Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

On był tym jedynym

Polecane posty

Gość gość

Wiecie co, nigdy nie chciałam miec dzieci, brać ślubu, nigdy specjalnie mi na nikim nie zależało... A przy nim to wszystko się zmieniło, kochalam go. I tylko przy nim. Rozstalismy się rok temu, a ja nadal nie umiem o nim zapomnieć. Długo nie chciałam nikogo miec, ostatnio jednak postanowiłam się przemoc i z kimś pospotykac. Nikt mi nie pasuje :( wiem, ze były był tym jedynym, i takiego już nigdy nie znajdę, a co za tym idzie nie będę chciała chociażby założyć rodziny, czy z kimś zamieszkać :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zmień myślenie. Nie ma czegoś takiego jak "ten jedyny/ta jedyna" na co masz już dowód w postaci swojej samotności. Byliście kiedyś razem, teraz to się od roku zmieniło i jest to szansa, na poznanie kogoś o zupełnie odmiennych cechach od poprzedniego. Na tym polega życie, które płynie dalej, a ty masz nauczyć się w nim wyciągać wnioski, a nie obstawiać ciągle tego samego konia, mimo, że on kiedyś wierzgnął i dał ci solidnego kopa w zadek. Nie rób niczego na siłę. Na pewno za jakiś czas puścisz te szpony, które trzymają byłego w objęciach. 🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To witaj w klubie. Ja mam tak samo. Trzymaj się!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jest Oreore. Tylko to się wie dopiero wtedy, gdy się kogoś takiego spotka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość PPPPSP
To zalezy dlaczego sie rozstaliscie. Bo jesli to ten jedyny to moze nie byloby rozstania? A moze tak Ci sie tylko wydaje, bo nie znalazlas jeszcze nikogo lepszego? Rok czasu to niewiele. Czasem potrzeba dluzej na dojscie do siebie. Nie zmuszaj sie do bycia z kims, lepiej pobyc samemu i zajac sie wlasnym zyciem, pasjami, a ten wlasciwy sam Cie zauwazy, kimkolwiek on jest ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Autorka______tematu
No wlasnie ja nigdy nie wierzyłam "w tego jedynego". Teraz się to zmieniło... Nie pomaga fakt, ze prawdopodobnie ja przyczynilam się do tego, ze nie jestesmy razem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
PPPPSP, to największa bzdura powtarzana przez ludzi, że gdyby to był ten jedyny, to by się nie rozstali. Z tego by wynikało, że jeśli ludzie są dlugoletnim małżeństwem, to są dla siebie tymi jedynymi. Jasne. Tylko dlaczego w takim razie w jednych małżeństwach mąż i żona się nie znoszą, w innych okłamują i zdradzają, w innych nawet planują gorsze rzeczy, w innych biją, w jeszcze innych narzekają, że wzięli ślub z tym człowiekiem, bo było dziecko w drodze, a w jeszcze innym widać, że są sobie obcy? A tych szczczęśliwych, kochajacych się małżeństw jest jak na lekarstwo? Ten jedyny to ktoś, kto jest bratnią duszą, z kim potrafisz doskonale się nawzajem zrozumieć i kogo kochasz niewytłumaczalną miłością. A utożsamianie tego z zostaniem z nami ma się jak pi razy oko. Bo ten ktoś może odwzajemniać uczucia i z nami zostać, to jest właśnie to, co mają te szczęsliwe małżeństwa. Albo może nas uwielbiać, ale pokochać kogoś innego, reguły tutaj nie ma.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość PPPPSP
Nie kumasz gosciu. Oczywiscie ze to ze ludzie sa ze soba nie znaczy ze jest to przypadek 'tego jedynego/jedynej'. Ale jesli jest to ten jedyny to rozstanie nie jest proste. I nie dochodzi do takich zranien ktore powoduja rozstanie. Jesli sie kogos tak rani to nie jest to ten jedyny ani jedyna. Do rozstania czasem dochodzi, ale uczuciowo, mentalnie i emocjonalnie nadal jest sie zlaczonym z ta osoba. I to nie przemija,

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
PPPPSP - no to właśnie mówimy o tym samym. Nadal czuję się pod każdym względem, już od lat, mentalnie, uczuciowo i emocjonalnie z nim związana mimo tego, że już go niestety nie ma w moim życiu. Dlatego moja definicja tego jedynego nie opiera się na tym, że ludzie muszą ze sobą zostać. Dla mnie to pokrewieństwo dusz połączone z wyjątkowym uczuciem, niekoniecznie obustronnym.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość PPPPSP
No wlasnie, nigdzie nie napisalam, ze jak ludzie sa ze soba od lat to musi to byc ta jedyna milosc. Moze ale nie musi. I to ze tak jest jest raczej rzadkoscia, niestety. Nie jestem jednak pewna co do tej jednostronnosci. Trudno mi powiedziec, nie mialam takiego przypadku. Owszem, bywalo, ze facet mi sie podobal, zauroczylam sie, dalam mu to do zrozumienia po czym on mnie olal. Wtedy moje zauroczenie przechodzi natychmiast. Wiadomo, ze to nie ten. Bywalo, ze wydawalo mi sie ze to ten po czym okazal sie pomylka. Tez przechodzi dosc szybko. Ale byl taki jeden o ktorym poprostu wiedzialam, ze jest tym jedynym, on o tym nie wiedzial nic, nie wykazywal najmniejszego zainteresowania. Bylo to tak silne ze nie wytrzymalam i poprostu mu powiedzialam czego chce. Na dzien dzisiejszy nie mozemy bez siebie zyc, choc nie mozemy byc razem tak jak to byc powinno. Co mam na mysli to to, ze jesli to ten jedyny to chyba powinno byc to odwzajemnione. Jak to wyglada z Twojego punktu widzenia?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
PPPPSP - no to zazdroszczę Tobie, że miałaś odwagę Jemu o tym powiedzieć, mi tej odwagi nie wystarczyło i go straciłam. I nawet nie wiem, czy kiedykolwiek coś do mnie czuł. Ja się nie zastanawiam nad tym, czy to powinno być odwzajemnione, żeby można było powiedzieć, że to ten jedyny, bo nie jestem w stanie wpłynąć na uczucia innych, ani ja, ani nikt inny. Ani nie da się wejść w ich serca, by poczuć to, co oni czują. Mogę tylko powiedzieć, co ja czuję, że jest to dla mnie wyjątkowe i niezmienne uczucie i że dodatkowo intuicja od samego początku mi mówiła, że to ten. A byłam już w związkach i kochałam, ale to zupełnie coś innego. Fascynacja przede wszystkim osobowością i calkowita akceptacja kogoś takim, jaki jest. Nawet wady nie odstraszają, a wręcz przeciwnie - robią z niego prawdziwego człowieka, a nie ideał. I tego człowieka się kocha, pragnie się przede wszystkim jego szczęścia, nawet jeśli to oznacza że będzie szczęśliwy z inną o jeśli to boli. Dlatego wiem, że dla mnie to ten jeden jedyny. A że ja dla niego nie jestem tą jedyną, to cóż poradzę, że takie jest życie? I z pewnych względów uważam, że to lepiej dla niego, że będzie z kimś innym.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość PPPPSP
Calkowicie sie zgadzam z tym co piszesz. Dokladnie dlatego sie kochamy i akceptujemy, wlacznie z durnymi wadami. Generalnie to te wady nawet nie przeszkadzaja, bo uczucie jest slilniejsze. Ale nie zgodze sie z tym, ze nie Ty nie jestes dla niego ta jedyna. Tego nie wiesz, bo mu nie dalas znac wiec nie zakladalabym tak z gory. Nie dowiesz sie dopoki mu nie dasz znac co jest na rzeczy. Rozumiem, ze teraz moze to byc nierealne. Ale moze bedzie. Zawsze mowie, ze nie wiesz co Cie czeka za rogiem. Owszem mialam odwage by mu dac o sobie znac, ale bylo to dla mnie mega przedsiewziecie. Przez ponad rok sie bilam z myslami, swoim strachem i sama soba. Widywalam go okazjonalnie i za kazdym razem uczucia sie nasilaly. Masz racje, to cos zupelnie innego. Nie mialam nad uczuciami najmniejszej kontroli. Oczywiscie balam sie odrzucenia i kosza. Balam sie wysmiania. To sa mega leki. Ale w koncu uczucia byly silniejsze. Doszlam tez do wniosku, ze leki te wynikaja z wlasnego ego. Ze strachu przed byciem w jakis sposob ponizonym. Ale uczucie w koncu bylo na tyle silne ze ponizenie i odrzucenie stalo sie bzdetem. Czyms co bylam gotowa przyjac na klate. Ledwo wykrztusilam z siebie to co mialam do powiedzenia. No i oczwiscie gdyby mnie odrzucil to spoko, rozumiem. Gyby wysmial - wiadomo, ze to moja pomylka. Ale przyjal i, w przenosni, platki roz wysypal. Wiec nie wiesz dopoki nie sprobujesz. Ja wiem jedno, jesli bym nie sprobowala dzis bym bardzo zalowala. A gdyby dal mi kosza nie zalowalabym proby bo bym wiedziala co on mysli na ten temat i sznowalabym to.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ale u mnie to nawet nie chodziło o sam lęk przed odrzuceniem. Tylko przed tym, że gdyby był ze mną, to bym dla niego była ciężarem, bo ma problemy zdrowotne, a może nawet by się ich wystraszył. No i przez ten stan zdrowia nie mam tylu osiągnięc co on, po prostu czuję, że mu nie dorównuję na tyle, by nawet wchodzić w jego życie. Mimo że jesteśmy podobni jak dwie krople wody. I przede wszystkim chcę, żeby był szczęśliwy, miał wszystko to, co chce, a ze mną nie mógłby prowadzić takiego życia jak lubi, bo ja czasem nie daję rady mimo że lubię to samo co on. Poza tym zniknął wtedy, gdy zupełnie nieświadomie w dyskusji powiedziałam coś, co mogło mu zasugerować, że lubię go bardziej niż przyjaciela. Nie, nie było tam nawet nic o lubieniu, ale mógł z tego i tak wywnioskować, że jest dla mnie kimś ważnym. Więc widocznie jednak nic do mnie nie czuł. Lepiej dla niego, że sobie poszedł, bo teraz ma szansę znaleźć kogoś, kto będzie mógł dać mu pełnię szczęścia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
* bo mam problemy zdrowotne

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Było właśnie tak, jak napisałaś PPPPSP, że te uczucia były na tyle silne, że wiedziałam od samego początku, że to dla mnie ten jedyny mężczyzna, że obawy przed jego bliższym poznaniem po rozczarowaniach gdzieś się rozpłynęły w powietrzu, że mimo że był dla mnie kimś takim, o kim marzyłam, widziałam go takim, jaki naprawdę jest i te wady były dla mnie do zaakceptowania, był dla mnie normalnym, realnym człowiekiem. Tego nie da się racjonalnie wytłumaczyć, dlaczego wiemy od pierwszej chwili, że to ta a nie inna osoba i dlaczego potem się potwierdza, że rozumiemy się z tą osobą doskonale, odgadujemy swoje myśli w lot, mamy to samo spojrzenie na wszystko, że to samo jest dla nas ważne. Ale to jest cudowne i niepowtarzalne. Prawdziwymi szczęściarzami są takie osoby jak Wy, gdzie takie osoby na siebie trafią i pokochają się nawzajem. Nie wiem, co Wam przeszkadza w pełnym byciu razem, ale mam nadzieję, że te przezkody w końcu znikną, bo Was oboje łączy jak widać prawdziwe uczucie. Źyczę powodzenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość PPPPSP
To tak wyglada z Twojego punktu widzenia, ludzie sie kochaja w gorszych okolicznosciach i sytuacjach zyciowych. Ja tez nie sadzilam bym mogla zainteresowac takiego faceta, a jednak. Czasem za bardzo zanizamy swoja wartosc. Mysle, ze nie koniecznie domyslil sie co czujesz. Faceci czasem ciezko trybia. Ja mojemu dawalam najpierw szereg znakow i nie zatrybil. Dlatego powiedzialam w koncu wprost. Ale wiem o co chodzi. Gdyby mi powiedzial, ze kocha kogos innego uszanowalabym to i dala mu spokoj. Jak sie kogos kocha to sie chce aby byl przede wszystkim szczesliwy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
PPPPSP, on prowadzi ciekawe życie, ja bym go tylko ograniczała. Nie wiem, co czuł i właściwie dlaczego utrzymywał ze mną tą znajomość, może wyłącznie z nudy? Wiedział też, że mam problemy zdrowotne i niby się martwił, ale nie zapytał, co konkretnie mi jest. Może po prostu nie pytał dlatego, że nie planował rozwijać ze mną znajomości, więc nie miało to dla niego żadnego znaczenia, a martwił się ze zwykłej uprzejmości. Wszystko jedno. Jestem bez niego i zostanę sama, a trudno już mi o tym pisać, bo mimo wszystko jego brak boli.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mogło przecież być nawet tak, że zmartwił się tym, że mam problemy zdrowotne ze zwykłej uprzejmości, a w myślach od razu mógł mnie z tego powodu skreślić jako kogoś na partnerkę. Chociaż nie wie, co mi jest, a choroba chorobie nierówna. Ale może własnie tego się wystraszył, gdy gdzieś przez przypadek domyślił się, że może mi na nim zależeć. Ale to lepiej dla niego, znajdzie w końcu kogoś, kto go pokocha, a będzie zdrowy. Najważniejsze, że u Was sytuacja była dużo łatwiejsza i możecie być razem. To się rzadko zdarza, spotkać kogoś takiego i jeszcze wiedzieć, że ta osoba odwzajemnia uczucia. Dbajcie o to niewiarygodne szczęście, które Was spotkało, bo to coś wyjątkowego!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość PPPPSP
Pewnie ze boli. Trudno zyc bez tego kogo sie naprawde kocha. Ale mogl nie pytac bo nie chcial byc wscibski. Moze nie czul ze to wlasciwy moment. Ja tez nie wypytuje co komu jest. Uwazam, ze jak ktos chce powiedziec to powie. Rozumiem, ze mowienie o tym moze byc trudne, krepujace i nie koniecznie najwazniejsze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja byłam z nim szczera. A nie powiedziałam mu sama, co mi jest, bo nie widziałam, by jakoś specjalnie bardziej był zainteresowany pogłebianiem tej znajomości tak, żeby przejść na osobiste tematy. Sporo dyskutowaliśmy, wspieraliśmy się, ale dotyczyło to takich bardziej ogólnych spraw codziennych lub zawodowych, nie przeszliśmy na takie bardziej osobiste sprawy. On pod tym względem wydawał mi się zamknięty. Bo ja czasem próbowałam dyskretnie rozpocząć jakiś taki temat, ale on zawsze zgrabnie go omijał. Albo nie był po prostu mną zainteresowany albo może na tyle się już sparzył, że jak wyczuwa, że robi się nieco poważniej, to zwiewa. W każdym razie na jedno w sumie wychodzi. Musze się z tym pogodzić, a dla niego to pewnie lepiej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość PPPPSP
Byc moze nie byl zainteresowany albo nie czul sprawy. Moj tez unikal osobistych rozmow a jednak... no ale jak uwazasz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja nie chcę psuć mu życia, a nawet gdybym chciała, to teraz i tak już nie mogę nic zrobić, bo jest mocno za późno. Sam zakończył naszą znajomość i to dawno temu. Od tego czasu się nie odezwał. Nic nie zrobię, tak jest lepiej. Co ma być to będzie. Gdybym choć trochę go interesowała, to by nie przerwał kontaktu. I taki jest wniosek. Nawet jakbym mu się rzuciła na szyję i powiedziała, jak bardzo jest dla mnei ważny. To by go co najwyżej jeszcze bardziej odstraszyło. A tak ma szansę mieć życie takie, jakie chce. Mężczyźni zwykle reagują źle na wyznanie uczuć przez kobietę, u Was było inaczej, bo po prostu ze strony Twojego mężczyzny była ta prawdziwa miłość. I musiało się udać, gratuluję. :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość PPPPSP
Ja to wszystko rozumiem, no ale wlasnie nie wiesz, bo sie nie dowiedzial co tak naprawde czujesz. Moj facet tez ze swojej strony robl nic, znacznie mniej niz u Ciebie, zapewniam. Nawet zwykla rozmowa z nim byla krotka, wezlowata, czesto o niczym i nigdy nic osobistego. A we mnie jakby piorun strzelil. Sama siebie nie poznawalam. Moglabym stronice pisac o tym co mnie w nim ujelo. Zalozmy, ze tak jak w moim przypadku, facet nic nie czuje, nie wie o co chodzi, nawet sie nie domysla. Wyznaje mu co czuje i mysle i wtedy sie sprawa klaruje. Bo jak wytlumaczyc to, ze facet od razu sie angazuje, snuje plany, pograza sie i zakochuje szybciej niz mu sie wydaje ze to mozliwe. Po tym jak mielismy ze soba do czynienia 2-3 razy w roku. To dosc dalekie od tzw. normalnosci. Nagle zaczal czuc to co ja. Ale w zyciu bysmy tego nie doswiadczyli gdybym zalozyla z gory ze on jest na 'nie'.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
PPPPSP - to my mieliśmy do czynienia jeszcze rzadziej ze względu na odległość, ale częsty był kontakt internetowy, bo tylko to zostało. Nie, ja już nic nie zrobię. On mi jasno pokazał, że nie chce ze mną nawet utrzymywać znajomości, a ja też nie chciałam wchodzić w jego życie, skoro może mieć je z kimś innym znacznie lepsze. I skoro nie mogę się z nim obecnie porównywać. Będę szczęśliwa, kiedy szczęśliwy będzie on. Już nie mam siły o tym rozmawiać, za dużo wspomnień wraca i mnie to przytłacza emocjonalnie. Dziękuję, że podzieliłaś się swoją tak radosną historią. Bardzo miło słyszeć, że są gdzieś takie udane pary, które trafiły na kogoś, do kogo poczuły to coś wyjątkowego i to się okazało być właściwym przeczuciem, obustronnym. Życzę Wam, żeby tak było następne kilkadziesiąt lat!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Poza tym, gdybym nawet nie myślała o obawach związanych z moją sytuacją, to rozsadny facet chyba by nawet nie uwierzył w to, że nie znając go na tyle dobrze (mam na myśli prawie codzienny osobistyn kontakt) mogę go kochać. Mało kto by w to uwierzył i ja też nie, gdyby ktoś mi w takich okolicznościach coś takiego wyznał. Tym razem to było inaczej, nie da się tego logicznie wyjaśnić, po prostu od pocżątku, od pierwszego spotkania na żywo poczułam, że to ten, a wspólne rozmowy pokazały, że jesteśmy do siebie bardzo podobni. Po prostu dziwne i też bym nie zrozumiała, gdyby mi samej to się nie przytrafiło Życie czasem bywa przewrotne. Miłego wieczoru.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ludzie sie pobieraja ale nie dobieraja.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
O, widzę, że ktoś nowy się tutaj pojawił i bardzo dobrze napisał, że ludzie się nie dobierają. Prawda.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość PPPPSP
Nie chce Cie w zaden sposob przekonywac ani tez naklaniac do kontaktu z nim, bo jesli widzisz ze nic z tego to nie ma sensu drazyc. Sama wiesz lepiej. Nie jestem za tym by od razu wyznawac milosc, bo to moze tylko przestraszyc. Tak jak pieszesz, nie mozna oczekiwac ze facet tak poprostu uwierzy ze go kochasz nie znajac go. Moglby pomyslec, ze masz cos z glowa ;) Ja tam nie wyznawalam od razu milosci, bo sama nie wiedzialam co to jest. Wiedzalam co czulam, ale poddawalam to w watpliwosc, no bo jak mozna kochac kogos kogo sie wlasciwie nie zna. Albo wydaje nam sie ze sie nie zna... Ale nie omieszkalam powiedziec, ze sie zaduzylam, a potem rozmowa sie juz potoczyla i moglam cos niecos wyjasnic, w miare mozliwosci. Co tu duzo mowic, ciekawie bylo :) Widze ze doskonale wiesz o co chodz i co czujesz. Poprostu daj sobie czas, nie musisz sie zmuszac do jakichkolwiek znajomosci. Ale tez nie zamykaj sie, zycie potrafi zaskoczyc ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Cześć PPPPSP. Dziś się przekonałam, że dobrze się stało, że niczego nie zrobiłam. To palant, a nie ktoś wart zainteresowania. Jednak nie był tym jedynym, chociaż moje uczucia były takie, jak nigdy wcześniej. Tak się kończy ta historia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Teraz Autorko sama już nie jestem pewna, jak określić, jaka osoba jest tym jedynym. :-(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×