Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Czy wszystko ze mną w porządku? Przyjaźnie.

Polecane posty

Gość gość

Dzisiaj przeczytałam tu jakiś temat o tym, że dziewczyna zawiodła się na przyjaciółce, bo tamta nie poświęcała jej należytej uwagi, czasu itd. A ja? A ja przyjaciół nie mam i mieć nie chcę. Zawsze odchodzę i wymiguję się od znajomości jeśli widzę, że ktoś usilnie chce zrobić ze mnie przyjaciela. Czemu? A ja nie mam przyjaciół, całkiem świadomie. Wychodzę z założenia, że jestem dorosła, mam swoje problemy, swoją rodzinę, swoją pracę, zmartwienia, bolączki i radości. Nie widzę potrzeby dzielenia się kimkolwiek z swoimi problemami i szczęściem tak samo jak nie czuję się komfortowo i na miejscu, kiedy przychodzi mi pocieszać kogoś, dawać rady, robić za powiernika. Nie widzę tez najmniejszego powodu, dla którego ja, dorosła, 35 letnia baba mam się przed kimkolwiek tłumaczyć z tego, że mam czas bądź też go nie posiadam, że chcę się z kimś spotkać albo nie lub że mam pieniądze ale są przeznaczone na inny cel i nie mogę ich w danej chwili pożyczyć. A ZAWSZE, ZAWSZE, ZAWSZE, prędzej czy później w przyjaźniach dochodzi do takich właśie sytuacji, w których musisz się tłumaczyć ze swojego życia, podejścia i ochoty lub jej braku (na cokolwiek) jak pięciolatek i to jeszcze tak pokrętnie i cwanie, żeby przypadkiem ktoś nie poczuł się urażony, pominięty, olany. A nienawidzę hipokryzji, niedopowiedzeń i niejasnych sytuacji; niestety w większości znanych mi przyjacielskich związków takie rzeczy mają miejsce. Nigdy nie jarały mnie jakieś wielkie, wspólne grille, imprezy towarzyskie, gadki o d***e maryni. Także aspekt czysto towarzyski już w ogóle mnie nie interesuje - zresztą mam kilku znajomych,z którymi czasem się spotykamy jeść i pić wino, rozmawiać o pracy, wakacjach, pasjach, polityce, sporcie - ale to nie są przyjaźnie, zwykłe, luźne, koleżeńskie związki, gdzie każdy czuje się swobodnie, bez zobowiązań. Dlatego ja mam przyjaźnie głęboko w poważaniu, moim jedynym wiernym przyjacielem od nastu lat jest mój mąż i moja siostra, to wszystko. Piza tym mam kilku znajomych i przepotężny święty spokój, który sobie niesamowicie cenię. W zasadzie to piszę to po to, aby dowiedzieć się czy są tu też takie osoby jak ja? A może znacie takich ludzi? Ktoś mógłby pomyśleć, że jestem odludkiem, jakimś wyalienowanym czubkiem. A wcale tak nie jest, ludzie mnie lubią, ja ich też, po prostu nie czuję potrzeby i czuję się ogromnie przytłoczona, kiedy ktoś mnie osacza, kiedy ktoś mnie od siebie uzależnia. (wiem że nie taki dział co trzeba, ale jestem z wami zżyta, bo tylko na tym się udzielam :classic_cool: ).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
hahah autorko jesteś całkowicie normalna:D Ja mam dokładnie to samo, od dziecka tak było. Ażeby podciągnąć to jakoś pod nasz dział dodam, że zostałam wykluczona ze społeczności rodziców z przedszkola, tylko dlatego, że ja nie chadzałam na kawki i winko do matek dzieci z naszej grupy. Od momentu, w którym kilkukrotnie mi to proponowano, a ja konsekwentnie acz grzecznie odmawiałam - niektóre mamy przestały mi nawet dzień dobry mówić:D No cóż, świadczy to wyłącznie o nich a nie o mnie i dziekuję Bogu za swoje podejście. W innym wypadku otaczałabym się znajomymi/przyjaciółmi-debilami, a tego na pewno bym nie zniosła:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A ja się spotykam ze swoją najlepszą przyjaciółką (znamy się szmat czasu, 8 lat) kilka razy w tygodniu (a nie mieszkamy najbliżej siebie). I nie wyobrażam sobie jej nie widywać. Co prawda ona ma małe dziecko, ja nie mam nawet faceta :D i jej czas jest ostatnio ograniczony, ale mam nadzieję, że wszystko wróci do starych trybów jak ogarnie się ze swoim synkiem (ma 4 miesiące). Nie wiem jak można żyć bez przyjaciół, no ale widocznie niektórzy potrafią..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jestem ja autorko. Miałam jedną"przyjaciółkę" i się przekonałam jak taka przyjaźń wygląda. Mam koleżanki, znajome i wystarczy. Oprócz tego mam męża on jest moim najlepszym przyjacielem. Oprócz niego właśnie moja siostra.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja jestem trochę taka jak ty, kiedyś w LO miałam (myślałam dobra przyjaciółke) przyjaciółke, kumplowałyśmy się kilka lat, chyba z 7. I co? strata czasu..jak najbardziej jej potrzebowałam to jej nie było( rozstałam się z narzeczonym po kilku latach i oświadczynach, było mi ciężko, dowiedziałam się o innej a to był mój pierwszy chłopak więc przeżyłam bardzo. Potem spotkałam mojego męża- nie przyszła zaproszona na ślub nawet do kościoła! W d***e mam taką przyjaźń, jak jej chłopak leżał w szpitalu po wycięciu guza to kilkaset km do niej tam pojechałam.. Nie opłaca się mieć przyjaciół-teraz czuje że mąż jest moim powiernikiem:) nie mam jakiejś takiej wewnętrznej potrzeby ploteczek wyżaleń itp. Mamy dziecko, mam jego jestem spełniona. A przyjaciółka....nie odezwała się 4 lata.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
jestem autorko identyczna jak Ty , jakbym o sobie myslala i dobrze mi z tym. SWIETY SPOKOJ to jest to.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×