Gość gość Napisano Kwiecień 1, 2015 Jestem z facetem rok czasu. Jest dobrze, gdy jest dobrze, gdy się pokłócimy on potrafi wykrzyczeć mi, że mnie nie kocha i nie chce ze mną być, odwraca się na pięcie, potrafi zostawić mnie samą na środku miasta i nie odzywać się kilka dni. Ja z nerwów zaczynam go wyklinać. I dopiero gdy zagrożę rozstaniem na serio, on zaczyna odpowiadać i mówić, jak mogłam go zwyzywać. Ale spotkać się ze mną nie chce. Zawsze jest tak samo, sprzeczka o durnotę, jego słowa, że mu nie zależy, foch, moje próby wyjaśnienia, w końcu nerwy mi puszczają i zaczynam wyklinać go, później jego odpowiedź, jak ja go mogę tak obrażać. Ja przepraszam i zgoda. Np sytuacja: dzwonie do niego po 5 min od rozstania, czy może mi coś kupić, jest w sklepie, odbiera zdenerwowany i zaraz kłótnia, że go sprawdzam. Znowu się obraża, nie kupił mi tej rzeczy. Następnego dnia wciąż milczał, napisałam ,że skoro tak to koniec-tylko wtedy reaguje, odpisał, że on też ma dosyć. Jednak poszłam do niego porozmawiać na spokojnie, nie wyszedł do mnie, ukrywał się przy całej swojej rodzinie. Napisał, że mam mu dać spokój. Wkurzyłam się jeszcze mocniej, poczułam się jak wariatka. Zwyzywałam go znowu. Nie odzywał się tydzień, aż w końcu znowu go przeprosiłam, on słowem nie pisnął nic. Chora sytuacja, bo wciąż to się powtarza. Byłam 5 lat z chłopakiem, a nigdy takich sytuacji nie miałam, nigdy nie wykrzykiwał tak do mnie, nigdy się nie obrażał, nie klęłam na niego. Jestem załamana, co robić? Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach