Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Czy izolujecie chorego członka rodziny?

Polecane posty

Gość gość

Czy izolujecie chorego członka rodziny od reszty? Polega to na tym, że on nie przebywa z Wami w jednym pomieszczeniu, nie siada do stołu, nie korzysta ze wspólnycg pomieszczeń wtedy, kiedy inni korzystają itp.?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
chorego na choroby zakaźne, coćby przeziębienie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
klakier idziemy stopka: GRUzlica, lepiej zapobiegac czy leczyc?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Niemożliwe to jest, chyba że masz tyle pokoi co w białym domu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie. Przez kontakt z wirusami uodparniamy się też na nie. Moje dzieci- mimo, ze nie są izolowane, zwykle razem NIE chorują

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Chodziło o to, ze nie chorują w tym samym czasie, nie zarażają się od siebie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
nie izoluje,zal by mi było synka w pokoju samego trzymac

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tak. Maz jak jest chory, to spi na balkonie, ja nawet jem w maseczce. A serio- nie, gdyz i tak to niemozliwe w praktyce, choc mamy duze mieszkanie. Syn rzadko lapie ode mnie (ja najczesciej choruje), a ode mnie go nie odizoluje. Raz jak maz mial paskudna grype, ja po nim, to choc troche izolowalam syna od meza, zlapal, ale najlzej przeszedl. Oczywiscie raczej nie jezdzimy w odwiedziny gdy ktos choruje, choc czasem sie zdarza... I syn rzadko lapie od kogos, za to z przedszkola przynosi wszystko...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wifigdańsk
jasne ze nie. mialabym 2latke trzymac zamkniętą samą w pokoju?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
jak miałam grypę to spałam w salonie, i mi było lepiej bo wstawałam budziłam się itp. Jak ktoś jest chory w domu to częściej wietrze pomieszczenia i pościel, przeparzam naczynia lub w zmywarce program z wyparzaniem włączam, częściej myje ręce

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a ja pamiętam z dzieciństwa, że jak np.tata miał grype, ale to taka mocną a nie przeziębienie, to sobie odstawiał na bok talerz, kubek i sztućce i my z nich nie korzystaliśmy, po chorobie były wyparzane. tak, zdaje sie, że w moim domu chorzy byli jakoś tak delikatnie izolowani,pamietam, że jak mój brat był chory na angine to przez pierwsze dni -powiedzmy 2, nie mogłam wchodzić do niego do pokoju itd. jemu to pewnie i tak nie przeszkadzało, bo leżał z gorączką i spał ;) po chorobie posciele, pizamy chorego były gotowane. ps. matka pielęgniarka - żeby nie było, że przewrażliwiona, bo akurat dla mojej temperatura zaczynała sie powyzej 37.5, poniżej nie uważała za niebezpieczny stan i normalnie chodziliśmy do szkoły.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tutaj autorka. Wiadomo, że nie chodzi o izolacje maleńkiego dziecka od rodziców, bo jest chore, ale właśnie np. rodzica od drugiego rodzica i dziecka, albo starszego dziecka od młodszego (mówimy o starszym na tyle, że leży samo w łóżku, ogląda bajki i wystarczy mu donoszone z kuchni jedzenie). Ja mam mieszane uczucia - z jednej steony lepiej uniknąć zakażenia z drugiej osobie chorej jest przykro, że się ją traktuje jak trędowatą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ffefe
Przecież takie izolowanie to bzdura. W małych mieszkaniach trzeba by chyba zrobić jakąś śluzę, odkażanie przy przechodzeniu ze strefy w strefę, kontakt tylko w kombinezonach. To by dało efekt. My żyjemy normalnie. Kto ma zachorować, ten zachoruje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ffefe
A propos braku sensu izolowania: ja przeszłam chorobę nowotworową charakteryzującą się zanikiem odporności (czasem słyszę że chorzy z tą chorobą mają się izolować od świata zewnętrznego, bo zachorują na wszystko i byle choroba może ich zabić). Otóż można praktycznie nie mieć białych krwinek i normalnie funkcjonujących węzłów chłonnych a i tak wystarczy ze nie narażamy się bezpośrednio na czyjeś kichnięcia i myjemy ręce, i też wcale ryzyko zachorowania nie jest większe. Dość powiedzieć że córa, pięciolatka, chorowała, z gorączką, wymiotami, mąż jakąś anginę przyniósł z pracy a mi nic nie było, mimo że się nie izolowałam. Nie izolowaliśmy też nigdy córki gdy była niemowlęciem a bywało że oboje mieliśmy silną gorączkę i spaliśmy łóżko w łóżko z córką, i też nie chorowała. Tym bardziej w zwyczajnych sytuacjach nie ma co się zastanawiać nad jakimś izolowaniem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×