Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Smutny gość

Moje żale

Polecane posty

Gość Smutny gość

Witam drogie Panie i pewnie Panów. Musze chyba się wyżalić, a że nie mam przed kim to zrobię to tutaj. Kto nie lubi programów typu ukryta prawda, pamiętników z wakacji czy zdrady lepiej niech od razu przestanie dalej czytać ( ja tych programów nie znoszę :) Jestem facetem przed 30 mam żonę i wspaniałego synka. Stałą pracę i mieszkanie w kredycie. Pewnie standard. Z żoną poznaliśmy się z 10 lat temu. Gdy ją poznałem zrobiło na mnie duże wrażenie że była bardzo odważna, otwarta i ambitna. Potrafiła się zachować w każdej sytuacji, ale przy tym była trochę zwariowaną nastolatką. Mój ideał. Kochaliśmy się średnio 1-2 razy w tygodniu. Mało, dużo? Mi starczało, a w inne dni było dużo czułości. W poprzednim związkach uprawiałem seks tak często "jak króliki" i powoli stawanie "na wysokości zadania" któryś raz dziennie przestało sprawiać przyjemność. Podobało mi się to że w nowym związku ilość przerodziła się w jakość. Do tego nie było nudno. Bita śmietana, na łące, i kila zwariowanych sytuacji. A to wszystko jako jeszcze nastolatkowie. Pierwszy raz w życiu pokłóciliśmy się po 2 latach bycia ze sobą. Pewnie o jakąś pierdołę i zaraz się pogodziliśmy. Ta kłótnia to była zwykła sprzeczka nie jakaś awantura na całego. Pracowaliśmy oboje za kasę raczej małą ale spokojnie starczało do pierwszego. W między czasie ona studiowała. Miły okres w życiu. Przyszedł moment w życiu w którym musiałem zmienić prace. Kasa większa ale odpowiedzialność większa i godzin w pracy średnio 11-12 dziennie. Po pracy byłem zj****y najchętniej siadałem przed kompem i wszystko olewałem. W tym okresie się oświadczyłem (no bo miałem więcej kasy to stać mnie na wesele) i prócz kilu momentów praktycznie z 5 lat życia nie mam co wspominać. Żadnych imprez czy szaleństw. Seks? Tak, chętnie ale z czułościami, przytulaniem daj spokój nie mam siły na takie "pierdoły". No to był seks... raz na 2 tygodnie. Wzięliśmy ślub, kupiliśmy mieszkanie, urodził się synek. Nigdy nie usłyszałem żebym rzucił tą pracę bo nasz związek się rozpadnie. Za to bywały regularne kłótnie żebym zmienił prace bo za mało kasy :-( , albo że Ona nie ma kiedy się rozwijać bo musi pracować i zajmować się domem kiedy jestem w pracy. Żona ma taką pracę że ma styczność z ludźmi którzy mają Duuużą kasę, a i sama zaczęła lepiej zarabiać tak że już w 8 godzin miała trochę więcej niż ja. Urodził się mój Synek, a we mnie coś pękło. Tak dalej być nie może. Odłożyłem kasę, przekwalifikowałem się. Od roku zarabiam więcej pracując po 8 godzin dziennie a do tego wracając z pracy mam jeszcze sporo energii. Myślałem sobie że teraz będzie super i ..... okazało się jaka dzieli mnie przepaść z żoną. Ona nagle poczuła że może się realizować. Pracuje po 13-14 godzin dziennie do tego w soboty i niedziele. Czułości z jej strony zero, zresztą się nie dziwie bo wcześniej sam ją do tego zniechęcałem. Przez ostatni rok średnio kochaliśmy się raz na miesiąc. Zawsze po moich "naciskach". Sam seks uważam za bardzo dobry mimo że nie zawsze dochodziłem chyba z powodu stresu. Samemu starałem się by jej było "dobrze" czy mi wyszło, za nią nie napisze. Częstsze naciskanie skończyło się tym że nazwała mnie zboczeńcem. Niby w żartach, ale chyba tak nie do końca. Moje czułości nawet takie bez "niecnych zamiarów" kończyły się miną typu "czego ty ode mnie znowu chcesz?" Jak wyliczyłem to połowa z tych "seksów" była po tym jak dostała jakiś drogi prezent i nie wiem czy z tego się cieszyć czy nie. Dobrze bo był, czy źle bo nie był tak za nic? W naszym związku nigdy z jej strony nie było czegoś takiego że np. Mężu dziś masz urodziny/imieniny/są walentynki/jest "jakaśBezSensuOkazja" więc ubrałam dla ciebie seksi bieliznę. Nigdy nie dostałem smsa "dziś mam na ciebie ochotę". Przez ostatni rok próbowałem robić pyszne obiady, sprzątać, być kreatywny. Oczywiście w takich sytuacjach najpierw słyszałem jaki to jestem kochany, ale zaraz potem żebym nie naciskał. Próbowałem jakiś pieprznych smsów, otwartych rozmów o seksie a nawet zrobiłem "sex grę". Odpowiedź? Smsy mnie nie robią. Tak, wiem muszę się zmienić bo Cię stracę. Ta gra jest dziecinna. Na ostatnie walentynki nakupowałem sporo drogiej biżuterii. Oczywiście dla mnie nie było nawet słodkiego słowa. Dałem jej to i właściwie chciałem jej powiedzieć że odchodzę. Rozmowa tak się potoczyła że po 3 godzinach przepraszania, godzenia kochaliśmy się nieziemsko. I miałem nadzieje że teraz coś się zmieni. Minęły prawie 2 miesiące staram się jak mogę ale według mnie nic się nie zmieniło. Co ciekawe ona powiedziała przyjaciółce że teraz jest już super, tylko czemu ja tego nie czuję? Od walentynek się nie kochaliśmy. Nie będę ściemniał jestem facetem, a przy takiej absencji zaczynam myśleć czymś mniejszą główką. chodzę poddenerwowany i zirytowany. Nigdy nie zaradziłem żony choć miałem okazje. Zastanawiam się czy się rozstać poszukać nowej miłości nie popełniać więcej moich błędów, a może pójść do agencji zaspokoić swoje żądze i próbować coś naprawić w związku. Daje sobie jeszcze 2 miesiące. Może macie jakieś pomysły bo może to głupie ale ja wciąż ją kocham, a raczej tą którą była...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
możesz pójść do agencji:p i wtedy zobczysz co tak naprawde czujesz. Najlepiej Zapytaj sie jakie ona ma plany na przyszlosc?wydaje mi sie ze ten zwiazek jest juz skonsumowany:classic_cool: nie traccie czasu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
jasno,dobitnie powiec czego oczekujesz, CO CI NIE ODPOWIADA przy dobrej kolacji we dwoje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość perfect life
nic juz się nie zmieni. otworz oczy na to w jakim związku żyjesz. nie robcie sobie wiecej krzywdy zmuszajac sie do przetrwania malzenstwa.Teraz to ty nie jest w jej życiu najważniejszym. Żadne nowe danie szansy tu nie poskutkują . ale rob jak chcesz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Smutny facet
Gdzieś na tym forum znalazłem historie że facet nie kochał się z żoną od wielu lat ale jej nie zdradzał, a był z nią "dla dzieci" Trochę mnie to wstrząsnęło bo pomyślałem że tak mogę skończyć. Rozmowy były. Raz skupiałem się na seksie "co lubisz" "jakie masz fantazje" wcześniej takich rozmów nie prowadziliśmy i widzę jaki to był błąd ale do pewnych rzeczy chyba trzeba dorosnąć. Odpowiedzi były wymijające. Gdy w rozmowie skupiałem się na związku to słyszałem że ona mnie kocha że wie że się oddaliliśmy, że powinniśmy walczyć. Ale od tych walentynek może kilka razy w mieszkaniu do mnie podeszła i się przytuliła albo pocałowała. Jak zabieram ją w różne miejsca to mówi jaki to jestem kochany ale nic za tym nie idzie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×