Oskary i polityka. Opinia Pana Mariusza Maxa Kolonko.

czy Kolonki? http://youtu.be/LbXmE7GD-ek

Dzięki

Proszę.

Ręce kurfa opadają, jak się tego słucha. Z jednej strony sukces, ale z drugiej, ZA CO? Znowu to samo, nie masz sukcesu, bez żydowskiego tematu. Ciekawa uwaga o scenariuszu o Pułaskim. Trzeba być tępym debilem, żeby nie próbować robić filmu o bohaterze dwu narodów. To byłby dla Polski, oczywisty interes polityczny, propagandowy, gdyby w koprodukcji z producentem amerykańskim, zrobić duży film o takim człowieku. Inny dobry temat, który nadaje się na oskarowy hit, bez żadnej przesady! Mam na myśli Meriana Coopera. Także bohatera dwu narodów, amerykańskiego i polskiego i w ogóle bardzo ciekawego człowieka, biznesmena, wizjonera, twórcę przemysłu filmowego. Niestety elita narodu polskiego, ci wszyscy artyści, uczeni, dziennikarze została ukształtowana na fałszywej wizji historii Polski i polskości. Ta wizja służyła okupantowi czyli sowieckiej Rosji. Skutek jest taki, że po pierwsze, ci ludzie mają skłonność do schylania karku prze siłą, naporem, po drugie w ich żyłach, nie krąży pełnia polskości, tylko wypreparowany fragment. Owszem jest Mickiewicz, jest Gombrowicz, jest Iwaszkiewicz, ale Goetla, Ossendowskiego już nie ma. Nie ma głębokiej pamięci, nie ma skojarzeń dotyczących znaczącej części losów Polski. I dlatego do głowy scenarzystom nie przyjdzie, żeby za Pułaskiego się zabrać, za Coopera, bo oni tymi sprawami nie żyją. On żyją losem Szpilmana (skądinąd przyzwoity człowiek), żyją szmalcownikami i Jedwabnem, żyją w przejęciu losami Żydów, gdy losy Polaków są na drugim planie. Co ciekawe, że ci polscy Żydzi, którzy swojej polskości dowiedli, jak Marian Hemar, nie budzą ich szczególnego zainteresowania, bo nie mieszczą się w tej wypreparowanej wizji polskości, gdzie jest miejsce dla Tuwima, bo się komunistom sprzedał, ale dla Hemara nie, bo komunistami pogardził. Mamy naród rozdwojony, którego elita, nawet jeśli nie zakłamana zupełnie, jak postkomuniści, jest wyjałowiona z tak wielkiego obszaru polskości, że nie dostrzega tematów doskonałych i fascynujących. Nie dostrzega, także dlatego, że to się im po prostu nie opłaci.

to nie jest polska elita, bo ta dożywa swych dni na emigracji , bądź co bliższe prawdy jest 2 metry pod ziemia to żydokomuna mój kraj zawłaszczyła i okupuje

Obejrzałam. Dziękuję:):)

gość dziś W zasadzie tak, ale odnoszę się do faktów, czyli tego, że jakaś grupa jest uważana za elitę i przede wszystkim, sama się za nią uważa. Nie pamiętam, gdzie ja to wyczytałem, że kiedyś w latach 60, bodajże Cybulski (mniej więcej ekipa z Popiołu i diamentu - generalnie ówczesne gwiazdy) była w Londynie i siedzieli oni w jakimś pubie. Słyszą polskie głosy i podchodzą, próbują się zakumplować. Zero reakcji. Nikt z nimi gadać nie chciał, żaden z chłopców od Maczka, Andersa i z 303. Coś tam jeszcze padło, że z czerwonymi nie będą gadać. Brzmiało mi to kiedyś, trochę przesadnie. Po latach widzę, że w gruncie rzeczy, mieli słuszność, bo ci ludzie, bez względu na talent i przecież polskość, jednak zostali już ulepieni na potrzeby władzy ludowej i sami następne pokolenia lepili. Tu się jawi problem poważny. W takim razie co? Wyrzucić prawie całą kulturę polską powstałą w PRL na śmietnik, poza Herbertem, Szpotańskim? Patrząc na tak "wspaniałe" ekranizacje jak "Popiół i diament" i tak "wspaniałe" książki, jak pierwowzór literacki, to w zasadzie nie ma czego żałować. Jest szmelc literacki i ładne kadry, ale tak zakłamane, że jakby to spłonęło na wieki, to nawet lepiej... Ale co tam, kolejne lata lecą powtórki "Czterech pancernych" i Klossa, a ja biadolę nad upadkiem Andrzejewskiego i krecią robotą Wajdy, który to nakręcił wielkie kino, mianowicie "Ziemię obiecaną".