Gość gość Napisano Grudzień 17, 2014 Zastanawiam się kiedy przychodzi ten moment w życiu, że należy wybrać się do specjalisty. A może nigdy się nie powinno oddać w ich ręce, gdyż chcą wyciągnąć nam kasę z portfela. Mam ledwo ponad dwudziestkę i wrażenie, że wszystko co najlepsze w życiu mam już za sobą. Od roku idzie ono w złą stronę. A zaczęło się cudownie od pracy w fajnym miejscu, którego inni mi zazdrościli. "Będziesz kimś". bla bla. Miałam jakieś plany i wszystko zakończyło się porażką. Nie odniosłam ani jednego sukcesu, a za ciężką pracę zarabiałam grosze, bo nie przynosiła efektów. Gdzieś po drodze w tym straciłam 80 % przyjaciół kilkuletnich. Zapomnieli o mnie. No i zawaliłam studia. Znaczy studiuję dalej, ale z opóźnieniem. Po drodze nie zabrakło oczywiście wątku miłosnego. Niestety facet, którego pokochałam z wzajemnością miał tak koszmarne i niewyobrażalne problemy życiowe, że w sumie dla mojego dobra mnie zostawił. Ale niestety jego życie uświadomiło mi jak wiele rzeczy nie ma sensu. Niestety jest to forum i wszystko opisałam w ogromnym skrócie. Moje życie aktualnie to parabola. Zdaję sobie sprawę, że coś jest źle. Bardzo pracuję nad tym, żeby to naprawić. I tak to g****o daję. Staram się robic to co lubię i wyznaczac cele. G****o to daje. Czasami jestem szczęśliwa przez chwilę, ale zaraz wracam do poprzedniego stanu. Wszystko g****o daje. W sierpniu miałam załamanie nerwowe i od tamtego czasu nigdy się nie naprawiłam. Nie wiem co mam robic. Nie wiem czy mówic rodzinie. Nie wiem czy mnie stac na lekarza i czy w ogóle coś oni dają. Znajoma powiedziała mi kiedyś, że źle jest dopiero wtedy kiedy człowiek nie jest w stanie wstac z łóżka. Chyba zawsze będę umiała wstac. Mowienie, że będzie dobrze nic nie daję. Słuchajcie od bardzo dawna tego chcę i staram się coś robić, a nic się nie polepszyło. To nie jest tak, że leżę, płaczę i jęczę jak mi źle (tak w ogóle to nie płacze). Każdy dzień jest walką czasami na remis czasami na przegraną. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach