Ludzie z pracy potrafia byc strasznie podli!

Od 6 miesiecy pracuje w MOPSie, na stanowisku pracownika socjalnego. Praca wiadomo - ciezka, obciazajaca psychicznie, ale to wlasnie nie kontakt z tymi roznymi srodowiskami jest najgorszy, tylko inni wspolpracowanicy! Ja jestem generalnie osoba bardzo sumienna, przykladajaca sie do swoich obowiazkow, natomiast jest tam kilka osob, ktorym wyraznie to nie pasuje i ciagle mi robia kolo d**y u kierowniczki! Dzisiaj zostalam wezwana na "dywanik" i uslyszalam, ze ponoc jestem chamska, opryskliwa i pyskata, zarowno w stosunku do wspolpracownikow jak i podopiecznych! Przyznam, ze zdebialam, bo nigdy z nikim nie wdalam sie w zadna dyskuj****ardzo sumiennie wykonywalam swoje obowiazku bez zbednego wchodzenia z kimkolwiek w rozmowe. Najgorsze, ze ewidentnie widac, ze ktos mi tam probuje zaszkodzic i to ktos, kto ma dobre uklady z kierownictwem! Dostalam ostrzezenie, ze jak sie sytuacja powtorzy, to zakoncze tam swoja prace. I sami powiedzcie, jak czlowiek moze byc normalnym, przykladajacym sie pracownikiem, jak zawsze znajdzie sie jakas larwa z otoczenia kierownictwa, ktorej cos nie bedzie pasowalo?

Niestety, ale w pracy w budżetówce takie zachowania są na porządku dziennym! Nie mówiąc o tym, że 90% towarzystwa tam pracującego to potomkowie komunistycznego nepotyzmu! Układy, układziki. Niestety, ale jeśli jesteś z poza tego kręgu, to raczej wielkiej kariery tam nie zrobisz, choćbyś była niewiadomo jak dobrym pracownikiem. Moja rada, lepiej zmień pracę, bo szkoda Twojego czasu, zdrowia i możliwości.

To prawda. Ja bylam tylko na stazu w instytucji panstwowej, ale to jak mnie traktowano podchodzi pod paragraf! Za nic w swiecie nie chcialabym pracowac z tymi ludzmi. Same zadufane w sobie osobniki, kazdemu sie wydaje, ze jest lepszy od drugiej osoby. No i przede wszystkim wszechobecnynepktyzm!

za dużo bab w jednym miejscu :O