Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Długa opowieść o pewnej znajomości, proszę o opinię

Polecane posty

Gość gość

Proszę o spojrzenie na sprawę zimnym okiem, wydanie suchych opinii. Sama już jestem zagubiona, a przyjaciele nie są obiektywni w wydawaniu opinii z tego co zauważyłam. Mój wieloletni dotychczasowy związek, przez ostatnie kilka miesięcy bardzo zwiędł, oklapł, mam wrażenie że po prostu zakończył się. Ale tak normalnie, bez emocji, bez krzyków...po prostu jak nie dopilnowane nocą ognisko. Rozmawiamy ze sobą jak przyjaciele, na zimno, bez fajerwerków, codzienne sprawy. Widujemy się raz lub dwa razy w miesiącu. Podjęliśmy decyzję, że na razie odpuszczamy, co będzie pokaże czas. Każdy jest teraz "niezobowiązany". Muszę przyznać, że takie rozluźnienie dużo mi dało, ponieważ czuję że zaczęłam ostatnio żyć jakby...intensywniej. Bardziej o siebie dbam, cieszę się, moje kontakty ze starymi znajomymi odżyły. Zaczerpnęłam powietrza, choć nie twierdzę że wcześniej miałam go mało. Po prostu cieszę się swoim życiem w pojedynkę, czuję się dobrze i silnie, nie znałam wcześniej takiego życia, jest to dla mnie nowość, jestem ciekawa, rajcuje mnie to ;) No i z tym powietrzem przywiało mi kogoś. Zupełnie przypadkiem, wcale nie planowałam tego. Poznaliśmy się na jakiejś imprezie, która miała być jedną z wielu imprez z przyjaciółmi. Następne kilka tygodni upływały na spotkaniach, piciu kawy i takich niewinnych, delikatnych "pierdółkach", to nie były randki. Ot, spotkania i rozmowy. Tylko, że rozmowy tak...czarujące? absorbujące, pochłaniające, do tego mnóstwo śmiechu, radości, bez udawania, bez nadmuchiwania sprawy, 100% naturalności. Kilka wypadów na piwko, na mecz, oglądanie głupich filmów, noclegi wspólne kiedy ostatni nocny zwiał (niestety (albo i stety ;) ) doszło do kilku pocałunków, ale wyjaśniliśmy sobie co i jak i było ok). Od razu przedstawiłam sprawę taką jaka była, że nie mam poukładanej przeszłości, a nawet gdybym miała to teraz jest czas, który jest dla mnie, chce wykorzystać jeszcze trochę młodości, chcę zaczerpnąć powietrza, nie szukam kolejnej miłości. Powiedziałam co mam do zaoferowania, spotkania co jakiś czas, wypad, śmieszne akcje, pure friendship. Powiedziałam, że nie czułabym się fair wobec poprzedniego, że zaczęłam kolejny związek, ani nie czułabym się fair wobec nowego, że nie mam poukładanej przeszłości. Przez pierwsze kilka tygodni było dobrze, myślałam że się dogadaliśmy. Cieszyłam się, że trafiłam na wyrozumiałą osobę i brałam pod uwagę, że może kiedyś coś....ale jeszcze nie teraz. Nagle po kilku wyjściach z kumplami, odmieniło mu się i zawsze po %% dzwonił i pisał smsy, w których wyraźnie było widać, że oczekuje czegoś więcej. Na drugi dzień przepraszał, że nie taka była umowa itd. To się powtórzyło kilkakrotnie. A jak sprawa wygląda dziś? Chłopak unika kontaktu, jeśli już coś napisze to jak kompletnie obca osoba, zdawkowo, zimno, nie tak jak kiedyś. Ja się rozpisuję, piszę z zaangażowaniem, a w odpowiedzi dostaję najsuchsze fakty. Oczywiście zapytałam, poprosiłam o postawienie sprawy jasno. Powiedział, że nie może mi powiedzieć za dużo ale, że "jest ok"i tylko mi się wydaje. Jednego dnia kiedy wraca z kumplami to jest bardziej wylewny, mówi coś o tym, że "musi się z tego wyleczyć" bo tak będzie lepiej; innego dnia pisze, że najchętniej to by się ze mną spotkał zaraz natychmiast, chce mnie zobaczyć. Kiedy mu zaproponowałam jakieś spotkanie, to jednak odmówił... Ja wiem o co chodzi, nie pytam o diagnozę jego zachowania. Nie dość, że wpasował się charakterkiem w mój typ to i wizualnie cacy, lubię jego zapach :D Przykro mi tylko, że jest troszkę "rozchwiany" od jakiegoś czasu, że nie jest tym starym kolesiem z początku znajomości. I strasznie mnie denerwuje jego "...tak będzie lepiej". Problem polega na tym, że chciałabym mieć ciastko i zjeść ciastko. To znaczy lubię (może nawet więcej niż lubię??) go tak bardzo, że nie chcę wtryniać się w życie, które chłopak próbuje sobie ogarnąć. Nie chcę na siłę narzucać mu swojej przyjaźni, skoro on chce czegoś więcej, bo wiem że tylko go zranię swoim brakiem głębszego zaangażowania. Chciałabym jego komfortu wewnętrznego, bo jest super facetem i należy mu się spokój w głowie (sercu?). Druga strona medalu: strasznie brakuje mi tych rozmów, śmiechu, spotkań. Czułam, że odżyłam, że jeszcze komuś mogę się podobać i kogoś zafascynować w rozmowie. Z każdym dniem bez rozmowy jest mi źle, ciągle oczekuję że może się odezwie.Nie chcę odzywać się sama zbyt często (chociaż zdarza mi się, mimo postanowienia "pierwsza się nie odezwę), a potem czuję się jak frajerka), bo nie chcę zburzyć tego co on buduje, skoro taka jest jego potrzeba. Nie chcę na razie wchodzić w nowy związek, boje się że może to być tylko"pocieszenie się" po poprzednim. Jeszcze nie, po prostu. Jakkolwiek się sprawa zakończy, będę wspominać chłopa z dużym rozrzewnieniem :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Przeczytam za dwie dychy. Za drugie dwie dam opinię.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mairunovich
postępujesz bardzo, ale to bardzo egoistycznie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja? Przecież to cena promocyjna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Magda, daj juz mu spokoj, Ty sie nigdy nie zmienisz...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ooojjj uważaj, możesz później żałować swojej decyzji. Jeśli facet jest ok.to daj mu szansę. Zakończ związek , który Cię wypalił i korzystaj z życia. Pozdrawiam; )

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tylko boję się, że może on już powoli poukładał sobie w głowie, a ja teraz co? Wpadnę znowu z bomby, że jednak tak? Nie chcę fundować mu huśtawki (sama wiem jak to jest, bo od niego ją dostałam, raz dobrze a raz źle przez kilka tygodni...to bardzo męczy psychikę). Poza tym mam w to wejść, podczas gdy sama nie czuję się gotowa na coś więcej? To chyba zupełnie nie miałby sensu. Chyba nie zgraliśmy się czasowo w uczuciach... Serio wygląda to na egoizm? :( Z mojego punktu widzenia to jest tak, że wolę żeby on miał spokój i nie zaprzątał sobie mną głowy, kosztem tego, że ja sama trochę cierpię przez to milczenie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Stary zwiazek sie wypalił, stal sie rutynowy, w nowej znajomosci on pierwszy sie zaangażował a odpłynął po to by tobie zaczelo brakowac Go i by wzniecic w Tobie uczucie. Kazdy zwiazek jest fajny na poczatku, stary partner jest juz na straconej pozycji bo nowy zapewnia ci motylki w brzuchu. Ale uplynie troche czasu i historia sie powtorzy, znow bedzie rutyna i wypalenie chocbys sie bronila rekami i nogami. Bo taka jest niestety kolej rzeczy. Zyjemy szybko i zmieniamy partnerów w pogoni za namietnoscią. Taka jest smutna prawda.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Co do rutyny to prawdziwe słowa i zdaję sobie z tego sprawę. W starym związku do rutyny doszły nowe okoliczności, zmiana pracy i miejsca zamieszkana,znaczne ograniczenie ilości spędzanego wspólnie czasu itd. Nie wybiegałabym jednak aż tak w przyszłość co do nowej znajomości. Chciałabym wiedzieć tylko, co zrobić TERAZ. Nie wiem jak "załatwić" sprawę, aby nikt nie czuł się naciskany (ja do wchodzenia w kolejny związek, a on do trwania w "tylko" przyjaźni) ani stratny (ja stracę przyjaciela, on nie odstanie odwzajemnienia). Najrozsądniej będzie chyba dać mu spokój. Troszkę jeszcze będę rozmyślać i tęsknić, ale może w tym czasie uda mu się ochłodzić uczucia i sam wyrazi kiedyś chęć do zaprzyjaźnienia? ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Chryste to po co sie z nim spotykasz widzisz ze on cos czuje do ciebie robisz mu bez sensu nadziejd, nie mieszaj mu, daj spokoj biednemu chlopowi nie da sie miec ciastka i zjesc ciastka. Co on jest jaka j... furteczka ktora sobie zostawiasz otwarta w razie w?? Bo moze kiedys moze cos tam i tak go sobie trzymasz jak kolo ratunkowe, kiedy tobie sie zechce zaczynac zwiazek. Jaki friendship, jesli on juz wpadl to nie ma zadnego friendship. Ty powinnas sie okreslic i dac mu zyc a nie... to jest czlowiek!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×