Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Meastria

Powiedział że nie wie czy mnie kocha...

Polecane posty

Gość Meastria

Jesteśmy ze sobą 3 lata, niby wszystko ok ale w końcu zaczęło mi brakować uczuć z jego strony, biorac pod uwagę że on ode mnie otrzymuje ich bardzo dużo, a sam nigdy nie powiedział mi że mnie kocha. W końcu zaczęłam z nim rozmawiać na ten temat, chciałam wiedzieć na czym stoję. Po kilku próbach rozmowy i pytań czy coś do mnie czuje powiedział że... "bardzo mnie lubi ale czy mnie kocha to nie wie". Wszystko było by prostsze gdyby nie to że ja jestem pewna że go kocham. Nie wiem co robić, czy taki związek ma jakąs przyszłość? Zawsze go tłumacze że jest taki bo swoje przeżył - śmierć dziewczyny i jest zablokowany na uczucia. Ale czy po 3 latach nie mam prawa oczekiwać chociaż trochę uczucia? Odejść nie jest tak łatwo ale czy warto zostać...?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
zostaw go, nie warto

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja bym odeszła, skoro Cie nie kochał przez 3 lata to nigdy nie pokocha

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
rzuc się pod pociąg

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Meastria
Cenna rada, dziękuję :/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Szafirowa_Leona
To po co on z tobą jest? Boże... odejdź od niego. Miałam takiego chłopaka, 2 lata starszego ode mnie. Na początku był tak we mnie zakochany, mógł się zabić dla mnie... byliśmy najlepszymi przyjaciółmi już po 3 miesiącach... razem pomagaliśmy sobie w szkole, we właśnie rodzących się związkach nawet. Tyle że obydwoje zorientowaliśmy się, że to nie TO. Zerwaliśmy z tymi osobami w tym samym momencie, staliśmy koło siebie dzwoniąc do nich w tej sprawie. Codziennie pisaliśmy ze sobą, nieprzerwanie. Może czasami jedno z nas pisało "dobranoc", gdy czuł, że pada z nóg. Ale najczęściej rozmowa urywała się w chwili, gdy jedno po prostu zasnęło - ale odpisywał już nastepnego dnia, gdy tylko przeczytał sms. Całe wakacje spędziliśmy razem. Odkąd zaczęła się szkoła, spotykaliśmy się regularnie w weekend. W końcu powiedział, że kocha. Ja byłam zaskoczona, wtedy i u mnie coś się zaczęło, ale nie było na tyle mocne, bym powiedziała mu to samo. Miesiąc później również mu to napisałam. Byliśmy 7 miesięcy. Pisał takie piekne sms, że nie zostawi, że "nawet jakby chciał, to tego nie spier*oli". Że jestem jedyna dla niego, nie kochał tak nikogo i nie pokocha. Nie wiem, kiedy zaczęło się psuć... jak dla mnie nigdy. On zachowywał się tak samo, tak samo patrzył, mówił, że kocha. Niestety, pokłóciliśmy się kilka razy, dość ostro (nie chcecie wiedzieć, o co... takie błahe tematy...) gdy ostatni raz się spotkaliśmy, było dokładnie tak samo, jak zawsze. Czułam się kochana i bezpieczna. Dwa dni później ponownie się spotkaliśmy - u niego zmiana o 180 stopni. Nie chciał się przytulić, nieczuły na nic, nie patrzył na moje łzy. Powiedział, że zostajemy przyjaciółmi... albo on odchodzi. Wspominał coś o chwilowej przerwie. Wyjechał na mnie, co źle robiłam ... nawet nie wiedziałam, że to tak źle wyglądało. Że nie miał u mnie wsparcia (bo powiedziałam, że powinien się zastanowić nad sobą, żeby się trochę zmienił gdy miał myśli samobójcze, że mu w tym pomogę - miałam mu napisać, żeby szedł się leczyć?) że nie chciało mu się nawet do mnie pisać. I że nie mieliśmy wspólnych tematów ostatnio... co jest nie prawdą, bo pisaliśmy tak samo, jak za czasów przyjaźni. Napisałam do niego po kilku dniach... pisaliśmy normalnie. Nawet rzucił serduszkiem, buziakiem, wyglądało to tak, jakby interesował się mną. Ale rozmowa była lekko sztuczna i sztywna... 6 dni się męczyłam, pytałam siebie, czy on wróci, czy napisze, czy tęskni? W końcu napisałam by wyjaśnić sprawę. Co mi napisał? Że to się wypalało, a w końcu zgasło... Że zrozumiał, że nie da się już dalej pomiatać. To był straszny sms. Tylko, że... poczułam ulgę, czytając go. Bo już nie czekam na niego, na jego wiadomość. Teraz rozumiem, że był zwyczajnym frajerem, który powinien się leczyć. Wszyscy moi przyjaciele, znajomi tak uważają. On nie był normalny, a słowem "Kocham" rzucał na lewo i prawo. :) Gratuluję, jeśli dotarłaś do końca. Musiałam to w końcu napisać, ale też chce Ci napisać, że bez miłości nie będzie zdrowego, normalnego związku... ktoś inny Ci pisany. :) Ja mam tylko nadzieję, że i mi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Gra nie warta swieczki. Skoro przez 3 lata nie czul nic (bo dla mnie nie wiem znaczy nie) to czemu teraz mialoby sie cos zmienic?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Podziwiam was dziewczyny, ze macie chociaż dylematy w takiej sytuacji, że próbujecie szukać porady rozwiązań. Moja przyjaciółka jest w podobnej sytuacji, od 4 lat tkwi w dziwnym związku, gdzie właściwie co pół roku jej partner ma dylemat czy kocha, chce zerwać, ale nie tak do końca, bo kontakt by chciał zachować, ale nie jest pewny uczuć itd. Ona oczywiście cierpi, płacze, zapewnia go o swojej miłości, jest na każde jego skinienie, a jak po kilku tygodniach on zatęskni i prosi o spotkanie, to czeka z otwartymi ramionami. On ma wszystko podane na tacy, a ona go głaszcze i pociesza. Właśnie teraz jest następny kryzys i nie da sobie nic powiedzieć, nikt nie ma prawa się wtrącać, doradzać, a pytana co się dzieje udaje że wszystko gra. Nie chce dać sobie pomóc ani porozmawiać o tym. Nie wiem kto tu kogo wykorzystuje, czy to jest toksyczna miłość z jej strony i chęć zatrzymania partnera za wszelką cenę włącznie z szantażem emocjonalnym, czy może on jest draniem i wygodnie mu tak żyć, bo partnerka nie stawia mu żadnych warunków, może do woli odchodzić i wracać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Pewnie po nastepnyk roku jego milosc wybuchnie szalonym plomieniem. A serio, jestes na przeczekanie. Nie kocha Cie, ale sam nie chce byc. Znajdzie taka w koncu, ktora pokocha, ale to nie bedziesz Ty. Chcesz byc z kims, kto nie daje Ci tego samego czego Ty mu nie zalujesz? Skonczysz jako rozgoryczona i sfrustowana kobieta, niejedna z tych, co tu wypisuja na forum i krzycza jacy faceci sa straszni i w ogole, a maja takie zycie na wlasne zyczenie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość powyżej ma rację w 100% tylko jak pomóc takiej dziewczynie, która nie chce słyszeć słowa odejdź od niego!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Meastria
Szafirowa_Leona masz rację - z resztą tak jak wszyscy którzy przeczytali i odpowiedzieli. Sama nie wiem czego oczekiwałam pisząc tutaj. Ciężko mi jest odejść, już raz przeżywałam rozstanie po długim związku i wiem ile bólu i cierpienia fizycznego i psychicznego mnie to kosztowało. Bo chyba właśnie tego najbardziej się boje... tego żalu, cierpienia. Nie mam szczęścia do mężczyzn, już mi nawet nie raz to ktoś powiedział. Ja chciałabym być z nim do końca życia, gdyby tylko mnie kochał... Sama nie wiem po co on ze mną jest. Chyba byłoby prościej gdyby sam mnie zostawił. Ból i tak będzie taki sam. Zawsze mówił że wszystko przychodzi z czasem ale ile można czekać. Mam wrażenie że on chyba nie do końca wierzy w miłość, ma 38 lat i swoje przejścia. Z jednej strony kocham i nie wyobrażam sobie rozstania a z drugiej jak mogę żyć z kimś wiedząc że on mnie nie kocha...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Meastria
Jak można być z kimś na przeczekanie 3 lata... Traci swój czas i marnuje mój. Mógł już dawno to zakończyć. A ja mogłam już dawno go zapytać wprost czy coś do mnie czuje a nie czekać 3 lata z myślą że pewnie kocha ale ciężko mu mówić o uczuciach... Ale chyba tak się bałam innej odpowiedzi że nawet nie pytała.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No właśnie maestria, trzymasz się kurczowo złudzeń, wiem że trudno jest powiedzieć dość, to jak z hazardem - przegrywasz a i tak obstawiasz, bo wierzysz, że tym razem się uda, nic bardziej mylnego. Musisz na początek odrzucić strach przed byciem samą, nie mozesz mówić, że nie masz szczęścia, właśnie masz szczęście, bo Bóg doświadcza cię na poczatku, a nie jak już są dzieci i wspólny kredyt. Musisz wyjść do ludzi, umówić się na wieczór z przyjaciółmi, kup sobie coś fajnego, kieckę. Wiem że nie przestaniesz go kochać tak nagle, ale musisz postawić warunki. Nie znam cię, ale przypuszczam, że on miał z tobą b. dobrze i nie musiał się zbytnio starać, zabiegać o ciebie, a i tak dostawał pakiet uczuć i zapewnień. Porozmawiaj z nim szczerze, że nie może fundować ci takiej huśtawki emocji i powinien się określić, a jak nie potrafi to twoje drzwi są zamknięte dla niego. Czasami taki wstrząs daje do myślenia facetowi, ale jeśli on wie, ze w każdej chwili może przyjść i będziesz czekać z rozłożonymi ramionami, to nie będzie cię szanował i tak jak ktoś wyżej odejdzie jak natrafi się okazja do innej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Meastria
To fakt nie znasz mnie ale to co piszesz ma sens, tak jakbyś mnie znała. Wszystko co piszesz jest prawda, czytam i płacze. Nigdy nie starał się o mnie specjalnie, to ja bardziej zabiegał o niego - wiem głupia byłam bo nie tak to powinno wyglądać. Myślę że wszystko tak się potoczyło tez trochę dlatego ze pracujemy razem od samego początku, to właśnie w pracy się poznaliśmy. Czasem jesteśmy ze sobą po kilka dni lub nawet tydzien 24 h na dobę jak jestem u niego. Razem do pracy i razem z pracy. Może nie było nawet kiedy za sobą zatesknic... Chociaż to nie jest żadne wytlumaczenie. Ja za nim tęsknię nawet ja nie widzimy dwa dni np. W weekend, chociaż rzadko to się zdarza.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Meastria
Od początku to mi bardziej zależało, on nawet nie chciał zobowiązań. Pozniej jakoś tak się potoczyło że zostaliśmy parą ale zawsze i tak ja się starałam a z jego strony czułam chłód. Chociaż ja też nie byłam idealna... każdy ma swoje wady. Wiele naprawdę potrafię zaakceptować ale żyć z kimś w niepewności i bez uczucia z jego strony? To chyba największy błąd jaki mogłabym popełnić...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Maestria bardzo ci współczuję. Bolesna prawda jest taka, że on kocha tamtą a ty jej nigdy nie dorównasz. Zapełnisz jakąś pustkę ale jej nie zastąpisz. Po 3 latach to już się w nic nie zmieni. Miałam podobna sytuację. Usłyszałam, że byłoby łatwiej gdyby mógł powiedzieć, że mnie kocha ale jednak nie może. Po tej deklaracji byłam z nim jeszcze jakiś czas. Nie tylko czułam, że to nie to z jego strony ale teraz juz to wiedziałam. Teraz po 2 latach widzę, że odejść od kogoś, kogo się kocha jest najtrudniejszą rzeczą, ale jeśli ta osoba nas nie kocha to jest to jedyna rzecz, która musimy natychmiast zrobić dla siebie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Meastria, jeszcze będzie w twoim życiu ten jedyny, którego pokochasz ze wzajemnością, chociaż teraz to pewnie takie czcze gadanie. Bardzo tego człowieka kochasz, to fakt, ale nie da się zamknąć nikogo w złotej klatce i zmusić do miłości. Ty jesteś dobrym człowiekiem i nie masz czego sobie wyrzucać. Ten człowiek musi zrozumieć, ze nie można bliskiej osoby tak okrutnie wykorzystywać, to jest egoistyczne, że przez 3 lata nie potrafił się określić. Ty i tak będziesz cierpieć czy z nim, czy bez niego, więc najlepiej przerwać to i pozwolić uczuciu wygasnąć, a uwierz mi jeszcze możesz być szczęśliwa, ale daj sobie szansę

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Meastria, jeszcze Ci powiem, że nie możesz siebie obwiniać o chłód z jego strony, piszesz że nie zawsze byłaś idealna, a w głowie pewnie szukałaś: co ja mogłabym w sobie jeszcze zmienić, żeby było dobrze. Nie wiem czy Cię to chociaż trochę pocieszy, ale twój typ związku nie jest odosobniony, są ludzie z jakby to powiedzieć defektem uczuciowym, którzy nigdy nie są do końca zadowoleni, mają poczucie niespełnienia i poczucie że ich coś w życiu omija. Taki właśnie jest Twój partner i trochę mi go szkoda, bo pewnie ten defekt sprawi, ze każdy jego następny związek będzie miałki uczuciowo z jego strony. A Ty masz dużą wrażliwość i empatię, możesz stworzyć związek oparty na miłości.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Meastria
Masz racje w każdym calu ale chyba będę potrzebowała jeszcze jednej rozmowy z nim aby nie mieć żadnych wątpliwości. Nie wiem po co mi to ale potrzebuje tego... Byłam z nim 3 lata, dla niektórych to mało, dla mnie bardzo długo i nie umiem ot tak powiedzieć koniec. Pewnie napiszecie ze liczę jeszcze na coś z jego strony. Może tak jest ale głównie liczę na to ze po tej rozmowie będę wiedziała że zrobiłam wszystko co mogłam, że nic już nie było w stanie uratować tego związku. Kochałam ale sama nie dostałam nic w zamian. Chyba musze się z tym pogodzić. Chociaż tak ciężko...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Meastria
Wstyd mi za to wszystko, nawet za to ze żale się na forum ale nie umiem przyznać się przed rodziną czy przyjaciółkami jak jest naprawdę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Meastria
Bardzo się starałam żeby mnie pokochał, żyjąc w tej niepewności kocha czy nie kocha - czuje coś do mnie czy nie, robiłam wszystko aby coś z jego strony zaiskrzylo. A może za bardzo chciałam tejj miłości. Jestem osobą dla której uczucia takie jak miłość, troska, zaangażowanie są najważniejsze w związku. Bardzo mi tego brakowało z jego strony. Ja za to chyba dawałam mu tego w nadmiarze licząc w końcu nawet na jakiś drobny gest. Boże dlaczego ja się w to wplata łam. Dlaczego nie uczę się na błędach i tak ślepo się zakochałam... Nie wyobrażam sobie teraz razem z nim pracować jeśli mamy się rozstać :-/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Meastria
I dziękuję ze ktokolwiek zechciał odpowiedzieć, wiem ze takich tematów jest pełno na forum ale każdy przypadek jest indywidualny. Mało komu chce się czytać takie żale a co dopiero odpowiadać dlatego liczy się dla mnie każda odpowiedz, która zbliża mnie do podjęcia właściwej decyzji. Dziękuję gościu!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Do autorki: Proszę Cię, nawet się nie zastanawiaj i odejdź dziewczyno. On cię nie kocha i już się to nie zmieni. Odejdziesz i się przekonasz że po 1 on nawet nie będzie walczył, po 2 jak już ci wróci rozsądek to zorientujesz się że wcale nie byłaś z nim szczęśliwa, że ciągle tej miłości Ci brakowało, daj sobie szansę to szczęście znaleźć. Nie jestem okrutna - piszę z doświadczenia. Miesiąc temu rozstałam się z mężczyzną dokładnie z tego samego powodu, niby wszystko było ok, mówił o rodzinie, domu, dzieciach, ale na co dzień nie czułam troski, miłości. Byliśmy razem 8 miesięcy i ja zadałam to pytanie: Czy ty mnie kochasz? - Nie wiem, czasem tak myślę. Powiedziałam że nie chcę być z kimś kto mnie nie kocha. Przyjął to dość spokojnie, niby coś próbował, ale nie walczył, nie wrócił po tygodniu z wyznaniem... nie kochał i już. A ja chcę więcej i mogę dać więcej. I nie jesteśmy dzieciakami, on 31, ja 28 l. Teraz patrzę na to tak, że dałam sobie szansę spotkać kogoś kto mnie pokocha tak jak ja jego i nie będzie bał się zaangażowania, będzie go ono cieszyć. Życzę tego i sobie i Tobie. Do gościa z 14.42, pisałaś o koleżance, możliwe, że wiem jak jej pomóc: niech poczyta bloga mojedwieglowy - o narcystycznych mężczyznach i o tym jak niszczą i uzależniają od siebie partnerki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Meastria
Do gościa 21.16 a Ty kochałas ? W ciągu 8 miesięcy tez juz powinien wiedzieć, albo jest uczucie albo go nie ma. Dobrze ze zapytałas go teraz a nie czekałas tak jak ja 3 lata, stracone lata... :-(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Meastria
Tak sobie myślę, jak można być tyle czasu z kimś kogo się nie kocha i nigdy nie kochało?? Dla mnie to jest chore...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To ja 21.16. Tak kochałam i powiedziałam o tym 2 razy. Nie usłyszałam, że on mnie też więc więcej nie mówiłam, żeby go nie odstraszyć... na nic nie naciskałam, nie byłam zazdrosna, zła ani zaborcza - nawet jeśli coś mi przeszkadzało to bałam się odezwać "żeby go nie zniechęcić" i bałam się zapytać. Zapytałam, uzyskałam odpowiedź - bolało i nadal boli, ale przyszedł też spokój. Już się nie zadręczam wątpliwościami, już nie żyję pod czyjeś dyktando, w pewnym sensie odzyskałam siebie. Pozdrawiam serdecznie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wiem, wiem że chcesz mieć pewność czy robisz dobrze myśląc o rozstaniu (trzy wspólne lata), ale spróbuj w tej rozmowie, którą z nim przeprowadzisz skupić się tylko na nim i o nim, nie mów o sobie, o swoich uczuciach, niech się rozwinie i opowie dokładnie jakie emocje w nim siedzą i niech oceni obiektywnie czy jest fer wobec Ciebie czy ma sobie coś do zarzucenia i czego od Ciebie, od was oczekuje - jeśli mogę Ci coś doradzić, to tak właśnie poprowadziłabym tę rozmowę. Martwi mnie, że jesteś z tym sama, jeśli masz bliską życzliwą osobę to warto jej powiedzieć o swoich problemach, choćby tylko wypłakać się. Do dziewczyny z 21.16 - podoba mi się Twoje stwierdzenie: A ja chcę więcej i mogę dać więcej - i tak trzymać dziewczyny!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Meastria
Podziwiam Cię, nie mam chyba tak silnego charakteru... Kocham powiedziałam wiele razy i za każdym razem liczyłam ze usłyszę to samo. Ty zachowalas zdrowy rozsądek, ja "zglupialam". Juz dawno powinno mi to dać do myślenia, a ja cały czas myślałam że jeszcze trzeba trochę czasu... Gratuluję odwagi i siły która pozwoliła Ci zakończyć to co nie daje szczęścia. Mam nadzieje ze odnajdziesz swoje szczęście bo na nie zasługujesz! Mam nadzieje ze nie długo będę mogła powiedzieć tak jak Ty ze odeszłam, bolało ale odzyskałam swój spokój.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Meastria
Do gość 21.48 - nie pomyślałam aby tak przeprowadzić te rozmowę ale chyba masz rację. Zawsze ja wyrzucam swoje żale wiec może pora aby on powiedział co w nim siedzi. Z tym ze nie będzie to łatwe, ciężko z nim rozmawiać o uczuciach. W czasie tej ostatniej naszej rozmowy powiedział też ze jest zablokowany, nie umie się otworzyć przez swoje przeżycia z przed lat. Chodzi dokładnie o dziewczynę z którą był i umarła na raka. Wiem ze to była dla niego trauma ale minęło już 10 lat a on nadal nie poukładal sobie życia. I na mnie to tez się odbija.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×