Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...
Zaloguj się, aby obserwować  
Gość gość

nie lubie gosci w domu czy jestem jakas dziwna

Polecane posty

Gość gość
ja też nie przepadam jak ktoś wpada na kilka dni, bo to kłopot i obowiązek zajmowaniem się gośćmi, ale takie wpadanie nawet bez zapowiedzi na ploteczki, kawkę , drinka, są wspaniałe. mamy 3 dzieci i te dzieci jak się uczyły zapraszały kolegów ze studiów lub ze średniej. mówiłam. ze nasz dom jest jak Przystanek Alaska kto przechodzi to wejdzie. nasza sąsiadka jest wdową, mówi, że samotość jest straszna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tu nie chodzi o to, by ludzi unikać, ale by zachować zdrowy umiar. Często wygląda to tak, że baba stoi przy garach, robi trzydaniowe obiady, 10 ciast, bo mąż "lubi jak coś się dzieje i dom żyje", ale do pomocy się nie garnie. Impreza zbliża się do końca, jeden kieliszek za dużo i zaczynają się krzyki i wypominanie, jakieś stare żale. Teść nie lubi zięcia, brat ledwo toleruje szwagra, ale będziemy odstawiać szczęśliwą rodzinkę. W wielu rodzinach tak to właśnie wygląda. Ja nie mam potrzeby widywania się z kuzynami "piąta woda po kisielu", nie lubię siedzieć przy stole 10 godzin, ale nie oznacza to, że jestem aspołeczna. Odwiedziny? Ok, ale to nie powód, by stać przy garach cały dzień. Umiar ponad wszystko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Istotny czynnik wyleciał mi z glowy przy pierwszym wpisie Na wizyte gości także musze mieć dobry humor i być w przyzwoitym nastroju, bo jak mam okresy ( fazy) kiedy jestem podminowana, czy cos mnie rozstroiło nerwowo ,wiec wtedy musze się kontrolować, aby nerwy nie wzięły górę podczas gościny, chodzi o jawne podirytowanie czynnikami nie mającymi nic wspólnego z wizyta gości Ale wtenczas mąż jest od podtrzymywania wyśmienitej atmosfery

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
21.12 zgadzam sie z Toba,umiar to podstawa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ludzie piszecie o pelnej chacie a to nie te czas<.ludzie sa zabiegani i zapracowani.kto ma czas stac przy garach.z reszta knajpy sa tanie i maja wielka zalete,mozna pic****alic,bo mieszkanie trzeba sprzatac i witrzyc po gosciach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośćula
mój dom -moja twierdza,nie chce mi sie myć dzis garów ,spoko umyje jutro,boli mnie głowa i nie bedę odkurzała bo wole poczytać książkę,kadzidło o zapachu opium i słuchawki na uszy,lubię robić to na co mam w danej chwili ochote,to jest zdrowy egoizm,mam niewielu znajomych bo niewiele osób potrafi zrozumieć mój styl życia,że lubię sama pójsć do teatru,że lubię sama odpalic tresciwy film i wypić dobre wino,że bardzo angazuję sie w pomoc zwierzętom i ludziom bezdomnym,że nie ścigam się z korporacyjnymi szczurami,ze nie mam dotykowego telefonu a taką starą cegłe 10 letnią,mimo że mnie stać na smartfona,że nie widzę potrzeby zmieniać tv na nowszy i mam taki kineskopowy . W wiekszosci ludzie mnie irytują swoją płycizną i konsumpcyjnym podejściem do zycia. Kiedyś myślałam ze i ze mną cos nie teges,dziś rozumiem siebie ,jestem po prostu introwertyczką ,acz wesołą i otwartą na ludzi,z tym że nie jestem na każde zawołanie ,jak znajomy rzuca hasło "dziś balety u marysi" na ogół dziękuję ,gdy pada hasło "za tydzień koncert w kongresowej" na ogół ustawiam sie ze znajomymi na ów koncert. Nie cierpię niezapowiedzianych wizyt,chyba ze cos mega pilnego (bynajmniej nie złamany paznokieć ,czy ryk że on nie dzwoni już trzy godziny). Do siebie zapraszam w sumie cztery osoby -mojego tatę,mojego brata, moją przyjaciółkę i mojego przyjaciela.Tyle,z reszta rodziny i znajomych widuję się na mieście ,albo w przypadku rodziny od świeta.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
09.01 mam tak samo

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośćula
i nie rzucajcie tutaj wytartymi sloganami "kiedys będziecie płakac w samotności "itp hasełka. Lata temu załozyłam firmę ,super ,biznes sie kręcił była świetna kasa i nie było jak odpędzic sie od znajomych ,prawników ,lekarzy , wysokiego stołka urzędników,ludzi tzw wpływowych. I przyszedł dzień kiedy mój syn miał wypadek,on w spiącze ,ja przy nim,firme miałam gdzies,w końcu bez nadzoru firma padła. Zostałam z niczym ,tzn z długami i chorym dzieckiem. Nie było już wpływowych "przyjaciół" i kochającej rodziny (matka,jeden z braci ,dziadkowie) . Dzis znów jestem na prostej,nie mam kokosów ,ale zarabiam przyzwoite pieniądze jako wolny strzelec,a rodzina ? mamy kilka ładnych wspólnych zdjęć,a znajomi ? cóż chcieli odnawiac kontakty bo znów jestem :"kimś" a nie ówczesną bezrobotną ,biedną ,chorą na depresję kobietą z chorym dzieckiem. Tylko że ja dziękuję za takie znajomosci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja jestem typowa introwertyczka,dla mnie wizyty dluzsze czy z niclegiem to juz przemarsz wojsk tureckich:O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gosci nie lubie na noc. wtedy nikt nie spi, do 3 w nocy sie goszcza a my(z dzieciem u rodzicow) nie spimy.malego budza. mialam taka kuzynke co sie poklocila z siostra i nie nocowala w domu i u nas spala, wnerwialo mnie to i w koncu spi u siostry. ja nigdzie nie jezdze-tesciowie sie poobrazali.ale co niby mam srac i szczac we wiaderko bo maja sławojke za domem? i co mnie wnerwia jeden pokoik a ludzi 10,w tym dwoje dzieci sie drze.dzieki za takie warunki. jak jade w niedziele to mam przekichane bo mam problemy gastryczne i paskudne hemoroidy po dziecku a tam naszykuja obiadu a nie ma sie gdzie wysrac. no w drewnianym kiblu za domem z pająkami. i sie mecze u nich. tak co niedziela. bo ja musze isc ja musze a nie bo nie ma gdzie. dlatego tam nie nocuje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
i daja kapcie a maja grzybice na paznokciach. woze swoje buty na zmiane.haha :P :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
tez nie lubie,ale moi rodzice rzadko mieli gosci wiec moze dlatego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja najbardziej nie lubie spędów z okazji urodzin, rocznic itp nie wiadomo co ugotować bo kazdy lubi co innego, a ostatecznie i tak trzeba sie naharować w kuchni jak wół, nie wiadomo ile do końca ludzi wpadnie, jak przychodzą z dziecmi to te biegaja jak oszołomione, nienawidze jak ktos siedzi w mojej sypialni "bo tam jest wiecej miejsca do zabawy dla dzieci" siedzą mi na pościeli, skaczą itp. Stwierdzilismy z męzem ze po urodzeniu dziecka wszelkie urodziny, chrzciny itp bedziemy robic w lokalu, wole zapłacić ale zeby ktos inny sie babrał z tym wszytskim właczajac sprzatanie :p za to uwielbiam jak wpada moja siostra, albo przyjaciólka, potrafimy przy kawie przesiedzieć godzinami, mąz tez zaprasza kolegow na piwko i mecz i ok

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja nigdy nie mam gości którzy u nas by nocowali. Dlatego też rozumiem was, bo też by mi to przeszkadzało. Na szczęście mam z narzeczonym własne grono dobrych znajomych, z którymi spotykamy się raz u nas raz u nich, zawsze wcześniej się zapowiadamy, a późnym wieczorem każdy jedzie do siebie. Tak jest najlepiej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja nie przyjmuję gości ale też nie lubię chodzić w gości kiedyś własnie poszłam na spęd do teściowej , jestem introwertykiem jesus maria :O myślałam że sie wykończę tam w rodzinie męża panuje zwyczaj że kobieta służy mężczyźnie ludzie siedzą przy stole bite 8 godzin i jedzą w tym teściowa stoi w kuchni i cały czas zmywa, podaje następne dania, córka teściowej i żona brata podają dania na stół , sprzątają, ścierają , myją talerzyki, wymieniają sztućce, krzątają się , siedzę przy stole samymi facetami którzy piją wódkę kieliszkami i gadają o polityce i innych piertołach koszmar :O a kobiety stoją we futrynie drzwi i czekają żeby talerzyk wymienić albo łyżeczkę umyć czy podać widelczyk do ciasta ja oczywiście nie chcę siedzieć z facetami, to nie oznacza że ja siedzę, wstaję od stołu i kręcę się po domu czy udaję że zanosze coś do kuchni , coś tam poprawiam te spędy są okropne okropne okropne, bolą mnie kości , boli mnie głowa, mam ciężki żołądek ciasta mojej teściowej sa straszliwe kaloryczne, ciężkie, dużo proszku do pieczenia , dużo kremów a ja wolę jakieś lekkie serniczki czy delikatne ciasta mordę ga nie z tej ziemi :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
my mielismy wujka co lubil wpadac bez uprzedzenia(jechal do nas 600km),a wiec dzwonek do drzwi a tu wujek z walizka:O:O:Osiedzial zawsze 2 tygodnie:O:O:O:O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tak właśnie często wyglądają urodziny/chrzciny/inne np. we wschodniej Polsce. Tym kobietom nie przyjdzie do głowy, że imprezę można zorganizować w lokalu a ciasto kupić jeżeli cię stać. Toż to zbrodnia. Ja w tej chwili ze względów zdrowotnych jestem na diecie i tłumacz 20 osobom, że nie wolno ci czegoś jeść, bo lekarz zabronił. Reakcja? Lekarz to konował, zmień lekarza, lepiej byś zjadła golonkę, dlaczego nie jesz klusek? Bo mi nie wolno? A dlaczego? Bo jestem chora. No i co z tego? Bla, bla, bla.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja niestety pochodze z bardzo prostej rodziny,gdzie wizyty trwaja w nieskonczonosc,niewazne,ze gospodarz musi wstac o 5 do pracy,wazne by gosc mial ubaw.teraz mieszkam sama i mam uraz do przyjmowania gosci,rodzinie klamie,ze pracuje i nie moge ich przyjac,bo by mi siedzieli 2 tygodnie na glowie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Lubię gosci , u mnie zawsze dom jest otwarty. Lubię zastawic stół jedzonkiem , lubię ten gwar i smiech przy stole - mamy normalnych , fajnych gosci . Lubię grille na zewnątrz . To zależy od rodziny i wychowania .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja wdałam się w mamę. Ona nie lubi "spędów". Za to mój ojciec uwielbia imprezy rodzinne, nawet jeżeli połowę z tych ludzi widział ostatnio 20 lat temu. Myślę, że wynika to z faktu, że sam wcześnie stracił rodziców. Może teraz próbuje coś nadrobić. Ja lubię raz w miesiącu spotkania "przy kawce". Bardzo chętnie w kawiarni, w domu czasami. Większych, kilkudniowych spędów rodzinnych gdzie przy stole jest 25 osób, z czego połowy nie znam, nie trawię (nie mówię o niedzielnych obiadach z rodzicami i np. jedną ciocią-te bardzo chętnie). Wielką kucharką nie jestem, duszą towarzystwa też nie. Na samą myśl, że mam przenocować kogoś z rodziny, kto jechał 500 kilometrów, w małym mieszkaniu robi mi się słabo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Myślę, że ważne jest także aby partnerzy/małżeństwo byli pod tym względem podobni. Nie ma nic gorszego niż kochający spędy mąż i żona-introwertyczka, która musi potem całe to towarzystwo obrabiać nie mając na to wcale ochoty, bo mąż nawet zaproszenia gości z nią nie konsultuje (tylko stawia przed faktem dokonanym).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
nooo moze wyda sie to dziwne ale wlasnie dlatego nie wyszlam za maz za...on lubil spedy rodzinne,najlepiej co weekend,ja wolalam odpoczac,bo pracuje przeciez.on chcetnie nocowal gosci...mnie to irytowalo,tymbardziej,ze goscie mieszkali w tym samym miescie,ale mieli taki zwyczaj,wypiac a potem przenocowac,bo niby z jakiej racji beda wracac o polnocy i takie tam.mial tez zwyczaj odiadkowania u rodzicow co niedziele,wiec nie mialam bym prawa odpoczac w niedziele czy inaczej ta niedziele zaplanowac.masakra.byli jak jakas cyganska rodzina.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Czytam, czytam i jeszcze raz czytam i ze zdziwienia otwieram oczy!! Z narodu wspaniałego, gościnnego!! Staliście!! Tak staliście narodem obdartym ze skóry!! Narodem zdziczałym!! Samotnie bywającym we własnych wysprzątanych domach!! Bez przyjaciół, sąsiadów i rodziny!! Toż to szok!! Jak za moich nieodległych czasów!! moi kuzyni spali ze mną na kołdrach!! Rodzina była rodziną ale ja pochodzę ze Śląska!! Kluski śląskie i rolady ważyło się dla tej rodziny!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Polska jest różnorodna. Jak pochodzisz ze Śląska albo ściany wschodniej to nie przyjmujesz do wiadomości, że nie każdy kocha trzydniowe spędy rodzinne gdzie każda rocznica ślubu lub urodziny dziecka połączone są z wizytą w kościele, mszą w intencji i dziesięciogodzinną nasiadówą przy golonce (nie cierpię) i kluskach śląskich (nie wolno mi ze względów zdrowotnych. Wiesz co jest najgorsze? Najgorsze jest to, że często muszę tłumaczyć jak grochem o ścianę, że nie jem czegoś nie dlatego, że jestem wredna i nie doceniam, ale ponieważ zabronił mi lekarz. Tymczasem rodzinie ze wschodu lub ze śląska (mam taką to wiem) nie mieści się to w głowie. Biorą mnie za przewrażliwioną a lekarza za konowała. Wszystko wiedzą lepiej, bo oni leczą się sami (najlepiej setką i golonką). Mam przyjaciół, oczekuję dziecka, lubię rodzinne obiady, ale tzw. kilkudniowych spędów wyglądających niczym wesela nienawidzę. Daję sobie takie prawo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
zgadzam sie z gosciem wyzej.jest roznica miedzy wizyta a kilkudnowym czy nawet klikutygodniowym rezydowaniem u kogos.jednak to sie bierze wlasnie z rejonu Polski,na wchodzie czy poludniu zawsze bylo i nadal jest wieksze bezrobocie,wiec i ludzie maja wiecej czasu na takie spedy.ja pochodze z zachodu,tu juz inna mentalnosc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dałem swą wiarę ,dałem ci spokój,dałem komputer ,dałem samochód.Żony nie dałem,żonę wziąłeś sobie sam.I to jest często finał po którym tracimy zaufanie do gości którzy bez pardonu nadużywają naszej gościnności.A żony dziś też pod znakiem zapytania.Dlatego z takich czy innych powodów czasem dmuchamy na zimne aby uniknąć ewentualnych kłopotów!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jeżeli koleżanka wpadnie na kawkę, a nasze bachorki się pobawią, to jest ok. Rodzice, siostry -też uwielbiam. Ze znajomymi natomiast umawiamy się zawsze na mieście. Nie trzeba gotować i martwić się, czy wszystkim smakuje. W razie zmęczenia można się ewakuować. Córcię podrzucamy rodzicom i mamy wychodne,a wieczorem wracamy do czystego, spokojnego domku i bardzo z mężem jesteśmy szczęśliwi . W tym temacie jesteśmy dopasowani, jak śrubki w zegarku. Nadmienię, że nasza paczka znajomych jest tego samego zdania.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja też nie lubie gości, wkurza mnie to, że często nie potrafią wyczuć kiedy juz się zmyć

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie cierpię gości, moj dom, moj azyl i koniec.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Bądź aktywny! Zaloguj się lub utwórz konto

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to proste!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się
Zaloguj się, aby obserwować  

×