prośba o radę

Witam, Mam problem i proszę Was o radę. W październiku poznałam niesamowitego chłopaka. Oboje mamy po 17 lat. Zaczęliśmy się do siebie uśmiechać, często. On pierwszy do mnie napisał, skomplementował, rozmawialiśmy w szkole. Czekał po lekcjach, odprowadzał do domu, pożyczał książki. Oczywiście, nie byłam bierna, delikatnie inicjowałam okazję, by go spotkać i pomagałam mu w działaniu, tak by nadal myślał że to on mnie zdobywa. Zdążyłam coś poczuć i zaangażować się. On nagle przestał, zaczął mnie unikać, już nie tak często go spotkałam na korytarzach. Wcześniej widziałam jak jego koledzy ośmielali go, by zagadał do mnie (na samym początku, kiedy dopiero się tylko uśmiechalismy) a teraz oni (ci koledzy) jakby czuli ze ja coś czuje do tego chłopaka i mam wrażenie, że im to nie odpowiada. Może go zniechęcili? Pisałam potem raz do niego z prośbą o pożyczone książki on napisał, ze jasne nie ma problemu, a potem i tak jej nie przyniósł. Raz jak się mialiśmy, powiedział ze zapomniał i tyle. Teraz kiedy już mnie widzi, mówi mi cześć, ale to nie to samo, co wtedy. Ja czułam, że mu się podobam, przecież zresztą sam zaczął znajomość. Wczoraj napisałam coś w stylu "hej, jak mija dzień? " i długo nie wyświetlał a potem około 12 w nocy wyświetlił i mimo że byłam aktywna nie odpisał. Mam wrażenie, że on nie chce juz się angażować. Co zrobić? Bardzo go lubię, podoba mi się i chciałabym, by nadal spędzał ze mną chodź trochę czasu. To jest tym bardziej trudne, że mieszka 25 km od mojego miasta, codziennie dojeżdża do szkoły i ten czas jest ograniczony. Nie wiem jak działać? Pomóżcie mi, może masz jakieś rady? Byliście może nawet w takiej sytuacji