Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość dziewczynaaa23

mój mąż nie pozwala mi się spotykac z koleżankami... kto ma rację on czy ja?

Polecane posty

Gość dziewczynaaa23

Chciałabym żebyście spojrzały na to obiektywnie... mój mąż ma 28 lat, ja 23... Byliśmy ze sobą 5 lat, ciąża była planowana nasza córka ma teraz roczek. Nigdy niczego mi nie zabraniał, ale zazwyczaj mieliśmy wspólnych znajomych i razem wychodziliśmy. Dzieci w naszej paczce się pojawiły (my + jego przyjaciela dziewczyna w ciąży) i trochę się rozwaliło. Ja w tym roku poszłam na studia i poznałam tam dziewczyny z którymi zaczęłam wychodzic z domu. Przez pierwsze kilka razy było ok ale widziałam, że za każdym razem coraz bardziej niechętnie podchodzi do mojego wyjścia. Ostatnio był kryzys jak mała dostała gorączki w nocy a ja nie odbierałam, byłyśmy w klubie... i dzwonił do mnie całą noc, pojechał z nią sam do lekarza, był naprawdę wściekły ale jakoś się udało po kilku dniach pogodzic.... trochę mnie poniosło i powiedziałam, że przez niego siedziałam cały rok w pieluchach to teraz mam prawo się rozerwac a on się strasznie zdenerowował że tak to on może zacznie chodzic po klubach i będzie patologiczna rodzina, co ja robię, co mi odbiło, że nie poznaje mnie itd... padło kilka ostrych słów jeszcze z mojej strony, że nie jestem jego więźniem itd.... no i w zeszłą sobotę po zajęciach dziewczynyn znowu mnie namówiły, szczerze mówiąc to nie jest usprawiedliwienie ale mnie zbuntowały że bez przesady, że mam prawo wychodzic, że małżeństwo to nie więzienie... napisałam mu, że wychodzę z dziewczynami na piwo i będę trochę później... odpisał mi: Chcę żebyś wróciła do domu. Napisałam, że powiedziałam, że wychodzę i koniec. A on już nic nie odpisał. Wypiłam kilka piw i wróciłam do domu zrobiło mi się niedobrze... zwymiotowałam w wc i naprawdę żal mi się go zrobiło... poszłam do niego on siedzial przy komputerze i coś powiedziałam, że wiem że źle zrobiłam on tylko spojrzał na mnie i nic się nie odezwał. W niedziele prosto po zajęciach wróciłam, rozmawialiśmy był bardzo stanowczy i powiedział, że nie życzy sobie żeby jego żona, matka jego dziecka chodziła po nocach, tańczyła w klubach, piła alkohol co weekend, nie zgadza się na to i koniec. Po czym ja się znowu wkurzyłam i powiedziałam że jest sadystą... wiem, że przesadziłam z tym. Myślałam, że zaraz wybuchnie, że coś mi nagada a on się rozpłakał... Powiedział, wyjdź stąd więc wyszłam i też się rozpłakałam. Potem się spakował i powiedział, że będzie u swojego brata jak coś to jest pod telefonem jakby mala go potrzebowała ale nie daje rady w tym domu mieszkac woli żeby go tu nie było niż żeby miałby powiedziec mi coś czego potem będzie żałował, że jego granice wytzymałości się skończyły, zaraz szlag go trafi i po prostu czesc... już dzisiaj środa. Napisał mi czy wszystko OK odpisałam, że tak i teraz nie wiem chyba pora to wyjaśnic tylko nei do końca wiem kto tu ma rację....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Pajac

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
maż

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mój facet powiedział: głupia. Pomyślałam: może jakiś argument może? Ale po chwili sama pomyślałam: głupia. Jak masz dziecko, to nawet jak wychodzisz, to jesteś pod telefonem. Znaczy wydaje mi się, że to takie naturalne dla kobiety, bo moje koleżanki, które już mają dzieci, tak właśnie się bawią - cały czas jednak myśląc o dziecku. A poza tym może mąż nie miałby nic do gadania, gdybyś wyszła po prostu na kawę z koleżankami, a nie łaziła po klubach i piła piwsko do orzygania....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
to jak przedstawiłaś sytuację wynika, że to Twój mąż ma rację... pomyśl jak Ty byś się czuła gdyby role się odwróciły..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośćjaaaay
Mąż ma rację. Dorosnij! Co weekend wychodzić bez męża i chcąc? Porażka. Ja weekend traktuje jako czas dla nas, dla rodziny. W sobotę kładziemy dziecko wcześniej spać i spędzamy czas razem, szalenie bądź romantycznie...robimy dobra kolację, bo w tygodniu nie ma na to tyle czasu, pijemy po lampce wina, jest przyjemnie. Nie wyobrażam sobie co weekend łazić bez męża po klubach. Może on Cię kocha? Może on chce z Tobą spędzić więcej czasu? Ja też mam koleżanki, przyjaciółkę, ale to mąż jest najważniejszy i dziecko i to z nim wole spędzić czas zwłaszcza gdy dziecko śpi :D z koleżanką jakaś kawa,lody, plotki w domu to tak, ale nie imprezy co weekend. I żeby nie było nikt nikomu niczego nie zabrania. Ale ani ja ani mój mąż nie przepadamy za częstymi wypadami ze znajomymi. Jesteśmy małżeństwem 8 lat, 11 lat para. A nadal każda wspólna chwila cieszy. Twój mąż ma rację...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośćjaaaay
W ogóle ciekawe jak byś się czuła gdyby było odwrotnie. Kurcze, nie wyroslas jeszcze z cotygodniowych imprez? Może za wcześnie zalozylas rodzinę? Ja wyszłam za mąż w wieku 20 lat (!), trzy lata później zaszłam w planowaną ciążę. Ale z imprez, chlania co tydzień, to wyroslas daaaaawno temu... Jak wygląda żona, która wraca do domu i rzyga? Teraz mam 28 lat i nadal najbardziej cenię wieczory z kochanym mężem. Koleżanki... Imprezy... Chlania... Rzyganie, kłótnie, małe dziecko z gorączką, nie odbieranie komórki. To jesteś Ty w oczach męża...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Patologia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
a on co myślał, że weźmie sobie laskę młodą, zrobi dzieciaka i zadowolony? To Ty teraz za studia i imprezowanie się wzięłaś, jak dzieciaka masz? Nie mam nic do wychodzenia matek z koleżankami, ale bój się Boga! na całą noc do klubu, upić się jeszcze i rzygać? Facet ma racje, ale sam sobie zgotował taki los, bo wybrał gówniarę i dzieciaka jej zrobil.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A mnie się wydaje, że tu nie chodzi o to, że on ci czegoś zabrania, że mu pzeszkadza, że spotykasz się ze znajomymi, tylko o to, jaki masz stosunek do niego i do własnego dziecka! Wszystko jest dla ludzi, ale z miarem, bo powinnaś pamiętać podczas twoich imprez, że w domu jest małe dziecko, które może w każdej chwili się rozchorować! Poza tym dlaczego co weekend takie imprezy, a nie wyjścia z mężem na miasto itp? Postaw się w jego sytuacji, on przychodzi do domu późno, pijany, wymiotuje, a ty odchodziłaś od zmysłów co się z nim dzieje kiedy probówałas się dodzwoni i powiedzieć mu, że dziecko ma gorączke... Trochę więcej odpowiedzialności, a facet nie będzie się czepiać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
moja droga -jestes na najlepszej drodze , by twoje malzenstwo leglo w gruzach :- ) .I to na wlasne zyczenie . Gdybym byla twoim mezem, tez bym sie nie zgodzila na twoje wychodzenie z kolezankami i buszowanie po nocach .Wiadomo , ze tam gdzie alkohol , samotne kobiety, to granice i zasady sie zacieraja . Oczywiscie , ze malzenstwo nie wiezienie , czego przykladem jest to , ze studiujesz , w tym czasie maz ( badz opieka) siedzie z dzieckiem. Spokojnie mozesz siedziec na wykladach , byc moze tez zaplaci za studia . Madry partner nie zabrania poszerzania wiedzy , umiejetnosci, rozwoju .I tu twoj maz jest wlasnie takim partnerem . Co to za matka , ktora baluje z kolezankami pozno w noc , nawet nie mozna sie do niej dodzwonic , tym bardziej , ze dziecko bylo chore . Gdyby byl maz zlosliwy , powiadomilby kuratora , ze sa z toba takie problemy .Ze jestes pijana . Teraz bardzo latwo mozna postradac sie dziecka . Jesli tego nie wiesz , to radzilabym sie zapoznac z tematem , bo jest bardzo na czasie . Musisz dobrze zastanowic sie, co jest dla ciebie wazniejsze : malzenstwo, dziecko wychowywane w pelnej rodzinie , skonczenie studiow , by polepszyc sobie start w doroslosc ( widocznie jeszcez nie doroslas) , byt swojej rodziny . Po drugiej stronie masz kolezanki , ktore dzis sa , jutro kopna cie w tylek .I bycie samotna mama , bez wielkich perspektyw .A wszystko to dla ulotnych chwil pobalowania z kolezankami , w oparach papierosow i alkoholu .Jesli jednak rajcuje cie szlajanie po barach -coz .Wolno ci , ale licz sie z konsekwencjami .Mezowi tez beda doradzac .Nie tylko tobie .I domysl sie, co poradza mezowi ? Gdybys chciala wyjsc z domu , to mozna zorganizowac takie wyjscie wspolnie z nim i waszymi przyjaciolmi , zostawiajac dziecko pod opieka kogos .I to jest madre i rozsadne . To nie jest krytyka ciebie , ale zycie , ktore za chwile moze byc twoim udzialem .Taka masz realna perspektywe . Pozdrawiam Elena.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dziewczynaaa23
przeprosiłam go... ustaliliśmy, że rzeczywiście koniec z tym. To prawda, za studia i za wszystko płaci mój mąż bo ja jestem na macierzyńskim ale pracowałam na pół etatu więc marne grosze...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dziewczynaaa23
kurcze sama nie wiem co mi odbiło

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie wierzę... zrozumiała.... przeprosiła.... i przyznała się do błędu.... i do tego kobieta...!!! chyba to forum nie jest aż takie głupie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wolne koleżanki to sobie mogą ale ty masz dziecko, raz wyjsć do klubu to nie grzech, ale co tydzień? nie jesteś już nastolatką :) poza tym męża powinnaś szanować i jego prośby też, co gdyby on ci teraz wyjechał z klubem z kumplami?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
z jednej strony cię rozumiem- w tym wieku też wolalam się bawić, ale niestety zrobilaś sobie dziecko, męża masz starego- wbrew pozorom duża róznica wieku zwłaszcza jak facet jest domatorem. jak u mojej kuzynki, ktora w wieku 20 lat wyszła za mąż za 29-latka. ona rozrywkowa, on domator do kwadratu, za cale życie towarzyskie wystarczy mu podejmowanie rodziny czy parki znajomych przy sałatce jarzynowej i serniku.. po pół roku miała dosyć, teraz ma nowego faceta, też starszego, ale inny typ, wiec cały czas imprezki i "fun", a ich mieszkanie, to słynna "melanżownia". ale dzieci nie miała, więc mogła wszystko rzucić w cholerę, a z dzieciakiem czlowiek jest udupiony..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×