Hej, czy możecie?

Jestem z chłopakiem od roku, traktuję go poważnie, sądziłam że on mnie również, ale może za dużo oczekuję. Ogólnie jest dobry, troskliwy, zabiega o mnie, dba, widzimy się codziennie. Ale kilka razy przyłapałam go na kłamstwie. Może nie są to aż tak istotne sprawy, ale fakt że kłamie w tak prozaicznych sytuacjach, potęguje w e mnie strach że kłamie na okrągło( np. wraca z pracy z koleżanką, ta mieszka po drodze kobieta ok 50 lat, zrobiłam mu awanturę tylko dlatego, że nie chciał bym im towarzyszyła-nie rozumiem jaki to problem- ale czekała gdzieś tam na niego, a następnego dnia mimo iż wracał z nią ponownie, mi powiedział że szedł sam, ba teraz planuje ją podwozić, bo przecież nic mu się nie stanie jak kogoś 'wyrzuci' po drodze, ogólnie gdy spotkaliśmy ją przypadkiem odsunął się ode mnie, a ona przechodząc zażartowała: koniec radkowianina czas do pracy: on czerwony, zmieszany. ) Podejrzewałam go nawet o romans z tą kobietą. Stwierdził że mnie okłamuje, bo robię mu wyrzuty i tak to jest prawda, dochodzi nawet do tego że zwyczajnie go wyklinam, on nie mówi nic ewentualnie się obraża i milczy. Nie wiem czy jest sens ciągnąć ten związek, bo nie chce tych ciągłych kłótni z powodu jego kłamstw. Myślicie że lepiej wyluzować, czy dać sobie spokój?