Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Ratowanie wczesniaka w 6 miesiacu

Polecane posty

Gość gość

Moja znajoma jest 5 moesiacu ciazy o powiedziała ze sie nie martwi jak urodzi w 6 bo teraz maja taki sprzęt w szpitalach ze napewno uratuja jej dziecko

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
owszem zycie moze i uratuja , ale czy zdrowie tez , czy napewno wszystko bedzie dobrze z takim dzieckiem, tego nie wiadomo

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja nie słyszałam zeby uratowali wczesniaka z 6 miesiąca, przeciez to nie do konca uksztaltowany czlowiek

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie do końca ukształtowany? Ehhh wiedzo...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Moja przyjaciółka ma synka właśnie z początku 6 mies. Ponad 3 mies był w inkubatorze, przeszedł wylew i zrobiła się zamartwica jednej rączki. Teraz mały już chodzi wygląda jak całkiem zdrowe dziecko a tą rączkę rehabilitują. I jest SPRAWNA, coraz częściej jej używa podczas zabawy więc myślę, że naprawdę wszystko będzie dobrze u nich :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mój kuzyn jest z 6 m-ca- teraz ma już 20 lat i jest ok chociaż problemy ze zdrowiem i rozwojem na początku były- teraz jest jedynie mniej "sprawny" intelektualnie, chociaż skończył zwykłą szkołę, więc na oko tego nie widać. Na pewno jednak stan jego zdrowia byłby o wiele lepszy, gdyby urodził się o czasie. Zgadzam się z tym, co napisał ktoś wyżej- przeżyć może i przeżyje, ale jego stan zdrowia to loteria.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja 2 razy urodziłam w 6 miesiącu (2013 i w tym roku) dokładnie 24 i 25 tc i nikt moich dzieci nie chciał ratować. choć wiem że np są szpitale gdzie ratują dzieci z 22 tc. Wszystko zależy od lekarzy i szpitala, a ja rodziłam w szpitalu niby posiadającym 3 stopień referencyjności i sprzęt z wośp do ratowania skrajnych wcześniaków. Sprawa w prokuraturze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość exdebill_rzuca okiem
boszsz...24, 25 tydz. cięzko z ratowaniem, ale można i da się! (trochę to też zależy od tego jaką dziecko ma wagę - te z mniejszą mają mniejsze szanse), przykre to, że lekarze nie ratowali:( bardzo współczuję:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Boże, to masakra z tym szpitalem! W CZMP w Łodzi na przykład ratują nawet skrajne wcześniaki, naprawdę małe, z 21-22 tygodnia, kilkoro takich dzieci przeżyło! A co to za miejscowość, napisz proszę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
dziecko z 24tc miała 30 cm i 400gr dziecko z 25tc miało 30 cm i 600 gr

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
O mój Boże, strasznie współczuję takiej tragedii, w dodatku podwójnej. Mam nadzieję, że wygracie sprawę, choć to życia maluszków nie zwróci ... Bardzo mi przykro. ..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie chcę tu pisać nazwisk ani nazwy szpitala, ale pierwsze dziecko urodziło się żywe, do tej pory mam przed oczami jak próbuje łapać oddech tak jak rybka a lekarze nie robią nic tylko czekają aż umrze bo jest za male bo oni ratują dopiero jak ma 500 gr, a ja płacze żeby je ratowali bo oddychać próbuje a położna nic. Do tej pory mam ten widok przed oczami jak zasypiam. Tak samo z drugą ciążą na siłę mi wypychali dziecko, ciągneli je za nózki bo było odwrotnie ułożone i położna z lekarzem położyli mi się na brzuch i wyciskali je zeby tylko nie zrobić cesarki. Tak samo lekarze neonatolodzy że dziecko w 25tc ma 1% szans, i że będzie na pewno kaleki i chore dopiero jak zaczełam krzyczeć ze mają ratowac że tego żądam to zabrali dziecko ale było już martwe.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Kochana napisz chociaż w jakim mieście ten szpital żeby inne kobiety uniknęly tragedii!!! Współczuję Ci bardzo i dużo siły życzę!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja też rodziłam w 24 tc, dziecka nikt nie próbował nawet ratować i nikt nie myślał o tym że mogłoby przeżyć. Traumatyczne doświadczenie nie tylko ze względu na stratę dziecka, ale i ze względu na przebieg porodu i postawę personelu. Mała miała 33 cm i ważyła 550g. Jeszcze usłyszałam że jak urodziłabym 2 tyg. później to by żyła... Klinika w Krakowie. Ale byłam młoda, głupia, nie miałam świadomości tego jak ciąża i poród powinny wyglądać i jakie błędy popełniono.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
pooglądajcie albo dowiedzcie sie jak wygląda zycie dużej części tych skrajnie wczesnych maluchów jak sie je uda "uratować". No Dawidek Spadek. Naprawdę chcecie takiego życia?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dobrze koleżanko wyżej że poruszyłaś temat traktowania kobiet, ktróre straciły dziecko przez personel medyczny. To woła o pomste do nieba. Mnie tak zbadał lekarz metalowym wziernikiem, że od razu poczułam jak wody mi odchodzą, zaczęłam płakać bo już czułam co się święci a on na mnie z mordą, że położne mnie mają uspokoić bo on pracować nie może, jak wparował moja rodzina to zaraz zmiana o 180stopni, że by mogli próbowac zakładać szew ale pewnie nie pomoże i że czekać trzeba. A po porodzie to już krowe się lepiej traktuje niż położne i lekarze mnie. Pacjent gorszej kategorii, omijany szerokim łukiem jak tredowata, jeszcze z pretensjami że płacze, czy nie ma sił wstać z łózka, dogadywanie że zemdlałam itp.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Gościu wyżej nikt by nie miał pretensji gdyby dziecko zmarło, ale podjęta by została próba ratowania dziecka, a tak trzeba żyć i całe życie się zastanawiać i myśleć że a może jakby ratowali to by dziecko żyło, że miałoby rok, a tak zostają jedynie wizyty na cmentarzu. A szczyt bezczelności to jest głupie zdziwienie personelu medycznego że chce się takie dziecko pochować.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
tego co ja przezylam nie zycze tego nikomu, to bylo kilka dobrych lat temu bylam w 4 miesiacu ciazygdy dziecko umarlo, wzieli mnie do szpitala i kazali czekac ze niby matka natura wie co robi i poronie to, czekalam i czekalam, kilka dni ,wkoncu w niedziele rano przyszedl taki bol takie skurcze ze sie darlam w nieboglosy, lakarza to nie interesowalo kazal czekac az sama poronie, wtedy byly jakies mistrzostwa czy cos takiego wpilke nozna, no wiec czekalam ,lezalam na podlodze skulona i sie darlam i wylam przez 2 godz, bodajza, kolezanka z lozka obok zadzwonila po meza bo ja prosilam to jak przyjechal maz to lekarz dopiero sie mna zainteresowal ,.bol byl nie do opisania, i bol psychiczny i szok , bylam mloda dzis bym inaczej postapila z tym lekarzem, po tym wszystkim bralam antybiotyki w zstrzykach bo chyba jakis stan zapalkny sie wdal bo mialam wielka goraczke i straszne bole

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja czytałam w kilku miejscach, że ratują dzieci od 24. tygodnia ciąży. dziwne, że u jednego z gości nie ratowali...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
w olsztynie nie ratują, ja rodziłam tam przedwcześnie w 24tc i nie ratowana żywego dziecka, córka żyła kilka minut, w dodatku wpisano mi w wypisie 22/23 tc poronienie, a rodziłam sn w 24tc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tak napisali bo oni liczą tylko skończone tygodnie. Ja urodziłam blizniaki w 24tc i 2 dni. Uratowali obydwu ale jeden był tak slabiutki że zmarł w innym szpitalu. Ciągle chorował. To dla dziecka jest jeszcze gorsze bo uporczywe ratowanie boli, dziecko się rozwija i cierpi. Mimo to jestem ogromnie wdzięczna za to że go ratowali choć domyślam się że byłby niepełnosprawny.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
I jak rozwija sie synek? moi synkowie urodzili sie w 26tyg.jeden zmarl po tygodniu,drugi 2,5mues.byl w szpitalu.teraz ma 2,5roku i jest super zdrowym,madrym,biegajacym i gadajacym 2,5latkiem-no i nie uzywa juz pueluch :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Leżałam na sali z dziewczyną, która urodziła w 28 tc. Na rehabilitację chodziłam na jedną salę z dzieckiem urodzonym w 27 tc. Te dzieci, owszem przeżyją, ale wyprowadzenie ich na prostą, pierwsze lata życia to katorga, koszmar, bieganina od specjalisty do specjalisty. Te skrajne wcześniaki urodziły się z wagą po 800 gram, przeszły wylew, w wieku 14 miesięcy wyglądały tak jak moje dziecko mając 4 miesiące (też wcześniak, ale z 35 tc). Takie dziecko się uratuje, ale nie jest powiedziane, że będzie się normalnie rozwijać. W ogóle matki dzieci donoszonych nie mają pojęcia jakie to szczęście mieć dziecko z którym chodzisz tylko na szczepienia i bilanse. Bycie matką wcześniaka to orka, rehabilitacja, mnóstwo kasy wydane na neurologów, okulistę (takie dzieci często mają retinopatię od leżenia w inkubatorze, muszą przejść zabiegi laserowe), neonatologów, kardiologów.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dziecko urodzone przed 26 tc nie ma szans na przeżycie. Może kilka minut i tyle.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ale jak można patrzeć na dziecko, kóre chce złapać oddech, a nie może, normalnie nóz w kieszeni, i mu nie pomóc, szok to nie ludzie tam byli, to zwierzęta, jak tak można, a wiadomo? może byłby z niego całkiem sprawny człowiek ale dac umrzec na oczach matki to coś strasznego, niewyobrażalnego, zero empatii, jak można patrzeć nic nie robiąc na śmierć, duszenie, to jak z horroru

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×