Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Mąż ratownik medyczny,a choroba dziecka,kłótnia,pomocyy

Polecane posty

Gość gość

Kobietki,czy to ja przesadzam,czy mąż. Mąż jest ratownikiem medycznym,ostatnio nasza 3,5 letnia córeczka zachorowała,dostała wysokiej gorączki i udaliśmy się do szpitala,w którym pracuje mąż i tu się zaczyna cały problem.Mąż zamiast zająć się dzieckiem jak ojciec to mu dosłownie odwaliło i nasze dziecko potraktował jak jakiekolwiek inne dziecko. Mała się darła,wiadomo jak to w szpitalu,badania,leki.A mąż zamiast wesprzeć ją i mnie,to jeszcze ustalał z lekarzem co jej podać i w ogole. I efekt był taki,że mała zamiast znaleźć pocieszenie w ramionach taty to traktowała go jak kogos z personelu medycznego.Jak ją chciął wziać pózniej na ręce to nie chciała i płakała. I pokłócilismy się,bo ja uważam,że jak pojechaliśmy z dzieckiem juz do szpitala,to on powinien dać szansę temu,kto tam pracuje,a nie sam chciał ją leczyc.Dla mnie on powinien byc wtedy ojcem i mężem , a nie lekarzem. Szczerze,przesadzam,czy mam prawo byc zła?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
a jak mial potraktowac zakladajac ze kazdy bachorek dla niego to przypadek medyczny?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Przesadzasz. Chcial dopilnowac, aby corka zajeto sie profesjonalnie i miala najlepsza opieke.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Przesadzasz! I to ostro. :O Jest oczywiste, że skoro on ma wiedzę medyczną, to chce ją wykorzystać ratując swoje dziecko. Sama zrobiłabyś DOKŁADNIE to samo, gdybyś była lekarzem/ratownikiem/pielęgniarką.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja być może chciałabym wykorzystać taką wiedzę,ale bardziej umiejętnie,a nie tak na siłę :O. Zamiast jej coś wytłumaczyć,że tak trzeba,że będzie się lepiej czuła,albo cos w tym stylu to nawet słowem się nie odezwał do niej,jak do CÓRKI,tylko podniosł na nią głos,ze ma się uspokoić jak już się tak mocno szarpała i krzyczała.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wiesz co, jeśli on tak zawsze zachowuje się do małych pacjentów to mam nadzieję że nigdy na niego nie trafię. Póki co moja córka miała zawsze bardzo miłych, fajnych lekarzy i pielęgniarki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Na mnie nigdy żaden lekarz nie podniósł głosu, nawet gdy byłam mała. Na moje dziecko też nie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Po twoim pierwszym wpisie myślałam że przesadzasz. Ale jak opisałas jak to wyglądało to mi ciarki przeszły. Co to za ratownik... Zero empatii

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ogólnie powiem Ci,ze tak to on jest lubiany przez dzieci,kiedyś pracował w laboratorium to sama kiedyś widziałam jak zagadywał dziecko,nadmuchał rękawiczkę i narysował na niej oczki,buzkę,nosek.Wiadomo czasami płaczu się nie uniknie,zdrowie ważniejsze. Ale mi w tej całej sytuacji chodzi o jego podejście jako ojca,dziecko się drze w niebogłosy,bo dostała zastrzyk,za chwile miała pobieraną krew,podawane kolejne leki i robione kolejne badania,to on zamiast jakoś wyciszyć małą,przytulić,to ja ją trzymałam i próbowałam uspokoić,a on jakby w ogole w d***e miał.Teraz też mała dostaje leki,nie chętnie je bierze,ale jak mus to mus,tylko nie trzeba tego robic siłą. Czyli uważacie,ze to dobrze,ze maż nie zajal sie córeczka jak ojciec tylko jak pracownik medyczny?Czy ja naprawdę tak wiele oczekiwałam,chcąc żeby małą przytulił,coś jej spróbował wytłumaczyc? :O . Bo on uznał,że jej zdrowie jest ważniejsze dla niego,niż to,że ona sobie chwile poplakała.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A ja myślę, że chciał pokazać swój profesjonalizm ;-( w sumie nie można mówić o leczeniu w przypadku ratownika. Przecież to nie lekarz. Skoro pojechał do szpitala to lekarze tam obecni powinni się zająć dzieckiem a on jako ojciec powinien dziecko wspierać a nie podnosić głos na 3,5 latkę z gorączką ;-( Oj chyba się minął z powołaniem, bo w tym zawodzie empatia i zrozumienie drugiego człowieka to podstawa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
I efekt całej tej sytuacji jest taki,że w ogóle ze sobą nie gadamy,tylko służbowo jak coś tam małej leki podajemy. Jestem na niego wściekła,bo wykazał się totalnym brakiem współczucia dla naszego dziecka. Tak samo teraz,mała nadal gorączkuje,ma antybiotyk.I można jej go podać bez szarpania i wrzasku,stanowczo,ale spokojnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No właśnie,on nie jest lekarzem,jest po studiach ale na ratownika,nie na lekarza. Zła jestem na niego,bo nawet teraz mała gorączkuje i jak on coś ją ruszy to zaraz ryk i od razu do mnie.A on uważa,że swoim zachowaniem nastawiam małą przeciwko niemu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hgg
A ja uważam, że zdecydowanie TY masz rację. Pojechaliście jako pacjenci, jesteście pacjentami. Ratownik dyskutujący o przebiegu leczenia? No i co jeszcze? Tatuś chcąc się zachować profesjonalnie tylko stracił zaufanie w oczach swojej córki czyli zrobił najgorszą możliwą rzecz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No właśnie to samo mu tłumaczę,że najgorsze co zrobił to stracił zaufanie córci. Przecież wszystko co miała tam zrobione i podane i tak byłoby zrobione,nawet gdyby był OJCEM wtedy.Kurde a tak to wróciliśmy pokłóceni,a mała uwieszona na mnie,maż nawet jej dotknać póki co nie może bo od razu ryk i placz,ze ona chce do mamy :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
moja dobra rada: przekonaj męża do zmiany podejścia, zeby nie okazało się że dziecko zapomni o chorobie a o syndromie białego fartucha tatusia pamiętać nadal będzie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No tego też się obawiam,bo na obecną chwilę to mała się dotknąc mu się nie daje,a on uważa,ze to moja wina,bo jestem dla niej zbyt poblazliwa i powinnam kazać jej jakby słuchać się jego i nie ma że ona płacze i chce do mnie. A tak to on to odbiera,że mała ma na niego focha,a ja jeszcze jej pomagam i go nie wspieram :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jego podejście będzie ciężko zmienić,bo on nie uważa,ze zrobił coś złego. On teraz uważa,że to ja zrobiłam całą akcję,bo powinnam być bardziej stanowcza i mniej nad małą się rozczulać. A ja uważam,że stanowczo nie znaczy bez serca,bo to,że ona musi przyjąć lek to jest bez watpienia,ale to nie wyklucza tego,żeby okazać jej trochę zrozumienia i ciepła w chorobie.Wiadomo,że leki np.w postaci czopków to dla chorego dziecka nic milego,ale mus to mus.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tak,mała bardzo płakała,bo raz,że szpital nie kojarzy jej się z niczym miłym,miała operację niedawno,a dwa miala prawie 40 stopni gorączki,zle sie czuła,chyba nic dziwnego,że płakała. I to wcale nie histeryzowanie , tylko jej strach,a moje współczucie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Poza tym,że Twoje dziecko nie płakało to nie znaczy,że każde takie jest i wcale nie uważam tego za robienie show :O. Jedne dzieci się boją mniej,drugie bardziej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Chore 3,5 letnie dziecko w szpitalu ma prawo płakać, nawet histerYzowac. A obowiązkiem rodzica jest dać mu jak najwięcej wsparcia i poczucia bezpieczeństwa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Szkoda,ze moj maz tego nie rozumie :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A do tej co pisała, że dziecko nie ma prawa robić histerii to postaw się w roli gorączkujacego malucha! I nie oceniaj mnie tak łatwo, bo to ze współczuję i martwię się o swoją chora córkę nie czyni ze mnie historyczki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
histeryczki *

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Teraz na spokojnie pogódź się z mężem. nie chciał źle, cóż ludzie popełniają błędy. Córkę na pewno kocha. Ważne żeby dziecko nie miało urazu i wy do siebie też. Miłej nocy i nie przeżywaj za bardzo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mąż na nocce.Kurde my 10 lat w związku,6 lat małżeństwem i pierwsza nasza taka kłótnia,nigdy nie różniliśmy się aż tak bardzo w wychowaniu córki..aż przykro :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To jest jednorazowa akcja, wyjątkowa bo pomieszała mu się praca z rodziną. Nie wspominaj już w rozmowie z nim tego tematu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No trzeba się pogodzić :) Trochę mnie zawiódł,ale w sumie nie miał złych intencji,szkoda mi małej,bo na niej to się najgorzej odbiło :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nad córeczką się za bardzo nie rozczulaj żeby nie czuła się ofiarą. Mów że tatuś ją kocha itd. Nic złego się w sumie nie stało. Nie ma ideałów.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ale ja jej cały czas mówię,że tatuś jest dobry i chce żeby nic ją nie bolało,żeby była zdrowa. Ale tak samo dzisiaj poszedł do niej do pokoiku i tylko wszedł i słysze 'maaaaaaaaaaaaaaama,chce do mamyyyyyy' :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ale to chyba normalne. Moja córka ma 3 lata i też nieraz mnie wygania z pokoju bo chce tatę, innym razem leci do mnie. Dzieci tak mają.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×