Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość RozdartaEmocjonalnie

Gitara ważniejsza niż ja.

Polecane posty

Gość RozdartaEmocjonalnie

Wiem, że jestem dużą dziewczynką, ale muszę usłyszeć albo męski punkt widzenia, albo radę, albo dostać opie**rdol. Jestem z moim partnerem rok. Na początku uwiódł mnie tańcem. Najnormalniej w świecie się w nim wtedy zakochałam. Mieliśmy iść na kurs tańca. Ja zawsze o tym marzyłam, on tańczył hip-hop, a na klasyczny nie miał partnerki. Grał na gitarze. Podstawy, ale bardzo mnie tym urzekł. Wrócił do niej po kilku latach przerwy, kiedy to dziewczyna nie pozwalała mu grać w zespole. Zbiegło się to jakoś z naszym spotkaniem. Często ćwiczył, robił postępy. Inteligentny, mocno rozwinięty emocjonalnie, sprawił, że dałam sobie drugą szansę i wróciłam do pisania, śpiewania i rysunku. Zainspirował mnie. Zawsze miał trochę naukowe podejście do wszystkiego, a rozwój był najważniejszy. Do tego stopnia, że pomimo, iż w ciągu roku poczyniłam niesamowite zmiany w swoim życiu, potrafił mi powiedzieć, że irytuje go, iż się nie rozwijam. I nie mam specjalistycznej wiedzy (on jest programistą). Oprócz gitary wciąż coś sobie dodaje. Najpierw programował dużo w domu, rozumiałam to - pracował. Potem kupił sobie elektroniczną perkusję. Następnie tablet graficzny. Teraz chce się zapisać na kurs śpiewu (skrzek). Fajnie, tylko, że to wszystko są rzeczy, których nie można robić razem. Całe wakacje byliśmy JEDEN raz nad wodą z moim ojcem i JEDEN raz na wycieczce w góry z moją mamą i siostrą :( Chciałam, żebyśmy mieli choć jedną rzecz wspólną. Wcześniej oglądaliśmy razem anime i chodziliśmy na siłownię. Może niezbyt pasjonujące, ale spędzaliśmy czas razem. Poszliśmy na kurs tańca. Konkretnie - na jedną lekcję. Potem nam coś wypadło raz, drugi i już nie chciał iść, bo mielibyśmy za duże braki. Nigdy do tego nie wróciliśmy, a ostatnio w klubie siedział przy stoliku cały wieczór. Wytłumaczenie? Taniec już go nie kręci, zapuścił włosy, zabrał się za gitarę, zmienił styl. Już mu się po prostu nie podoba. To strasznie bolesne, że coś, co nas połączyło, dla niego już nie istnieje. Umówiliśmy się na randki w piątki. Jeden dzień w tygodniu, obojętnie czy kawa, czy ciastko, czy spacer, czy piwo, czy drink, czy obiad. Nieważne. W zależności od humoru i stanu portfela. Zgodził się ponad miesiąc temu. I od tej pory notorycznie to olewa. Potrafi zająć się gitarą na od 3 do 8 godzin. Po pracy i w weekend. Gra, nagrywa dźwięk, nagrywa wideo. Serio, próbowałam się uczyć grać na gitarze. Umiem złapać kilka chwytów i średnio idzie mi bicie. Do jego poziomu brakuje mi jakichś 5 lat :/ Jego ćwiczenie ze mną polega na tym, że poświęci mi 5 min, a potem gra swoje, zagłuszając moje marne próby. Chciałam napomknięć, że mieszkamy razem prawie od początku. Zaczeliśmy chyba po 2 miesiącach. Ja mieszkałam sama, a on i tak codziennie u mnie był. Dba o dom, sprząta, zmywa naczynia, wynosi śmieci. Raz na jakiś czas zrobi śniadanie (czasem do łóżka), czy kolację. Zdarzyły mu się ze 2 miłe niespodzianki w ciągu tego roku. Jak potrzebuję pomocy, to on jest. Zawiezie do lekarza, odbierze wynik, pogada, pomoże mi z moją stroną internetową. Czyta moje teksty. Jednak jak słyszę, że on chce jeździć w trasy koncertowe, to zamieram ze strachu. Nie wiem już, boję się. Nie czuję się kobietą. Mam wrażenie, że zasługuję na więcej. Nie chcę być gorsza od gitary. On potrafi nawet nie zajrzeć do drugiego pokoju, gdzie jestem, przez 6 godzin. Rozwój, rozwój, rozwój, rozwój. Ja nie mam aż takiego parcia. Chcę przeżywać fajne, miłe, ekscytujące rzeczy! A nie zamknąć się na całe życie w domu... Nie wiem co mam robić. Jest wspaniały. Ale w ogóle nie pamięta, że ja też jestem na całe życie. Raz odeszłam. Wróciłam, jak zrozumiałam, że on palcem nie kiwnie, bo jeżeli jestem z nim nieszczęśliwa, to on nic z tym nie zrobi, bo chce, żebym była szczęśliwa. A jeżeli jestem szczęśliwa bez niego... bla, bla, bla. Teraz jak odejdę to też muszę się liczyć z tym, że też nie zareaguje. To taka cholernie duża odpowiedzialność! Kocham go jak szalona. Ale ostatnio ciągle tylko płaczę! Nie mam jeszcze pewności co zrobić. Naprawdę potrafi być miło. Jestem rozdarta między być, a nie być. Jeszcze go nie zaakceptowałam takim, jakim jest. Nie wiem po prostu czy dam radę tak przez całe życie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ciężko cokolwiek poradzić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość RozdartaEmocjonalnie
Ktoś się wypowie? :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No i co z tego, że go kochasz, skoro tylko przez niego płaczesz? Ty próbowałaś się do niego dostosować - on do ciebie nie. Więc jaka was czeka przyszłość? To się będzie nasilało, a tobie coraz bardziej będzie przeszkadzało. I kiedyś i tak runie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
zaakceptuj go takim jakim jest ,nic więcej nie zrobisz gitara będzie ważna do pewnego momentu w tej chwili na mój rozum jeżeli jak twierdzisz kochasz to to przeczekaj nie zawsze gitara będzie pierwsza bo do gitary się nie przytuli i seksu z nią uprawiać tez nie będzie,po prostu przeczekaj a jak to się będzie nasilało wtedy podejmij drastyczne kroki x ps .gitara i samotnią dla faceta to jego azyl ale azyl nie będzie trwał wiecznie wiec jak masz cierpliwość to to przeczekasz a jak nie to rzucisz go prędzej czy później a on obudzi się z ręka w nocniku

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Taki facet by mi się przydał. Niech tam sobie żyje obok, wystarczyłoby mi, że wiem, że mogę na niego liczyć. Duszę się w moim związku. Wszystko razem. Muszę kraść chwile tylko dla siebie, a ja tych chwil potrzebuje wiele.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość RozdartaEmocjonalnie
Wymyśliłam grafik. 3 dni w tygodniu czas tylko dla mnie. Dla nas. Uważam, że zamiast partnera osobie wyżej przydałaby się przyjaciółka. Życie osobno mnie nie satysfakcjonuje, nie po to jest się w związku. Jasne, robienie wszystkiego razem też jest męczące. Ale ja tego nie oczekiwałam i nie oczekuję. Szczególnie, że sama prowadzę bloga, rysuję i śpiewam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie powiedziałbym, żeby to miało zadziałać, ja bym się tylko zdenerwował na takie głupie pomysły

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ogólnie rzecz ujmując, masz pecha. Dla niego zawsze będzie ważne granie. Z wypowiedzi wynika również, że ma też inne zajęcia. Jak odstawi gitarę - znajdzie coś innego :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość RozdartaEmocjonalnie
No patrzcie, tyle miesięcy minęło. Grafik był pierwszym krokiem, mało się go trzymaliśmy, ale zadziałało. Teraz chodzimy razem na squash i biegamy. Biorę pod uwagę, że znowu mogą przyjść takie chwile, że on się nadmiernie w coś zaangażuje, ale jak widać, da się to przetrwać. Porozmawiać, spróbować coś zmienić... Dziękuję za rady :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×