Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

LaraN

Moja historia wciaz bez happy endu....

Polecane posty

Moja historia poki co bez happy endu… Wlasciwie to nie wiem od czego zaczac bo mam straszny mentlik w glowie. Pisze poniewaz zalezy mi na uslyszeniu obiektywnych opinii na temat mojej obecnej sytuacji. 13 miesiecy temu rozpadl sie moj dlugoletni zwiazek. Nie byl on latwy, a wrecz od poczatku bardzo skomplikowany. Pomimo wielu przeciwnosci losu oraz roznic pomiedzy nami spedzilismy ze soba 9 lat. Poznalam go majac 18 lat i byl to moj pierwszy chlopak, moja pierwsza milosc. Dorastalam w przekonaniu ze chcialabym spedzic cale swoje zycie z jednym partnerem. Byc moze naogladalam sie za duzo bajek Disneya, ale wierzylam w ta jedna wielka milosc na cale zycie. Dlatego tez nie interesowalo mnie wiazanie sie z kims na kilka tygodni czy tez miesiecy, a tym bardziej nie interesowaly mnie jednonocne przygody. Uwazalam ze sex powinno sie dzielic z bliska ci osoba, a nie z kims wobec kogo czuje sie jedynie pozadanie. Dla mnie sex zawsze wiazal sie przedewszytkim z poczuciem bliskosci, intymnosci, namietnosci i jednosci, ktorego nie mozna dzielic z kims do kogo nic sie nie czuje. Z tej wlasnie przyczyny przezylam moj pierwszy raz z moim pierwszym chlopakiem, ktorego kochalam i mialam nadzieje, ze spedze z nim reszte mojego zycia. Jak juz wspomnialam nasz zwiazek do latwych nie nalezal, wiele razy zdana bylam tylko na siebie i wszystko wiecznie musialam robic sama. Pracowalam, studiowalam, pralam, sprzatalam, gotowalam, prasowalam, robilam zakupy, placilam rachunki, zalatwialam wszystkie formalnosci i jak juz naprawde padalam ze zmeczenia to prosilam o pomoc, ale zawsze konczylo sie to klotnia i wytykaniu mi, ze ciagle narzekam, ze on nic nie robi, ale taka wlasnie byla prawda, bo nie robil nic. Nie widzial nic poza czubkiem swojego wlasnego nosa. Pozniej przychodzil i przepraszal i mowil ze sie zmieni, i zmienial sie na 5min, a potem wszystko wracalo do punktu wyjscia. Ja chcialam wierzyc w to, ze bedzie lepiej, nie chcialam tak poprostu rezygnowac, nie chcialam sie poddawac, chcialam wierzyc, ze bedzie lepiej. Po 7 latach oswiadczyl sie. W sumie to bardzo mnie to zaskoczylo bo ja nigdy nie naciskalam na slub ani na dzieci poniewaz chcialam, zeby to byla jego decyzja, a nie kwestia przymusu. Myslalam wiec, ze byc moze skoro zrobil to po tylu latach z wlasnej inicjatywy to znaczy to, ze w koncu jest pewien, ze wlasnie ze mna chce spedzic zycie i zalozyc rodzine. No wiec, bylismy zareczeni, planowalismy wesele, mialam juz sukienke slubna…az pewnego dnia wyszedl z domu i juz nie wrocil, a wlasciwie to wrocil, ale tylko po to, zeby zabrac swoje rzeczy i powiedziec, ze to koniec. Jak do tego doszlo?! Otoz pojechalismy na slub mojej kolezanki na ktorym to mowil do mnie jak to kazdego dnia dziekuje Bogu, ze mnie spotkal, bo jestem wszystkim co najlepsze co go w zyciu spotkalo. Mowil, ze nie moze sie doczekac, az zostane jego zona i matka jego dzieci. Mowil, ze dla niego jestem tylko ja i ze kocha mnie nieopisanie. Wiele osob na weselu mowilo: ‘Ten twoj narzeczony to jest w ciebie wpatrzony jak w obrazek, widac, ze bardzo cie kocha!” itp. itd. Dwa dni pozniej bylismy u jego rodziny mowil do nich o naszym slubie a pozniej ja pojechalam do moich rodzicow, a on do siebie do domu. Na drugi dzien wrocilismy razem do naszego domu, polozylismy sie spac, rano wstal, pocalowal mnie, wyszedl i to byl koniec naszego 9 letniego zwiazku bo wrocil dopiero 3 dni pozniej, zeby zabrac czesc swoich rzeczy. Nie musze chyba pisac, ze bylam w szoku i nie za bardzo rozumialam o co chodzi. On za duzo nie wyjasnil, rzucil tylko marna regulke: “Nigdy Cie nie kochalem, nigdy nie bylem przy tobie soba, nigdy nie bylem z Toba szczesliwy!” zabral najpotrzebniejsze rzeczy i zniknal. Jak sie pozniej okazalo, tego wieczoru kiedy bylismy u jego rodziny, a ktorego ja pozniej pojechalam do moich rodzicow, on pojechal sie spotkac w pubie z kolezanka ktorej nie widzial, ani z ktora nie rozmawial 8 lat. I po kilku drinkach stwierdzil, ze to jest milosc jego zycia, wzial ja do siebie do domu, przespal sie z nia, 2 dni pozniej mnie rzucil, a wydarzenia ktore nastapily wkrorce po byly poprostu istnym cyrkiem. Trzy tygodnie po naszym rozstaniu w date naszej rocznicy poznania oswiadczyl sie jej, 9 miesiecy pozniej juz byli po slubie, a obecnie oglosili radosna nowine ze spodziewaja sie dziecka. Oczywiscie wszystko od samego poczatku regularnie wrzucane bylo na facebooka, co totalnie zszokowalo moja i jego rodzine oraz naszych wspolnych znajomych i co oczywiscie wcale nie bylo dla mnie mile, ani w niczym mi nie pomagalo. Niestety jakoze bylismy ze soba wiele lat totez mielismy wiele wspolnych spraw finansowych, ktore nalezalo rozwiazac. Podczas zwiazku z nim wzielam na siebie wiele kredytow, a zeby pomoc mu w znalezieniu dobrej pracy. On nie mogl nic wziac na siebie bo juz wczesniej pobral kredyty na rozkrecenie firmy ktora okazala sie niewypalem, a ktora prosilam, zeby nie otwieral. Wzielam na siebie kredyt na samochod, sprzet komputerowy, a takze kredyt, zeby urzadzic dom, ktory wynajmowalismy. Ogolnie niby splacalismy to razem, ale i tak w wiekszosci przypadkow wiecznie ja za wszystko placilam, bo on wiecznie nie mial pieniedzy, wiec czesto zylismy za moje pieniadze. Po rozstaniu rzucilam prace poniewaz pracowalismy w tej samej firmie, a ja nie chcialam go widywac, wiec zostalam teoretycznie bez srodkow do zycia, a do tego nie bylam w najlepszej formie, zeby szukac nowej pracy. Zaczelam wiec sie od niego domagac jak najszybszego splacenia kredytow ktore wzielam dla niego. On byl w posiadaniu tych wszystkich rzeczy, a raty zostaly pobierane z mojego konta. Chcialam to zakonczyc jak najszybciej, a zeby nie musiec sie z nim wiecej kontaktowac, bo poprostu chcialam zamknac ten rozdzil mojego zycia i zaczac ukladac sobie zycie na nowo. Niestety on zamiast wyrownac wszystkie finansowe sprawy miedzy nami wolal wydawac pieniadze na nowa narzeczona i na planowanie slubu. Probowalam wszystkiego, prosilam, tlumaczylam, ale on byl gluchy na wszystko. Stwierdzil, ze bedzie placil raty, bo nie ma pieniedzy, zeby splacic kredyt odrazu, co wiaze sie z tym, ze bedzie sie to ciaglo jeszcze przez najblizsze 3 lata. Ja juz jestem tym okropnie zmeczona. Chcialabym miec juz swiety spokoj i nie musiec juz nigdy wiecej z nim rozmawiac, ale nie moge tak tego zostawic i splacac dlug za niego. Dlatego co jakis czas mu przypominalam, zeby postaral sie to szybciej splacic, ale on ma to gdzies i placi co miesiac tylko minimum. I to na tyle na temat mojego 9 letniego zwiazku. Potrzebowalam 1,5 miesiaca, zeby sie pozbierac w sobie. Bylo trudno, ale wiedzialam, ze albo sie podniose i zrobie ze swoim zyciem cos pozytywnego, albo totalnie sie zalamie i bede zyla jak cien czlowieka. Wybralam opcje numer 1. Bedac z dala od mojego bylego chlopaka spojrzalam trzezwo na nasz zwiazek. Zrozumialam, jak bardzo byl toksyczny i jak bardzo mnie zmienil. Zaczelam przypominac sobie momenty kiedy patrzylam w lustro i nie poznawalam osoby ktora sie na mnie patrzyla. W pewien sposob dla niego zrezygnowalam ze swoich planow, marzen, a wlasciwie to zatrzymalam sie w ich realizowaniu, a zeby to on mogl sie realizowac. Myslalam, ze jak pomoge mu dojsc do tego o czym marzy to pozniej on pomoze mi. Niestety tak sie nigdy nie stalo. Patrzac na to wszystko jakby z boku zrozumialam jak bardzo bylam nieszczesliwa i ze nie potrafilam sie do tego przyznac przed sama soba. Oszukiwalam siebie przez wiele lat, zyjac marzeniem, ze kiedys on sie zmieni, wmawiajac sobie, ze wcale nie jest tak zle, ze inne kobiety maja gorzej. Pozniej juz mowilam sobie, ze pewnie nie zasluguje na inna milosc, ze to jest tylko tyle ile moge od kogos dostac i dlatego tak trwalam w tym zwiazku, ktory coraz bardziej pograzal mnie psychicznie i finansowo. Po pewnym czasie zrozumialam rowniez, ze wytrwalam tyle lat poniewaz dorastalam w przekonaniu, ze chce tylko z jedna osoba spedzic zycie i ze jak juz kogos pokocham i oddam sie w pelni to z ta osoba zostane nie zaleznie od wszystkiego. Dlatego nie potrafilam powiedziec KONIEC! DOSC! NIE CHCE TAK ZYC! Nie potrafilam sie poddac, bo nie rozumialam, ze tak naprawde nie bylaby to porazka, a lekcja, z ktorej wiele sie nauczylam. Wiec kiedy w koncu to zrozumialam poczulam sie wolna i zaczelam poraz pierwszy w zyciu myslec tylko o sobie. Skonczylam studia, zaczelam szukac nowej pracy, zaczelam starac sie o prawo jazdy, spotykalam sie ze znajomymi sprzed lata. Ogolnie zaczelam zyc, a nie tylko egzystowac. Znalazlam ciekawe mozliwosci pracy, ktora wiazalaby sie z podrozowaniem, a przy okazji zarabianiem i mialam aplikowac jak tylko wroce z Polski z wizyty u rodzicow bo od 20 roku zycia mieszkalam za granica. I wlasnie podczas tej wizyty w Polsce w momencie kiedy najmniej sie tego spodziewalam poznalam JEGO.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Co to, wypracowanie szkolne?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Historia jak z najlepszego filmu o przeznaczeniu, o milosci od pierwszego wejrzenia…cos niesamowitego! To wszystko bylo takie wspaniale, ze az trudne do uwierzenia. Nigdy sie tak wczesniej nie czulam, nikt nigdy wczesniej mnie tak nie kochal, ani tak o mnie nie dbal. Naprawde nie potrafilam uwierzyc, ze to wszystko co sie dzieje to prawda. Spedzalismy razem wspaniale i niezapomniane chwile. On caly czas powtarzal, ze nigdy nie czul tego co czuje i ze wie, ze jest miedzy nami cos naprawde wyjatkowego. Powiedzial mi, ze pierwszy raz w zyciu pomyslal o przyszlosci, o domu o rodzinie. Nic nie bylo problemem, nawet fakt, ze obydwoje bylismy dwoch roznych narodowosci i mieszkalismy w dwoch roznych krajach. Ja, Polka w Anglii a on Francuz we Francji, porozumiewalismy sie po Angielsku poniewaz obydwoje plynnnie mowimy w tym jezyku, zreszta on nie znal polskiego, a ja francuskiego. I nagle caly moj swiat zaczal sie krecic wokol niego. Nie aplikowalam o te prace poniewaz wiazaloby sie to z moim wyjazdem do USA na minimum 6 miesiecy, a ja chcialam nam dac szanse bo bylo miedzy nami cos wspanialego, czego nigdy wczesniej nie doznalam. Widywalismy sie co 2/3 tygodnie na kilka dni, ale rozmawialismy codziennie. Poznawalismy siebie nawzajem. Ja opowiadalam mu o moim zyciu a on mi o swoim I jak sie okazalo, tez nie mial milego doswiadczenia ze swoja pierwsza dziewczyna ktora poznal w wieku 18 lat. Byl z nia z przerwami od prawie 5 lat, ale ona go oklamywala i zdradzala. Jak sie o tym dowiedzial, to z nia zerwal, ale ona za wszelka cene chciala go odzyskac. Dal jej druga szanse. Ale zrobila znowu to samo, z tym, ze tym razem z jego najlepszym przyjacielem, wiec byl to podwojny cios. Jak doszedl do siebie to stwierdzil, ze nie chce byc z nikim i mial jedynie kilku tygodniowe lub kilku miesieczne znajomosci. Spal z wieloma kobietami. Po kilku latach zwiazal sie z kims na 2 lata, ale stwierdzil, ze to nie to i nie ma sensu tego dluzej kontynuowac. Wrocil do spedzania czasu pomiedzy kolejnymi dziewczynami i tak zyl. Nie powiem, bo ciezko mi sie tego sluchalo, ja przed nim bylam tylko z jednym mezczyzna, a on przedemna spal z wieloma kobietami. Nie latwo mi bylo to przelknac, bo poprostu balam sie, ze ja tez bede na chwile, albo, ze jakis czas sie mna znudzi, albo, ze poprostu kiedys zateskni za takimi zwiazkami bez zoobowiazan i do nich wroci. Powiedzial, ze kiedys zyl z dnia na dzien, ze wypelnial sobie czas nic nie znaczacymi znajomosciami bo byl zagubiony, nie potrafil zaufac, ale jak poznal mnie to wszystko sie zmienilo i ze do nikogo nigdy nie czul tego co do mnie i ze nie musze sie bac, ze kiedykolwiek mnie zostawi by moc znowu zyc tak jak zyl dotychczas bo to jego zycie nie bylo nic warte i ze tak naprawde byl ciagle smutny. Jakos to ogarnelam, pomyslalam, ze nie moge przekreslac go ze wzgledu na jego przeszlosc na to co wydarzylo sie zanim mnie poznal, wiec powiedzialam, ze rozumiem i zamknelismy ten temat. Latalismy na zmiane, raz ja do niego, a raz on do mnie. Ale po 2 miesiacach tej sielanki i latania tam i spowrotem nadszedl czas zdecydowac co dalej, bo obydwoje nie mielismy juz nastu lat, a dodatkowo ja wciaz bylam bez pracy. Przez kilka miesiecy zylam z niewielkich oszczednosci jakie mialam, ktore zaczynaly sie juz konczyc i trzeba bylo cos postanowic.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dlugo rozmawialismy o mnie o nim, o mojej i jego przeszlosci, a takze o naszych oczekiwaniach na przyszlosc. Obydwoje myslelismy o nas powaznie, nie traktowalismy naszego zwiazku jako krotkiego romansu, chcielismy byc razem na codzien. Doszlismy do punktu, w ktorym padlo slowo przeprowadzka i wiedzielismy, ze jedno z nas bedzie sie musialo przeprowadzic. Ale od poczatku wiadome bylo, ze bede to ja, bo on mial we Francji bardzo dobrze platna rzadowa prace, a do tego 2 domy na jednej posesji. Jeden w ktorym mieszka obecnie z rodzicami, a drugi po babci. Wiec wiadome dla nas bylo, ze lepsze warunki dla nas na wspolne zycie bylyby wlasnie u niego we Francji. Problemem byl moj brak znajomosci jezyka francuskiego, a co za tym idzie, problem w otrzymaniu pracy skoro nie mowie po francusku. W kazdym razie zdecydowalismy, ze zaczne sie intensywnie uczyc francuskiego i ze kilka miesiecy pozniej sie przeprowadze do niego. Zapewnial mnie, ze mam sie nie martwic bo on mi ze wszystkim pomoze. Wynajmiemy razem mieszkanie, pojde na kurs francuskiego, do tego on bedzie mnie uczyl i ze damy sobie rade bo on dobrze zarabia, wiec mi pomoze, bo chce mnie miec blisko siebie, a jak juz bede miec dobry francuski to znajde prace i bedzie nam sie wspaniale zylo i nie bedziemy sie o nic martwic. Ogolnie bylam bardzo oszolomiona tym, ze jest tak wspanialym i wyrozumialym czlowiekiem i ze dla niego najwazniejsze jest, zebysmy byli razem i zebysmy byli szczesliwi. Pomyslalam tez ze zmiana otoczenia dobrze mi zrobi i pozwoli na rozpoczecie nowego lepszego zycia. Wiec postanowilismy, ze aby moc sie widywac w miare czesto to ja nie bede pracowac, ale bede sie intensywnie uczyc francuskiego, ogarniac wszystkie niedokonczone sprawy w Anglii, przygotowywac sie do przeprowadzki, a on przygotowuje wszystko we Francji. Powiedzial, ze mam sie nie martwic jesli nie bede miala pieniedzy na zycie bo on zaplaci za co trzeba, ale ja nie chcialam od niego ciagnac pieniedzy, bo glupio mi bylo i tak placil za wiele rzeczy kiedy spedzalismy czas razem. W ciagu kilku miesiecy bylismy razem w Londynie, w Paryzu, w Niceii, on zasypywal mnie prezentami. Naprawde bylam tym wszystkim troche skrepowana, bo nigdy wczesniej nie bylam w takiej sytuacji. Bylam mu ogromnie wdzieczna za wszystko. Dlatego tez powiedzialam, ze nie chce pieniedzy od niego, ze cos wykombinuje, ze dam sobie rade, a jak juz naprawde nie bede miala to wtedy dam mu znac. I tak wszystko sobie ulozylam, ze dawalam ze wszystkim rade, a nawet zawsze placilam sama za moje bilety lotnicze kiedy latalam do niego, do tego jak gdzies wychodzilismy to tez staralam sie od czasu do czasu zaplacic. Tez robilam mu niespodzianki, kupowalam prezenty. Robilam tyle na ile moglam sobie pozwolic finansowo bo bardzo chcialam, zeby czul, ze tez chce cos dac od siebie, a nie tylko, zeby on ciagle za wszystko placil. Dlatego tez zdecydowalam sie sprzedac mnustwo moich personalnych rzeczy poniewaz wiedzialam, ze nie wezme wszystkiego ze soba, a do tego potrzebowalam pieniedzy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Miesiace mijaly nam na widywaniu sie co 2/3 tygodnie na kilka dni, czasami na tydzien, ale rozmawialismy codziennie. Ja staralam sie wszystko pogodzic, nauke francuskiego, zalatwianie wszystkich formalnosci, sprzedawanie roznych rzeczy, przenoszenie, wynoszenie, pakowanie, rozpakowywanie. Nie bylo latwo, ale nie narzekalam, bo cieszylam sie, ze za jakis czas bedziemy razem. Niestety nie szlo mi za bardzo z nauka francuskiego, bo jest to jezyk dosc trudny i skomplikowany, a w dodatku uczylam sie sama. On po 2 miesiacach mojej nauki nie byl zadowolony z efektow i uwazal, ze nie poswiecalam na to wystarczajaco duzo czasu. Mowil, ze powinnam kazdego dnia uczyc sie minimum 6h. Probowalam, ale siedzac nad ksiazkami jakos nie chcialo mi to wejsc do glowy. Powiedzialam, ze ja szybciej ucze sie w interaktywny sposob poprzez rozmowy, filmy, piosenki, obrazki itp. On twierdzil, ze nic mi to nie dab bo najpierw musze spedzic godziny przed ksiazkami. I tutaj pojawil sie pierwszy problem bo on wymagal odemnie uczenia sie w sposob jaki on uwaza za najlepszy, a dla mnie on poprostu nie dzialal. Po kilku sprzeczkach zdecydowalismy, ze wezme prywatne lekcje francuskiego. Naprawde nie byly tanie, a ja tez zaoferowalam, ze sama za nie zaplace. Bardzo mi te lekcje pomogly, do tego za kazdym razem jak go odwiedzalam we Francji to uczylam sie czegos nowego i wiedzialam, ze jak juz przyjade na stale to wtedy najszybciej bede sie uczyc, bo bede z kazdej strony otoczona przez ten jezyk, nie mniej jednak on wcial naciskal na siedzenie przed ksiazkami. Staralam sie, ale dla mnie jedna godzina z nauczycielka byla warta wiecej niz 5h mojego sleczenia przed ksiazkami. Ona widziala moj postep, on nie za bardzo. Powoli pewne rzeczy zaczely sie zmieniac i kazda moja nastepna wizyta u niego zaczela rodzic pewne obawy. Gdy tylko sie dowiedzialam, ze ma 30 lat, dobrze platna i stala prace, a nadal mieszka z rodzicami to wydalo mi sie to troche dziwne. Jednak wytlumaczyl mi, ze byl sam, wiec nie chcial wracac do pustego domu, a dodatkowo nie chcial wyrzucac w bloto pieniedzy, skoro mogl mieszkac za darmo u rodzicow., a do tego jego mama miala problemy ze zdrowiem, wiec mowil, ze pomagal bardzo w domu. Zrozumialam to, chociaz nadal wydawalo mi sie to dziwne, ze facet po 30-stce nie chcial sie usamodzielnic, zwlaszcza dlatego, ze ja wyprowadzilam sie od rodzicow majac lat 20 i bylo mi bardzo ciezko, ale bylam na swoim i mialam satysfakcje z tego, ze odciazylam rodzicow i pracowalam na wlasne utrzymanie. Balam sie troche tego, ze moze jest maminsynkiem, i ze w domu nie kiwnie nawet palcem bo bedzie uwazal, ze ma od tego kobiete. Jednakze w pierwszych miesiacach kiedy przyjezdzal do mnie to wcale tak nie bylo, a jak ja przyjezdzalam do niego to wynajmowal mieszkanie na ten czas bo nie chcial mnie zapraszac do domu bo tlumaczyl to tym, ze mama jest chora, dodatkowo w zwiazku z choroba wpadla w depresje i on stwierdzil, ze nie jest to najlepszy czas na przedstawianie mnie rodzicom. Rozumialam. Dlategotez kiedy spedzalismy czas razem we Francji to on wynajmowal mieszkanie na ten czas. Razem gotowalismy, sprzatalismy, takze nie bylo problemu, zawsze pomagal, wiec powoli fakt, ze mieszka z rodzicami przestal mnie martwic, pozatym i tak mial sie od nich wyprowadzic i mielismy razem wynajac mieszkanie, wiec przestalam o tym myslec.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jak tylko jego mama poczula sie lepiej to wyjechala razem z jego tata na wakacje. Wtedy tez pierwszy raz przyjechalam do niego do domu na prawie 2 tygodnie. Duzo rozmawialismy o jego zyciu o jego rodzinie, pokazal mi dom w ktorym mieszkal oraz drugi dom, ktory stoi pusty. Mowil, ze zawsze marzyl, zeby go wyremontowac i ze uwaza ze bylby to wspanialy rodzinny dom. Rozmarzylismy sie o wspolnym zyciu razem i to wlasnie wtedy podczas oprowadzania nas po jego rodzinnym domu pokazal mi jego czesc, ktora ma osobne wejscie i ktora on kiedys chcial przerobic na mieszkanie dla siebie, bo wtedy chcial mieszkac sam. Nawet pokupil rozne rzeczy i jego tata zaczal cos tam remontowac, ale on w koncu sie rozmyslil, bo stwierdzil, ze zajmie to za duzo czasu, ale powiedzial, ze teraz zaluje, ze tego nie dokonczyl. Opowiedzial mi, ze kiedys raz wyprowadzil sie z domu bo chcial byc niezalezny, spotykal sie tez wtedy z dziewczyna, ale nie mieszkali razem. Po roku mieszkania poza domem i po rozstaniu z wyzej wspomniana dziewczyna wrocil do domu i wtedy wlasnie pomyslal o remoncie tej czesci domu ktora mozna by przerobic na mieszkanie, ale nie chcialo mu sie wiec wrocil do siebie do pokoju. W kazdym razie nawet jak sie wyprowadzil z domu to przyznal sie, ze wynajmowal cos bardzo blisko swojego rodzinnego domu i ze czesto przychodzil do rodzicow, zeby zjesc, zeby mama mu wyprala rzeczy. I wtedy wlasnie pomyslam, ze gdzies tutaj tkwi problem. Bo bycie niezaleznym i samodzielnym nie oznacza przywozenia co kilka dni mamie prania do wyprania, ale tlumaczyl sie ciezkim okresem w pracy. Staralam sie zrozumiec i myslec, ze jak zamieszkamy razem to napewno tak nie bedzie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Widzac to niedokonczone mieszkanie pomyslalam, ze skoro na poczatku ja nie odrazu bede miec prace bo bede musiala podszkolic jezyk totez byc moze byloby dobrze je wykonczyc i zebysmy tam razem zamieszkali, bo zaoszczedzi nam to wydawania pieniedzy na czynsz bo dom przeciez nalezy do jego rodzicow. Pomyslalam, ze bedziemy jedynie placic rachunki, wiec ulatwi nam to zycie zwlaszcza na poczatku, wiec zaproponowalam, ze moze dokonczy z tata mieszkanie, a jak przyjade to zamieszkamy w nim razem, bo zaoszczedzimy na tym duzo pieniedzy. On bardzo sie ucieszyl z mojego pomyslu, powiedzial, ze porozmawia z rodzicami jak wroca i w zaleznosci od tego co powiedza bedziemy planowac co i jak. Ja wrocilam do siebie, on porozmawial z rodzicami, stanelo na tym, ze jego tata wyremontuje mieszkanie i bedziemy mogli tam razem zamieszkac. Bardzo sie cieszylam na mysl o tym wspolnym mieszkaniu i nie moglam sie doczekac. Na 2 miesiace przed moim przyjazdem poznalam jego rodzicow i spedzilam 10 dni w jego rodzinnym domu. Bylo bardzo milo i nie zauwazylam zadnych problemow, z wyjatkiem jednego…mieszkanie ktore mialo zostac wyremontowane nie duzo sie zmienilo. Praktycznie nic nie bylo zrobione. Pytalam wiele razy czy moge w czyms pomoc, ale on mowil, ze nie, ze jego tata wszystko zrobi, mi jedynie udalo sie namowic go na to, zeby wyniesc czesc niepotrzebnych rzeczy na strych lub do piwnicy, zeby bylo latwiej to mieszkanie remontowac bo bylo naprawde zagracone. Powiedzial mi, ze mam sie nie martwic, ze jak przyjade to napewno bedzie gotowe, a jak nie to najwyzej pomieszkamy chwile u jego rodzicow, a potem sie przeniesiemy. Wrocilam wiec do nauki jezyka, do pakowania sie i do szukania pracy. Udalo mi sie dotrzec do pewnej dziewczyny, ktora przeprowadzala sie do Paryza, a ktora pracowala u pewnej Polki jako opiekunka do dzieci. Powiedziala, ze mnie poleci bo ta Pani szuka wlasnie kogos kto ja zastapi. Przyszedl czas mojego przyjazdu, a nic nie bylo gotowe. Powiedzial mi, ze chwile przemieszkamy z jego rodzicami, a jego tata bedzie konczyl mieszkanie. Ja zaczelam codziennie uczyc sie francuskiego, a takze pracowac pilnujac dzieci po kilkanascie godzin tygodniowo. Wiadomo ze nie byla to stala praca o wielkich zarobkach, ale mysle, ze lepsze to niz nic, zwlaszcza na poczatku. Dodatkowo caly czas szukalam rowniez roznych innych mozliwosci znalezienia stalej pracy. Jakoze jezykiem angielskim posluguje sie perefekcyjnie totez pojawila sie mozliwosc otrzymania pracy w firmie gdzie mowilabym wlasnie po angielsku, bo znalazla sie osoba, ktora mnie polecila, wiec mialam tylko przeslac maila z moim CV i listem motywacyjnym w jezyku francuskim. Obydwie rzeczy mialam juz wczesniej napisane w jezyku angielskim, wiec poprosilam mojego chlopaka o przetlumaczenie. Zajelo mu to tygodnie, pomimo, ze naciskalam, w pewnym momencie stwierdzil, ze to niedobre, ze szukam pracy, w ktorej bede mowic po angielsku, bo powinnam szukac pracy w ktorej bede mowic po francusku. Odpowiedzialam na to, ze szukam czegos na teraz poki jeszcze nie mowie plynnie po francusku, pozatym nie chcialam, zeby mnie utrzymywal. Nie chcialam byc problemem, jakims pasozytem. Chcialam pracowac, zarabiac.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zrobilam ogloszenia, ze moge pilnowac dzieci, uczyc angielskiego, zabierac zwierzeta na spacery pod nieobecnosc wlascicieli. Porozwieszalam je po roznych miejscach w miescie. Prosilam wielokrotnie, zebysmy poszli mnie zarejestrowac z zatrudniaku bo pomyslalam, ze moze oni w jakis sposob pomoga mi cos znalezc. Mowilam tez, zeby w koncu skonczyl moje CV i zebysmy zostawili je w roznych miejscach, takich jak sklepy, restauracje, kina, kawiarnie, hotele, zebym mogla podlapac obojetnie jaka prace. Do dzisiaj tego nie zrobilismy, on tlumaczy, ze zawsze cos nam wypada i ze jest za malo czasu na wszystko. Minely juz 2 miesiace odkad tutaj przyjechalam i wciaz nie widac wyraznego postepu w remontowanym mieszkaniu. Jego tata raz tam pracuje, raz nie, a wiekszosc czasu i tak spedza przed telewizorem, albo zajmuje sie swoimi sprawami. Ja go nie winie, ma prawo do swojego zycia, ma tez 70 lat, wiec nie bedzie pracowal od switu do zmierzchu, ale z drugiej strony minelo juz tyle czasu odkad zostalo postanowione, ze mieszkanie zostanie wyremontowane i mialam nadzieje, ze moj chlopak bardzo przy tym pomoze, albo tez sam zrobi pewne rzeczy, ale on sie do tego nie kwapi. Jak zapytalam kiedy mniej wiecej mysli, ze sie przeniesiemy to powiedzial, ze nie wie i ze nie bedzie przeciez pospieszal taty, bo on robi nam wielka przysluge, ze to dla nas robi, pozatym zapytal sie czy to taki wielki dla mnie problem, ze mieszkamy z jego rodzicami, bo przeciez nie sa zlymi ludzmi. Odparlam, ze to nie jest wielki problem, ale uwazam, ze mlodzi nie powinni mieszkac z rodzicami, zwlaszcza jak maja mozliwosci by mieszkac osobno. Do tego wspomnialam, ze wszystko mam w kartonach ktore sa w drugim domu, bo stwierdzono, ze w tym nie ma dla nich miejsca, bo przeciez nie bede zagracac jego rodzicom domu moimi kartonami. Do tego kazdego dnia slysze czego mam nie robic, czego nie dotykac, albo jak mam robic, bo robie nie tak jak nalezy. I slysze to od mojego chlopaka i jego rodzicow. Przyklady: • 2 tygodnie po przyjezdzie jego tata wydarl sie na nas oboje jak to w mojej sytuacji kiedy nie mam jezyka ani pracy moge/mozemy wstawac o 9 rano, ze powinnam wstawac wtedy kiedy jego syn idzie do pracy na 8 rano, wiec mam wstawac razem z nim o 7 rano i brac sie za ksiazki, uczyc sie i szukac pracy. Jak powiedzialam, ze przeciez mam prace, to uslyszalam, ze moja praca to nie praca i ze dopoki nie mam stalej pracy na pelen etat to tak jakbym nie miala pracy, wiec pobodka 7:30 rano i do roboty. • Klade torebke obok stolu w salonie (nie na srodku drogi a z boku) a on: “nie zostawiaj tu terebki bo bedzie przeszkadzac moim rodzicom!” • Otwieram okno i okiennice, zeby wpuscic troche powietrza i swiatla, zaraz przychodzi jego mama i zamyka, ja mowie, ze sie ucze i ze potrzebuje swiatla i powietrza, a ona na to ze moge sobie zapalic swiatlo. Ja na to, ze po co mam palic swiatlo skoro jest dzien i moge uczyc sie przy swietle dzienny, a ona na to, ze nie otwieraja calkiem okiennic bo moze przyjsc zlodziej i okrasc dom… • Codziennie rano przygotowuje nam sniadanie…praktycznie zawsze jemy to samo (jogurt naturalny i male slodkie bulki) wiec pomyslalam, ze moze tym razem przygotuje cos innego. Rozejrzalam sie po lodowce znalazlam nalesniki, przygotowalam je z czekolada, myslalam ze sie ucieszy, a pierwsze co zrobil jak wszedl do kuchni to nie powiedzial dziekuje, a: “Co ty zrobilas? Nie zauwazylas, ze w tym domu nie jemy codziennie nalesnikow na sniadanie?” a ja na to, ze zauwazylam, i wlasne dlatego pomyslalam, ze raz mozemy zjesc. A on na to, ze te nalesniki sa bardzo drogie i ze jego mama kupuje je tylko na specjalne okazje. No wiec ja chcialam mu zrobic przyjemnosc, a jeszcze mi sie za to dostalo. Nigdy wiecej nalesnikow na sniadanie i raczej nie zblizam sie do lodowki w obawie, ze znowu wezme cos drogiego co jest na specjalna okazje. • Jakoze nie pracuje na pelen etat totez pomagam w domu. Sprzatam, prasuje, zdarza mi sie ugotowac czy wyprac, ale to tylko wtedy jak jego mama mnie dopusci, ale i wtedy slysze co i jak mam robic, albo, ze nie dokladnie odkurzylam, albo ze to nie tak sie wiesza…. • Wiele razy prosilam, zeby jego mama przestala prac, prasowac i ukladac jego rzeczy, ale ona nadal to robi, wchodzi do jego pokoju tysiac razy dziennie i zawsze cos tam robi. Jak nie uklada mu w polce to segreguje jego listy, papiery, zmienia posciel. Mowilam mu, zeby jej powiedzial, zeby przestala, kiedys cos wspomnial, ale ona nadal swoje. • Ogolnie jest tak…nie kladz tego tutaj, nie dotykaj tego, nie myj rak w tej umywalce tylko w innej, jak scielisz lozko to nie tak, a tak…..i tak w kolko

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mieszkalam bez rodzicow od 8 lat, robilam tak jak chcialam i nikt po mnie nie poprawial i nie mowil mi jak mam zyc. Jadlam kiedy i co chcialam chcialam, kupowalam produkty, ktore lubilam, i na ktore rowniez bylo mnie stac, wszystko w granicach normy. A tutaj nie mam nic do gadania I wiecznie slysze, ze wszystko jest za drogie. Jak kiedys zapytalam czy by mi nie kupil chleba, to powiedzial, ze oni nie jedza zwyklego chleba tylko bagietki i ze nie bedzie prosil mamy, zeby specjalnie kupila chleb tylko dla mnie, a ja na to, ze nie chce zeby jego mama mi kupila chleb tylko, zeby on to zrobil. Na co on mi powiedzial, ze to jego mama robi zakupy, wiec to pociagnelo za soba lawine rozmowy na temat tego za co on wogole placi w domu. I wyszlo, ze za nic. Za wszystko placili i wciaz placa jego rodzice. Jak sie o tym dowiedzialam to totalnie opadla mi szczeka. Zapytalam: ‘To mnie obecnie utrzymuja twoi rodzice, a nie ty?! Ale dlaczego?! Przeciez jestem twoja dziewczyna a nie ich corka czy kimkolwiek bliskim.’ Nie potrafil mi na to pytanie odpowiedziec, wspomnial tylko, ze zawsze tak bylo, ze on mieszkal z nimi i za nic nie placil. Mowil, ze odwdzieczal sie im w inny sposob, kupujac prezenty, czy tez zabierajac ich na wakacje. W skrocie on cale zycie pracowal tylko na to, zeby sie dobrze bawic. Jezdzil po calym swiecie, caly czas wychodzil na imprezki i do restauracji, ogolnie kto by tak nie chcial, zeby pracowac tylko po to, zeby sie pozniej bawic. W dodatku zawsze mial duzo wolnego, bo ma taki a nie inny tryb pracy, 2 miesiace w roku ma urlopu i do tego zarabia sporo pieniedzy, zyc nie umierac. Jak o tym uslyszalam to nie potrafilam zrozumiec tego ukladu, ze dorosly facet, ktory bardzo dobrze zarabia za nic w domu nie placi, on nawet nie sprzatal. Wszystko zawsze robila mamusia, a jak mama juz pewnych rzeczy robic nie mogla bo ma juz tez prawie 70 lat to jego rodzice wynajeli sprzataczke, ktora zwolnili po tym jak jak sie wprowadzilam, bo ja zaczelam sprzatac. Powiedzialam, ze nie potrafie tego zrozumiec dlaczego on nigdy za nic w domu nie placil i czemu nigdy nie pomagal, i ze fakt, ze utrzymuja mnie jego rodzice sprawia iz czuje sie bardzo niezrecznie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kilka tygodni pozniej po tym incydencie powiedzial mi, ze im zaplacil, ale nie chcial powiedziec ile. Nie rozumialam czemu to taka tajemnica, ale do tej pory nawet nie wiem ile zarabia bo chyba sie boi mi powiedziec. Boi sie, ze moze jak mi powie to powiem mu, ze nie chce pracowac, albo moze mysli, ze go okradne ze wszystkich pieniedzy. W kazdym razie ostatnio powiedzial mi ze byloby dobrze skoro ja pracuje to zebym tez cos zaplacila jego rodzicom. Dodam ze zarabiam okolo 300 euro na miesiac i chcialam miec na jakies swoje wydatki lub tez na to jak wychodzimy, zeby od czasu do czasu zaplacic lub tez go gdzies zabrac. Poprostu chcialam miec jakies pieniadze przy sobie, ale on stwierdzil, ze lepiej bedzie jak ja tez bede dawac jego rodzicom pieniadze, zamiast je gromadzic. Zapytalam ile powinnam im w takim razie placic, a on mi odpowiedzial, ze mi nie powie bo sama powinnam to wiedziec, a ja nie wiem ile powinnam im dawac, zeby on i oni byli usatysfakcjonowani. Wogole przykro mi bylo jak to uslyszalam, bo naprawde poczulam sie dziwnie. Normalnie nie uznaja mojej pracy za prace, ale jak dostalam wyplate to zaraz wspomnial o placeniu im. Czy w takim razie powinnam im placic? Jesli tak to ile?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Czesto o tym mysle, jakby to bylo kiedy sytuacja byla by odwrocona i gdyby to on byl na moim miejscu i wtedy mysle, ze gdybym to ja miala tak dobrze platna prace to napewno nie mieszkalabym z rodzicami, mieszkalibysmy sami. Uczylabym go jezyka codziennie, systematycznie, byc moze zapisalabym go na kurs, zeby nie siedzial sam w domu kiedy jestem w pracy, zeby rozmawial z ludzmi, bo to jest najszybszy sposob nauczenia sie obcego jezyka. Nie mialabym problemu z utrzymywaniem go na poczatku bo rozumialabym, ze potrzeba czasu, zeby nauczyl sie komunikowac w obcym dla niego jezyku i znalazl prace. Problem bylby dopiero wtedy gdybym nie widziala w nim checi nauki lub znalezienia pracy, wtedy napewno powedzialabym, ze tak nie moze byc, ale przeciez ja nie leze tutaj calymi dniami w lozku nic nie robiac. Co do jezyka to bardzo duzo juz rozumiem, gorzej z mowieniem, ale juz zaczelam sie w miare porozumiewac. Wiadomo, ze robie jeszcze duzo bledow, ale odkad tutaj przyjechalam to mysle ze zrobilam ogromny postep i nawet ostatnio jak bylismy na parapetowie u jego znajomych to wszyscy byli bardzo pozytywnie zaskoczeni, ze jestem tu dopiero 2 miesiace, a ze juz tak duzo rozumiem i umiem powiedziec. Ale dla niego wciaz ucze sie za malo, robie bledy, ktorych on uwaza, ze juz nie powinnam robic, jak mu mowie ze cos jest trudne i ze potrzebuje czasu, zeby sobie to w glowie poukladac to mi mowi ze wcale nie jest trudne, a latwe i ze jakbym sie odpowiednio do tego przylozyla to bym juz to umiala.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie musze chyba tez wspominac, ze brakuje mi tutaj przedewszystkim swobody I prywatnosci. Kochaj sie tu z partnerem, jak co chwile mama cos od niego chce i wola go z dolu, albo lozko skrzypi, albo trzeba byc cicho, zeby nie uslyszeli. Ile tak mozna zyc. Nie wydaje mi sie, ze to normalna sytuacja. Rozmawialam z rodzina z kilkoma znajomymi i oni wszyscy mowia, ze powinnam sie spakowac wracac bo facet jest totalnie uzalezniony od rodzicow i zawsze bedzie stal po ich stronie. Boje sie, ze nigdy nie bede sie tutaj czula jak w domu bo to nie moj dom i na kazdym kroku jest mi to przypominane. Do tego wczoraj miala miejsce bardzo nieprzyjemna sytuacja bo jego tata wydarl sie na mnie ze odlaczylam z gniazdka telefon i wlaczylam zamiast tego lampke. Ja powiedzialam, ze owszem wlaczylam lampke, ale wlozylam wtyczke do pustego gniazdka i ze nic nie wypinalam, ale oczywiscie on swoje. Moj chlopak zszedl na dol i cos tam sie powydzieral na ojca, ale ja nie do konca zrozumialam co do siebie wrzeszczeli. Wyszlam z pokoju, poszlam sie ubrac bo chcialam wyjsc z domu i sie przejsc bo mialam dosc tych krzykow. Zeszlam na dol jak sie juz uspokoili, a jego tata poszedl do drugiego pokoju. Pomyslalam, ze moj chlopak mnie bronil i ze powiedzial tacie, zeby sie na mnie nie wydzieral bo to nie ja to zrobilam, a on, a pozatym ze nie jest to powod do wrzeszczenia na kogos, ale on jak mnie tylko zobaczyl to powiedzial: “No i dlaczego sie nie przyznalas ze to ty i nie przeprosilas?!” a ja na to, ze to nie ja wypielam telefon. Na co on odpowiedzial, ze ani jego tata, ani mama, ani on tego nie zrobili, wiec musialam to byc ja, bo wiecznie cos robie u nich w domu tak jak nie trzeba, a potem sie do tego nie chce przyznac. Oczy wyszly mi na wierzch, powiedzialam, ze nie mam problemu z przyznaniem sie do czegos jesli to zrobie i ze potrafie powiedziec przepraszam, ale on powiedzial, ze w takim razie powinnam byla to zrobic i przeprosic jego tate ze wypielam telefon z gniazdka. Powiedzialam, ze zrobilabym to gdybym to byla ja, ale uwazam, ze to nie ja, ale spoko niech bedzie na mnie bo i tak zawsze wszystko jest na mnie zwalane wiec przepraszam bardzo ze wypielam telefon z gniazdka, ktorego nawet nie dotknelam i rzeczywiscie tragedia sie stala i byl to powod zeby sie tak na mnie wydrzec. On caly czas stal przy swoim i mowil ze to jest nie do pomyslenia ze nawet nie potrafie przeprosic. Ubralam sie i wyszlam. A on nawet nie byl zainteresowany gdzie ide. Jestem w obcym miescie, byl juz wieczor, on przez 2h nie zadzwonil nie napisal, nic! Zrozumialam, ze najwyrazniej ma mnie w d***e. Mysle ze on zawsze bedzie po stronie rodzicow, ze zawsze bedzie dla niego najwazniejsze co oni powiedza.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zastanawiam sie co dalej, czy moze przesadzam, albo jestem nadwrazliwa, czy tez moje odczucia sa normalne. Czy sytuacja w jakiej sie znajduje jest normalna i skoro nie mam stalej pracy to mam byc cicho i robic tak jak mi mowia, a moze powinnam sie spakowac, wrocic na stare smieci i skupic sie na sobie a nie na kolejnym zwiazku, ktory za kilka lat moze okazac sie takim samym niewypalem jak moj poprzedni?!?! Nie wiem co mam zrobic!!! Przepraszam, ze sie tak rozpisalam, ale chcialam w szczegolowy sposob nakreslic moja sytuacje i to jak sie w niej znalazlam. Napiszcie prosze co o tym wszystkim myslicie. Pozdrawiam Lara

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
hahaha powodzenia w dalszej radosnej twórczości, której i tak nikt nie czyta :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
streść to dziewczyno... ja mialam kilka związkow, o każdym bym mogla napisac w paru zdaniach, a ty lejesz wode strasznie, nikt tego nie przeczyta.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
moja sytuacja nie jest prosta a raczej skomplikowana i myslalam ze aby uzyskac jakas obiektywna opinie to potrzebuje wyjasnic co i jak, ale dobrze w takim razie w skrocie: Mieszkam za granica, nie znam za dobrze jezyka, ucze sie, jestem tutaj sama, zero rodziny, przyjaciol, mam tylko jego. On jest Francuzem, ma 31 lat, dobrze zarabia, ale mieszkamy z jego rodzicami i wszystko wiecznie zle robie i na kazdym kroku przypomina mi sie ze dom w ktorym mieszkam to nie moj dom. Poki co pilnuje dzieciaki, bo nie dostane dobrej pracy bez dobrej znajomosci jezyka, myslalam ze lepsze to niz nic, ale kazdego dnia slysze ze nie mam pracy. Nie rozumiem jaki jest wlasciwie jego problem, zeby mnie poutrzymywac kilka miesiecy dopoki nie podszkole jezyka, a pozniej znajde napewno jakas stala prace. Nie mam zamiaru zyc na jego garnuszku cale zycie a jedynie przez te pierwsze miesiace tutaj, a i tak staram sie zawsze za cos zaplacic dlatego jestem w kropce i nie wiem czy mam do czynienia z malym chlopcem ktory zawsze bedzie uzalezniony od rodzicow czy tez z mezczyzna ktory nie potrafi trzezwo spojrzec na moja sytuacje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
miałam przyjaciółkę" która pisała mi takie listy długie,sadziła że mnie nie wkurza zmuszając do czytania?nie szanowała mojego czasu,jakby była pępkiem ,każdy ma swoje problemy jak mogłaś pomyśleć że ktoś przeczyta to wszystko?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie zmuszam nikogo do czytania, jesli ktos nie chce to nie musi. Nie uwazam sie za pepek swiata, chcialam poprostu uslyszec co na temat mojej sytuacji maja do powiedzenia osoby postronne. Rozpisalam sie fakt, ale poprostu chcialam wszystko wytlumaczyc. Jesli ktos znajdzie ochote i przeczyta to bardzo prosze o komentarz. Z gory dziekuje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Abjga
Ja przyczytałam i uważam że powinnaś mu dać warunek. Albo się wyprowadzacie razem albo sama się wyprowadzisz. Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość klanifikator
Nie czytalem bo za dlugie ale uwazam, ze to jego matka ma racje. Czy ja nie o tym?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
przeczytałam tylko post w 1 częsci bo reszta za długa, ale domyslam sie że znowu toksyczny facet ble ble ble, bądź panią swojego życia, nie uzależniaj sie od faceta, uniwersalna prawda

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×