Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Poroniłam w 14 tygodniu :(

Polecane posty

Gość gość

Tak mi ciężko :( nie umiem się z tym pogodzic...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Przykro mi, a jaki był powód poronienia?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja bym sie cieszyla ;)nie bedziesz musiala sie meczyc z ciaza i bachorem;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Rozumiem cię, ja poronilam 2.5 roku temu w 11 tyg i tak naprawdę do dzisiaj sie z tym nie pogodziłam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie wiadomo, po prostu serce przestało bic. Zdążyłam jeszcze zrobic usg tzw genetyczne, bardzo się cieszyliśmy. Na kolejnej wizycie szok, płód obumarł :( Nikt nie podał nam przyczyny dlaczego tak się stało, wszyscy mówią, że tak się zdarza.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Potem pobyt w szpitalu i zabieg , coś okropnego nie życze nikomu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Robiłaś badanie na zespół antyfosfolipidowy ? ja straciłam w 34 tyg.ciąży i w 6 tc.powód jak wyżej...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tak jest zapisane gdzieś w niebie, na to nie masz wpływu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Przykro mi, wiem co czujesz. Pociesze Cie ze kiedy znow zajdziesz w ciaze i urodzisz dziecko, to nie bedziesz juz tak czesto o tym myslec. Bedzie lepiej, zobaczysz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Hej, niestety nie mogę CIę pocieszyć, bo pocieszenia w takiej sytuacji brak. my mamy troje Aniołków. nigdy nie pogodziliśmy się z ich stratą. mamy też jedną wspaniałą córeczkę, która zdrowa i to jest dowód na to, że pomimo poronień udaje się mieć szczęśliwe i zdrowe dziecko, czego i Tobie i Twojemu mężowi życzymy !

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie robiłam, powiedziano mi ze po pierwszym poronieniu badan sie nie robi. A co to ten zespol antyfosfolipidowy ? Moe [rywatnie sie na to przebadam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dziekuje za cieple slowa. Pomimo że jestescie dla mnie obcymi osobami,wiele to dla mnie znaczy w tej chwili....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
16 marca też poroniłam ale u mnie to byl 6-7 tydzień. Oprócz męża nikt nie wie. Tak mi ciężko i chciałabym komuś o tym powiedzieć. Chciałam powiedzieć przyjaciółce ale ona jest w ciąży i nie chce jej martwić. Wiem co czujesz ale następnym razem się uda.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
trzeba rozmawiać, ale gdy same poczujecie, ze tego potrzebujecie. my dopiero po 3 miesiącach się przed sobą otworzyliśmy. może łez, dużo zrozumienia i powoli zaczęło z za chmur słoneczko wychodzić. dbajcie o kontakt z mężem, on też przeżywa, wiem co mówię. pamiętam, jak żona zaprosiła mnie na badanie gdzie mieliśmy razem zobaczyć jak bije serduszko... ale już nie biło. kocham moją żonę ponad wszystko! a ona kocha mnie - to taki nasz prywatny wszechświat. tylko w nim można znaleźć ukojenie!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Bardzo dobrze napisałeś, i też tak uważam. Mi mąż bardzo pomógł, w szpitalu był przy mnie cały czas, bez niego nie wiem, jak bym sobie poradziła. Rodzina też już wiedziała o ciązy i oni również przeżywali tą stratę i nas wspierali. Ale teraz minęły prawie 3 tyg i zapomnieli, a my zostaliśmy sami z tym bólem. Ale wiem, że razem musimy dac radę !

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko, a nie jesteś czasami ze smukały?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko zapomnieli, bo życie toczy się dalej. Ja straciłam dziecko w 16 Tc. Tydzień później urodziła bratowa męża. Teściowie nawet nie powiedzieli że im przykro, a ich córka, że dobrze mi tak :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
moja znajoma mi powiedziała że jej koleżanka poroniłą w 3 msc i i kazali jej w łazience w szpitalu przeć. Wierzyć czy nie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośćIlonaaaak
No w lazience a gdzie przeciez nie na porodowce. Ja tez poronilam w szpitalnej lazience a to co mi wylecialo wlozylam do tekturowego korytka i oddalam poloznej do badan hist-pat.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Współczuje wam :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja też straciłam Synka w 13tc. Serduszko przestało bić. Zrobiliśmy mu badania genetyczne i był zdrowy. Nie wiadomo dlaczego serduszko przestało bić. Dostałam tabletki w szpitalu na wywołanie porodu i też "urodziłam" Synka w szpitalnej łazience. Kucałam, bo czułam że się zbliża ten moment. O tyle miałam komfort, że miałam jednoosobową salę z własną łazienką. Mąż był przy mnie. Widzieliśmy Synka. Na usg wcześniej nie było widać jaka płeć, ale jak go "urodziłam" to nie było wątpliwości… Także "rodzenie" czy ronienie w szpitalnych łazienkach jest prawdą…. My odebraliśmy ciałko, pochowaliśmy Synka. Przed chwilą właśnie wróciłam z cmentarza :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
aha i jeszcze jedno. Wyglądał ładnie. Był całkowicie wykształcony ale malutki. Wszystko już miał, rączki, nóżki, nosek, zamknięte oczka, siusiaka, paluszki malutkie…. Jak niemowlę tylko duuuuużo mniejszy. Mieścił się w dłoni :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
lubicie się umartwiać? czy jesteście chore psychicznie? po co oglądacie to co z was wypadło?ja poroniłam w 10 tyg. pozbierałam się tylko dlatego że nie grzebałam potem w kiblu żeby wyciągnąć to co umarło.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Też poroniłam. Na początku bardzo bolało ale pogodziłam się z tym i żyję, bo życie toczy się dalej! Wiem, że urodzę jeszcze zdrowe dziecko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś ja właśnie dzięki psychologowi przez umartwianie się oczyściłam psychicznie, bo dotarłam do takiego psychicznego dna, do takiej granicy, za którą było juz tylko lepiej :) nie wszyscy są jak ty i nie wyzywaj ludzi, bo to, że ty taka harda jesteś to nie znaczy, że to jest jedyna słuszna droga. Ja mam gorsze dni, czasem płaczę, czasem się złoszczę, nigdy nie udowadniam światu jak to umiem się wziąć w garść i wiesz co? też jestem szczęśliwa :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
19:14 mózg ci czasem do kibla nie wpadł? Ja poroniłam w szpitalu i tam obowiązkowo zabierali wszystko do badań, to może miałam im pyskować i głupio przygadywać jak ty?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
nie no lepiej w kiblu łowić :-/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Czytam te historie i jednak cieszę się, że miałam zabieg łyżeczkowania, że nie poroniłam samoistnie i że nie musiałam grzebać w kiblu i szukać resztek maluszka :( To musi być straszne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Współczuję. Ja poroniłam dwa razy. Bardzo to przeżyliśmy z mężem. Lekarze nie dawali nam szans na dziecko. A teraz jeden półtoraroczny synek układa klocki a drugi jest we mnie. Wiem, że teraz jest Ci ciężko ale uwierz, że jeszcze urodzisz zdrowe dziecko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×