Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Kama107

mezalians w związku i życiu ?????

Polecane posty

Gość Kama107

od roku spotykam się z facetem młodszym o 4 lata. Ja mam 31, on 27. Trochę razem spędziliśmy już czasu, wspólne wypady, weekendy, wakacje, jakieś uroczystości rodzinne. poznaliśmy się i poznajemy. Moi rodzice nie są zadowoleni z tego, z kim się spotykam. Po pierwsze młodszy, ma jeszcze czas na ułożenie sobie życia, nie dorobił się niczego jak na razie, a co najważniejsze nie ma "wyglądu" i nie zrobił dobrego wrażenia na nich. Wyglądamy wg.nich razem śmiesznie, a ja przy nim jak modelka. On jest trochę "misiowaty" ale zaczął się brać za siebie. No i pytam o mezalians w nowoczesnym świecie.... moi starzy uważają, że On nalazł sobie idealną partię, przy mnie może się dobrze urządzić i żyć. Jestem taką gwiazdką z nieba dla niego i może jego rodziny, ma się kim pochwalić. A ja ? Kim miałabym się pochwalić? Faktem jest, że miałam lepszy start w życiu od niego. Jestem trochę inaczej ustawiona. Ja po studiach, dobra praca, niedługo własne mieszkanie. On po zawodówce, pracuje w firmie produkcyjnej, ze śląskiej rodziny (co im też nie w smak, bo wiadomo jacy oni są: zawsze za swoją rodziną, religijni, msze, spowiedzi, rocznice.... i co by nie było, zawsze wróci do swoich). No a ja dziewczyna z "miasta" mogę się okazać po pewnym czasie intruzem, właśnie w jego środowisku, bo nie będę robić tak jak Oni. Jest różnica w pochodzeniu, środowisku, przyzwyczajeniach, jakimś obyciu w życiu. Stwierdzają, że mam przestać okłamywać samą siebie i zobaczyć z dystansu jak to wygląda, bo uczucie przenika a człowiek zostaje. A ja mam jeszcze trochę czasu na to żeby inaczej sobie ulożyć życie, i poznać kogoś innego, na poziomie, z podobnymi wartościami itp. i wyjść za mąż "za kogoś". Z pewnością mój obecny chłopak nie jet kandydatem na męża ani zięcia. Nigdy by tego nie zaakceptowali. Facet zapewnia mnie o tym, że mnie kocha, jestem dla niego najważniejsza, jestem najlepszym co go w życiu spotkało. Już planował nawet zaręczyny i kupno pierścionka. Ale przystopowałam to. Jestem na rozstaju dróg. Mam już coraz mniej sił na tą walkę ze sobą i otoczeniem. Wiem ze to nie rodzice beda z nim mieszkać i życ. Nie wybieram faceta dla nich, ale dla siebie. Tylko moze mam troche klapki na oczach i nie wiedze czegos, co oni dostrzegaja ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Pamiętasz to wszystko co układaliśmy Ja i ty najbliższe nasze sny i czułe myśli, pamiętasz? Jedną myśl by do ostatnich dni być razem Jak wybrani realizować wspólne plany A teraz pozostało mi jedynie twoje zdjęcie Zapach perfum w łazience przypomina mi Ciebie Nieszczere obietnice wciąż dawały mi nadzieje Że istnieje szansa bym nie odszedł w zapomnienie , pamiętasz? Listopad, nasza ostatnia rozmowa , pamiętasz ? Takie słowa nie są po to by budować (nie nie) Wszystko sypie się łatwiej niż uschnięte kwiaty Na ulicy na mnie patrzysz ale ja już nie chce patrzeć Dzwonisz, chcesz spotkania Ja nie pójdę porozmawiać nie ma szans Nie mam już ochoty nic naprawiać I nie tłumacz więcej ,że ze mną odeszło szczęście Zostaw mnie samego ,przy kimś innym moje miejsce , moje miejsce

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
mówisz o oczekiwaniach rodziców jakie są twoje oczekiwania? czy on je spełnia? co od niego otrzymujesz? dlaczego z nim jesteś? piszesz jakbyś sama nie miała własnych oczekiwań nie w tym rzecz, czy rodzice mają rację, czy nie mają ale w tym, czego ty chcesz i dlaczego, akurat tego?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość ela
A ja mam jeszcze trochę czasu na to żeby inaczej sobie ulożyć życie, i poznać kogoś innego, na poziomie, z podobnymi wartościami itp. i wyjść za mąż "za kogoś". Odpowiedziałaś sobie sama . A po tekście jesteś nadziana stereotypami jak kasza cwarkami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kama107
odpowiadają na Twoje pytanie.... mimo różnicy wieku (tylko 4 lata, co to jest...), czuje sie przy im dobrze, bezpiecznie. Często mi mowi o swoich uczuciach, o milosci, dotyka, trzyma za reke, caluje, jest czuły. Pokochał mnie taka jaką jestem, tak mi powiedział. Ale wiem też, że musiałabym nad nim jeszcze popracować, niektorych rzeczy nauczyć albo pokazać. Ale nie chciałabym byc "opiekunką", w zadnym wypadku. Wiem ze nie zmienię jego metryki, wylgadu, tego skąd jest....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
GOŚĆ ELA.... te slowa o tym ze ma czas i moge wyjsć za mać za "kogoś" - padły od moich rodziców, nie ode mnie. Stereotypy są i beda, sama wiem, ale moich seniorów nie zmienię, takie moją o nim zdanie, i tyle. Juz je wyrobili.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ale go przystopowałaś dlaczego? dla rodziców? sama chyba nie wiesz, czego chcesz prawdopodobnie nie budzi on w tobie dostatecznie silnych uczuć

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kama107
do GOŚĆ tak przystopowałam go z tematem zaręczyn, bo zareczyny to już nic śmiesznego, a poważna deklaracja ze w przyszłości weźmiemy ślub. Poza tym jak on chce coś zarobić na wesele, jakiś start, będzie musial jechać za granicę. I znowu zostanę sama. To moj pierwszy powazniejszy zwiazek, jego też. Też sie ucze drugiego czlowieka w tej całej relacji.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kama107
DO gość dziś no wlasnie rodzina moze pomóc albo zniszczyć. I powiedz mi, jak funkcjonujesz do dzisiaj mimo sprzeciwu rodziców z Twojej strony ? Pogodzili się z tym, zaakceptowali ? Nie jestem typem podrywaczki, nie sięgam po kilku facetów na raz i nie bawie się nimi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
nie wiem, może się mylę ale odbieram ciebie, jako osobę smutna nawet trochę zgorzkniałą niezadowoloną, wycofaną znużoną? jakbyś niosła jakiś ciężar i już nie miała sily ale nie miała też odwagi, pragnienia, aby go zrzucić

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kama107
gość dziś nie mam sił na to zeby co chwila sie klocic z rodzicami o niego. a to juz trwa 3 miesiące, stad mam gorszy nastroj, jestem smutna, sama siebie wewnetrznie katuje. Moze też troche sie na nim wyżywam, niepotrzebnie w ogóle. nie mam pragnienia zeby go rzucic, tylko moze racjonalniej sie zastanawiam nad przyszloscia, co bedzie, jak to bedzie. nikt nie ma szlanej kuli i nie powie Ci co bedzie za kilkanaście lat. wtedy nie byloby np. niekorych pieknych chwil ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
no, pewne rzeczy są do przewidzenia ale trzeba patrzeć bardzo uważnie nie zawsze jesteśmy do takiej wnikliwości zdolni

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Kama -nie chciałam Cię urazić ,że jesteś typem podrywaczki ale wiem ,ze czasem dziewczyny z tych 'lepszych" domów z facetów robią sobie zabawki ... Jak sobie radzę z rodziną ? Oj ...było ciężko ale przetrwałam chociaż nawet dziś mam czasem ochotę uciec ...( teściowa ma mnie za samo zło i jest wściekła ,że pomimo iż zapowiadała,ze TO zniszczy my nadal tkwimy razem ) Z częścią rodziny nie spotykam się ... Nauczyłam się nie przejmować ( chociaż to raczej maska bo w głębi serca męczy mnie ta sytuacja ) Po tylu latach małżeństwa jesteśmy razem raczej z przyzwyczajenia i z wygodnictwa ...no i mamy 11letniego syna ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kama107
gość dziś spokojnie, nie uraziłaś. Nie jestem typem osoby, która się bawi facetami. Nie jestem jak miss, nie wygladam jak modelka. Nie przebieram w mężczyznach. nawet jaki kiedys któryś mi się podobał, to on nie zwracał na mnie uwagi. Widzisz, ale mąż Cię kocha, jesteście razem, mimo wszystko. Przetrwaliście chwile te mniej przyjemne. A z rodziną...chyba nigdy sie nie wygra. Sama to widzisz i wiesz. Zawsze ktos będzie miał jakieś "ale". aaa....moj chlopak juz idelanie nadaje sie na zięcia. Moja matka go nie znosi ;) Więc dobry początek. tylko widzisz, mysle ze troche tez cierpie ze wzgledu na to, jak kiedys rodzice mnie wychowywali. Toche jak za szlaną kulą, tego nie rówb, tam nie idź, gdzie tam jakieś dyskoteki, spotkania...po co Ci to. Najważniejsza tlyko nauka, dobre oceny i bycie grzeczną i miłą. Może swój czas już przespałam. I tyle.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Słowa te piszę z autopsji; Pomyśl głęboko i szczerze odpowiedz sobie na pytanie ; Jaka byłaby †woja decyzja gdybyś w całej tej sytuacji miała nie 31 a 24 lata? Z twojej wypowiedzi tak między wierszami wyczuwam że mimo wszystko te 31 lat wywiera na ciebie małą presję .Sam fakt że nas pytasz o zdanie też o tym świadczy .Kochana autorko w tej sprawie nie powinnaś mieć wątpliwości ,to twoje serce w połączeniu z rozumem powinno ci dać jednoznaczną odpowiedż .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No to powiem Ci tak ...Rób co Ci serce nakazuje ... Ja mojej matce zawsze mówiłam -"to mój wybór i czy ci się podoba czy nie musisz go zaakceptować " ...Mama często udaje ,że jest miła do mojego męża ale ten fałsz czuć na kilometr ...no i oczywiście zawsze musi mu jakąś szpilkę w doopę władować bo by nie była sobą ...Całe szczęście ,ze mąż się tym nie przejmuje ( albo tylko tak mówi ) Zawsze brałam jego stronę ( on niestety myślał ,ze pokorne ciele dwie matki ssie i na swoją mamusię nie najeżdżał co w jej mniemaniu dawało przyzwolenie na " jazdy " po mnie ...W wielu takich przypadkach sytuację zmienia dziecko i potem "mamusie" odpuszczają ale nie zawsze .Jeżeli czujesz,że dasz radę to walcz ale nie rób nic wbrew sobie ..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kama107
Do Gość dziś w sumie dla mnie to tylko cyferki, nie mam jakiegoś parcia na to, żeby już za 6 miesięcy wyjść za mąż a za pół roku już być w ciąży.....bo mój czas tyka. Bo może tak o mnie pomyślałaś, czytając moj tekst. Moze to taka moja mała terapia, wpisać się na forum, przelać w wirtualny świat troche słów. Dopoki mieszkam z rodzicami,...ale juz nie dlugo to sie zmieni to bede pod ich wplywem, zdania, tego co mowia. Ale jak zmaieszkam sama uwolnie się ode tego, uspokoje mysli, i moze poukladam swój świat i życie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kama107
gość dziś Koleżanko, jak to w reklamie, serce i rozum ;) Zawsze jedno chyba ma przewagę nad drugim..... Jednak jesteś na swojego męża ważna, kocha Cie, jesteście razem, w dwójke zawsze raźniej i lepiej. I podziwiam Cię, że tak to wszystko znosisz dzielnie, choć nie jest łatwo pewnie. A zycie to nie serial, niestety, i nie zawsze jest jak w filmie. A dopoki facet mieszka z mamą w domu, albo z rodziną, to chyba duzo sie nie zmieni. Ale jak juz chce założyć swoją rodzinę, to powinien później trochę przewartościować i zmienić swoje spojrzenie, bo od ślubu to żona powinna być najważniejsza. Mam nadzieje, że jak wyprowadze się z domu, bede poza tymi wszystkimi negatywnymi myślami, uspokoję się, i może zaczne to jakoś sama układać powoli.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Kama o 11;21 udzieliłam ci rady , która po twojej wypowiedzi z 11;10 trochę musi ulec korekcie .Otóż †woim zasadniczym problemem jest brak zdania .Ta dyktatura twoich rodziców pozbawiła cię własnego zdania ,ty nie potrafisz sama decydować .Oni zarządzali tobą i robią to nadal ,a ty jak mała dziewczynka nadal nie masz odwagi się im sprzeciwić .Musisz zmienić te relacje , bo jak sama piszesz że coś przespałaś .Ty nie żyjesz ,to rodzice żyją za ciebie .Obudż się i zacznij sama żyć swoim życiem przecież masz już 31 lat .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Łatwo nie jest ale nikt mi nie obiecywał,że będzie sielanka .Takie życie wybrałam i pcham ten wózek ( czy to się mamuśkom podoba czy nie ) Myślę ,że jak wyprowadzisz się od rodziców będzie lepiej ...ale NIE pozwól mamusi na nic ( np.na wybór mebli i firanek ) Od samego początku pokaż jej KTO rządzi na swoim i KTO jest panią sytuacji ...Bądz uprzejma ale bardzo stanowcza . Z czasem rodzice zrozumieją ,że nie mają NIC do gadania w kwestii mieszkania,partnera ,Twojego życia .Uda Ci się ,powodzenia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kama107
Do gość dziś owszem, to jest moj problem... dobrze poznałaś. Masz racje w tym co napisałaś. Brak mozliwości podjecia decyzji. Zadecydowania o sobie w końcu. Przeważnie zawsze robilam to co chcieli, tak aby oni byli zadowoleni, było po ich myśli. Bo jakby to wygladało, jakbym sie im sprzeciwiła ?! Grzeczna, uprzejma, nie sprawiajaca kłopotów. Z dobrego domu, księżniczka ;) Ale ja się nią nie czuje. Teraz to się troche zmienia, ale pkt.zapalnym jest właśnie chłopak, a to podgrzało atmosferę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kama107
gość dziś Koleżanka ze Śląska nikogo nigdy do konca sie nie zadowoli. Myślałam ze moze w teściowej masz poparcie, lubi Cie, jest łatwiej z tamtej drugiej strony. Musisz być silną kobietą po prostu, radząc sobie z tym wszystkim. Dzieki za kilka słów. Czas postwić na siebie, i swoje oczekiwania wzgledem zycia. Bo jak nie, to zostanę sama do konca zycia. I tyle. wrócę do stan singla ;) Powodzenia również. Dzieki ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
kama skoro jesteś taka gwiazda z nieba to czemu jesteś stara panna ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kamaa107
gość dziś w przekonaniu moich rodziców, jestem gwiazdką z nieba dla faceta, z którym się spotykam. Tylko tyle. Bo chyba lepiej nie mógł trafić...wykształcona, miła, dobrze ustawiona..... - w tym sensie. księzniczke ze mnie robią, ja nią nie jestem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tak to prawda " jeszcze się taki nie urodził co by wszystkim dogodził " i nawet nie idz w tym kierunku ...Nie warto ( by mieć miękkie serce musisz mieć twardą doope ) Naucz się myśleć o sobie i stań się małą egoistką ...Broń boże nie namawiam Cię byś się stała obojętną ,zimną osobą ale staraj się ZAWSZE na pierwszym miejscu stawiać JA na drugim JA a potem reszta ...Będzie Ci trudno na początku sprzeciwiać się rodzicom ale musisz ...zobaczysz ,że oni też z czasem odpuszczą jak zobaczą ,ze świetnie dajesz sobie radę bez nich .Nie dziw im się ,że w ich oczach jesteś i pewnie zawsze zostaniesz małą dziewczynką ( rodzice już tak mają - ja cały czas w moim 11 latku widzę dziecko i pewnie nawet jak będzie miał 185cm wzrostu to nadal będzie moj Kubuś a nie Jakub . Zobaczysz ,że jak wyfruniesz im z gniazdka odpuszczą ( bo będą się bali utraty kontaktu z Tobą ) ale tak jak Ci pisałam wcześniej - na swoim - nie pozwól się wtrącać w nic .Twoje życie Twoje decyzje Twoje konsekwencje .Uda Ci się . A ten Twój hanys może się okazać całkiem konkretnym facetem i uwierz mi ,że jego rodzina będzie za Tobą przepadała

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
jednego nie rozumiem, w 1 poście piszesz,że wygladasz jak modelka przy nim ach och a później sobie zaprzeczasz, że nie wyglądasz jak miss czy modelka. może ze wszystkim troche przesadzasz pisząc jaka jesteś cud miód ( wykształcona itd ) a on taki beee. może tylko rodzice postrzegają cię jako księżniczkę a w rzeczywistości jesteś zwykłą, przeciętną laską ( bez urazy ale tak to widzę ).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
do gościa 12;24 Ona tak naprawdę , nie wie kim jest ,to jej rodzice żyją nią a ona nie ma własnego zdania , tylko jest im bezwzględnie posłuszna , bo tylko taką będą ją kochać .Miłość jej rodziców jest warunkowa .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Pomyłka miało być gość 12 ; 34

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dwie bliskie osoby z rodziny popelniły mezalians, i niestety, po kilku latach jednej z nich narzeczenstwo 6letnie się rozpadło, u drugiej po 10 latach malzenstwo. Nie tylko twój chlopak jest problemem dla twoich rodziców, ale TY jedtes problemem dla jego rodziców i rodziny. Zyłas i zyjesz pod parasolem, i nie takiej synowej by chcieli dla syna twardzi ludzie ze Ślaska. Tamtejsze kobiety mają, pardon, jaja, byle problem ich nie złamie, a jak wychodzą za mąz, to nie biegną do mamusi po wsparcie, tylko same walczą, ramię w ramię z męzem. Autorko, póki się nie usamodzielnisz, również emocjonalnie i mentalnie, to zaden związek na dluższą metę nie przetrwa. Od momentu slubu, to mąż powinien być dla ciebie najwazniejszy, jemu powinnas ufac, jemu być lojalna. Rodzice powinni się usunąc, i byc absolutnie na drugim planie. Jesli myslisz ,ze to jakos sie ulozy, i ze razem we czwórkę, ty, on, rodzice, będziecie funkcjonowac, to się głęboko mylisz. Cztery osoby w małzenstwie to tlum i tłok. Jesteś niegotowa do odpępowienia się, i zycia po swojemu. Mam psiapsiólkę, która byla jedynaczką chowana pod kloszem. Po wyjsciu za mąz, nadal jej rodzice podejmowali decyzje, jak mają młodzi zyc, gdzie i jak mieszkac, itp. Po 15 latach zycia jej mąż się zbuntował, i odszedl z jedna walizką, z wypasionego domu. Załozyl nowa rodzinę i jest szczęsliwy. A ona została sama z kotami, pracuje, a w kazdym wolnym czasie jeździ do rodziców, wozi ich do lekarzy, kibicuje im w ich starosci, jest smutna i zgorzkniała. Straciła miłosc swojego zycia, bo na czas nie potrafiła odstawic rodziców na dystans, a oni skwapliwie uczestniczyli w jej zyciu. Mezalians może byc nie tylko materialny, ale i mentalny. Chlopak ze Sląska da sobie sam radę w zyciu, a czy ty dasz sobie radę sama? urszak

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kama107
do URSZAK gość dziś widzisz, tu jest paradoks, bo jego mama mnie polubiła, i dobrze o mnie myśli. Miło mnie wita w swoim domu. I nie gram w żadnym wypadku humorzastej panny, księżniczki, po prostu jestem sobą. I nie zamierzam w przyszłości żyć w czwórkę. Ja + mąż + rodzice. Ani ze swoimi, ani z teściami. Uważam że młodzi powinni życ osobno i się docierać w związku, poznać się, zamieszkać razem, zobaczyć jak zycie wyglada na co dzień. Bo jak przychodzi codzienność i rzeczywistość, trzeba sobie radzić we dwójkę. Ale zawsze można znaleźć jeszcze czas na romantyczne wypadu, czy ponowne randki :) Ja nie jestem typowo ze śląska, osiedliłam się tu w latach 90tych. Wiec nie miałam styczności z tradycjami ślaskimi, ludzmi, obyczajami. Pewnie dziewczyna typowo ze śląska, z tego regionu, miałaby znacznie łatwiej :) I chyba zgadza się, jestem jedynaczk,a i na mnie rpzelali cale uczucie. Ale to nie oznacza, ze bede do konca zycia robic tak jak oni chca. I dalej spotykam sie z facetem, poza domem, mamy czas dla siebie, nie tak duzo jakbym chciała, ale mamy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×