Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość kotiki

jak stracić faceta z "dobroci serca" i zyskać nowego .

Polecane posty

Gość kotiki

Akcja miała miejsce kilka lat temu gdy jeszcze studiowałam. Byłam wtedy w związku z 34letnim ratownikiem medycznym. Z racji kierunku studiów i ogólnego współczucia wobec chorych udzielałam się jako wolontariuszka na oddziale dziecięcym. Bywałam tam często dlatego również, że mój facet z racji wykonywanego zawodu nie był tak dyspozycyjny jak w zwykłym związku. Wizyty te dawały nam możliwość widywania się częściej- jeśli akurat nie byli w trasie. Od jakiegoś czasu facet coraz częściej napominał o ślubie, dzieciach itp. Byłam na 2 roku więc się nie paliłam do tego ale w dalszej perspektywie nie wykluczałam. Przypadkiem dowiedziałam się,że mój wykładowca z 1roku trafił " do nas" po wypadku samochodowym. Był jednym z niewielu na uczelni,którzy dali zaliczyć jakieś niepowodzenia lub zaległości w innym terminie. Gość wymagający ale z ludzkim obliczem. Postanowiłam go odwiedzić. Pogadaliśmy trochę o d...pie marynie i zaczełam się zbierać a on mi wyskakuje z prośbą czy mogę mu coś tam z chaty przynieść bo on sam przecież nie może a nie ma kogo poprosić. Siostra w innym mieście, znajomi zapracowani itp. Średnio mi to odpowiadało ale jakoś nie miałam sumienia olać prośby. Przywiozłam co trzeba i tak od czasu do czasu zaglądałam do niego. Mojemu facetowi było to nie w smak. Był cholernie zazdrosny ale im on się bardziej pieklił tym ja częściej odwiedzałam wykładowcę bo nikt mi nie będzie mówił z kim mam się widywać. Konflikt narastał aż kiedyś w trakcie awantury usłyszałam,że nie dorosłam do związku i on nie chce z kimś takim zakładać rodziny. Kazałam mu szukać szczęścia u innej i tak się rozstaliśmy. Gdy wykładowca wyszedł ze szpitala kręcił się wokół mnie. Tak skutecznie,że do dziś jesteśmy w związku i spodziewamy się dziecka. A mój były... właśnie jest w trakcie rozwodu. Spotkałam dziś jego żonę, która żaliła się,że jest niedojrzały, niby chce dziecka a sam jest jak dziecko. Jak to się dziwnie układa w życiu...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
i po c**j bylo tyle pisac ??? ..... srak

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
i co w związku z tym? chwalisz się czy żalisz?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość autobahn
a ile czasu temu rozstaliście się? i czy myślisz, że to był główny powód, ta zazdrość, czy to był po prostu gwóźdź do trumny tego zwiazku?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kotiki
Zazdrość była chyba gwoździem do trumny, jak teraz patrzę z perspektywy to wydaje mi się,że on narzucał swoje zdanie, lubił decydować za nas oboje a ja niestety mam taki charakter,że tego nie znoszę. Od rozstania mineło 6 lat.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×