Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość oj nie wiem sama

najtrudniejsza sytuacja w życiu nie wiem co robić

Polecane posty

Gość oj nie wiem sama

Chciałam opisać swoje pokręcone życie ale jest ono skomplikowane odkąd pamiętam w dzieciństwie nigdy nie usłyszałam że rodzice mnie kochają, mama nieraz mówiła tylko do mojego o 4 lata młodszego brata mój kochany synek i takie tam, choć mamy tego samego ojca. Jedynie ojciec traktował nas równo ozięble ale zdarzały się sytuacje gdzie się razem z nami bawił, ale czym matka go bardziej wyzywała tym bardziej uciekał w świat alkoholu. Moja mama nigdy nie pracowała a dom utrzymywał ojciec choć lubił od czasu do czasu zajrzeć w kieliszek i wtedy bywało różnie czasem 2 zł na zbiórkę do szkoły było problemem, pomagali sąsiedzi dziadkowie kto mógł dawał byśmy mogli przeżyć. W wieku 15 lat poznałam o 21 lat starszego od siebie faceta, a gdy zaszłam w ciąże w domu od matki usłyszałam "coś Ty zrobiła (choć to rodzice przygarnęli tego faceta do domu. powiedzmy sobie szczerze przyjechał do mnie i sam powiedział że jest moim facetem że nie ma gdzie przenocować i tak został na stałe wtedy dopiero zaszłam w ciąże w domu rodzinnym) matka ukrywała jeszcze prawdę przed ojcem co do jego wieku i tego że facet jest żonaty. Po urodzeniu dziecka stwierdziłam że chcę skończyć szkołę, że nie chcę być tak jak matka wiecznie w domu. Przemyślałam też sprawę seksu bo już więcej nie chciałam przeżyć tego samego. Zaczęły się wtedy moje kłopoty facet zaczął się na de mną znęcać psychicznie i fizycznie, doszło nawet do tego, że jak nie chciałam z nim sypiać, zgwałcił mnie. Najgorsze było to że po całym zajściu wyszedł z pokoju i z moją matką popijał kawkę śmiejąc się w najlepsze. Gdy chciałam iść na policję powiedział że jeśli pójdę to zabije najpierw dziecko a potem mnie. Oczywiście pomijając fakt tego, że w domu dawał pieniądze na utrzymanie dla całej rodziny, mama była zadowolona a on potem mówił, że jest jeden sposób by na to zarobić i były kolejne poniżenia i gwałty. Kilkakrotnie próbowałam opowiedzieć o tym co się dzieje że nie chcę tak żyć ale w domu nikt mnie nie słuchał. Doszło do tego że mój ojciec któregoś dnia wyszedł z domu i więcej nie wrócił( ułożył sobie życie z inną), a ja przeżywałam coraz większe upokorzenia. W końcu los się do mnie uśmiechnął i facet zmarł. Poczułam się nareszcie wolna a życie wyglądało w miarę normalnie, do czasu kiedy chciałam oddać ubranka córki, od matki usłyszałam, że mam tego nikomu nie dawać bo to kupił jej ojciec i że był taki dobry powiedziałam wtedy że wcale nie był taki cudowny i nie zniosę jego kultu, że więcej nie chcę o nim wspominać ani o nim słyszeć, ani o żadnym facecie. I życie się potoczyło siedziałam razem z mamą na bezrobociu w domu, czasem udało mi się złapać jakieś zlecenie i było ok, może za wyjątkami kiedy trzeba było pilnie coś kupić wtedy słyszałam że jestem nikim zwykłym zerem które siedzi na d***e i nie potrafi sobie znaleźć pracy, córka wiadomo szybko wyrosła, przez 8 lat nie poznałam nikogo komu mogłabym zaufać. Teraz mam 30 lat, poznałam cudownego mężczyznę, który postanowił mi pomóc, pomógł w znalezieniu pracy normalnej pracy, dobrze płatnej choć związanej z wyjazdami przedstawiciel pewnej firmy, ten mężczyzna z powrotem zwrócił mi wiarę w siebie że nie jestem zerem, powtarzał że wiele mogę że wiele osiągnę i że mu na mnie zależy. Pierwszy raz w życiu on podarował mi prezent na urodziny, bo w domu nigdy nie dostałam żadnego zwłaszcza z okazji urodzin choć ja zawsze kupuje wszystkim. Postanowiliśmy razem spędzić sylwestra, bym chociaż raz nie musiała siedzieć w domu tylko mogła spędzić czas jak chcę. Bardzo chciałam wyjść do ludzi z domu i czuć, że żyje córka została z babcią i wujkiem w domu. Oczywiście przed wyjazdem matka zrobiła mi wykład, że zostawiam rodzinę, że jestem taka jak ojciec, że nie myślę o niej, że stawiam na swoim, że powinnam siedzieć w domu itd. Że chcę być sama choć zawsze spędzaliśmy sylwestra razem, ale to nie prawda był sylwester taki kiedy moja matka wznosiła toast noworoczny z ojcem mojej córki a ja sama wtedy siedziałam w pokoju, były też te spędzane u sąsiadów lub dalszej rodziny beze mnie. Dlatego postanowiłam nie zmieniać planów i zrobiłam to co chciałam pojechałam na sylwestra. Wszystko było dobrze dziecko rozmawiało ze mną przez telefon i nie miało do mnie żalu, że jestem ze swoim przyjacielem. Problem pojawił się gdy wróciłam po sylwestrze w nowym roku do domu. Matka się do mnie przestała odzywać, traktuje mnie jak wroga, dziecku powiedziała, że jestem wyrodną matką która tylko jeździ nie wiadomo gdzie, że mój przyjaciel wychowuje mnie na hrabiankę, że niedługo zostawię córkę i w Boże Narodzenie i w Wielkanoc, że tylko się "ciągam" z chłopem a ona (matka) przeze mnie nie miała nigdy żadnych kolegów ani koleżanek. Nie wiem co robić wyprowadzić się nie mam dokąd a w domu i tak prawie wszystkie rzeczy są przeze mnie kupione, wszelkie sprawy w urzędach też ja zawsze załatwiam ale jak żyć. Mam wrażenie, że moja matka jest zazdrosna o to, że w końcu mam na kogo liczyć, że staję się niezależna. Może ktoś podpowie mi co robić, jak przekonać dziecko, że wyjeżdżam dla jej dobra, żeby nie musiała się wstydzić tego, że nie ma dwóch czy pięciu złotych na swoje drobniutkie przyjemności, np. na batonika. Co zrobić, żeby matka nie nastawiała dziecka przeciwko mnie, chciałam żebyśmy poszły do psychologa ale matka się nie zgadza bo on nie będzie z nikim rozmawiać. Nie mam czasem siły te lata doprowadziły mnie do nerwicy nie śpię po nocach całymi tygodniami boli mnie żołądek a teraz jest jeszcze gorzej bo jetem największym wrogiem w domu. Chyba mając 30 lat mogę zacząć podejmować samodzielne decyzje, bez tłumaczenia się jak małe dziecko. Dlaczego matka teraz ingeruje w moje życie dlaczego nie zrobiła tego jak miałam 15 lat.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
O rany wyprowadz sie I odetnij od rodziców, nie wiem na co jeszcze czekasz?? To chyba oczywiste. Nie ma co prowadzić głębokich wywodów, tylko działać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Pomijając Twoje dzieciństwo i żal Ty jesteś tą dorosłą osobą. Masz pracę, faceta który (jak zrozumiałam) jest dobry i pomocny, to o co chodzi? Masz córkę i 30 lat na karku to chyba najwyższy czas aby wreszcie wziąść na siebie odpowiedzialność że swoje życie. TERAZ nie jesteś uzależniona od matki. Wyprowadź się choćby do małego mieszkanka, ale to by były Twoje i córki własne cztery kąty. Dziecko przekonuj tylko do tego żeby szanowało pieniędze. Nie ma na batonika? Upiecz ciasto. Jeszcze lepiej , znajdź w sobie siły i zaangażuj córeczkę w pieczeniu ciasteczek. Założę się że TO będzie o wiele czulej wspominać niż kupowanie gotowych batoników. Ty się najlepiej wyprowadź bo Twojemu dziecku udzieli się to samo co Tobie przez Twoją matkę. Chcesz tego? Zachowania matki nie staram się nawet zrozumieć bo to nie ma sensu. Co MA SENS, to Twoja decyzja z dalszym Twoim i córki życiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość z archiwum X
moja cura jest jak rura :classic_cool:

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×