zyskał wolność i pretensje eks już chyba po wsze czasy. Nikt, absolutnie nikt (oprócz teścia, ale on jest tez pod pantoflem i zrozumieniem dzieli się tylko w wielkiej tajemnicy i pod groźbą wyparcia się wszystkiego w razie wpadki) z jej rodziny nie rozumie tego co się stało: miał żonkę, mamę, teścia, babcię, dziadka i pomieszkującą dalsza rodzinę - taki pełny dom i wolał samemu, na swoim. Widzisz więc - nie masz szans. Zanim pojawi się dziecko - zakończ to, bo później będziesz miał przechlapane. Sorry....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Podnosnik kafeteryjny

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Heniuś
Niestety jest to dość powszechny problem - prawie każda baba, która stanęła na mojej drodze próbowała mnie "ustawiać". Nie byłoby tego, gdyby nie hordy ciot i frajerów biegających za babami z kwiatkami w jednej a pudełkiem wazeliny w drugiej ręce - rozpieścili te baby i teraz nawet pasztet się wozi jak Królowa Anglii. Miałem takiego kolegę, co raz przy mnie miał pretensję, że dziunia nie zadzwoniła (a obiecała i to nie pierwszy raz go zlała) - oczywiście ona wielki foch, że jak to on jej śmie coś takiego powiedzieć i co? Potem on za nią na czworakach łaził cały wieczór, przepraszał itp. - czy tak się zachowuje facet? Jak facet może dać się tak traktować babie, która do pięt mu nie sięga poziomem intelektualnym, moralnym, materialnym i osiągnięciami w sporcie? A najgorsze takie mamincórcie i gołodupczynie - masz srać hajsem i zabiegaczogodzinami na ich każde skinienie, haha :) I nie licz na to, że będzie kiedykolwiek lepiej, ja to przerabiałem wiele razy - jak raz sfrajerzysz to potem będzie tylko gorzej. Jesteś mężem a ona żoną, więc ma być tak jak Ty chcesz. Wywaliłeś hajsu na żonkę a w zamian co? Idźcie na nauki przedmałżeńskie do księdza to wam powie parę słów o instytucji małżeństwa. Lepiej być samotnym mężczyzną niż żonatym ciotą - ale mój wybór nie musi być waszym, panowie przez małe p :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mężów możesz mieć całą stodołę, matkę masz tylko jedną" xxx takim gadaniem kształtuje się rzeczywistość. jest to forma manipulacji dzieckiem, wyraz strachu przed jego dorosłościa. i potem te związki są nijakie ztakim podejściem, bo faktycznie bierze się margines na to, że może byc ich milion

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Tomek8998
utwierdzam sie w przekonaniu ze nie tylko ja tak mysle:/, co do prób normalnego zycia to juz przerabialem, ani prosba ani grozba nie pomaga,wkoncu zaczalem zajmowac sie wokol siebie tak jak powiedziala to Eleene, poki co nie przejmuje sie tym moja zona tylko czasem cos tam powie ze koledzy wazniejsi,poza tym zona wyszla z propozycja ze jak mi nie pasuje to moze byc rozwod:/ łatwo sie mowi komus z boku "odejdz" lecz to nie jest takie proste psychicznie, nie wiem czemu nie potrafie podjac tego stanowczego korku....moze daltego ze to naprawde milosc byla i oddalbym wszystko co mam za szczescie, tlyko ze po drodze tak jak ktos pisal popelnilem blad itp i teraz mam bo przyzwyczailem do tego, ehh szkoda slow

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
widze, ze szarpiesz sie :-( .Witaj ponownie. To dobrze, ze skupiasz sie na sobie , ze nie rwiesz wlosow z glowy.Wiadomo, ze najtrudniejsze rozstanie to rozstanie "mentalne"- to w glowie. Poczekaj jeszcze jakis czas , Ona zauwaza ten stan rzeczy i teraz albo otrzezwieje, ze moze stracic swoje malzenstwo , albo rzeczywiscie mowi powaznie o rozwodzie . Daj jej fory -niech zaklada ona sprawe rozwodowa . Ty ukladaj sobie( za chwile )w glowie, ze do tanca trzeba dwojga i jesli ona nie chce byc z Toba -trudno .Czasem po prostu czlowiekowi sie nie udaje . Potraktuj wtedy rozwoj sytuacji , jako przegrana bitwe a nie przegrana wojne .Bo zycie plynie dalej , beda nowe wydarzenia w nim i jeszcze moze byc szczescie w nim.Trzeba byc dobrej mysli i serwowac sobie duze dawki optymizmu i tego Ci zycze w ten jesienny dzien.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tomek8991
Eleene, smutny dzis dzien......moja zona przyszla z pracy,ja wczesniej bylem na zakupach,ogarnialem sie itp, rozpoczelo sie od krzykow dotyczacych ogrzewania w domu,ze ja sutawiam itp po swojemu itd, doszlo do klotni,znowu zaczela krzyczec,ja nie wytrzymalem zaczalem krzyczec,w trakcie podnoszenia glosu mowilem aby nie krzyczala,ona dalej..., potem stwierdzila ze nigdy mi nie zalezalo na niej,a ja powiedzialem ze jej (na spookojnie) zalezy na tamtym domie niz na tym, stwierdzila w krzykach ze jestem gnojem,padalcem.....ja na to ze powinienem Cie nagrywac,jak to kochana osoba sie odzywa....po czym oznajmila ze chce rozwodu,ze nie bedzie z takim gnojem zyc.....powiedzialem ze sama sobie zgotowała to, a ona ze wszystko mi zabierze i zostane z niczym:(( jest mi żal i przykrosc mnie ogarnia ze gdy postawilem na swoim w jakis sposob teraz cdn

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zawsze szczery
zadzwon na blekitna linie misiaczku

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
no wyglada na to , ze jednak nie zalezy jej na was .Myslalam, ze cos do niej dotrze , ale jednak chyba sklonna jest do rozwodu .Trudno . Nie macie dzieci , latwiej bedzie rozwiazac to.Co do puszczenia cie w skarpetkach ......( oj wredna cecha u niej ), jak nie bedzie mozna polubownie , to sad orzeknie podzial .Zalezy ile tych dobr macie, bo moze nawet nie ma o co kopi kruszyc .Czasem tez te dobra staja koscia w gardle . Nie martw sie . Swiat nie konczy sie tu i teraz . Do tanga zawsze potrzeba dwojga . Przykro mi , ze tak sie to konczy u ciebie .Ale jeszcze raz -to nie koniec swiata .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
jest mi przykro ze to moze sie tak konczyc........nigdy nie pomyslalbym....poza tym gdy sie pakowala zaczela dodawac i wciskac mi slowa ktore nie mialy miejsca,a gdy powiedzialem powiedz precyzjnie kiedy to stwierdzala ze nie ma tak swietnej pamieci jak ja,i takie odbijanie pileczki,powiedzialem ze jest uparta i nie odpusci nigdy,a ona na to ze mi na niej nie zalezy itp, to ja ze wedlug Ciebie milosc polega na tym ze dazysz do swojgo celu i jak mi zalezy to ulegne........moze to i nie koniec zycia ale tak sie czuje i nie widze "swiatelka w tunelu", to jest nie do ogarniecia emocjonalnie.........

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×