Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

hermionka11

Zakochana w kimś, w kim już nie powinnam

Polecane posty

Hej, jestem tu nowa. Wiem dokładnie co mi będziecie radzić, ale bardzo chciałam sie wygadac. Byliśmy razem 3 lata i 10 miesięcy. Bywało bardzo różnie. Przez ponad trzy lata czułam od niego wielkie wsparcie, widywalismy sie praktycznie codziennie, mieszkaliśmy całkiem blisko siebie, wspieralismy sie, wszystko robiliśmy razem. Znaliśmy sie wcześniej, poznałam jeszcze przed związkiem wiele jego wad ( np. To ze po alkoholu potrafił nie być sobą i niszczyć wszystko na swej drodze), zawsze w rozmowach ze mną i ze znajomymi mega to docenial, ze znam go na wylot jak nikt a mimo to zdecydowałam sie z nim być. Spędziliśmy ze sobą bardzo dużo czasu, imprezowalismy razem, czasem osobno, nigdy nie było z tym problemu. Faktem jest ze bywalam o niego zazdrosna, ale to chyba normalne, on takze. Razem graliśmy na konsoli, lezelismy na trawie, jeździliśmy na rowerach i marzylismy, ale tez jak trzeba było chodziliśmy na koncerty muzyki klasycznej - jak to sie mówi byliśmy dla siebie i do tańca u do Rozanca. W zeszła zimę było cudownie. Wyjechaliśmy z jego znajomymi w góry przed Sylwestrem gdzie była jego ex a on bardzo wspieral mnie w tym wypadzie. Potem miał wypadek, codziennie odwiedzalam go w szpitalu i oboje stwierdziliśmy ze teraz dzięki temu zdarzeniu zrozumielismy jak bardzo nam na sobie zależy. Potem tez było pięknie, dalsza cześć zimy, mnóstwo wyjazdów na snb na którym uczył mnie jeździć, kochalam go coraz mocniej i coraz pewniej czułam sie w tym związku. Robiłam dla niego bardzo wiele jak to zakochana kobieta ale widziałam, ze on tez sie stara. Potem ja byłam w ciężkim stanie zdrowotnym - przyjeżdżał do mnie codziennie, mimo ze nawet nie miałam siły wstać z łóżka, umyć wlosow czy sie pomalować. Zakochalam sie na zabój. On mieszkał z babcia alkoholiczka, z która nie było łatwo. Kompletnie nie miał pieniędzy zeby sie od niej wyprowadzić. Razem przezywalismy te chwile, kiedy po raz kolejny robiła coś strasznego. Wspieralam go we wszystkim, widziałam, ze jest mi za to wdzięczny. Ze jestem dziewczyna która jest przy nim gdy nie ma nic, poza starym samochodem, który wiecznie nie odpalal, a ja glaskalam go po głowie, mówiłam, ze kiedyś będzie miał swój wymarzony i szlam po prostowania zeby ładować z nim akumulator. W końcu zaczął lepiej zarabiać. Przyszedl maj. Trzech kolegów (w tym dwóch singli) zaproponowało mu zeby z nimi zamieszkał. To mogła byc świetna ucieczka od babci, z która tak sie męczył. I była. Ale zaczęliśmy sie od siebie oddalac. Nie byliśmy domatorami, często chodziliśmy na imprezy, ale jak sie przeprowadził do nich nie było wolnego piątku czy soboty - ciagle impreza i ciagle odyspianie - często beze mnie. Bo męski wypad bo to bo tamto. Ok, rozumialam, ja tez sama wychodzilam. W lipcu pojechaliśmy na wakacje. Było bardzo fajnie, potem cały czas tęsknil, bo na wyjeździe staliśmy w jednym łóżku przez kilka nocy a po powrocie wróciliśmy do swoich domów i tylko co któraś noc była nasza. Czułam tez ze nie jesteśmy sobie aż tak na maksa bliscy, ze koledzy robią swoje, ze przeprowadzają coraz to nowe dziewczyny, a on na to patrzy. Dodatkowo częściej to ja jeździłam do niego, on dużo pracował, ja częściej miałam wolne, a jego nieszczęsny samochód ciągle był w rozsypce. Powiedział ze jak tylko kupi nowy wszystko mi wynagrodzi. Nie było to dla mnie jakieś wielkie poświęcenie. Dodam, ze odkąd zamieszkał z nimi i tak imprezowalismy miał trochę inne podejście do życia - ani razu nie był nawet na rowerze ze mną bo ciagle coś, a raczej odyspianie lub granie z chłopakami na konsoli. Pod sam koniec września przeprowadził sie w kolejne miejsce w którym tymczasowo miał mieszkać sam - kawalerka jego mamy. Ja szukałam lepszej pracy i byłam pewna ( teraz wiem ze tylko ja) ze zamieszkały razem. Dzień przed wyprowadzka od kolegów poszedł z nimi sam na imprezę, cały czas mi opowiadał jaka to była super impreza. Potem wyprowadzka i już następnego dnia zabrał mnie na spacer i placzac powiedział ze nie możemy byc razem. Ze on chce sie pospotykac z innymi, porandkowac, ze sie nie wyszalal, ze to dla niego za wczesnie zeby byc z kimś do końca życia ( ma 26 lat ja 24) ze chce gdzieś pojechać z chłopakami w podróż życia i ze mnie nie kocha. Byłam w szoku. Ogromnym. Chyba właśnie przez to ublagalam go o jeszcze miesiac, zeby sie zastanowił. Zgodził sie. Miesiąc był cudowny - już na jego nowym mieszkaniu. Dalej sie widywal na mieście z chłopakami, ale zabierał mnie tez na spacery i w miejsca w których nigdy nie byliśmy a zawsze chcieliśmy. Poszliśmy na kolejna imprezę, znów przy mnie mówił swojemu znajomemu jakie to super, ze znalalam go przed związkiem i wiem jaki jest, a nasz wspólny kolega na tej samej imprezie mówił nam ze łzami w oczach jak to sie cieszył jak sie dowiedział ze jesteśmy razem ponad trzy lata temu... Po miesiącu nagle znów zaczął płakać i powiedział ze teraz mu jeszcze trudniej ale ze nie możemy byc razem.... Podał te same argumenty. Podczas tego miesiąca wrócił do naszego miasta jego młodszy brat, który co tu dużo mówić - ma spore wzięcie i nie narzeka na brak dziewczyn na i po imprezach na noc. Rozmawialiśmy o tym, mój ex powiedział, ze widzi to jak dziewczyny szaleją za jego bratem, a jak to mówił w jego oczach widziałam, ze jakby mu zazdrościl... No i sie rozstalismy. Miesiąc temu. Wiem, ze mój ex skręcił sie w ekipę swojego brata, ktorej celem jest ciagle wyrywanie lasek na imprezach, imprezuje kilka dni w tygodniu, chodzi spać codziennie po 2, a rano do pracy. Dodatkowo znajomi z którymi mieszkał są już dla niego nudni - sam mi tak powiedział. Zadaje sie z ludźmi, o których zawsze mówił, ze są pozerami. A ja? A ja głupia ciagle zakochana. Wiem, ze on to już nie on, ale nie rozumiem tego jak z ciepłego człowieka zmienił sie w taka maszynkę do imprezowania i wykrywania lasek i ze nawet jego znajomi dawni sie nie liczą .... Wiem ze to głupie i naprawdę staram sie myśleć o sobie i zając sie sobą, ale tak bardzo bym chciała zeby był jak kiedyś .... Eh.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
za malo faktow rozwin temat

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wdowa po stalinie
Skończyłam czytanie na jestem tu nowa. Życzę Ci wszystkiego dobrego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gwoli wyjasnienia
Nikt z nas nie zmienia sie z czasem, lecz jedynie dociera blizszej istoty swojej natury. Anne Rice. Tyle w temacie. On juz zawsze taki byl ale teraz ma wreszcie okazje. Ilez mozna udawac. Ciesz sie, ze teraz a nie po slubie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
EH.. no nie mogę w to uwierzyć, że taki był. Faktem jest może to, że przede mną miał inną dziewczynę, ktora go zdradzała na prawo i lewo, on o wszystkim wiedział i mimo to biegał za nią jak szalony, aż w końcu ona go zostawiła.... Dlatego nachodzą mnie myśli, że byłam za dobra...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No cóż...Powiedziałbym,że nareszcie jest sobą.Przedtem pewnie ograniczała go ciężka sytuacja w domu,brak śmiałości,brak okazji,brak kasy.Teraz się z tego wyrwał,zarabia więcej,nie mieszka z alkoholiczką,poznał kolesi,podoba mu się ich życie ...czuje ,że żyje pewnie :P .A ty chcesz ,żeby był tym ,kim nie jest.Odpuść.Nic nie zrobisz.Może po 10 latach się opamięta;),ale mam nadzieję,że nie będziesz żyła ,czekając na ten cud i znajdziesz już dojrzałego faceta,który nie potrzebuje się wyszaleć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
przejdzie ci milosc , bo obiekt jej sie zmyl . Nie mozna kochac przeszlosci, bo to chore. Zacznij zyc swoim zyciem a nie zyciem alkoholika i etatowego seksoholika . Wcale nie jest lepszy od swojej babki alkoholiczki . Patologia . Fuj -chcesz byc zarazona czyms ? Elena.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wiem, że nie można kochać przeszłości. Chętnie bym ją wyrzuciła ze swojej głowy. Ale wszystko mi go przypomina, ulice którymi chodzę i przedmioty, które widzę. Nie wiem jak to 'przeskoczyć'.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gwoli wyjasnienia
To czas to przeskoczy, nie ty. Cierpliwosci i wytrwalosci zycze! Innej rady nie ma.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja tez tesknie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×