Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Dlaczego wg ludzi domyślnie związek ma prowadzić do małżeństwa i trwać wiele lat

Polecane posty

Gość gość
allium, ale ja będąc w związku JUŻ jestem do czegoś zobowiązana. Do szanowania i kochania tej drugiej osoby :) I od niczego nie uciekam, o manipulacji nawet nie wspomnę, bo co jak co, ale w tych kwestiach zawsze byłam szczera, a dobieram sobie partnerów, którzy mają podobne postrzeganie tego wszystkiego (btw - drugi mężczyzna, z którym byłam, 4 lata starszy ode mnie, planował nawet wazektomię - też nie chciał mieć dzieci).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko! Jakie są relacje między Tobą a Twoimi rodzicami? I jakie relację są między mamą a tatą?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
prawdziwe pragnienie dziecka, a biologia to jednak nie to samo :) zauważ, że prawie każdą kobietę "ściska" w okolicach tego wieku - co jednak o niczym nie świadczy. Na rodzica też nie każdy się przecież nadaje, prawda? Decyzja o dzieciach moim zdaniem musi być naprawdę dobrze przemyślana. Powiem Ci, że uważam, że możliwe, że miałabym zadatki na dobrą matkę, ale nie chcę ich mieć z pewnych względów (dosć szerokich). Jeżeli już, to zastanowiłabym się poważniej tylko nad adopcją. Ale na ten moment nie planuję. przecież ja nie walczę z uczuciami. Jeżeli mój związek ma trwać długo, to będzie tyle trwał. Wszystko zależy od różnych czynników. Na kompromisy w swoich związkach musiałam chodzić i to często :) walczyliśmy też z innymi rzeczami, no, ale wy od razu wrzuciliście mnie do wora, że skoro uważam, że związek ma być szcześliwy, a ile trwa, to zależy od różnych czynników, to znaczy, że fruwam z kwiatka na kwiatek i się w ogóle nie angażuję. Ja nigdy nie powiedziałabym, że coś jest na zawsze. To jest myślenie błędne i mało życiowe. I nie myslę też w kategoriach 'uda się-nie uda się' bo tak jak od początku piszę - ja nie postrzegma związku w taki sposób. Więc nie ma czegoś takiego 'uda się czy nie uda być z tym facetem do końca życia?' i zagryzania paluchów, i liczenia 'byleby się udało'. Po co coś takiego? Czemu to służy? Ja patrzę tylko na to, czy jestem w danym związku szczęśliwa. A nie na to, żeby złapać kogoś i być z nim już do końca. Nie wykluczam, że tak wyjdzie, ale też tego nie zakładam ;).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
17:10] Moi rodzice to standardowe małżeństwo - z wpadki (ale nie ja jestem dzieckiem z wpadki, jestem najmłodsza z rodzeństwa), żyją ze sobą, bo żyją :). Czasem lepiej, czasem gorzej, w ogólnym sensie - nie mają ze sobą prawie nic wspólnego. Relacje - z tatą - niezłe, choć jest dziwnym człowiekiem, z matką - mieszanka emocjonalna, raz nieźle, innym razem źle, generalnie jest trochę toksyczna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Więc nie dziwię się, że masz taki pogląd na związki. Nie miałaś wzoru i stąd też sama nie umiesz i nie potrafisz z nikim dłużej być. Nikt Ci nie przekazał pozytywnego wzorca rodziny.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Znam osoby, które miały kochających się rodziców, mają takie same poglądy jak ja i są szczęśliwe. Znam osobę, która od 16 roku życia (teraz ma 33 lata) miała jednego partnera i... dołączyły do nich jeszcze dwie osoby (wieloletni przyjaciele). Żyją w czworokącie. Lubię tą osobę, bo jest naprawdę pewną siebie, stanowczą i poukładaną osobą i spełnioną także zawodowo, ale przy tym szanuje i nie krzywdzi innych ludzi. Czy waszym zdaniem jedynym gwarantem szczęścia w życiu jest jedna, jedyna droga? Ja nie czuję się "niepełnie" i nieszczęśliwie, i nie wiem, dlaczego wszyscy próbują "nawracać" i przeprowadzać psychoanalizę na innych - skoro są szczęśliwi, to jakim prawem chcecie to robić? Zajmijcie się lepiej osobami będącymi w związkach z alkoholikami i łudzącymi się miłością, albo tymi faktycznie skaczącymi z kwiatka na kwiatek - bo czują się niedowartościowane.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
I jeszcze jedna uwaga: standardowe małżeństwo nie jest wynikiem wypadki. To, że obracasz się w takim środowisku nie oznacza, że wszędzie tak jest. Ty nie znasz szczęśliwego życia - bo jak go można mieć z toksyczną matką i takim ojcem. Nie ejsteś w stanie stworzyć rodziny - i dobrze. Bo cierpiały by tylko na tym dzieci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Znam też szczęśliwe małżeństwa. Przykładowo rok starsza koleżanka jest w ciąży z bliźniętami, wyszła za chłopaka, z którym była 5 lat, później po 1,5 roku szczęśliwie udało się jej zajść w ciążę (a mieli z tym niemałe problemy). Widać, że jest naprawdę szczęśliwa, i o to właśnie chodzi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
o tym czy twój wybór był słuszny a życie szczęśliwe i spełnione będizesz mogła powiedzieć .... jak je przeżyjesz :) czyli na starość .A trudna jest i smutna jeśli trawi się ją w samotności . Ale masz rację - to twój wybór . Ale i twoje konsekwencje .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A ty jesteś nieszczęśliwa. Bo gdybyś była - nie zadawałabys takich pytań tutaj. Skoro jednak zakładasz taki temat - masz z sobą ogormny problem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
I dlatego powinni wprowadzić podatek "bykowy".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wiem, że to nie jest standardowe małżeństwo, ale napisałam tak trochę prześmiewczo. jakim 'takim' ojcem? w którym miejscu opisałam go dokładniej? :) to, że jest dziwny, nie oznacza jeszcze, że jest nienormalny. Toksyczna matka miała wpływ na moje życie, ale pod trochę innym względem. Już jest i tak pod tym względem lepiej, odcięłam się od niej i to trochę przepracowałam. I ostatni raz pytam.. dlaczego wy widzicie tylko jedną drogę do szczęścia - teg onie zrozumiem nigdy. Mamy bardzo tradycjonalne społeczeństwo, jak widać, bo ludziom w głowie się nie mieszczą pewne rzeczy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Kto powiedział, że starość spędzę w samotności? :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Raz jeszcze powtarzam: miałaś wypatrzony obraz rodziny i małżeństwa. Podśwaidomie nie chcesz być taka, jak Twoi rodzice. Brak Ci wzorców, moralności - tego nie otrzymałaś w domu. Więc dal Ciebie jest rzeczą naturalną brak tego wszystkiego. Dla mnie osobiście jesteś nieszczęśliwą dziewczynką, która pod płaszczykiem nowoczesnosci próbuje się dowartosciować. A tak naprawdę jesteś bardzo uboga. Bo nie otrzymałaś w życiu nic. Współczuję.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Podatek bykowy? A kto zużywa więcej zasobów na Ziemi niż rodziny ? :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a dlaczego ty sądzisz ,ze małżeństwo i rodzina to nie jest droga do szczęścia ?:) bo znasz tego czy owego kto nie jest w małżeństwie szczęśliwy ? a ile jest par nieformalnych również nieszczęśliwych ? ilu singli cierpi w samotności ? Stan cywilny nie jest gwarantem szczęścia albo nieszczęścia . Jeśli ktoś ucieka od problemów i tylko tak je potrafi rozwiązywać zawsze będzie nieszczęśliwy bo o jego wyborach nie decyduje on sam tylko okoliczności .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Bo to rodziny pracują na emerytury ludzi takich jak autorka :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
O czym tu gadać i cokolwiek zakładać, kocham swojego mężczyznę i chcę być z nim jak najdłużej, najchętniej całą wieczność :) Nie ma miłości to pojawiają się głupie pytania, dziwne założenia, wątpliwości co będzie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To teraz przeprowadzę twoją psychoanalizę : naoglądałaś się bajek w dzieciństwie i żyjesz złudzeniami. Ktoś ci wmówił, że skoro wszystkie dziewczynki wychodzą za mąż, to ty też musisz tak postępować. Musisz iść jednym schematem życiowym, bo inni tak robią. Krytykujesz osoby, które tak nie uważają, zarzucając im, że nigdy nie będą szczęśliwe i że są ubogie emocjonalnie. Z jakiej przyczyny, nie wiadomo, ale wydaje ci się, że to ty dostąpiłaś zaszczytu poznania jedynej prawdy i boisz się jakiejkolwiek inności, bo patrzysz na to, co robi większość, a to, co robi większość ,jest zawsze skuteczne. Brzmi podobnie śmiesznie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Trafiłam w czuły punkt, prawda? Rodzina Twoja się rozyspała. Matka Cię nie kocha i nie kochała - więc skąd możesz wiedzieć, czym jest miłość i prawdziwe uczycie? Matka Ci wiecznie gderała - więc teraz Ty prezentujesz postawę swojej matki. I nei chcesz zakłądać rodziny - bo jak ma wyglądać tak, jak Twoja - to wolisz być w nieformalnych zwiazkach i nie mieć dzieci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No przecież ja cały czas piszę. Chodzi o to, żeby każdy szukał swojej ścieżki do szczęścia, nieważne czy to małżeństwo, czy partnerstwo krótko czy wieloletnie, tudzież czworokąt. A wy mi ciagle zarzucacie, że to JA mam problemy emocjonalne, bo 'nie miałam wzorca RODZINY' zakładając, że opcjonalnie KAŻDY powinien iść tą drogą, a jeśli twierdzi, że tego nie planuje, to od razu jest z nim coś nie tak. Ale o tym się już rozpisałam wcześniej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Matka mnie kocha, ale na swój dziwny sposób. Akurat często okazywała mi czułość, zawsze opiekowała soię w chorobie bez gderania, bardzo się martwiła gdy coś się działo, sama z siebie kupowała jakieś rzeczy (choć akurat na to nie liczyłam). nigdy nie myślałam w ten sposób o rodzinie. O niej w ogóle nie myślałam, nigdy nie marzyłam o posiadaniu męża (nie, nie sądziłam, że dlatego, że nikt mnie nie pokocha tudzież że wszyscy faceci to świnie - lubię mężczyzn). I właśnie zawsze sądziłam, że byłabym fajną mamą, ale jak już mówiłam - z wielu przyczyn (np. że sądze, że płodzenie nowych żyć na taki świat to egoizm, jeszcze też kwestie ekologiczne etc) wolałabym nie mieć dzieci, tylko je najwyżej adoptować (one już są na tym świecie i potrzebują kogoś, kto by je poprowadził).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nieważne czy to małżeństwo, czy partnerstwo krótko czy wieloletnie, tudzież czworokąt. albo czworokąt z kozą . dorosły , dojrzały człowiek bierze odpowiedzialność za siebie i swoje emocje , za swoje obietnice składane czasami niewerbalnie . może zrób eksperyment - następnemu chłopakowi na samym początku przedstaw swoja wizję życia . A później patrz jak odchodzi . Albo może bedize mu to pasowało - związek bez zobowiązań i palność ,oparty na fascynacji seksem . co bedize jednak jak pomrą twoi rodzice , ty sama zbliżysz sie do 40 stki i nagle okaże się ze nie ma do kogo ust otworzyć ? że nie masz kim sęi zaopiekować ale i tobą nikt zająć się nie chce ?że nikomu nie jestęs potrzebna ? Co poczujesz w takim czasie jak teraz - przed świętami ? bo teraz u mamusi mieszkasz i wtapiasz ise w rodzinę - a co dalej ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A moja rodzina dalej istnieje. Chociaż namawiam rodziców na rozwód, bo chcę, żeby byli szczęśliwi, ale oni nie są na to jeszcze gotowi. Tkwią trochę zawieszeni w... niczym.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Względy ekologiczne? Ok. Jesteś bardziej infantylna niż myślałam. Pewnie jeszcze boisz się przytyć, porodu i innych rzeczy. Gratuluję indolencji i infantylności.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
każdy z moich chłopaków doskonale znal moją wizję życia. Jak mówiłam, jestem szczera z ludźmi, przecież nikogo nie namawiam do pchania się ze mną w związek, prawda? Nie oszukiwałabym człowieka, który np. chciałby dzieci etc. Swoją drogą to mam kuzyna, facet po 30stce, inteligentny, ustawiony - ma partnerkę od paru lat, którą uwielbia, ale ona chce mieć dzieci, a on nie (uważa, że nie byłby dobrym ojcem) - i są ze sobą, ale w kwestii dzieci nic się nie zmieniło. Co Twoim zdaniem mają zrobić?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Akurat względy ekologiczne stanowią mały procent mojej decyzji. Ale zupełnie nie chodzi o rozstępy i tycie - zgaduj dalej - ciąg dalszy ataku na mnie, 'bezuczuciową egoistkę' :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
namawiasz rodziców na rozwód ... skoro ty najmłodsza masz 24 lata a masz rodzeństwo to znaczy , e twoi rodzice śa po ślubie ok 30 lat a ty ich na rozwód namawiasz bo .... bo TY myślisz ,ze nie sa szczęśliwi ? a jak is rozejdą i będą musieli zaczynać wszystko od nowa to będą szczęśliwsi ? skąd ta pewność ? nabyłaś jej na podstawie swich " długoletnich" związków ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jakbym poznał taką dziewczynę, jak autorka - do kopnąłbym od razy w 4 litery. Nie. Tu nie chodzi o płodzenie dzieci. Tu chodzi o to, że ta dziewucha nie wie, czym jest miłość i poczucie pobowiązku. Lecz się dziewucho, lecz!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko. Z tego co widze, to zagmatwalas sie w swoich postanowieniach. Zwiazek jak najbardziej moze trwac do konca zycia, tylko trzeba tego chciec.. moze kiedys to zrozumiesz. Zgadzam sie z toba jedynie w kwestii dzieci. Tez ich nie chce miec

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×