Jedyne czego pragnę to to bym koszmar już się skończył. Totalna rozsypka

Wszystkiemu winne są studia. Drugim powodem jest rozłąka z facetem. Ale od początku. Zostało mi niewiele ponad tydzień do obrony. Praca jeszcze nie oddana do dziekanatu. Baa, nawet nie sprawdzona do końca przez promotorkę. Nie mam w dalszym ciągu streszczenia po angielsku, p********ego abstractu, bo nie wiem czy mam dobrze streszczenie. Zanim mi to przetłumaczą, pewnie minie kilka godzin, nawet może trwać to do doby. Oprócz tego mam jeszcze jeden egzamin, c*****y, trudny, moge go nie zdać, a wtedy pewnie nie przystąpię do obrony, bo nie zdążę tego wszystkiego ogarnąć. Pisanie literatury do pracy to była łatwizna w porównaniu do poprawek typu NUMER STRONY NA ORIENTACJI POZIOMEJ, no ja p******** 3 h p********ia by w końcu ustawić 4 numery stron w orientacji poziomej. Tabelki, wykresy...wszystko ma być tak samo, bezbłędnie. Chujnia jakich mało. Ostatnio siedzę po nocach by to jakoś skleić w całość. Niby skleiłam, ale jak wyżej wspomniałam nie mam sprawdzonego streszczenia, więc nie moge zrobić abstractu. Po drugie...facet. Nie wiem co myśleć. Mówi, że mnie kocha, ale ja mam nutkę niepokoju, że może mnie zdradzić!!!! Namawia mnie na przyjazd do niego (za granicę)/ odzywa się codziennie, dzwoni, piszemy itp. jest czuły jak nigdy wcześniej.. ale to FACET czyli proste urządzenie. Alkohol, d**y i po ptakach. Nie rozumiem tego. Jak sie kogos kocha to chyba można wytrzymać 2 miesiace bez seksu? Czy to takie trudne?? Nie toleruję zdrady!!! Jak pomyślę, że mam potem uprawiać z nim seks, to mi przykro :( Mówi, że jest grzeczny, że nic z tych rzeczy, że czeka na mnie tam i że mam przyjechać. Niby mu wierzę, ale k***a wiem jaki był kiedyś. Ten typ tak ma...