Czyżbym się za bardzo do kogoś przywiązała?

Mam chłopaka, jesteśmy już ze sobą dwa lata. Naprawdę go kocham i nie wyobrażam sobie życia bez niego. Ostatnio jednak mam niezły mętlik w głowie. Mój chłopak ma najlepszego przyjaciela, pomyślałam, że fajnie by było polepszyć z nim relacje. Ogólnie nigdy nic do niego nie czułam, był dla mnie strasznie zwyczajny, czasami obojętny. Ale od jakiegoś czasu, coś podświadomie mnie do niego ciągnie. Tak naprawdę ma wiele wad i jest zupełnie nie w moim typie, bardzo popularny szkolny podrywacz, który ma tylu znajomych, że nie da się policzyć a na każdej przerwie otoczony jest wianuszkiem panienek. Nie mówię, że nasze relacje są złe, bardzo się lubimy, kiedy ze mną rozmawia jest zupełnie inny. Ale kiedy np. widzę, że rozmawia z inną koleżanką i bardziej zwraca na nią uwagę jestem cholernie zazdrosna, nigdy wcześniej tak się nie zachowywałam. Z jednej strony bardzo mi na nim zależy (może nawet za bardzo) a z drugiej uważam, że jest kompletnym kretynem, a "przyjaźń" z nim nie przyniesie mi żadnych korzyści. O co tu chodzi :/?