dlaczego niektóre matki znęcają się nad dziećmi

Szczerze... to ja myślę, że każda matka miała choćby ten jeden moment w życiu, kiesy dziecko dało tak do wiwatu na oczach publiczności, że nic, tylko się zaszyć w mysiej norze. Raz, drugi i trzeci się opanujesz i zachowasz zimną krew, ale za czwartym razem nie wytrzymasz i się wydrzesz.... Odporność i siła psychiczna też ma swoje granice....

Moze dziecku chcialo sie pic... A jak dajemy do reki klejacego slodkiego paczka to trzeba przewidziec ze dziecko bedzie po zjedzeniu marudne. Ja w wozku jak szlam na spacer zawsze bralam cos do picia i byla paczka husteczek nawilzajacych, parasolka i cos do jedzenia dla malego. A tej sytuacji bym nie nazwala znecaniem. To ty kobieto nie wiesz co to znaczy chyba to slowo.

pisalam o 00.16 ale zasnelam :D teraz widze efekty, syn mnie slucha, wie ze rykiem nic nie wymusi... Ale sama sobie sie dziwie jak tamten okres przezylam. I jeszcze glupie wtracanie sie: co, mamusia Ci nic nie kupi? Oj cichutko juz albo zabijanie mnie wzrokiem. Rozpisalam sie a o co mi chodzi: unikajmy oceniania bez znajomosci sytuacji, a droga do biedronki to troche za krotko na orientacje

ja mam jedno dziecko i czasem mam ochotę drzeć się w niebo głosy i przylać na gołe dupsko jak zachowuje się jak mały diabeł. Albo nie chce siedzieć w wózku i się drze, albo rzuca się na kolana, bo nie chce iść, przy czym histeria jest okropna...... zero spokojnych zakupów, zero dłuższych spacerów... masz spokojne dziecko co sobie szama "jabłuszko" (czemu nie jabłko?) to się ciesz. Jak to się mówi, bogaty biedaka nie zrozumie

odpowiadając na temat: bo żałują ze urodziły, bo okazało się że to nic przyjemnego i żadne wyrzeczenia temu nie wynagradzają