Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

AnM27

Może mi coś doradzicie?

Polecane posty

Jestem z narzeczonym od prawie 6 lat, w przyszłym roku planujemy ślub. Mieszkamy w jego mieszkaniu, on pracuje a ja studiuję. Tymczasowo narzeczony od lipca wyjechał za granicę i zostałam sama w jego mieszkaniu. Problem polega na tym, że ja zapodziałam gdzieś swoje klucze od mieszkania i poprosiłam go przed jego wyjazdem aby zostawił swoje dla mnie u jego matki, która mieszka 2 bloki dalej. Gdy przyjechałam do naszego miasta, poszłam po klucze a ona z pretensję do mnie że gdzie byłam jak on wyjeżdżał i że nie da mi kluczy, miała pretensję jeszcze o wiele innych rzeczy ale o podobnej tematyce. W końcu po wielkich bólach dała mi klucze, i niby jeden jedyny od skrzynki. Po jakimś czasie zadzwoniła do mieszkania gdzie mieszkam z narzeczonym, ale ja nie otwierałam. I nie uwierzycie ale wyjęła dorobione klucze i zaczęła sobie otwierać skrzynkę na listy. Później do mnie zadzwoniła, że jak jechałam do swoich rodziców to nie zostawiłam jej kluczy syna i nie ma jak sprawdzić skrzynki, na co odpowiedziałam że ma dorobione i na tym się skończyło...Wymieniłam zamki i pojechałam do swoich rodziców...była cisza....Aż do czasu kiedy telefonicznie rozmawiałam z narzeczonym, który mówi mi że ona nadal ma pretensje o te klucze i o wymieniony zamek, że jak tak może być że ja sama tak długo jestem w jego mieszkaniu i czy ja za nie płacę, kiedy w końcu pójdę do pracy bo chyba nie zamierzam całe życie się uczyć...i że moja mama nie pozwoliłaby na pewno aby to narzeczony wymienił zamki w jej mieszkaniu..tylko rzecz w tym że to mieszkanie narzeczonego a nie jej...a rzeczy do mieszkania kupiłam wszystkie ja i nie życzę sobie żeby ona chodziła nam po mieszkaniu i się panoszyła, a ona tłumaczy się synowi że nawet nie może wejść do mieszkania syna a chciała chociażby pograć na pianinie...Co z tym zrobić? Narzeczony wraca za 2 tyg. i ma odbyć się rozmowa we troje...co mi radzicie?? Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jak chcesz mieć ciągłe kontrole po ślubie , to idź na rozmowę. Przecież można wywnioskować z tego opisu że ty jesteś intruzem w ich rodzinie. Tylko nie mów że studiujesz psychologię, bo będzie to porażka dla tej nauki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziękuję, że odpisałaś. Ja nie zamierzam iść na rozmowę bo nie zamierzam tłumaczyć się obcej babie ze swoich decyzji o których narzeczony był uprzedzony ( wiedział że zmienię zamek). Narzeczony ma z nią porozmawiać i mówi że wie że ma mnie wspierać w mojej decyzji i jest ze mną ale nie chce robić wojny bo ona jest sama i mieszka sama na jednym osiedlu z nami...podejrzewam, że jak on przyjedzie to ona przyjdzie na rozmowę do nas bo innej opcji nie widzę, tylko nie wiem jak ja mam się zachować...postawić kawę na ławę, że nie życzę sobie chodzenia wśród moich rzeczy pod naszą nieobecność? Zawsze wychodziłam z założenia że żadne z Rodziców nie będzie miało klucza do mieszkania...tym bardziej, że jego matka lubi sobie pogrzebać w rzeczach innych....jak się zachować? P.S. Nie studiuję psychologii:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Odpisałem, tak na marginesie. Masz naprawdę dylemat; wszystko co zrobisz może dotknąć jedną ze stron, ludzi którzy mają takie nawyki nie zmienisz słowami "nie życzę sobie" i nastąpi zmiana. Ja skupiłbym uwagę co będzie gdy formalnie będziesz jego żoną, tu widzę twoje cierpienie . Ciebie zapewne nie wysłucha , więc jeśli wam dobrze ze sobą to on musi wykazać się inicjatywą i kategorycznie zaprotestować wobec mamusi wyczynów. Będzie to próba sił ale możliwe jest że coś zrozumie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Postaram się tak zrobić a jemu też zamierzam powiedzieć, że ma załatwić sprawę ze swoją matką...on teraz czuje się winny, że pod moją nieobecność zostawił klucze u matki...a ona wydzwania i mu tyłek zawraca tym co było w wakacje:] ona uważa że chyba zapakuję sobie to mieszkanie w kieszeń i ucieknę...tylko, że ja pochodzę z bogatej rodziny i nie w głowie mi takie rzeczy, ale widzę, że osądza mnie swoją miarą...co więcej, ona owija teraz w bawełnę, że chciała tylko doglądać mieszkania w razie jak mnie tu nie było...mam jej powiedzieć wszystko konkretnie czy czekać aż on to załatwi?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Twój narzeczony musi jasno powiedzieć matce że u niego w domu będzie TYLKO JEDNA gospodyni i że to Ciebie widzi w tej roli. Życie bywa brutalne ale czasem nie da się lajtowo . Kobieta pewnie z czasem to zrozumie a jak nie to będzie musiała się z tym pogodzić . Ty masz tylko skłonić narzeczonego do twardego postawienia sprawy . Powodzenia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziękuję za radę, ja też tak uważam ale potrzebowałam obiektywnego spojrzenia:) No cóż, pozostaje mi zmobilizować narzeczonego aby pohamował jej zapędy:) Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wiesz, ja opowiedziałbym wszystko jemu żeby go czymś nie zaskoczyła w rozmowie,bo wyjdą niedomówienia a to będzie pretekst żeby mu wmawiać że nie wie co robisz, z kim się umawiasz gdy on ciężko pracuje.Zdajesz sobie sprawę że matka twego chłopaka traci go bezpowrotnie ,teraz to ty zajmiesz w jego życiu pierwszoplanową rolę stąd mogą wynikać obecne niesnaski . Jeśli nie zmieni stosunku do ciebie zawsze będziesz mogła powiedzieć swoje zdanie. Pozdrawiam i życzę samych wspaniałych chwil . Arion.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wiem, masz rację. Ja wszystko mu opowiedziałam, jak było i w ogóle. Poza tym z nikim się nie umawiam, studiuję dwa kierunki studiów i nie mam na nic czasu, teraz na dodatek 2 prace magisterskie piszę...między mną a narzeczonym wszystko jest jasne, ufamy sobie ona tylko chce mnie oczernić, że jak to ja mogłam zmienić zamki przed jego mamusią, która nawet nie ma wstępu do mieszkania syna...Ale mogła przyjść zawsze byłam dla niej miła, wcześniej zapraszałam ją na obiady, na kawę...a teraz zapomniała o wszystkim...ale ja sobie tego nie wyobrażam, ja siedzę w wannie wieczorem a ona wchodzi :] pozostaje mi zrobić z tym porządek raz na zawsze...szanuję ją jako jego matkę ale nie może ingerować w moje decyzje, bo to nie jej życie...tak uważam ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×