Gość gość Napisano Styczeń 3, 2015 Pewien profesor musiał udać się za morze żeby dać serię wykładów. Kupił bilet na liniowiec i w pierwszą noc na statku, po kolacji wybrał się na pokład, żeby zaczerpnąć wieczornego powietrza. Wtedy zobaczył starego żeglarza, który siedział i patrzył w gwiazdy, bo była to piękna, bezchmurna noc. Profesor podszedł do żeglarza i zagaił: - Jak długo już pływa pan po morzach? - Od czternastego roku życia, a teraz jestem po sześćdziesiątce. Żeglowałem całe życie. – To wspaniale – powiedział profesor – wie pan, jednym z moich hobby jest astronomia. Te gwiazdy prowadzą statki, a pan pewnie wie wszystko o gwiazdach, porozmawiajmy o astronomii. Żeglarz odpowiedział: - Co to jest astronomia? - To te gwiazdy nad pańską głową! - Ja nic nie wiem o gwiazdach. - Jak to? Tyle lat na morzu i nigdy nie nauczył się pan niczego o gwiazdach na niebie? - Nie. - Cóż za głupi staruch – powiedział profesor – Co za marnotrawstwo życia, ty głupcze. I profesor odszedł, zdegustowany. Kolejnej nocy profesor był znowu na pokładzie. I zobaczył tego starego żeglarza, który spoglądał w dół na wodę oceanu. Postanowił dać mu drugą szansę. Podszedł więc do niego i powiedział: - Wie pan, moim drugim hobby jest morska fauna i flora. Te wszystkie zwierzęta, które żyją w tych wodach, a pan spędził tyle czasu na morzu, porozmawiajmy o biologii morskiej. A stary żeglarz powiedział: - Biologia morska? Nic o tym nie wiem. - Co takiego?? Tyle lat na morzu i nigdy nie chciało się panu nauczyć o tych wspaniałych stworzeniach, które żyją w wodzie?? - Nie – powiedział żeglarz. - Ty głupcze! Ty stary głupcze! Co za marnotrawstwo życia, nie będę z panem więcej rozmawiać. Trzeciej nocy na morzu – spokojnie, były tylko cztery noce, już prawie kończę – trzeciej nocy kucharz ugotował naprawdę wspaniałą kolację. Profesor był w świetnym nastroju. Pogoda była idealna: wiał delikatny wietrzyk. Profesor postanowił dać staremu żeglarzowi jeszcze jedną szansę. Powiedział do niego: - Stary żeglarzu, ten wiatr prowadzi pana statek. Jeśli jest sztorm, to mogą go nawet zatopić. Wiem, że niewiele pan wie o astronomii i biologii morskiej, ale jako żeglarz, musi pan się znać na pogodzie. Tak się składa, że jestem profesorem meteorologii, i jadę, żeby dać serię wykładów na sławnym uniwersytecie; może porównamy notatki? Proszę, niech pan powie, co pan wie o pogodzie. A stary żeglarz odpowiedział: - Profesorze, nie wiem nic o pogodzie. Nawet nie wiem, jak się pisze „meteorologia”, cokolwiek to znaczy. - Co takiego?? – powiedział profesor – Tyle lat na morzu i nie wiesz nawet nic o pogodzie, która prowadzi twój statek?? Głupcze, ty kompletny głupcze, co za marnotrawstwo życia! I odszedł, bo nie miał zamiaru więcej rozmawiać z takim idiotą. Czwartej nocy – to już ostatnia – profesor w ogóle nie wyszedł na pokład. Nie poszedł nawet na kolację, bo morze było wzburzone i cierpiał na chorobę morską, więc nie mógł nic zjeść, bo od razu by zwymiotował. I im dłużej trwała burza na morzu, tym było gorzej. Statek coraz bardziej się kołysał w tej straszliwej burzy, aż tu nagle usłyszał „trach!”- Jesteście już podekscytowani? Przez kilka chwil było cicho; potem usłyszał, jak ludzie biegną za drzwiami jego kabiny. Bardzo wystraszony, otworzył drzwi i jak myślicie, kogo zobaczył na korytarzu? Tego starego żeglarza, z którym wcześniej próbował rozmawiać. Żeglarz zatrzymał się, popatrzał na niego i zapytał: - Profesorze, czy przez te wszystkie lata nauczył się pan pływać? - Nie, nie miałem okazji – odpowiedział profesor. - Co za głupi profesor, co za marnotrawstwo życia. Nasz statek tonie. Morałem tej historii jest: jeśli chcesz być żeglarzem, to do diabła z astronomią, biologią morską i meteorologią, ale musisz umieć pływać. I tak samo jest z życiem: możesz się uczyć wielu rzeczy, i może są one ciekawe i zajmujące, ale najważniejsze jest to, żeby nauczyć się jak nie utonąć. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach