Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

co sądzicie o matkach które biora nianię i wracaja do pracy

Polecane posty

Gość gość

np po pół roku albo nawet po 3 miesiącach?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
to ich decyzja i nikt nie ma prawa ich krytykować, bo nie wiedzą dlaczego matki tak robią, a wydają opinie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
kur vv a zazdroszcze, ja jeszcze siedze w 4 scianach :o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Podziwiam je.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Maja taka sytuacje i to robia co tu myslec.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
moja mama sama mnie wychowywała i musiała zatrudnić nianię i iść do pracy żebyśmy miały co jeść. Lepsze to niż dom dziecka, nie sądzisz?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja jeszcze nie urodzilam a juz chce do pracy :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
WSPOLCZUJE IM.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A co można sądzić? Można tylko chylić czoła. Rozsądne, mądre babki, które myślą perspektywicznie. Nie boją się porzucić domowych pieleszy, nie lenią się w domu tylko zarabiają na rodzinę, rozwijają się. Szacun

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A ja wspíłczuję nierobom, których jedyną aspiracją jest zajmowanie się domem i dziećmi i pozostającymi utrzymanką faceta.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A co ma nas obchodzić jak żyje ktoś nam obcy? Może taka kobieta nie ma wyjścia? Jak nie pójdzie zarabiać to nie kupi pampersow? A tak da trochę kasy niani a reszta jej zostanie na czynsz czy pampersy.... Sama pracowalam jako niania mając małe dziecko. I dzięki ludziom co wrócili do pracy moglam opiekować się ich skarbem, dzięki czemu mialam dodatkowy dochód i towarzystwo dla swojego dziecka :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Normalna rzecz w innych krajach. W Polsce jedynie matki siedzą w domach z dziećmi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gosjaaaa
Sama nie korzystałam z rocznego urlopu, tylko wróciłam do pracy po 6 mcach, zależało mi na pracy, chociaż mąż jest moją drugą połówką, jesteśmy udaną parą 15 lat, ale nie chcę być na jego utrzymaniu, nie po to skończyłam dobre studia żeby w domu siedzieć, kocham dziecko nad życzę, ale potrzebuję robić "ważne" rzeczy, być doceniana, mieć kontakt z ludźmi, a szczęśliwa mamą to szczęśliwe dziecko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tak trudno zrozumieć że inni mają większe ambicje niż wy?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość zla synowaa5
najpierw nania do 3 mies dziecka potem przedszkole od 8-16 następnie szkola i czekanie na rodzca na swietlicy a potem matki dziwia się, ze maja problemy z nastolatkami którzy pija , cpaja , szlajają się itd. Po hoooj były wam te dzieci potrzebne jeśli po 3 mies już oddajecie je w obce rece.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"siedzenie" w domu to również ciężka praca-cięższa niż moja praca zawodowa, polegająca na ubieraniu się rano w garsonkę i analizowaniu dokumentów od 8-16. Przy 1 dziecku zostałam dłużej. To były najcięższe psychicznie i fizycznie 3 lata, ale najwięcej mnie nauczyły o sobie... Teraz, przy drugim, wracam szybciej - myślę, że maluch będzie mnie miał ok. pół roku. Wiem jedno - dla dziecka najlepsze jest wychowanie z mamą dostępną co dzień. Kiedyś taki był schemat - tata pracował, mama chowała dzieci, nie jedno-a wiele. Dziś są inne priorytety, tylko dlaczego nazywacie je brakiem ambicji? Często to mężczyznom zależy, aby ich żona zajęła się prowadzeniem domu, wychowaniem dzieci - im jest tak wygodnie, a skoro stać tych ludzi na to? W czym problem? Ja np. nie mam kredytu na mieszkanie, opłaty mam śmiesznie niskie, na lepsze auto nie odkładam - bo mam całkiem niezłe. Wracam, bo taki jest mój wybór. A nie po to, żeby mnie inne kafeterianki nazwały ambitną, rozsądną babką ;) Nie wiń innych za to, że masz męża fajtłapę i musicie zapieprzać oboje na pensje wysokości jednej mojej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja właśnie siedziałam z nianią, potem chodziłam do żłobka, przedszkola i świetlicy. Mam studia, nie piję, nie ćpam. Znajoma - matka siedziała z nią do 9 roku życia w domu, ledwo skończyła gimnazjum, potem chciała się wyrwać i zaćpała się gdzieś na przedmieściach Londynu. Życie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
a co mnie to obchodzi?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja wróciłam po pół roku gdy skończyło się macierzyńskie. Nie dalibyśmy radę żyć za jedną wypłatę. To znaczy dalibyśmy radę ale baaaaaaaaaaaardzo skromnie. Poza tym lubię moją pracę. Przecież nie zostanę w domu do 18 dziecka. Nie wiem co się o mnie sądzi, tak zrobiło 100% moich koleżanek i przyjaciółek i też nic specjalnego o nich nei sądzę. Ot, kolejny etat w życiu....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tak bo jak dziecko pojdzie do zlobka to potem bedzie patologia... Jak trzeba byc ograniczonym zeby tak myslec!?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nic nie sadze. Ja wrocilam i wiekszosc znajomych rowniez. Tyle ze ja nie mieszkam w Polscei tutaj ludzie chca pracowac a nie siedziec w domu i'ciezko'pracowac.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
De robia jak miliony kobiet i musza sobie radzic.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
zazdroszczę, bo mnie nie stac na niankę

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kokoszka123
gościu z 19.46 bardzo ładnie powiedziane,zgadzam się z Tobą w 100%. Tu na kafeterii siedzenie w domu z dzieckiem to lenistwo i brak ambicji. A ja powiem Wam tak: uważam, że wychowywanie własnego dziecka, to najtrudniejsza z prac jaka istnieje. Trzeba zaplanować czas tak, by siedzenie w domu nie sprowadzało się do shoppingu, podczas którego dziecko siedzi w wózku, ani do oglądania seriali lub siedzeniu na fb a dziecko samopas. Wychowywanie dziecka, to stałe opowiadanie mu świata, gry i zabawy edukacyjne, zaplanowanie czasu tak, by wycisnąć go jak cytrynę, a w międzyczasie ogarnięcie domu, ugotowanie porządnego obiadu, a nie fixu knorra. Znam kobietę, która ma kilkoro dzieci i najważniejsze dla niej było by dziecko było czyste, wyprasowane i najedzone. I tyle w kwestii wychowania. Wolała zapieprzać i czyścić okna 2 razy w miesiącu, niż wychować dzieci. I siedziała z nimi w domu.A dzieci non stop w bajkach tv ;) i zadowolona bo w domu lśniło i żarcia narobione jak na wojnę. A dzieci jak zwierzęta, zero zasad, zero ogarnięcia. Uważam, że kobieta która pozostaje w domu i NAPRAWDĘ wychowuje dziecko, i dba o dom, o rodzinę, ma wyższość nad tą, która idzie do pracy, bo jej dziecko wychowują inni, a nie ona. To nie ona nauczy je pierwszego zdania, ona co najwyżej zapłaci by ktoś to zrobił. Chylę czoła przed tymi nielicznymi niestety, które pracują w domu nad rodziną. To jest bardzo bardzo trudne i wymaga wiele dyscypliny wewnętrznej.Wiem, że - na przykładzie podanym powyżej - większość kobiet siedzi z dziećmi, a nie wychowuje, tylko hoduje jak trzodę chlewna minimalizując jego potrzeby. A matki idące do pracy po kilku miesiącach, to jakiś żart o ile nie wymaga tego jakaś tragiczna sytuacja. Dziecko było fanaberią lub wymogiem wieku. Urodziłaś- wychowaj. A nie zwalasz na obcych.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
AMEN!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja mialam nianie, potem chodzilam do przedszkola. Rodzice pracowali. Studia skonczylam, nie cpam, nie chlam, nie szlajam sie. Moj syn mial nianie, ktora nauczyla go mowic po angielsku D, chodzil do przedszkola. Studiuje, nie cpa, nie chleje, nie stoczyl sie. Ma swietna dziewczyne, z podobnego domu gdzie rodzice pracowali i takie wzorce przekazali dzieciom. Oboje sa ambitni, daza do wlasnych celow i nie wydaje mi sie, aby moja (przyszla) synowa zamknela sie w domu. Dzieci wynosza z domu co trzymuja. Corka zgnusnialej matki, raczej ambitna dziewczyna nie bedzie. Bedzie szukala kogos, kto zapewni jej egzystencje podobna do tej jaka zna z domu - do siedzenia w domu i scierania kurzy :D Ludzie maja rozne potrzeby i rozne ambicje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Co sądzę? Ze to ich osobista sprawa i wybór. Może chcą, może muszą. Ja nie będę krytykować i oceniać. Sama wróciłam dość szybko do pracy i dziecku krzywda się nie stała.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Kokoszka a to wychowanie dla ciebie to praca w godzinach 8-16? Myslisz ze po ppwrocie z pracy dziecka sie nie wychowuje? Skoro uwazasz ze nie mozna polaczyc pracy z wychowaniem to powiedz moja droga po co sie edukowalas? Przeciez wiedzialas ze bedziesz chciala miec dzieci. Wychowanie to tez nie pierwsze 3 lata zycia. Wychowujesz dziecko troche dluzej. Ja widze te dzieci wychowywne przez mamusie przy tv....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No to odpowiem Ci ja, córka wiecznie pracującej matki i wiecznie pracującego ojca. Nawet moja babcia pracowała, choć mogła być na emeryturze. Wychowywałam się ciągana po nianiach lub podrzucana do obcych ludzi, którzy akurat mogli ze mną posiedzieć. Na uroczystościach szkolnych NIGDY nie było akurat moich rodziców. A chodziłam do szkoły na wsi, wiec reszta rodziców (przeważnie rolników) była obecna. Nie skrzywiło mi to psychiki, nie załamałam się itd. ale pamiętam to do dziś. Boże, jak ja zazdrościłam tego, że moje koleżanki mają mamy w domach, że maja obiady,a nie pyzy z torebki tak jak ja, że miały np. robione przez mamy stroje na jasełka i takie głupoty. Powtarzam, nie skrzywiło mi to psychiki, skończyłam studia, nigdy nie przysporzyłam rodzicom problemów wychowawczych - jakichkolwiek. Ale brakowało mi rodziny. Nawet nie pamiętam, żeby matka upiekła ciasto kiedykolwiek. O organizacji mi urodzin nie wspomnę ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×