czy stara milosc nie rdzewieje pytanie

8 lat temu kolega wyznal mi milosc, ja nic nie czulam, uwazalam, ze stac mnie na lepszego itd - bylam wredna,wiem, zwiazku z tego nie bylo... teraz jestem sama - bez "lepszego", on wcale nie jest zly, jest sam, nie mielismy kontaktu prawie od czasu jak wyznal te uczucie, jedyne, na co bylo mnie stac, to wyslalam mu zaproszenie do znajomych na fb i on je przyjal... zostawic go w spokoju? ja nie chce byc dluzej sama, a przez te wszystkie lata bylam, obecnie mamy prawie po 30 lat i zadnych zobowiazan... poradzcie cos madrego

podpowiedzcie, czy dac mu i sobie spokoj?

napisz, co masz do starcenie, możesz jedynie zyskać

ale co napisac? poprostu "co slychac"? nie mam gwarancji, ze go pokocham, ani ze mu sie dalej podobam, ale chociaz dobre jest to, ze przyjal te zaproszenie po latach do znajomych, 8 lat sie nie widzielismy i jeszcze mial do mnie żal ze go nie chcialam wtedy

Jeśli chcesz napisać do niego i jakoś rozwinac te znajomość tylko dlatego ze jesteś sama to lepiej daj mu spokój i nie mieszaj mu w głowie. Dwa razy się nie wchodzi do tej samej rzeki i dla niego będzie lepiej trzymać się na brzegu. Kiedyś byl zakochany, może dłuższy czas żył jakimś Twoim wyidealizowanym obrazem - teraz po takim czasie, gdy oboje się zmieniliscie - może się tylko rozczarować.

Po tylu latach? Facet na pewno ma rodzinę! Teraz tylko możesz zostać tylko jego jego znajomą na fejsie, nic więcej!

w ilu bylas zwiazkach od tego czasu?

A on Ci się chociaż podoba, czy w ogóle? Bo jak w ogóle, to daj sobie spokój... Ja z jednym takim byłam, zakochał sie we mnie, mówił-daj mi szansę, na pewno mnie pokochasz i nie będziesz żałować... nie pokochałam, chociaż był dobry dla mnie, to z czasem zaczął mnie irytować. Rozstaliśmy się.

czym cie irytowal?

Z pozoru błahostkami, tym, że np. się spóźnił, że zostawiał ciuchy na krześle zamiast znieść do łazienki, że to, że tamto, po prostu nie byłam z nim szcześliwa i tyle.

bylam w jednym zwiazku, ktory trwal 2 mce... nic nie czulam... oprocz tego pisalam z jednym Turkiem przez fb przez pol roku, ale odpuscil, jak powiedzialam, ze nigdy do niego nie przyjade, juz sie nie odzywa od kilku lat... poza tym biegalo za mna 2 kolesi, ktorzy mieli cos z psycha - to nie byly zwiazki, przyczepili sie i nie chcieli sie odczepic... jest mi smutno samej, zauroczylam sie rok temu na kursie jezykowym, myslalam, ze cos jest na rzeczy, ale bylo tylko z mojej strony, jak zaproponowalam spotkanie, to koles uznal, ze nie ma czasu i dalam sobie spokoj... ja mam 28 lat juz, nigdzie nie wychodze - poza praca, uczelnią i kursem jezykowym, nie mam znajomych, kolezanki maja dawno mezow i dzieci, zapisalam sie na sympatie, ale nie mam aktualnego zdjecia, przypomnial mi sie tamten kolega sprzed lat, oczywiscie nigdy mi sie nie podobal, ale to chyba malo wazne tak naprawde... przegladalam jego profil i zastanawia mnie jedno - on na bank jest w zwiazku, bo jest zdjecie z nim, jakas dziewczyna i dzieckiem jakby z chrztu, ta dziewczyna ma inne nazwisko niz on, nie ma zdjec ich slubu, i zastanawia mnie czy to tylko rodzice chrzestni czy para z dzieckiem... ona tez nie ma zdjec slubnych...

wezcie, bo oszaleje, co napisac? "hej, co slychac"?

prosze, poradzcie mi co napisac