Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Projekty tasiemce na ERO

Polecane posty

Gość gość
jakim Kodeks zniszczenia tepej dzidy Sorelllli :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Najszybszy w mieście
nie dziękuje, mam uraz do wielkich, owłosionych,powolnych osobników :O nie możemy zapolować na jakieś sarenki?😴

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Duchu Ty Debilu znów n*******lasz na Sorellę , twoje gęganie nie zmienia sie od lat :classic_cool:

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Najszybszy w mieście
teraz nie wiem do którego "nie" mam się odnieść ?:O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Panie Najszybszy, możemy. Ale saren tutaj nie znajdziesz. Gospodarze mają barany, owce, i świnie nawet. To może coś oswojonego przygarniemy?😴

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
:O debil

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
roocham sorelllę po same gardło:D:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
a co to za przygłup ten pomarańczowy ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Najszybszy w mieście
hmmm to już chyba wolę te owce umiesz przyrządzić dziczyznę czy mam zabrać kucharza ze sobą?😴

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Janusze ty ośla pało jeszcze nie zdechłeś :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziczyznę umiem, ale pasuje dodać troszkę koniny, łamie ciężki smak dziczyzny. Weź z sobą polish voodke, brakuje mi jej tutaj :classic_cool:

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
zaraz zgłosze temat do usuniecia !

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jestem człowiekiem chorym... Człowiekiem złym. Niepociągającym. Myślę, że cierpię na wątrobę. Nie mam zresztą zielonego pojęcia o mojej chorobie i nie wiem na pewno, co mi dolega. Nie leczę się i nigdy się nie leczyłem, chociaż szanuję medycynę i lekarzy. W dodatku jestem niezwykle przesądny; no, w każdym razie na tyle, żeby szanować medycynę. (Posiadam dostateczne wykształcenie, aby nie być przesądnym, ale jestem.) Nie, ja się nie chcę leczyć - na złość. Cóż, państwo z pewnością tego nie pojmujecie. A ja pojmuję. Oczywiście, nie potrafię wam wytłumaczyć, komu w tym wypadku dopiekę swoją złością; wiem doskonale, że doktorom w żaden sposób nie zdołam ,,przysolić" tym, że się u nich nie kuruję; wiem lepiej od kogokolwiek, że tym wszystkim zaszkodzę tylko sobie i nikomu więcej. A jednak, jeśli nie leczę się - to właśnie na złość. Wątróbka boli, no to niech boli jeszcze bardziej! Żyję tak już od dawna - ze dwadzieścia lat. Obecnie mam czterdzieści. Dawniej pracowałem w urzędzie, teraz już nie. Urzędnik był ze mnie lichy. Byłem przykry i znajdowałem w tym zadowolenie. Ano cóż, nie brałem łapówek, musiałem więc chociaż tak to sobie powetować. (Kiepski dowcip; ale go nie wykreślę. Napisałem to, sądząc, że wypadnie dowcipnie; teraz zaś, kiedy sam stwierdziłem, że to tylko płaska drwina - umyślnie nie wykreślę!) Jestem człowiekiem chorym... Człowiekiem złym. Niepociągającym. Myślę, że cierpię na wątrobę. Nie mam zresztą zielonego pojęcia o mojej chorobie i nie wiem na pewno, co mi dolega. Nie leczę się i nigdy się nie leczyłem, chociaż szanuję medycynę i lekarzy. W dodatku jestem niezwykle przesądny; no, w każdym razie na tyle, żeby szanować medycynę. (Posiadam dostateczne wykształcenie, aby nie być przesądnym, ale jestem.) Nie, ja się nie chcę leczyć - na złość. Cóż, państwo z pewnością tego nie pojmujecie. A ja pojmuję. Oczywiście, nie potrafię wam wytłumaczyć, komu w tym wypadku dopiekę swoją złością; wiem doskonale, że doktorom w żaden sposób nie zdołam ,,przysolić" tym, że się u nich nie kuruję; wiem lepiej od kogokolwiek, że tym wszystkim zaszkodzę tylko sobie i nikomu więcej. A jednak, jeśli nie leczę się - to właśnie na złość. Wątróbka boli, no to niech boli jeszcze bardziej! Żyję tak już od dawna - ze dwadzieścia lat. Obecnie mam czterdzieści. Dawniej pracowałem w urzędzie, teraz już nie. Urzędnik był ze mnie lichy. Byłem przykry i znajdowałem w tym zadowolenie. Ano cóż, nie brałem łapówek, musiałem więc chociaż tak to sobie powetować. (Kiepski dowcip; ale go nie wykreślę. Napisałem to, sądząc, że wypadnie dowcipnie; teraz zaś, kiedy sam stwierdziłem, że to tylko płaska drwina - umyślnie nie wykreślę!) Jestem człowiekiem chorym... Człowiekiem złym. Niepociągającym. Myślę, że cierpię na wątrobę. Nie mam zresztą zielonego pojęcia o mojej chorobie i nie wiem na pewno, co mi dolega. Nie leczę się i nigdy się nie leczyłem, chociaż szanuję medycynę i lekarzy. W dodatku jestem niezwykle przesądny; no, w każdym razie na tyle, żeby szanować medycynę. (Posiadam dostateczne wykształcenie, aby nie być przesądnym, ale jestem.) Nie, ja się nie chcę leczyć - na złość. Cóż, państwo z pewnością tego nie pojmujecie. A ja pojmuję. Oczywiście, nie potrafię wam wytłumaczyć, komu w tym wypadku dopiekę swoją złością; wiem doskonale, że doktorom w żaden sposób nie zdołam ,,przysolić" tym, że się u nich nie kuruję; wiem lepiej od kogokolwiek, że tym wszystkim zaszkodzę tylko sobie i nikomu więcej. A jednak, jeśli nie leczę się - to właśnie na złość. Wątróbka boli, no to niech boli jeszcze bardziej! Żyję tak już od dawna - ze dwadzieścia lat. Obecnie mam czterdzieści. Dawniej pracowałem w urzędzie, teraz już nie. Urzędnik był ze mnie lichy. Byłem przykry i znajdowałem w tym zadowolenie. Ano cóż, nie brałem łapówek, musiałem więc chociaż tak to sobie powetować. (Kiepski dowcip; ale go nie wykreślę. Napisałem to, sądząc, że wypadnie dowcipnie; teraz zaś, kiedy sam stwierdziłem, że to tylko płaska drwina - umyślnie nie wykreślę!)Jestem człowiekiem chorym... Człowiekiem złym. Niepociągającym. Myślę, że cierpię na wątrobę. Nie mam zresztą zielonego pojęcia o mojej chorobie i nie wiem na pewno, co mi dolega. Nie leczę się i nigdy się nie leczyłem, chociaż szanuję medycynę i lekarzy. W dodatku jestem niezwykle przesądny; no, w każdym razie na tyle, żeby szanować medycynę. (Posiadam dostateczne wykształcenie, aby nie być przesądnym, ale jestem.) Nie, ja się nie chcę leczyć - na złość. Cóż, państwo z pewnością tego nie pojmujecie. A ja pojmuję. Oczywiście, nie potrafię wam wytłumaczyć, komu w tym wypadku dopiekę swoją złością; wiem doskonale, że doktorom w żaden sposób nie zdołam ,,przysolić" tym, że się u nich nie kuruję; wiem lepiej od kogokolwiek, że tym wszystkim zaszkodzę tylko sobie i nikomu więcej. A jednak, jeśli nie leczę się - to właśnie na złość. Wątróbka boli, no to niech boli jeszcze bardziej! Żyję tak już od dawna - ze dwadzieścia lat. Obecnie mam czterdzieści. Dawniej pracowałem w urzędzie, teraz już nie. Urzędnik był ze mnie lichy. Byłem przykry i znajdowałem w tym zadowolenie. Ano cóż, nie brałem łapówek, musiałem więc chociaż tak to sobie powetować. (Kiepski dowcip; ale go nie wykreślę. Napisałem to, sądząc, że wypadnie dowcipnie; teraz zaś, kiedy sam stwierdziłem, że to tylko płaska drwina - umyślnie nie wykreślę!)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Najszybszy w mieście
może być Fin?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jestem człowiekiem chorym... Człowiekiem złym. Niepociągającym. Myślę, że cierpię na wątrobę. Nie mam zresztą zielonego pojęcia o mojej chorobie i nie wiem na pewno, co mi dolega. Nie leczę się i nigdy się nie leczyłem, chociaż szanuję medycynę i lekarzy. W dodatku jestem niezwykle przesądny; no, w każdym razie na tyle, żeby szanować medycynę. (Posiadam dostateczne wykształcenie, aby nie być przesądnym, ale jestem.) Nie, ja się nie chcę leczyć - na złość. Cóż, państwo z pewnością tego nie pojmujecie. A ja pojmuję. Oczywiście, nie potrafię wam wytłumaczyć, komu w tym wypadku dopiekę swoją złością; wiem doskonale, że doktorom w żaden sposób nie zdołam ,,przysolić" tym, że się u nich nie kuruję; wiem lepiej od kogokolwiek, że tym wszystkim zaszkodzę tylko sobie i nikomu więcej. A jednak, jeśli nie leczę się - to właśnie na złość. Wątróbka boli, no to niech boli jeszcze bardziej! Żyję tak już od dawna - ze dwadzieścia lat. Obecnie mam czterdzieści. Dawniej pracowałem w urzędzie, teraz już nie. Urzędnik był ze mnie lichy. Byłem przykry i znajdowałem w tym zadowolenie. Ano cóż, nie brałem łapówek, musiałem więc chociaż tak to sobie powetować. (Kiepski dowcip; ale go nie wykreślę. Napisałem to, sądząc, że wypadnie dowcipnie; teraz zaś, kiedy sam stwierdziłem, że to tylko płaska drwina - umyślnie nie wykreślę!)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
pokurczu lepiej idz i zdechnij :classic_cool:

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Kiedy do mojego biurka podchodzili petenci, żeby zasięgnąć informacji, zgrzytałem zębami na ich widok i doznawałem bezbrzeżnej rozkoszy, gdy mi się kogoś udało zmartwić. Udawało się prawie zawsze. Byli to przeważnie ludzie nieśmiali; wiadomo: petenci. A znów spośród frantów szczególnie nie cierpiałem pewnego oficera. Ten ani rusz nie dawał się pognębić i obrzydliwie pobrzękiwał szablą. O tę szablę przez półtora roku trwała między nami wojna. W końcu zwyciężyłem. Przestał pobrzękiwać. To się zresztą zdarzyło jeszcze za moich młodych lat. Ale wiecie państwo, co było istotnym powodem mojej złości? Otóż w tym właśnie cały smak, w tym tkwiła najobrzydliwsza plugawość, że nawet w momencie największego rozdrażnienia w głębi duszy ze wstydem stwierdzałem, iż nie tylko nie jestem zły, ale nawet nie jestem przykry i tylko ot tak, niepotrzebnie udaję złość dla własnej przyjemności. Pienię się wprost ze złości, ale niechby mi kto przyniósł jaką zabawkę, niechby mnie poczęstował herbatką z cukrem - a pewno zaraz bym się uspokoił. Nawet bym się rozczulił, chociaż z pewnością później sam zgrzytałbym z wściekłości na siebie zębami i ze wstydu przez kilka miesięcy cierpiałbym na bezsenność. Takie już są moje obyczaje. Przed chwilą nablagowałem, żem był lichym urzędnikiem. Przez złość nakłamałem. Po prostu przekomarzałem się z petentami i z oficerem, a w gruncie rzeczy nigdy nie mogłem stać się naprawdę zły. Co chwila stwierdzałem w sobie obecność całego mnóstwa czynników jak najbardziej temu przeciwnych. Czułem, jak się we mnie kotłują te sprzeczne czynniki. Wiedziałem, że się we mnie przez całe życie kotłowały, usiłując się wydostać, ale ja ich nie wypuszczałem na zewnątrz. Męczyły mnie okrutnie; doprowadzały do konwulsji, aż mi się w końcu uprzykrzyły, och, jak uprzykrzyły! Ale, moi państwo, czy się aby wam nie wydaje, że ja was za coś tam przepraszam?... Jestem pewien, że wam się tak zdaje... A zresztą zapewniam was, że mi wszystko jedno, jeżeli się wam nawet tak wydaje... Kiedy do mojego biurka podchodzili petenci, żeby zasięgnąć informacji, zgrzytałem zębami na ich widok i doznawałem bezbrzeżnej rozkoszy, gdy mi się kogoś udało zmartwić. Udawało się prawie zawsze. Byli to przeważnie ludzie nieśmiali; wiadomo: petenci. A znów spośród frantów szczególnie nie cierpiałem pewnego oficera. Ten ani rusz nie dawał się pognębić i obrzydliwie pobrzękiwał szablą. O tę szablę przez półtora roku trwała między nami wojna. W końcu zwyciężyłem. Przestał pobrzękiwać. To się zresztą zdarzyło jeszcze za moich młodych lat. Ale wiecie państwo, co było istotnym powodem mojej złości? Otóż w tym właśnie cały smak, w tym tkwiła najobrzydliwsza plugawość, że nawet w momencie największego rozdrażnienia w głębi duszy ze wstydem stwierdzałem, iż nie tylko nie jestem zły, ale nawet nie jestem przykry i tylko ot tak, niepotrzebnie udaję złość dla własnej przyjemności. Pienię się wprost ze złości, ale niechby mi kto przyniósł jaką zabawkę, niechby mnie poczęstował herbatką z cukrem - a pewno zaraz bym się uspokoił. Nawet bym się rozczulił, chociaż z pewnością później sam zgrzytałbym z wściekłości na siebie zębami i ze wstydu przez kilka miesięcy cierpiałbym na bezsenność. Takie już są moje obyczaje. Przed chwilą nablagowałem, żem był lichym urzędnikiem. Przez złość nakłamałem. Po prostu przekomarzałem się z petentami i z oficerem, a w gruncie rzeczy nigdy nie mogłem stać się naprawdę zły. Co chwila stwierdzałem w sobie obecność całego mnóstwa czynników jak najbardziej temu przeciwnych. Czułem, jak się we mnie kotłują te sprzeczne czynniki. Wiedziałem, że się we mnie przez całe życie kotłowały, usiłując się wydostać, ale ja ich nie wypuszczałem na zewnątrz. Męczyły mnie okrutnie; doprowadzały do konwulsji, aż mi się w końcu uprzykrzyły, och, jak uprzykrzyły! Ale, moi państwo, czy się aby wam nie wydaje, że ja was za coś tam przepraszam?... Jestem pewien, że wam się tak zdaje... A zresztą zapewniam was, że mi wszystko jedno, jeżeli się wam nawet tak wydaje...Kiedy do mojego biurka podchodzili petenci, żeby zasięgnąć informacji, zgrzytałem zębami na ich widok i doznawałem bezbrzeżnej rozkoszy, gdy mi się kogoś udało zmartwić. Udawało się prawie zawsze. Byli to przeważnie ludzie nieśmiali; wiadomo: petenci. A znów spośród frantów szczególnie nie cierpiałem pewnego oficera. Ten ani rusz nie dawał się pognębić i obrzydliwie pobrzękiwał szablą. O tę szablę przez półtora roku trwała między nami wojna. W końcu zwyciężyłem. Przestał pobrzękiwać. To się zresztą zdarzyło jeszcze za moich młodych lat. Ale wiecie państwo, co było istotnym powodem mojej złości? Otóż w tym właśnie cały smak, w tym tkwiła najobrzydliwsza plugawość, że nawet w momencie największego rozdrażnienia w głębi duszy ze wstydem stwierdzałem, iż nie tylko nie jestem zły, ale nawet nie jestem przykry i tylko ot tak, niepotrzebnie udaję złość dla własnej przyjemności. Pienię się wprost ze złości, ale niechby mi kto przyniósł jaką zabawkę, niechby mnie poczęstował herbatką z cukrem - a pewno zaraz bym się uspokoił. Nawet bym się rozczulił, chociaż z pewnością później sam zgrzytałbym z wściekłości na siebie zębami i ze wstydu przez kilka miesięcy cierpiałbym na bezsenność. Takie już są moje obyczaje. Przed chwilą nablagowałem, żem był lichym urzędnikiem. Przez złość nakłamałem. Po prostu przekomarzałem się z petentami i z oficerem, a w gruncie rzeczy nigdy nie mogłem stać się naprawdę zły. Co chwila stwierdzałem w sobie obecność całego mnóstwa czynników jak najbardziej temu przeciwnych. Czułem, jak się we mnie kotłują te sprzeczne czynniki. Wiedziałem, że się we mnie przez całe życie kotłowały, usiłując się wydostać, ale ja ich nie wypuszczałem na zewnątrz. Męczyły mnie okrutnie; doprowadzały do konwulsji, aż mi się w końcu uprzykrzyły, och, jak uprzykrzyły! Ale, moi państwo, czy się aby wam nie wydaje, że ja was za coś tam przepraszam?... Jestem pewien, że wam się tak zdaje... A zresztą zapewniam was, że mi wszystko jedno, jeżeli się wam nawet tak wydaje... Kiedy do mojego biurka podchodzili petenci, żeby zasięgnąć informacji, zgrzytałem zębami na ich widok i doznawałem bezbrzeżnej rozkoszy, gdy mi się kogoś udało zmartwić. Udawało się prawie zawsze. Byli to przeważnie ludzie nieśmiali; wiadomo: petenci. A znów spośród frantów szczególnie nie cierpiałem pewnego oficera. Ten ani rusz nie dawał się pognębić i obrzydliwie pobrzękiwał szablą. O tę szablę przez półtora roku trwała między nami wojna. W końcu zwyciężyłem. Przestał pobrzękiwać. To się zresztą zdarzyło jeszcze za moich młodych lat. Ale wiecie państwo, co było istotnym powodem mojej złości? Otóż w tym właśnie cały smak, w tym tkwiła najobrzydliwsza plugawość, że nawet w momencie największego rozdrażnienia w głębi duszy ze wstydem stwierdzałem, iż nie tylko nie jestem zły, ale nawet nie jestem przykry i tylko ot tak, niepotrzebnie udaję złość dla własnej przyjemności. Pienię się wprost ze złości, ale niechby mi kto przyniósł jaką zabawkę, niechby mnie poczęstował herbatką z cukrem - a pewno zaraz bym się uspokoił. Nawet bym się rozczulił, chociaż z pewnością później sam zgrzytałbym z wściekłości na siebie zębami i ze wstydu przez kilka miesięcy cierpiałbym na bezsenność. Takie już są moje obyczaje. Przed chwilą nablagowałem, żem był lichym urzędnikiem. Przez złość nakłamałem. Po prostu przekomarzałem się z petentami i z oficerem, a w gruncie rzeczy nigdy nie mogłem stać się naprawdę zły. Co chwila stwierdzałem w sobie obecność całego mnóstwa czynników jak najbardziej temu przeciwnych. Czułem, jak się we mnie kotłują te sprzeczne czynniki. Wiedziałem, że się we mnie przez całe życie kotłowały, usiłując się wydostać, ale ja ich nie wypuszczałem na zewnątrz. Męczyły mnie okrutnie; doprowadzały do konwulsji, aż mi się w końcu uprzykrzyły, och, jak uprzykrzyły! Ale, moi państwo, czy się aby wam nie wydaje, że ja was za coś tam przepraszam?... Jestem pewien, że wam się tak zdaje... A zresztą zapewniam was, że mi wszystko jedno, jeżeli się wam nawet tak wydaje...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
przez takich jak ty kilka kobiet odeszło z kafe :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Panie Gościu, od żołądka. Nie leczysz się na złość? Na złość sobie, innym, lekarzom, którzy zechcą na Tobie "zarobić" Rozumiem. Ale jeżeli, nie daj Boże umrzesz, każdy powie "Sam jest sobie winien", Warto żyć i dbać o siebie, życie jest po to nam dane, aby je upiększać, doskonalić. Powodzenia.:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
pajac :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
w tym tempie za tydzień zostana tylko stało-etatowe ciotki od wadery. Świete krowy, które cisną z pomarańczy :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
China Important Service & Logistic jest inowatorską, prężnie rozwijającą się miedzynarodową firmą spedycyjną z doświadczonym oraz zaangażowanym zespołem. Satysfakcja klienta jest naszym nadrzędnym celem, który zapewniamy poprzez terminową, rzetelną oraz konkurencyjną rynkowo ofertę przeznaczoną dla każdego rodzaju odbiorcy. Nasze członkostwo w WCA Family of Logistics Networks jest dla Państwa gwarantem konkurencyjnych cen, partnerskiej współpracy oraz międzynardowych rozwiązań. W dobie rosnących wymagań rynkowych nasza oferta jest prosta i przejrzysta: Kompleksowa obsługa Klienta oparta na wieloletnim doświadczeniu Wszechstronne rozwiązania logistyczne Doradztwo w dziedzinie transportu i spedycji międzynarodowej Najkorzystniejsze rozwiązania importowe Współuczestnictwo w rozwoju Państwa działalności

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Najszybszy w mieście
Pani pewna, miej większe wymagania :O ja rozumiem, że moje towarzystwo wystarcza, ale milej posiedzieć przy Fin niż Krajowej 😴 a na pewno jest milej następnego dnia, bo przynajmniej wiadomo gdzie ma się głowę :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×