Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Mówią, ze studia to najlepsze lata tymczasem czuję się jak g****o

Polecane posty

Gość gość

Mówią, ze studia to najlepsze lata tymczasem czuję się jak g****o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Bo ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
I nie mówię tego przy okazji sesji, na którą narzeka wiele osób bo tego się spodziewałam i byłam świadoma, że sesja to ostre powtarzanie i nauka nowego materiału rzuconego 2 dni przed egzaminem... Tylko ja nic fajnego nie widzę w tym momencie życia. Mieszkam z rodzicami, dojeżdżam codziennie do miasta, studiuję dziennie więc o pracy która dałaby mi możliwość samodzielnego życia nie ma mowy. Można sobie dorabiać na swoje potrzeby ale nie utrzymać się. I to mnie męczy.Niby człowiek już dorosły ale dalej na garnuszku rodziców i musi się im z wszystkiego tłumaczyć. Mam wiele nowych obowiązków, ale zero nowych przywilejów. Dalej jestem takim dzieckiem ale z odpowiedzialnością dorosłego. Posiadanie prawa jazdy to żadna przyjemność a przykry obowiązek... 21 lat? I co z tego nie wolno ci wychodzić nigdzie na całą noc, bo jesteś na naszym utrzymaniu i masz nas się słuchać. Wiąże się to z tym, że nie wychodzę nigdzie bo muszę zdążyć na ostatni autobus... A nawet jeżeli człowiek mieszka na stancji to tez nie ma bajkowego życia. Musi dzielić mieszkanie z często irytującymi ludźmi którzy przeszkadzają w nauce. Kolega często mi się żali,że wolałby mieszkać jak ja w domu z rodzicami bo miałby warunki do nauki chociaż. Tutaj ma racje... Tylko, ze żadna sytuacja nie cieszy. Nie wiem kto wymyślił,ze studia to szczęśliwy okres czasu. Szczęśliwa to może byłam mając 4 lata, później zaczęła się podstawówka i dokuczające dzieci, kolejno piekielne gimnazjum. Może liceum było jeszcze znośne w moim wypadku. Położone tuż za ogromnym pięknym parkiem więc każdego dnia miałam chociaż przyjemny powrót do domu i tyle tej radości z życia... Matka i inni mówią, że powinnam się cieszyć ze studiów bo to najlepszy czas a późnej to już co raz gorzej. Fakt, późnej trzeba płacić samemu za swoje rachunki a człowiek nawet nie ma siły by (po raz pierwszy)wyjść na imprezę ze znajomymi. Co najgorsze przykre rzeczy zaczynają mnie śmieszyć, bo moje życie jest tak żałosne, że nawet już nie mam się z czego śmiać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Relacje z rodzicami to co innego, ale może nie są tacy najgorsi tzn. może pozwolą ci zostać w mieście gdy jest jakaś impreza czy coś. Ja mieszkałam w czasie studiów w akademiku i koledzy mieszkający z rodzinami często mówili rzeczy podobne co ty. Z czasem takich osób było mniej, bo ludzie znajdywali pracę, partnerów, poznawali nowych znajomych itd. Korzystaj z życia i ciesz się, że jeszcze jako tako utrzymywać się nie musisz, bo to wcale nie taka fajna zabawa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie jest prawda, ze pozniej jest tylko gorzej, fajne zycie zaczyna sie, kiedy zaczynasz zarabiac na siebie, zyc sama i decydowac sama o sobie. Dla mnie wtedy zaczal sie najszczesliwszy okres mojego zycia, wiec zacisnjj zeby i do przodu, daz do usamodzielnienia sie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Też w czasie studiów nigdzie nie wychodziłam :/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Owszem, tylko najpierw jest trudny okres opuszczania gniazda, szukania pracy, szukania mieszkania, zastanawiania się co się robi ze swoim życiem, pierwsze fochy szefa, pierwsze życie za własną wypłatę, pierwsza lokata, pierwszy rachunek za ciepłą wodę i takie tam pierdy. A potem to faktycznie jest fajnie. Studia są fajne z innych powodów niż zycie dojrzałe i warto z tego skorzystąć póki czas.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
22:42 rodzice właśnie nie pozwalają mi zostawać na noc na imprezy i kropka. Jestem na drugim roku i muszę siedzieć na d***e. A skoro później ma być trudniej a teraz jest tylko przykro to co to za życie? Zaciskam zęby aby skończyć te studia bo chcę mieć normalną pracę, no ale co? Nie widzę już w ogóle radości z tego życia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość żyć trza umić
Jak ktoś się, ofiarą losu urodził, to nawet gdy mu szczęście pod nos podłożą, będzie jak ten osiołek, któremu w żłoby dano, w jeden owies, w drugi siano :(. Z życia trzeba umieć korzystać, a nie skupiać się tylko na negatywach. >>>Można sobie dorabiać na swoje potrzeby ale nie utrzymać się.<<< Za kilka lat może się okazać, że to, co wydajesz teraz na swoje potrzeby będzie musiało wystarczyć na utrzymanie się. Stracisz status studentki i trudniej będzie Ci znaleźć dorywczą pracę. x >>>Posiadanie prawa jazdy to żadna przyjemność a przykry obowiązek...<<< Spadnę pod stół ze śmiechu :D :D :D. To STRASZNE, że możesz LEGALNIE pożyczyć od rodziców/przyjaciół auto i gdzieś nim pojechać :D :D :D. x >>>I co z tego nie wolno ci wychodzić nigdzie na całą noc, bo jesteś na naszym utrzymaniu i masz nas się słuchać.<<< Jak samo sobie pozycji w rodzinie nie wypracujesz, to zawsze będziesz dla niej popychadłem. To nie jest łatwe, ale jest to właśnie wstęp do DOROSŁOŚCI. x >>>Tylko, ze żadna sytuacja nie cieszy.<<< I to jest kwintesencja Twoich problemów. Nie zauważając piękna i powodów do radości nie potrafisz cieszyc się nimi i z nich korzystać. x >>>Co najgorsze przykre rzeczy zaczynają mnie śmieszyć, bo moje życie jest tak żałosne, że nawet już nie mam się z czego śmiać.<<< Zmień stosunek do życia. To, czego się od życia spodziewasz, skutkuje tym, co od życia dostajesz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja Ciebie rozumiem jestem w identycznej sytuacji tyle ze jestem 1 roku i własnie rzuciłam studia. Teraz szukam pracystałej i od przyszłego roku idę na zaoczne, planujemy z chłopakiem wynająć mieszkanie i będzie lepiej :) Nie mam już siły codziennego wyciągania pieniędzy od mamy na bilet, na kawe na co kolwiek. Tym bardziej ze sama nie ma. Powiedziałam sobie dość. Jeżeli chcesz być wielce uczona to sobie zarób. Jak narazie znalazłam małe zlecenie na 11dni zarobię 1100zł i większość oczywiście odkładam na przyszły rok. Moim zdaniem podjęłam dobrą decyzję. Przynajmniej nie będę w takim cholernym zawieszeniu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Zgadzam sie z 22:43.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×