Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Wybaczylam zdrade.

Polecane posty

Gość gość
M,a Ty po co tu zaglądasz skoro żyjesz z tym ileś czasu a podpierasz się wymówką,że nie masz wyjścia,itd.? Zawsze jest wyjscie z sytuacji a tą postawą pozwalasz zdradzaczowi byc i nie byc wobec ciebie zobowiązany.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja pierwszą zdradę wybaczyłam, bo nie miałam wyjścia. Ta zdrada też mnie zmieniła jako kobietę. Po tej zdradzie dużo w siebie zainwestowałam. Huśtawkę emocjonalną miałam dobre 2 lata. Mój już ex mąż też się zmienił, bardzo ale to bardzo wielką skruchę wykazał i wielki żal. Starał się tak bardzo, że odbudowaliśmy nasze relacje na nowo. Następne 2 lata to była istna sielanka i w zasadzie najlepsze lata z nim w ciągu naszego małżeństwa. I znowu zdrada. Nie wybaczyłam już, ten typ tak ma. Rozwód z orzeczeniem jego winy. do M uwierz mi Twój mąż to pernamęntny zdradzacz. Nie zdradził Cię 2 razy. Wiem co piszę, bo mój przyjaciel tak ma.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość M~`
Ok, jestem tego świadoma o czym mi piszesz, że nie zdradził mnie prawdopodobnie dwa razy, ale gubi mnie jego skr**** i szantaż emocjonalny typu: że nie potrafi beze mnie żyć, że tylko mnie kocha, że chce wszystko zmienić. W sumie to nie uważam siebie za miss ale pomimo swoich -dziestu z trójką na przodzie lat, słyszę komplementy nie tylko od przyjaciół ale i od obcych ludzi nawet w towarzystwie mojego męża, seks uważałam za bardzo udany więc nie mogę zrozumieć dla czego mi to robi a potem przeprasza.Strasznie mi jest wstyd, mówić o tym do swojej rodziny i przyjaciół, bo już po pierwszym wybaczeniu zostałam dosłownie zbluzgana. Sęk w tym, że wierzę w te głodne kawałki o dalszym życiu. Po pierwszej zdradzie jak minęło już dobrych parę miesięcy chciałam odejść tylko pomyślałam sobie, że teraz to już nie mam dobrego pretekstu do wyprowadzki. Wiem co sobie myślicie o mnie, że jestem żałosna, ale jak przydarzyła się druga wpadka ( o której wiedziałam) to w pierwszej chwili sobie pomyślałam no to już jest ten czas żeby zakończyć ten chory związek, a teraz po paru dniach się wacham, pomocyyyyyy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość M~`
Dziewczyny myślicie, że na prawdę jest to tylko moja wymówka, że nie dam sobie rady??, ale ja nie dam sobie rady finansowo z dwójką dzieci i wynająć mieszkanie opłacić rachunki, na prawdę nie dam rady musiała bym zarabiać ile., teraz nie pracuje zajmuje się domem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
to ja od lokatora do M wiem jak Ci ciężko bo to Polska i jesteś pewnie w pułapce finansowej, tak Twoim jak i moim błędem było to,że nie rozwiodłyśmy sie od razu, natychmiast, teraz pewnie wpadniesz w to co ja czyli życie razem ale obok siebie do póki jedno z was nie pójdzie w sina dal, ja dużo w siebie zainwestowałam stałam sie inną kobietą mam swoje życie sex??? sex jest przereklamowany, jak na razie to faceci mnie brzydzą, libido zerowe. Jeśli mogę służyć radą to, odetnij się wewnętrznie od niego ,dzień po dniu odsuwaj się jak najdalej, nie myśl, zajmij się sobą ,szukaj pracy za każdy tydzień gdzie będziesz myślała wyłacznie o sobie(o dzieciach) kup sobie mały prezent, ja to nazywam emigracją wewnętrzną a pomału szykuje się ( oczywiście w tajemnicy, na zewnętrzną : Taaaak od jego tajemnic się zaczęło a na moich skończy. Zniszczył wszystko, wbił mi nóż w plecy, umarłam i narodziłam się na nowo, ja go nawet nie lubię, a co dopiero wybaczyć mu. Różnie się kończą małżeństwa, moje skończyło się właśnie tak. Nie jestem smutna ani zgorzkniała, jestem tylko kompletnie obojętna do tego człowieczka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość M~`
teraz odczuwam a właściwie nie odczuwam żadnych emocji, nic nie czuję co on robi czy coś robi, jak dzwoni to mnie to trochę zaczyna drażnić, tak jak by chciał się upewnić czy jestem jeszcze w domu, tak błagalnie się zarzeka o miłości co doprowadza mnie to do bezradności i łez, Ale sama się dziwię jaki mnie ogarnia spokój sama się trochę boję tego swojego spokoju, że za chwilę mogę dostać ataku szału, nie wiem czy moja godność odeszła wraz z uczuciami czy jestem jakaś psychiczna, że nie wiem co mam ze sobą zrobić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
spokój przed burzą, jesteś jak martwa M obudź się dla siebie, zaplanuj ucieczkę z tego syfu choćby to Ci miało zająć 10 lat, tylko plany pomogły mi przetrwać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość M~`
właśnie tak robiłam przez ostatnie dwa lata, dbałam o siebie jak tylko mogłam, ćwiczę regularnie figura jak dla mnie ok, ubieram się starannie zawsze umalowana włosy zadbane wszystko uporządkowane na wypadek odejścia w domu jest jak w sanepidzie, nawet bielizna jak z gazety. I w końcu uległam mężowi co nie przestałam dbać o siebie nawet sex miał na każde zawołanie jak tylko chciał, i co z tego na dzień dzisiejszy nie widzę u siebie winy jego zdrady, nie prowokuję kłótni, ja jestem wyżyta poprzez sport i na ogół spokojna, dosłownie mam wszystko czego może sobie zapragnąć kobieta kasę pod dostatkiem, czas wolny do oporu tylko męża wiernego brakuje. A teraz pewnie usłyszę, że jestem materialistką, ale może i tak w pewnym sensie mnie uzależnił od siebie i wie, że może sobie na zdrady pozwolić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie mów o nim tylko o sobie!! Ile z nas odchodzilo po zdradach? A Ty jestes M inna? I co z tego,że dbałaś o siebie,itd,itp jak caly czas z nim jestes i przyzwalasz mu na..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość M~`
Tak, ale w jaki sposób ja mu przyzwalam na zdrady co mu w domu brakowało????,

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość M~`
najgorsze jest to, że nie mam ochoty znowu rozgrzebywać tego dla czego to się stało, szukać tej kó**y która mu dała co jej nawiną zęby mu dała, jego wypytywać co doprowadziło do tego, a on no nie wiem popełniłem błąd, bo jak skorzystał drugi raz ot tak, to na pewno będzie następny raz, a jednocześnie jak mi piszesz, że to na pewno nie był tylko drugi raz, ale w sumie jakie to ma znaczenie czy drugi czy pięćdziesiąty jest męską k**wą, nawet nie bo na tym nie zarabia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja bym nie wybaczyla jakby facet w ten sposob pisal z inna

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja wybaczyłam zdradę- dwa razy. Pierwszy raz był strasznym dramatem, prawie się rozwiedliśmy, bardzo to przeżywałam. Potem czy ja wiem czy było lepiej? Nie, po kilku latach znów się zaczęło. Nie tak ostro jak za pierwszym razem, ot, znalazłam kilka smsów, prezerwatywy, których nie używamy. chciałam na spokojnie rozwieść się, było mi już wszystko jedno. On zaproponował, że wyjedzie na kontrakt zagranicę i te miesiące pozwolą nam to przemyśleć. i tak funkcjonujmy: on tam, ja tu, syn ma stabilizacje, myśli, że ojciec wyjechał do pracy, to mu wystarcza. Czy jestem szczęśliwa? Nie. Czy rozwiodę się? Nie wiem, póki co dobrze mi w "separacji". Czego żałuję? Że nie rozwiodłam się i wybaczyłam pierwszym razem. Zaoszczędziłbym sobie wielu cierpień i być może założyła nową rodzinę. Dziś, starsza, zgorzkniała nie mam sił na pójście na przód.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Hej M To już nie ma znaczenia, która to zdrada. Pierwsza zdrada to i tak zabójstwo dla kobiety, co można potwierdzić po Twoich wpisach nie ma znaczenia 2 czy 50 tak jak piszesz. Oczywiście, że jesteś ładna, masz figurę i dbałaś o dom ja to wiem i wiem to z autopsji. Z moich obserwacji teraz wynika, że te ładne dobre i ciepłe kobiety są najczęściej zdradzane. Znam mnóstwo mężatek, które rogi doprawiają swoim mężom i nadal są w związku małżeńskim, być może robią to dla równowagi swojej psychicznej, bo wiedzą, że mąż je zdradza. Dałaś mężowi pełen komfort na zdradzanie, bo zawsze może wrócić do ciepłego ogniska. Ci zdradzacze wczale nie chcą zmian oni nie zostawiają żon, jak je zdradzają, kochają kochanki i do nich nie odchodzą chyba tak jak ja, która kopnęłam w dupsko i spakowałam walizki i zażądałam rozwodu, wtedy tracą grunt pod nogami i ten" bohater" zaczyna się bać tych zmian, tej odpowiedzialności!!. To Piotruś Pan czasów współczesnych. On chce mnie rodzinę i kochanki. Ja skończyłam z tą farsą jak się do tego przygotowałam. A wiesz, że ja właśnie też całe życie słyszałam, że jestem najważniejsza i tylko mnie kocha. A pomimo to mnie zdradził po raz drugi. Ja go kochałam nigdy nie zdradziłam a miałam takie możliwości. Nikt Ci nie każe go zostawiać dziś, za tydzień, miesiąc, rok... Rozumiem Twoją sytuację uzależnienia finansowego od tego OPRAWCY, Twój strach. W Polsce jest naprawdę ciężko kobietom, wsparcia nie masz nigdzie. Moja rada: zbieraj sobie kasę SOBIE!! Ile możesz z niego wyciągnąć, on oczywiście nie może o tym wiedzieć. Kasa o której tylko Ty wiesz co miesiąc jak możesz 100zł, jak dasz radę 500zł!! jak dasz radę więcej!! Koniecznie idź na kursy języka obcego. Myśl tylko o sobie!! Graj jak trzeba, a tego małżeństwa już nie ma!! Powodzenia ściskam mocno!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tak to prawda! małżeństwa po zdradzie już nie ma! Te nieliczne panie, które po zdradzie żyją z mężem i twierdzą,że małżeństwo teraz jest nawet lepsze,mąż bardziej kochający, te które wybaczyły zdradę i na co dzień "zapomniały" o niej, te które z głębi serca wierzą,że wszystko się da naprawić więc i zdrada była po coś i teraz jest lepiej niż było, tak naprawdę zapominają o tym, że są w zupełnie innym małżeństwie, tak jakby drugi raz wyszły za mąż, tym razem za zdrajcę, oszusta, skur...na, że tamto pierwsze małżeństwo nie istnieje! A więc nie ma czegoś takiego jak to samo małżeństwo tyle,że po zdradzie, nie, to jest już zupełnie inne małżeństwo, tamto sie skończyło definitywnie, teraz żyją ze sobą pan z przeszłością i pani po przejściach, tamta dziewczyna która brała ślub już umarła, a kawaler jest teraz jak tania d****** nigdy nie wiadomo czy za uśmiech, za pogłaskanie po główce, szczególnie tej małe, nie pójdzie w długa znowu, bo przecież dlaczego by nie, to już było i zostało mu wybaczone!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No i ja potwierdzę ze smutkiem, że takie małżeństwo nie istnieje po zdradzie. Żyję z takim człowiekiem, który zabił we mnie wszystko, przede wszystkim zabił mnie. Dla otoczenia dalej funkcjonujemy jako szczęśliwe małżeństwo, ja niestety nie. Dziś zadzwonił, że ma dużo pracy i przyjedzie po 22. Być może to prawda, jednak co się we mnie dzieje teraz, to masakra. Kiedyś poszłabym spać, bo jutro wstaję na 6 do pracy, dziś nie zasnę całą noc nawet jak wróci. To zabijanie siebie powoli. Jest dobrze głoszę te opinie wszem i wobec a tak szczerze jest beznadziejnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja wlasnie zastanawiam,sie nad rozwodem. Dwa lata temu dowiedzialam,sie ze,mnie zdradzam prze siedem,lat czyli wiekszosc bycia razem,od momentu poznania. Nie wiem ile ich bylo, okolo trzydziestu podejrzewam. Zarazil mnie hpv, od dwóch lat sie lecze, mialam,stan przedrakowy i mimo to wszystko wierze w jego poprawe. I co Wy na to? Wszyscy mi powiedzą ze jestem glupia wiem. Najlepsze jest to ze w ogóle,nie jestem,od niego uzależniona. Mieszkanie moje, pensja cztery razy wyzsza, cale życie sama bo on w delegacji wiec radzilam,sobie ze wszystkim. No i pojawil sie facet, który zakochal sie we mnie. I teraz obaj plączą bo jednemu mowie o rozwodzie a drugiemu o checi naprawiania malzenstwa. Beznadziejny przypadek

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość M~`
Dziewczyny jesteście kochane, dzisiaj się troszeczkę doprowadziłam do ładu i zaczęłam czytać wasze słowa otuchy. A co do Ciebie kochana która się wypowiada, że nie jest uzależniona od męża ale nie wie dla czego dalej w tym tkwi, doskonale Cię rozumiem, ale moja wymówka jest lepsza, że nie mam dokąd odejść,analizując to co tu piszemy po prostu nie jesteśmy gotowe emocjonalnie na odejście, ty jeszcze piszesz, że zadzwonił i mówi że wróci później to się tym denerwujesz, bo bardzo Ci zależy na nim w głębi serca. A ja nie muszę dzwonić do męża, nie muzę nic wiedzieć co robi, nawet jak zadzwoni to jakoś na mnie to w żaden sposób nie działa, nawet nie myślę o tym co robi, niech robi co chce. Co Ci to da jak się będziesz denerwować, pokazywać mu swoją rozpacz, też to przerabiałam, a jego to i tak nie powstrzyma od tego co będzie miał zrobić. Na dzień dzisiejszy postanowiłam zostać z nim, ale postąpię według rady koleżanki odkładać i inwestować w siebie, bo jestem pewna, że nadejdzie taki dzień że mąż przestanie się z tym ukrywać jak szczeniak tylko odejdzie do tej innej, a w tedy już mi rozpacz nie pomoże jak bez środków do życia zostanę. Nie mówię, że ty jesteś w lepszej sytuacji bo masz stabilizację finansową. Ale nie masz jeszcze takiej znieczulicy a zobaczysz będziesz miała przy kolejnym rozczarowaniu. Wiem, że jestem ostatnią osobą która by mogła doradzaj w tych sprawach ale cieszę się, że tak dodałyście mi otuchy i w sumie rozwiązania z sytuacji. Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość M~`
Kochaniutkie jak już się tak rozpisałam to jeszcze wam coś napiszę żebyście nie myślały, że tylko wy tak macie. Po pierwszym nakryciu, można by tak napisać długo trwałego romansu świat mi się w momencie zawalił, nie wiedziałam co mam ze sobą zrobić, cały czas płakałam nie mogłam się opanować dostałam takiej nerwicy, że wymiotowałam nawet po wodzie mineralnej. Poszłam do psychologa a potem do psychiatry dostałam silne tabletki uspokajające, antydepresyjne i nasenne. Ale w dalszym ciągu nic nie zmieniało mojej rozpaczy byłam nie obecna, moje dzieci też bardziej stały się płaczliwe i niespokojne. Doszłam do siebie i dzisiaj analizując to co się wtedy wydarzyło doszłam do wniosku, że to tak na prawdę sama chciałam podtrzymać na siłę ten związek tłumaczyłam sobie, że dzieci muszą mieć obydwojga rodziców. Jaki to przyniosło rezultat. Mój mąż jest cały czas w rozjazdach prawie go nie ma w domu , jest gościem. Ostatnio dowiedziałam się o kolejnej zdradzie, nie powiem, że nie płakałam sama wiedziałam w co dalej brnę i tak na prawdę mogłam się spodziewać tego co się stanie. Jak już pisałam jestem pewna, że to nie było drugi raz, ale nie ma to największego znaczenia w tym momencie. Najważniejsze jest teraz usamodzielnić się i ustabilizować, nie podporządkowywać całego życia pod swojego męża bo tak się potem na tym wychodzi. Szkoda, że nasze życie nie jest takie normalne ale może dla takich skrzywdzonych kobiet los przyniesie jeszcze prawdziwą miłość o jakiej się czyta. Całuję i ściskam cieplutko

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×