zachowanie faceta...

Każdy mi mówił, że on to spokojny, cudowny i kochany facet. Byliśmy razem ponad rok. Ma 30 lat. Jak dzisiaj na to patrzę to sadzę, że nigdy mnie nie kochał. Nie wiem czy potrafi kogokolwiek kochać. Sytuacja: posprzeczaliśmy się, zerwałam z nim, ale zdawałam sobie sprawę, że najlepiej porozmawiać w twarz, wszystko wyjaśnić. normalnie pogadać, zdawałam sobie sprawę, że przesadziłam. Napisał, ze mam nie przychodzić, on też nie chce ze mną być. Życzy mi szczęścia, ale nie chce mnie widzieć ze mną rozmawiać. Myślę dobrze, ale porozmawiajmy, jak dorośli ludzie, zabiorę rzeczy od razu. Był u kolegi w domu, schował się, ale wiedziałam, że jest w środku bo widziałam jak wchodził. Zaczął z ukrycia wypisywać żebym poszła do siebie i zaczęła się leczyć. Takich atrakcji jak żyje nie miałam z nikim. Nie kochał mnie,nie potrafił mi chyba tego powiedzieć, ale takie rzeczy załatwia się prosto w twarz, nie ostawia takich cyrków.

Potraktował mnie gorzej niż szm*tę, a po tym jak poszłam do domu, stwierdziłam, ze skoro niechce to sie nie zobaczymy, napisał, że zobacze go na cmentarzu