Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość kolorowa_dynia

Zgłupiałam czy rutyna zabija uczucie?

Polecane posty

Gość kolorowa_dynia

Cześć. Jestem w związku od 10 lat. Ale coraz częściej zastanawiam się czy kocham swojego męża. Życie jest takie dziwne, zagmatwane i nieprzewidywalne. Sama się już zaczynam w nim gubić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kolorowa_dynia
Mój mąż ostatnio zachowuje się jak gówniarz. Od prawie tygodnia jest obrażony i ze mną nie rozmawia, minę ma jakbym mu wielką krzywdę zrobiła. Zaczyna mnie tym irytować. Ja z natury nie potrafię się długo gniewać, zaraz mi przechodzi. Często pierwsza wyciągam rękę na zgodę (może i nawet zawsze??).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tzn. co Cię w nim znudziło ? W życiu jak i w związku ? Czegoś Ci brak ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kolorowa_dynia
Chcąc zrobić mi na złość wychodzi z domu, nie mówi gdzie idzie. Już 2 raz w tyg. wraca po nocy do domu. Najdziwniejsze jest to, że właściwie nie jestem w ogóle zazdrosna ( o to gdzie jest i z kim), bardziej mnie wkurza fakt, że robi to na złość.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja wiele razy się zastanawiałem co to znaczy to "kocham" w stałym związku. Bo wiadomo że nie jest to jakiś szał namiętności ale po prostu przyjaźń, wzajemne zaufanie, szacunek itp. Może właśnie to odkryłaś? Ale to też nie wyklucza czysto seksualnego pożądania, chociaż czasami z lekką nutką znudzenia. No chyba że Ty właśnie przestałaś pożądać, a zobaczyłaś w mężu tylko przyjaciela, nic więcej?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mój mąż "zdziadział". Nic mu się nie chce, na nic nie ma ochoty ani siły, każda moja propozycja jest zła. Słyszę tylko, że go coś boli i biedactwo cierpi. Będąc szczerą owszem, ma problemy ze zdrowiem. Ale przez to, że trwa to już długo przestało mnie to ruszać. Przyzwyczaiłam się, może nawet uważam, że wcale nie jest tak chory jak mówi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kolorowa_dynia
gospodarz_222 Właściwie, możesz mieć rację. Odnoszę się do Twojej 1-wszej wypowiedzi. Zycie u jego boku mnie nudzi, jest zbyt przewidywalne, nic się nie zmienia, a seks echhh jeśli już jest to równie nudny. Przestałam odczuwać satysfakcję i pożądanie. ( To jest straszne, nie mam na niego ochoty.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Chciałabym przeżyć fajny seks, czuje potrzebę, ale gdy myślę o naszych zbliżeniach to przestaje mieć ochotę. Wolę go nie mieć, niż żeby znowu było tak samo - nie odczuwam satysfakcji. :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Też czasem tak mam, że nudno i przewidywalnie, starasz się aby było jakoś ciekawiej a ona nie nadąża, albo nie odwzajemnia. No ale nic nie poradzę, więc staram się o tym nie myśleć za dużo, bo to nic nie da w sumie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No to fakt... jest niestety źle z Tobą skoro na nic ochoty nie masz. Rozumiem, że jeżeli chodzi o wspólnie spędzany czas takowego nie ma? Tak samo i wspólne tematy dawno gdzieś poszły swoją drogą? A może to zabrzmi prosto, ale chyba to pytanie zabrzmieć tu powinno; jecie wspólnie posiłki? Śniadanie, obiad bądź kolacja? Jak wyglądają wasze weekendy?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kolorowa_dynia
Często się zastanawiam, czy wspólne życie ma jeszcze sens. Praktycznie żyjemy razem, ale obok siebie. Przestaliśmy mieć wspólne tematy do rozmowy, po pracy każdy odpoczywa samotnie. Jestem poirytowana, że moje życie toczy się tylko w tych 4 ścianach. Zaczynam nienawidzić tego miejsca.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A macie dzieci?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie jadamy razem. Każde z nas kończy o innej porze pracę, a nawet jeśli coś przygotuję to słyszę" nie będę o tej porze jadł obiadu. Teraz to już czas na kolację." Poza tym, wiecznie jestem na diecie m.in. z jego inicjatywy. W weekendy on wychodzi sam (sport), albo ja idę na uczelnię.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No ale nie każdy coś może zmienić w życiu bo np są dzieci itd. Nie jest łatwo się rozstać. A akurat z inną będzie lepiej. I w ogóle to już czekają na sygnał ;) Takie myśli trzeba zwalczać, brnąć dalej we wspólne życie, starać się je jakoś ubarwiać, no i tyle. Na zasadzie - jutro będzie lepiej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tak, jesteśmy rodzicami 3 letniego dziecka. Często kłócimy się o sprawy wychowawcze. I ten temat jakby uświadomił mi jak dużo nas dzieli.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jutro nie będzie lepiej, a gorzej, bo przyjdą nowe problemy.. Czyli obecnie można stwierdzić chyba krótko, masz dziecko, dziecko ma Ciebie? A mąż... jest bo jest, hmm ? A pracujesz jako? ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a piszą że kłótnie scalają związek ;) każde pary się kłócą, dopóki nie ma wyzwisk i rękoczynów to chyba jest to normalne?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kolorowa_dynia
gospodarzu - jestem zmęczona proszeniem się o wszystko. Mój mąż nie odczuwa potrzeby, wspólnego spędzania czasu np. idąc na spacer, wycieczkę,basen,muzeum. Zawsze słyszałam odmowę, albo beznadziejną wymówkę. Mam już dość życia w ten sposób, dlatego coraz częściej zastanawiam się nad rozstaniem. Nie jestem na etapie, że z innym będzie wspaniale i same ochy i achy. W ogóle nie myślę o innych mężczyznach, jestem zmęczona. Chciałbym być szczęśliwsza. Potrzebuję wyjść do ludzi porozmawiać, zabawić się, spędzić czas poza mieszkaniem. Drażni mnie rutyna, praca,dom,dziecko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
hmm, powiem ci że ja też tak kiedyś miałem, takie głupie lenistwo i brak zrozumienia potrzeb drugiej strony. Może wyrośnie z tego tak jak ja.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Pytałem wcześniej czym się zajmujesz? ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jestem na etapie, że wole być sama niż z nim. Bo z nim i tak jestem samotna. Brak uczucia, przytulenia, troski. Wiecznie tylko widzę gburowatą i obrażoną minę. Gościu, nie wiem dlaczego pytasz o pracę. Zawodu nie podam, ale oboje pracujemy w biurze. Więc teoretycznie siła , chęci oraz czas powinny być na jakieś rozrywki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Pytam autorki tematu. Powiem Ci może tak. Porozmawiaj z nim, przedstaw swą osobę wobec tej sytuacji. Cóż Ci zależy? Chcesz tak się męczyć? Nic to nie daje jak widzisz... a może lepiej rozstać się na jakiś czas? Może taki etap związku jest właśnie u was? Skoro on Cię nie zauważa to może zauważy Twą poważną minę gdy dowie się jakie jest Twoje spojrzenie na tę sytuację? A jeśli odczujesz, że jest mu to obojętne, ja bym był za daniem sobie czasu i odpoczynkiem by na spokojnie wszystko przemyśleć, hm ? M. ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wiem, że u nas (kobiet) dużo tkwi w głowie. Czasami nie jest to dobre, bo przez to blokuje się na męża. Kiedy psychicznie jest mi z nim źle, to tym bardziej nie mam ochoty iść z nim do łóżka. A to, że się rzadko kochamy też jest tematem sprzeczek. I tak chyba koło się zamyka. :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gospodarz_222 Jakby było u Ciebie lepiej to wątpie, że teraz byś tu siedział. Żyjąc w tych kłótniach itd z czego piszesz ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Z jego czy z Twej strony wynika niechęć co do "miłości" ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kolorowa_dynia
Myślałam już o takim rozwiązaniu. I nawet mówiłam o tym mężowi. Dla niego jednam nie ma takiej opcji.-wóz, albo przewóz. Jestem wylewną osobą, muszę z siebie wszystko wyrzucać bo inaczej wylądowałabym u czubków. Dlatego wiedz, że z Lubym rozmawiałam już kilkakrotnie na ten temat. Niestety bez skutku. Życie leci dalej, a nic się nie zmieniło. Poza jego obrażalstwem- to dla mnie nowość. I irytuje mnie to, źle mi , gdy wracam do domu a on dalej milczy i spogląda spode łba. Nie wiem, jaki ma cel w tym wszystkim. Ale takie zachowanie sprawia, że ja oddalam się coraz bardziej. Coraz częściej i mocniej myślę o rozłące. Chociażby właśnie na jakiś czas. Żeby przemyśleć kilka spraw, zobaczyć jak nam będzie bez siebie. I zdecydować co dalej? Bo w takiej matni żyć dalej nie mogę , a przede wszystkim nie chcę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kolorowa_dynia
W większości z mojej, ale on też potrafi się odwrócić i wypiąć zadek. Nie wiem czy robi to złośliwie, pokazać że on też może, czy co? Proszę się nie śmiać, ale od kilku miesięcy nie śpimy nawet razem w jednym łóżku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Hmmm... tylko widzisz, może być jeszcze taka sytuacja, że on może nie chcieć dać Ci odejść na "ten czas przemyśleń" ? I wtedy mogą być większe schody... wiesz co, powiem Ci szczerze, że Twa sytuacja jest troszkę podobna do takiej z jaką już się spotkałem.. powiem tak. Za dobrze nie jest, i nie zapowiada się by było lepiej. A jakbyś mu ultimatum postawiła ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×