Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

związek z dzieciatym to PORAŻKA

Polecane posty

Gość gość
Mija fascynacja i seks się kończy bo ciało się starzeje i libido spada. On ma swoje dzieci i wnuki Ona swoje dzieci i wnuki Nie ma możliwości by wszyscy się miłowali! On jest facetem i nie nauczył swych dzieci czułości Ona jest kobietą i nauczyła swoje On kocha jej dzieci bo go szanują i traktują cieplej niż jego własne Ona na jego dzieci stale jest wściekła On czuje się zobowiązany pomagać swoim dzieciom Ona jest wściekła że są mu niewdzięczne Mogłabym tak pisać i pisać On umiera a jego dzieci nie mają serca się z nim pożegnać tak jak on na to zasługuje... Co by nie pisać Każdy sobie rzepkę skrobie Uważajcie! Wybierajcie rozsądnie! Dobierajcie się w pary za młodu, kiedy jeszcze nie macie zobowiązań i nie róbcie tego wtedy kiedy już je macie! Nie warto!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jest bogaty, ale w głębi duszy jego pieniądze mnie nie interesują. Marze o swoim mężu tylko dla siebie i naszym dziecku. Do d**y to wszystko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość autor ka
Dziewczyno 21-letnia, jedno słowo - UCIEKAJ!!!!!!!!!!! Bo wpakujesz się w taki syf jak ja :-

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Studiuje. Jestem ladna i zadbana. Moje zycie to fitness no i on xxx facet sobie znalazł dupę do ruchania jak widzę, niezłe ciałko, a ciebie jako taką i tak ma gdzies, jestes dodatkiem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
mają dziecko z facetem nie masz go tylko dla siebie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Gościu z 20.15 a Ty żyjesz z rozwodnikiem z dziećmi i świetnie Wam się układa? Jest w ogóle jakaś kobieta której dobrze układa się w takim związku? I nie mówię o układzie on z dziećmi + ona z dziećmi i sobie żyją. Mówię o sytuacji kiedy miała powstać RODZINA. tak ja w życiu spotykałam się z 2 facetami z dziećmi. Z jednym kilka lat-nie żyje, miał wypadek. Było ok, z jego córką mam nadal kontakt całkiem miły, jest już dorosła. Owszem bywały pewne spięcia na początku ale rozmawialiśmy o tym, obojgu zależało na związku i nie było problemu. Potem znowu tak wyszło ze wyszłam za faceta z dzieckiem. Dziecko ok, on ok, była wariatka i manipulatorka. On się miotał , ona szantażowała dzieckiem, coś się nie podobało i zabraniała mu kontaktu, on szalał i tak w kółko. Trzeba było prawie 2 lat żeby mu wytłumaczyć ze to manipulacja i ma się nie bawić z nią w takie podchody. Naprawdę można sobie to ułożyć, ale trzeba być osobą dojrzałą, trzeba chcieć być w związku z tą osobą, trzeba na bieżąco rozmawiać jak coś jest nie tak. No i co ważne, nie wdawałam się w konflikty z ex, nie robiłam scen, tylko normalnie tłumaczyłam dlaczego coś mi nie pasuje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
20:32 ale ty to lubisz a dla mnie to hardcore! Nigdy nie zaakceptowałabym takiego życia!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja o tym wiem, ale ciężko mi odejść. To 3 lata. Moi rodzice są przeciwni. On nawet nadal ma zdjęcia żony, chyba tęskni za dawną rodziną. Zdjęcia w 4. Porody takie tam. Na ogół jest dla mnie bardzo dobry, ale da się zauważyć, że są dzieci i ex...a ja zajmuję któreś tam miejsce. On mi ciągle gada o tych dzieciach, córcia to córcia tamto. Ja podobam się facetom, ale jakoś kocham tego, nie umiem tak tego skreślić. Tęsknie a wiem, że wpędza mnie w lata, boję się również samotności.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
20.15 to moorland, ma 23 lata i zero dzieci ani meża uważa, że pod słowo dziecko można podstawić wszelkie inne słowo i jak ktoś bardziej legnie do dziecka, to jakby dziecka nie było to lgnałby wtedy bardziej np. do znajomych a to niekoniecznie tak działa do znajomych można miec zdrowe podejście, do psów, książek itd też, ale ex manipulatorce i dzieciakowi można się poddać jak zwykły tchórz

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
20:32 ale ty to lubisz a dla mnie to hardcore! Nigdy nie zaakceptowałabym takiego życia! lubię, czy nie. Podobał mi się facet, ja jemu, pasowaliśmy do siebie to się zeszliśmy. A potem wypracowaliśmy dobre wspólne życie. Nic w tym z lubienia takich klimatów. Po prostu na tym polega tworzenie związku z kimś na kim ci zależy. Każdy ma albo będzie miał jakieś zobowiązania, jak nie dzieci, to za parę lat stetryczałych rodziców

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
20.15 to moorland, ma 23 lata i zero dzieci ani meża a wiesz, że obsesje można leczyć :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mój związek z mężem też jest ok. On był rozwodnikiem z synem, ja panną, mamy wspólnego syna. Obaj chłopcy mieszkają z nami, byla okolo 2 lat temu przepadła. Na początku próbowała coś mącić ale mój mąż powiedział jej wprost, że sobie tego nie życzy i nie reagował na zaczepki. Skończyło się tym, że wyjechała za granicę i nie ma z synem żadnego kontaktu, my mamy spokój ale malego szkoda, choć wczesniej też rzadko go odwiedzała ok raz na kwartał a mieszkałaś w tym samym mieście co my.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
taaa jasne, bo jak ktoś ma dziecko to już nie ma prawa ułożyć sobie życia autorko to że Tobie się nie ułozyło to nie znaczy że to jest reguła obowiązująca wszystkich

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
masz syf w życiu bo sobie na to pozwoliłaś i tyle

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gdybym jakąs miała obsesję, to bym ją leczyła, ale niejednorktonie byłam na terapii i nikt nigdy nie stwierdził u mnie żadnych zaburzeń i w tym jestem od was lepsza, że to przynajmniej wiem, a wy, wiecie? nie i nie pisz, że potrzeby nie miałaś iść do psychologa, bo to nie jest miernik, a człowiek, który uważa, że wszystko z nim w porzadku jako pierwszy okazuje się być zboczony, na tej samej zasadzie, co wariat nie wie, że jest wariatem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gdybym jakąs miała obsesję, to bym ją leczyła uderz w stół, a nożyce.......

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
dokłądnie uderz w stół, a nożyce.... ja sobie moge gadać pięc razy, ale to nieważne, u mnie życie idzie pełną parą, ja porzucam kafe i tak, tylkow chodze czase poczytac o waszych problemach, jak sobie życie rujnujecie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość wczoraj taaa jasne, bo jak ktoś ma dziecko to już nie ma prawa ułożyć sobie życia autorko to że Tobie się nie ułozyło to nie znaczy że to jest reguła obowiązująca wszystkich xxxx Ja wcale nie twierdzę, że jak ktoś ma dziecko to nie ma prawa ułożyć sobie życia. Twierdzę jedynie, że nie powinien zawracać du/py osobie, która nie wnosi podobnego bagażu. Na początku człowiekowi wydaje się, że najważniejsze to się kochać mocno i wtedy wszystko JAKOŚ się ułoży. Tak zostałam wychowana - najważniejsza jest miłość, rodzina, uczciwość, bla, bla, bla. Też wydawało mi się, że skoro on jest dobrym człowiekiem, bardzo kocha dzieci, dzieci są z nim przez połowę czasu, wszystko wskazuje na to, że mnie kocha, dzieci są fajne, ułożone, lubią mnie, to wszystko się poukłada. Guzik. Nie układa się. Wiem teraz, że przez pierwsze 2 lata bardzo starał się trzymać swoją ex z daleka. Chyba wiedząc, że gdyby ciągle było jak teraz, nie zdecydowałabym się na ślub i dziecko z nim. Teraz już wiem, że jeśli są dzieci i ex w tle, NIGDY nie ma czegoś takiego jak pełne oddanie, związek na wyłączność i tylko mąż i żona. To ZAWSZE jest TRÓJKĄT - żona, mąż i jego ex. Można udawać, że ex nie ma. Ale to tylko udawanie. A ja nie potrafię udawać. Ja nie wniosłam w "posagu" byłego męża i dzieci. I nie miałam pojęcia co to znaczy mieć taki bagaż! Tak, nie udało mi się. Z naiwności, z głupoty weszłam w coś, w co w ogóle nie powinnam była wchodzić. Z miłości wzięłam ślub wierząc naiwnie, że jeśli oboje będziemy się starać, będzie pięknie. Urodziło się dziecko, na które oboje czekaliśmy. Ale zaczęło się już przed narodzeniem dziecka. Jego pieprzone DOŚWIADCZENIE. On WSZYSTKO wiedział. Bo przeszedł to dwa razy z ex. Nie było to dla niego cudem tak jak dla mnie. I ciągłe komentarze - oooo zupełnie jak u x, ooo a y miał to zupełnie inaczej, nie jedz tego, ona miała po tym problemy. Nosz k***wa! I ja wiem, że on nie chciał źle. Rozmawialiśmy o tym, tłumaczyłam jak krowie na rowie, że nie interesuje mnie co ONA robiła, mówiła, jadła, wydalała. To JA jestem i to MOJE dziecko. Tłumaczyłam, że porównania są niesmaczne i mnie ranią. Przepraszał, mówił, że rozumie. A potem przychodziła teściowa i się zaczynało. oooooo a to zupełnie jak x! oooooo a to zupełnie inaczej niż y! nie jedz tego, bo ona miała po tym problemy. Czułam się jak głupi dzieciak, któremu "dorośli" wszystko wyjaśniają. Gorzej. Czułam się jak maszyna produkcyjna, którą oni obsługiwali ze znawstwem i fachowością nabytą z doświadczeniem. Potem było coraz gorzej. On WSZYSTKO wiedział. Jak mam karmić, jak kąpać, jak przewijać. "Przecież wiesz kochanie, że mam wprawę, dwoje dzieci już wychowałem :D" - oświadczał radośnie. A ja miałam ochotę rzucić mu w twarz obesranym pampersem. Ja z zachwytem patrzyłam na nasze dziecko, na paluszki, uszka, oczka, cieszyłam się każdym odgłosem, przeżywałam każdy uśmiech. A on kiwał dobrotliwie głową mówiąc "przy pierwszym dziecku też mnie tak wszystko zachwycało :D" I wtedy zrozumiałam, że popełniłam największy błąd w swoim życiu wiążąc się z tym człowiekiem. Jest dobry, kochany, czuły, nosi mnie na rękach, jest wymarzonym ojcem. Ale kompletnie nie nadaje się do tworzenia nowej rodziny od podstaw. Bo on te podstawy już ma z byłą żoną. I o to chodzi. Człowiek, który chce zbudować dom od fundamentów musi zacząć od fundamentów. Nie jest to możliwe jeśli te fundamenty już ma. Budując nowy dom na starych fundamentach nigdy nie zbuduje się tak naprawdę tego nowego, a jedynie ewentualnie ulepszoną wersję starego. Ja jestem jak człowiek, który zaufał, że ten dom wybudowany na starych fundamentach będzie spełniał moje oczekiwania, bo tak mnie zapewniał wykonawca. A po wybudowaniu okazało się, że wszystko jest nie tak jak chciałam. I już jest za późno, bo dom stoi. Na nowy nie mam ani funduszy ani siły. Jestem skazana na życie w domu, który zaprojektowała ex mojego męża. Tak jak KAŻDA kobieta, która wiąże się z dzieciatym rozwodnikiem. KAŻDA. Tylko jednej nie będzie to przeszkadzało, inna upatrzy sobie jakiś pokoik, który będzie jej odpowiadał i w nim się zamknie ignorując całą resztę, inna będzie przychodziła do tego domu jak do hotelu nie przywiązując wagi do całości. Problem w tym, że to się okaże już PO wybudowaniu domu. Dlatego to co mówię - lepiej na samym początku odrzucić pomysł budowy na starych fundamentach. I jeśli nie ma się własnych, poszukać "gołej działki", na której można wybudować dokładnie to, co się chce. We DWOJE, nie we troje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
nie każda, w moim związku z męzem nie ma miejsca dla byłej, dla jego dziecka jak najbardziej, mieszka z nami. Jesteś infantylna i zachowujesz sie jak rozkapryszona gówniara. Sama piszesz, ze masz wspaniałego męża, który na dodatek jest świetnym ojcem. Myślisz, że z kawalerem byłoby inaczej, pewnie tak z tym, że kłopoty i tak by były, tyle że inne. Nie ma ludzi idealnych. Co do teściowej to powiedziałabym wprost, że nie życzę sobie porównywania. Szukasz dziury w całym i takim postępowaniem możesz Wasz związek rozwalić. Tylko, że Ty pewnie uznasz, ze to wina Twojego męża i byłej, a nie Twoja.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ketttka
Straszne czarnowidzwto tu zapanowalo, wiec podziele sie moimi doswiadczeniami: mam 29 lat, moj partner 36 a jego syn z poprzedniego zwiazku 5 lat. Mieszkamy razem 2,5 roku i na poczatku momentami bylo naprawde ciezko, glownie "dzieki" jego ex, podrzucaniu dziecka kiedy sie tylko dalo, wyludzaniu kasy i dzwonieniu po 5 razy dziennie z kazda p*****la. Bylo mi ciezko, tym bardziej, ze dla faceta zdecydowalam sie na przeprowadzke do innego miasta i nie mialam sie komu pozalic. Tlamsilam wszystko w sobie i cierpialam po cichu. Moj facet nie dawal sobie za bardzo nic przetlumaczyc, naskakiwal na mnie, ze jestem zazdrosna o jego ex a nie mam powodow, bo kocha tylko mnie i na tym temat sie konczyl. Z czasem wszystko zaczelo sie normowac, glownie dzieki szczerym rozmowom i po uplywie pewnego czasu wszystko jakby "okrzeplo"- moj facet nie spedzal juz z dzieckiem KAZDEJ wolnej chwili i nie spelnial kazdej glupiej zachcianki ex zeby zagluszyc wyrzuty sumienia ( sam potem przyznal, ze zazhowywal sie tak bo mial poczucie winy i wyrzuty sumienia, ze zostawil dziecko). Teraz jest w miare normalnie- o ile normalny moze byc zwiazek z dzieciatym. Nie czuje sie zaniedbywana- moj facet pokazuje mi, ze jestem dla niego najwazniejsza. Nigdy nie bede zadowolna z faktu, ze ma dziecko, ale staram sie z tym jakos zyc. Kiedys czytalam bardzo fajny artykul, w ktorym bylo napisane, ze nowe partnerki czesto daja dziecku swojego partnera wiecej niz maja na to ochote ( spedzanie czasu, odrabianie lekcji, rozrywki) a to rodzi zlosc i frustracje. Po za tym nie mozna miec zadnych oczekiwan w stosunku do tego dziecka, bo to tez prowadzi do frustacji. W moim przypadku tak bylo, wiec zmienilam taktyke i nie robie nic na co nie mam ochoty. Dzieki temu, wiem ze jest nasz zwiazek i jego dziecko. To dwie osobne rzeczy. Moj facet wie, ze moze spotykac sie z dzieckiem kiedy chce, ale ono nigdy nie bedzie czescia naszego wspolnego zycia. A ex odkad znalazla sobie nowego faceta najchetniej w ogole nie gadalaby z moim chlopakiem, pokazuje, ze ewidentnie ma go gdzies. Moral jest taki, ze nasz zwiazek i to jak jestesmy traktowane zalezy od nas- jesli bedziemy pozwalac sobie wejsc na glowe to nie dziwmy sie potem, ze ktos skorzystal z okazji. Zycze duzo cierpliwosci wszystkim dziewczynom w zwiazkach z dzieciatymi!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś nie każda, w moim związku z męzem nie ma miejsca dla byłej, dla jego dziecka jak najbardziej, mieszka z nami. xxx Czy Ty widzisz co napisałaś? Jakby dziecko męża nie mieszkało z Wami, miałabyś na głowie jego ex. I pogadałybyśmy wtedy o infantylności.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ketttka u mnie po 2,5 roku nadal było bardzo fajnie. A wyobraź sobie, że ex Twojego faceta nie ma nikogo i nadal siedzi Wam na głowie, nadal wyłudza kasę, wydzwania z byle pierdołą. Ja tak mam. Telefony o 6 rano, telefony o 11 w nocy zmieniające wcześniejsze ustalenia. I do wyboru - dostosować się albo zacząć wojnę. Jedyne co byłoby w stanie zmienić sytuację to to, że ja musiałabym stać się jeszcze większą suczą niż jego ex. "Nigdy nie bede zadowolna z faktu, ze ma dziecko, ale staram sie z tym jakos zyc." No proszę, czyli jednak to PRZESZKADZA. I po co udawać, że jest cudnie? Nie jest. Nie będzie. A jak będziesz miała swoje dziecko, będzie jeszcze gorzej. Bo dla Ciebie to będzie 8 cud świata, a dla niego ... tylko KOLEJNE dziecko. Oj, jak wtedy będzie wspaniale :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Podpisuję się pod ostrzeżeniami. Sama w porę przejrzałam na oczy. Byłam kilka lat z facetem żonatym, nie mając z początku pojęcia, że ma rodzinę a później utwierdzaną w przekonaniu, że to ex ;-( W sumie to zrezygnowałam w jednej chwili jak się dowiedziałam, że rozwód dopiero będzie, ale jego obciążenie w postaci dzieci dało mi do myślenia już wcześniej. Ja też byłam młodziutką studentką, od już nieco starszy, doświadczony, elegancki, szarmancki... okręcił mnie wokół palca, taka prawda. Powoli dozował informacje, fajnie to wszystko owijał w bawełnę a ja nawet wierzyłam, albo chciałam wierzyć. Wszyscy byli przeciwni. U nas sytuacja była o tyle dla niego łatwa, że mieszkaliśmy oboje w dużym mieście, gdzie ja studiowałam a on miał firmę. Moja rodzina w innym mieście, jego jeszcze dalej. Może dlatego tak długo to wszystko trwało zanim wyszło na jaw. Z perspektywy lat doradzam wszystkim dziewczynom związki z kawalerami, bez zobowiązań. Zaczynacie bez obciążeń, bez balastu. Szanujcie się, stać Was na to żeby być dla faceta na pierwszym miejscu a nie kolejną...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zilka
Miłość jaką darzy kobietę facet z dzieckiem to zawsze miłość drugiej kategorii (no matter jak tutaj wszyscy piszecie, że to niby wy jesteście najważniejsze). To jest zawsze miłość warunkowa (kocham ją bo ona akceptuje/lubi/zajmuje sie moim dzieckiem i ono ją lubi). Dzieciaty facet bardzo rzadko (nie mówię że się nie zdarza, ale RZADKO) będzie kochał kobietę dla samej siebie, będzie to przez pryzmat dziecka głownie. Podam Wam swój przykład - już trochę z dystansu, bo związek na szczęście za mną. Byłam "idealna", "cudowna", "wymarzona".... dopóki dopóty ;p wyznałam spokojnie to co czułam "Kochanie czym bardziej myślę o Tobie poważnie, to tym bardziej fakt, że masz dziecko mi ciąży" - jak widzicie spokojne wyznanie, po prostu powiedziałam co czuje, co mnie męczy (nie "nienawidzę tego bachora", "nie życzę sobie żeby przychodził" itd. - NIE - jeszcze raz podkreślam spokojne zdanie) i nagle jak w poniedziałek byłam idealna, cudowna i wymarzona, to we wtorek byłam już daleka od ideału. Czy ja się przez te 24 h zmieniłam? Nie. Byłam dalej tą samą osobą. I wtedy zrozumiałam o co w tym wszystkim chodzi i jaka to była wielka miłość:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Moral jest taki, ze nasz zwiazek i to jak jestesmy traktowane zalezy od nas- jesli bedziemy pozwalac sobie wejsc na glowe to nie dziwmy sie potem, ze ktos skorzystal z okazji. xxxxxxxxxxxxxx Nieprawda. Morał jest taki, że na sytuację składa się perdyliard czynników. Inaczej będzie kiedy ex się wymiksowała z układu, facet ma dziecko na codzień i z nową partnerką tworzą rodzinę typu "on+ona+dziecko/dzieci" bez udziału ex. Inaczej będzie jak ex sobie znajdzie nowego faceta i na nim się skoncentruje. Inaczej będzie, jak facet będzie się ograniczał do płacenia alimentów i ochłapów czasu rzucanych dziecku co 2 tyg na kilka godzin. Inaczej będzie jak się trafi na zaangażowanego ojca, który chce jak najczęściej z dzieckiem być (co raczej zrozumiałe!). Inaczej będzie jak ex jest rozsądną i kulturalną kobietą. Ja mam 8 rok z rzędu jazdy. OSIEM LAT, a baba nadal nie potrafi się pogodzić z tym, że nie są małżeństwem! Ciągle słyszę, że to "tylko kilka lat zanim dzieci się usamodzielnią i ona wtedy nie będzie miała nic do gadania". Zaciskam zęby i głupawo się uśmiecham. "Masz rację, kochanie". Teściowej już dawno powiedziałam, moje dziecko ma 5 lat, to, o czym pisałam to było 5 lat temu. Może jestem infantylna, może jestem rozkapryszona. Ale przelało się już. Mój mąż jest oczywiście wspaniałym człowiekiem. Ja mu do pięt nie dorastam. Jest cudownym ojcem. A ja jestem taka niewdzięczna, bo czuję się zwyczajnie zrobiona w konia, oszukana. Bo NIE TAK MIAŁO BYĆ. Nie to mi obiecywał, nie takie życie chciałam mieć. Zazdroszczę tej, która ma spokój i dziecko mieszka razem z nimi. ZAZDROSZCZĘ, bo nie ma za plecami babska które od OŚMIU LAT wpieprza się w jej życie. Powtarzam - byłam skończoną idiotką, że pozwoliłam sobie na uczucie i związek z tym wspaniałym człowiekiem. Wiecie, chciałabym żeby mnie zdradził, przysięgam, chciałabym żeby odszedł. Przynajmniej mogłabym pieprznąć mu drzwiami przed nosem z czystym sumieniem, powiedzieć WYPI/ERDALAJ z mojego życia razem ze swoją nienormalną ex żonką. A tak... ciągle właśnie mam w głowie, że on taaaki wspaniały! taaaki ideał! I o jezu, jak mnie kocha i dziecko kocha i w ogóle ja się czepiam! Nienawidzę jego, jego całej słodkopierdzącej rodzinki. I siebie samej za swoją bezdenną głupotę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Miłość jaką darzy kobietę facet z dzieckiem to zawsze miłość drugiej kategorii (no matter jak tutaj wszyscy piszecie, że to niby wy jesteście najważniejsze). To jest zawsze miłość warunkowa (kocham ją bo ona akceptuje/lubi/zajmuje sie moim dzieckiem i ono ją lubi). Dzieciaty facet bardzo rzadko (nie mówię że się nie zdarza, ale RZADKO) będzie kochał kobietę dla samej siebie, będzie to przez pryzmat dziecka głownie. Podam Wam swój przykład - już trochę z dystansu, bo związek na szczęście za mną. Byłam "idealna", "cudowna", "wymarzona".... dopóki dopóty ;p wyznałam spokojnie to co czułam "Kochanie czym bardziej myślę o Tobie poważnie, to tym bardziej fakt, że masz dziecko mi ciąży" - jak widzicie spokojne wyznanie, po prostu powiedziałam co czuje, co mnie męczy (nie "nienawidzę tego bachora", "nie życzę sobie żeby przychodził" itd. - NIE - jeszcze raz podkreślam spokojne zdanie) i nagle jak w poniedziałek byłam idealna, cudowna i wymarzona, to we wtorek byłam już daleka od ideału. Czy ja się przez te 24 h zmieniłam? Nie. Byłam dalej tą samą osobą. I wtedy zrozumiałam o co w tym wszystkim chodzi i jaka to była wielka miłośćusmiech.gif xxxx Dokładnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Czy ja się przez te 24 h zmieniłam? Nie. Byłam dalej tą samą osobą. I wtedy zrozumiałam o co w tym wszystkim chodzi i jaka to była wielka miłośćusmiech.gif a czego sie spodziewałaś, że zabije dzieciaka i powie teraz ty będziesz moja naj... dałaś po prostu sygnał, że nie akceptujesz dziecka, a on sie go pozbyć nie może, a ciebie tak. Nawet jeśli mu na tobie naprawdę zależało.To tak jakbyś sie opiekowała chora matką albo swoim dzieckiem a facet powiedzial: fajna jesteś, cudowna, ale pozbądź sie tego starego truchła jakoś, może na śmietnik, może do sierocińca, bo bez będę ciebie kochał jeszcze bardziej

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A ja jestem taka niewdzięczna, bo czuję się zwyczajnie zrobiona w konia, oszukana. Bo NIE TAK MIAŁO BYĆ. Nie to mi obiecywał, nie takie życie chciałam mieć. morał jest taki, żę pewne rzeczy to sie ustala i analizuje przed ślubem a potem pracuje nad związkiem cały czas. Poza tym uzywa się myślenia, to chyba nie jest bardzo trudne wpaść na to ze 3 dziecko nie kręci tak jak pierwsze. tylko normalna osoba bierze na to poprawkę, a partnera ocenia po tym jak się tym dzieckiem opiekuje a nie czy po raz kolejny zachwyca się pierwszą kupką. Nie dopatrzyłaś, nie wypracowałaś, nie przemyślałaś, a do tego chyba strasznie sie skupiasz na sobie. Brak dojrzałości się kłania, naprawdę nie trzeba być filozofem żeby nie wiedzieć, ze jak facet ma inne dzieci to chcać nie chcąc musi dzielić swoja uwagę i na nie. więć panna , która chce być naj naj naj nie powinna sie z takim wiązać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
a czego sie spodziewałaś, że zabije dzieciaka i powie teraz ty będziesz moja naj... dałaś po prostu sygnał, że nie akceptujesz dziecka, a on sie go pozbyć nie może, a ciebie tak. Nawet jeśli mu na tobie naprawdę zależało xxxx Ona dała sygnał głąbie ze jest jakiś tam problem i trzeba go rozwiązać, popracować nad nim, a nie dała sygnał , że on ma się tego problemu pozbyć zabijając dzieciaka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Poza tym uzywa się myślenia, to chyba nie jest bardzo trudne wpaść na to ze 3 dziecko nie kręci tak jak pierwsze. tylko normalna osoba bierze na to poprawkę, a partnera ocenia po tym jak się tym dzieckiem opiekuje a nie czy po raz kolejny zachwyca się pierwszą kupką. xxxxxxxxx No widzisz, to wszystko BYŁO PRZEGADANE przed ślubem. Bo i wpadłam na to i z chłopem, jak z człowiekiem, rozmawiałam. I wprost mu powiedziałam - miły mój, jest superowo, ALE ja nie widzę się w takich sytuacjach jak: - Twoja ex dyktująca mi warunki, bo ma z Tobą dzieci - Ty skaczący jak piesek wokół exi i dbający byle tylko jej nie urazić, bo ma z Tobą dzieci - Ty stwierdzający, że nasze dziecko to nic takiego, w końcu już masz dwoje - Ty mówiący mi, że czegoś tam się nie da / nie można, bo exia - Twoja rodzina porównująca mnie do exi, moje dziecko do Waszych I co usłyszałam wielokrotnie od mojego ideału? "KOCHANIE, NIEPOTRZEBNIE SIĘ MARTWISZ! Ty jesteś moim wszystkim najważniejszym, exia się nie liczy, nie pozwolę żeby nam w butach w życie właziła, zaufaj mi, nie zrobię niczego, co mogłoby Cię zranić. A nasze dziecko będzie tak samo dla mnie cudem i nowością, bo każde dziecko jest nowe i inne." Przez 1,5 roku to słyszałam. Uwierzyłam, bo chciałam, bo kochałam. Teraz jak mi mój wspaniały mąż mówi "zaufaj mi" to robię tylko "uf-uf" bo na nic więcej mnie nie stać. Nie rozumiesz, autorko powyższych słów, że kobieta w związku z dzieciatym jest OSAMOTNIONA w swoim przeżywaniu związku i rodzicielstwa? Że NIE DZIELI tego doświadczenia z mężem, bo on już się podzielił wszystkim ze swoją ex. Ogarniasz to? Są kobiety, które mają to gdzieś. Ważne żeby chłop nakarmił i przewiną, bo też ani więcej nie oczekują, ani on nie potrafi więcej dać. Ale mój mąż dał całego siebie swojej ex i ich dzieciom. Do tego stopnia, że dla mnie nic nie zostało poza mechanicznym wykonywaniem czynności. Widziałaś kiedyś zachwyt taty nad jego dzieckiem? Mój mąż go miał. Z dziećmi z ex. Nie z naszym. A niestety, mówił, obiecywał coś zupełnie innego. Dlatego uważam, że mnie zwyczajnie oszukał.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×