Gość gość Napisano Styczeń 23, 2015 Facet chyba traktuje mnie jako punkt zaczepny. Stabilizacje. Czuje sie niekochana, nie rozmawiamy o uczuciach choc jestesmy razem ponad rok. Rzadko slysze kocham Cie. I przewaznie po moim kocham Cie. Nie czuje sie w pelni swobodnie w tym zwiazku, zawsze sie boje o to jak wygladam, uwazam na to co mowie, jak u niego nocuje to zawsze mam podklad na twarzy, kilka razy skrzywil sie jak mialam np. 2 dni niegolona piczke. Nie widze zeby mial maslane oczy tak jak ja do niego, zeby za mna szalal.czuje sie raczej jak "jestes to jestes". Nieraz rycze w poduszke bo pomimo zwiazku czuje sie taka nieatrakcyjna, samotna, niekochana, zalosna. Wszak on ma wyzsze-ja tylko srednie, on jest przystojny- ja sporo makamentow umiejetnie ukrywam. On jest pewny siebie- ja masakrycznie zakompleksiona. Nie czuje od niego zadnego wsparcia. Jak patrze na te wszystkie idiotki co maja facetow gdzies a oni za nimi tak lataja to czesto mysle, gdzie popelniam blad? Za duzo serca daje? Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach