Już nie mam pojęcia co robić! Znowu pokłóciłem się z żoną a racja jest po mojej

stronie. Sytuacja wygląda tak: Chodzi o jej rodziców, którzy nigdy nie potrafili mnie zaakceptować jako zięcia ponieważ mój ojciec siedzi w więzieniu (nigdy nie uznał mnie za swojego syna) a moja matka miała poważny problem z alkoholem. Wychowywali mnie dziadkowie, rodzice mojej mamy. Jak moja żona była w ciąży to jej rodzice ani razu nie spytali się jak się czuje, nawet proponowali skrobankę, za co jej ojciec dostał kiedyś ode mnie z pięści i został wyproszony z domu. Ostatnio zauważyłem , że moja żona wysyła nasze dzieci - syna i córkę do swoich rodziców i czego się dowiedziałem, że mój 8-letni syn mył np. dziadkowie samochód a córka musiała zmywać naczynia. Co mnie wkurzyło bo dzieci braciszka mojej żony siedziały sobie jakby nigdy nic i oglądały z dziadkami telewizję, moja żona twierdzi, że nic się nie stało, że to naturalne. Wtedy mój dziadek wkroczył do akcji i powiedział, że nie życzy sobie by jego prawnuki chodziły do tych ludzi.

nie jest twoje dzieci nie musza cierpiec za wasze wojenki mozesz je delikatnie uswiadomic DLAczego sytuacja wyglada jak wyglada, jak dorosna same w dziadkach zobacza to co ty widzisz dzis

To moje dzieci mają służyć im jako służba? Po moim trupie, jakoś uświadomię dzieci jak będą trochę starsza , że dziadkowie po prostu ich nie lubią.

nie nawidze ludzi którzy mają żony i nie potrafią tego docenić

A czy ja tego nie doceniam , doceniam ale nie chce by moje dzieci chodziły do jej rodziców i były traktowane jak służba.