Dlaczego polscy faceci to tacy frajerzy

bojący się uczuć i zaangażowania? Decyzja o byciu z kobietą to dla nich jak koniec ich żałosnej "wolności". Ku*wa przecież życie jest krótkie a związek to nie wspinaczka na Mount Everest :/

,,wolnosc kocham i rozumiem wolnosci oddac nie umiem'' nie po to nasi przodkowie walczyli w powstaniach,abyśmy teraz rezygnowali z wolnosci

up.

uczucia jedno ale wy zaraz chcecie ślub i dziecko.

wisi mi i powiewa to co oni rozumieja pod pojeciem wolnosc ja lamie w 10 sekund stopka: zdejmij sliniak jak ze mna rozmawiasz synku

No jakbyśmy chciały tylko d*py Wam dawać to na pewno byście nas szanowali..

bo popieraja PO c***y

Nie dziwie im się. Niektóre moje koleżanki to chciałaby ślubu po dwóch miesiącach :P sama bym uciekała w takiej sytuacji w siną dal...

No rozumiem młodych facetów - chcą się wyszaleć. Ale faceci po trzydziestce? Na co czekają? Robią się coraz bardziej wybredni - a to ani w przypadku facetów ani dziewczyn - nie rokuje dobrze.

No a pozniej jak sie starzeją to popadają w smutek i narzekają na samotność. Mam takiego znajomego, teraz ma 41 lat. Skakał z kwiatka na kwiatek przez spora cześć swojego zycia, podobał sie kobietom i za bardzo lubił kobiety. Nawet gdy był w związkach to nie potrafił byc wierny. Dzis jest samotny i nieszczęśliwy, narzeka na smutek i owa samotność i mówi ze życie mu sie posypalo. Nawet piszac to w tej chwili ja odczuwam smutek bo właśnie skończył sie moj 8 letni związek z facetem. Chce mi sie wyć.

niektorzy moi koledzy chcieliby miec ciastko i zjesc ciastko :P stopka: mow mi Renata

Smutno mi bo nie jestem kobietą, która potrafi walczyć o mężczyznę. Zazwyczaj robię z siebie idiotkę i on wybiera tą drugą albo trzecią - kij go wie. Nie mam zbyt wielkich nadziei na ułożenie sobie życia bo jesienią kończę 33 lata. Moje związki zazwyczaj kończyły się właśnie dlatego, że to mi bardziej zależało :/

...a ja mam ciastko,******** ciastko, zjadam ciastko, a potem zmieniam ciastko.

Jak byłem nastolatkiem, a nawet tak do około 26 lat. Dziewczyn, a potem kobiety wyrządziły mi wiele zła, skończyło sie to nawt próba samobójczą i pobytem w szpitalu (zawsze podchodziłem do dziewczyn i kobiet z szacunkiem). Potem coś we mnie pękło i zaczołem traktować was wszystkie jak d****** jak szmaty...wiem co o mnie myślicie. Raptem coś dziwnego zaczeło się dziać, bo po pewnym czasie nie mogłem się wręcz opędzić od kobiet. Zainterasowanie moją osobą wzrastało dość szybko i aż zaczeło mi to przeszkadzać. Nie rozumiem was kobiety.

>>>przecież życie jest krótkie a związek to nie wspinaczka na Mount Everest<<< Z takiej wspinaczki się zazwyczaj wraca :D, a związek, którego oczekujecie to WYROK DOŻYWOTNI :(. Do tanga trzeba dwojga, a Wy najczęściej nie szukacie PARTNERA, ale bankomatu z wygodnym lokum, który pozwoli zrealizować WASZE marzenia. Z jednej strony pieprzycie o feminizmie i równouprawnieniu (czyli odmawiacie wykonywania obowiązków kobietom od wieków przypisanym), z drugiej strony, oczekujecie od mężczyzny pełnego zabezpieczenia rodziny i Waszych wymysłów.

szkoda zycia na kobiety