Jak zacząć dominować w relacji czysto koleżeńskiej i być liderem?

Od jakiegoś czasu trenujemy z kumplem z liceum, zaczęliśmy się też częściej spotykać i gadać, bilard, mecze, czasem na piwo itd. Ja staram się podchodzić do każdej relacji na zasadzie równości, a nie, że ktoś jest wyżej od kogoś. Niestety ludzie w przyjaźni mają chyba tendencję do innego zachowania. Zauważyłem, że od niedawna mój kumpel próbuje przejąć kontrolę nad tą relacją w sensie, żebym to ja do niego dzwonił i pytał czy ma łaskawie czas wyjść itd. żebym ja cały czas się starał. Zdenerwowało mnie to i na takie coś nie mogę się zgodzić... już widzę, że takie coś to nie jest dobry materiał na przyjaciela. Chcę mu dać nauczkę i zrobić to co on próbował, a jeśli nie wyciągnie wniosków to zakończyć toksyczną relację. Problem w tym, że na pewno nikt z nas nie będzie otwarcie o tym mówił. To działa na zasadzie gry psychologicznej. Teraz pytanie: Jak to wygrać, sprytnie i dyskretnie? Jego atuty i przewaga nade mną są takie: większa pewność siebie(nieznacznie), większe opanowanie( ja jestem nerwowy), większa otwartość i wyluzowanie. Moje atuty: większa cierpliwość, nieustępliwość, konsekwencja w postępowaniu, silna wola i nieco większa inteligencja oraz większy autorytet. Teraz pytanie. Jak to wykorzystać i rozegrać? Na razie problem jest taki, że to ja dzwoniłem cały czas, ale zauważywszy, że on tego nie robi przestałem. On mi powiedział wprost żebym dzwonił do niego następnym razem, ja nic nie odpowiedziałem, po prostu nie zadzwoniłem. Ostatnio go spotkałem przypadkiem i znów to powiedział. Ja otwarcie nie powiem, że nie zadzwonię, bo nie chcę jako pierwszy dać poznać, że już wiem o co chodzi, chcę żeby to się rozegrało nieformalnie, żeby odczuł, że nie wygra, a nie usłyszał wprost.